Panna

Dochodziła dwudziesta trzecia, ja w tym czasie wracałem pieszo do domu z drugiej zmiany. Dzisiaj nie było w robocie nikogo pracującego ze mną, posiadającego własny samochód i mieszkającego w mojej dzielnicy. Ostatnie zawirowania personalne wprowadziły niezły bałagan w moim podwożeniu do i z pracy. Najgorsze było to, że musiałem przejść przez najstarszą część miasta. Nigdy nie lubiłem tej okolicy, szczególnie nocą w porze letniej, wąskie uliczki i stare bramy sprzyjały ukrywającym się w mroku oprychom. Nader często w tej dzielnicy dochodziło do kradzieży i rozbojów na przypadkowych przechodniach, pomimo zamontowania dużej ilości kamer. Mogłem ominąć niebezpieczną dzielnicę i nadłożyć spory kawałek drogi. Jednak, kiedy było ciepło nigdzie o tej porze w całym mieście nie czułem się naprawdę bezpieczny. Inaczej jest zimą, kiedy na zewnątrz panuje silny mróz i pada obfity śnieg. Przy minus dwudziestu stopniach szedłem pewnie przez miasto o każdej porze, wtedy byłem pewny swojego bezpieczeństwa. Żaden bandzior nie wystawiał swoich czterech liter na siarczysty mróz, łatwiej im było operować w galerii handlowej, pieniądze te same i pracę mieli w cieple.

Zbliżałem się do pięknej, świeżo odrestaurowanej, zabytkowej bramy ozdobionej zabytkowym portalem, kiedy ją mijałem, wydawało mi się, że dostrzegłem w uchylonych drzwiach kątem oka jakiś cień. Jednak na jakąkolwiek reakcję z mojej strony było za późno. Nawet nie poczułem tego uderzenia w głowę, tylko zrobiło mi się jakoś tak słabo i po chwili leżałem na bruku nieudolnie stylizowanym na zabytkowy. Pomimo niewygodnej pozycji horyzontalnej doskonale widziałem, jak nade mną pochylała się ciemna postać, a ręka jej sięgała do kieszeni kurtki po mój portfel. Byłem sparaliżowany od ciosu, lecz zauważyłem za jej plecami inną postać, jakby wielki cień. Wystarczyła tylko chwila i mój oprawca dołączył do mnie na bruku. Próbował jeszcze się podnieść i to była zła decyzja z jego strony, ponieważ posypał się na niego grad uderzeń. Niestety po nich zaległ już na dobre twarzą skierowaną w moją stronę i po oczach dostrzegłem jego odpłynięcie w stan nieświadomości.

Powoli wracała mi zdolność panowania nad swoim ciałem, jednak wymagało to jeszcze trochę czasu i początkowo moje starania stanięcia o własnych siłach były nieudolne. Dopiero, jak silne ręce podniosły mnie, teoretycznie wróciłem do pozycji pionowej, ponieważ stopy moje nie dotykały chodnika. Musiałem być dalej zamroczony, ponieważ wydawało mi się, że osoba, która mnie trzyma żebym z powrotem nie wrócił na bruk, jest o głowę ode mnie wyższa i na dodatek to kobieta. Wtedy bardzo zląkłem się o swój stan zdrowia, a szczególnie głowy. Widocznie dostałem solidnie w czerep i teraz mam omamy.

Obrończyni prawdopodobnie zaniepokoiła się powolnym ustępowaniem mojego otępienia i potrząsała mną. Zęby zaczęły mi dzwonić, a nogi i ręce latały jak u kukiełki, taką dysponowała siłą.

- Kobieto opanuj się nie jestem śliwką, z której trzeba strząsnąć owoce – powiedziałem z ledwością, przy okazji przegryzając sobie język do krwi.

Podczas przykładania chusteczki do ust, zobaczyłem, że oprych skorzystał z okazji odwrócenia od niego uwagi i czmychnął w bramę jak rakieta.

- Uciekł – powiedziałem wyraźnie sepleniąc.

- Nic nie szkodzi dopadnę go następnym razem – rzekła pewnym głosem.

- Miałem szczęście, że pani jest z policji – pomimo bólu dodałem.

- Z żadnej policji, jestem społeczną obrończynią poszkodowanych – uświadomiła mnie.

Słowa te podziałały na mnie jak kubeł zimnej wody i zacząłem uważnie przypatrywać się mojej rozmówczyni. Pierwsze skojarzenie, jakie mi się nasunęło to, że przed sobą mam kawał kobiety. Wzrost jej oceniłem na jakieś dwa metry dziesięć, wagi jej ciała nie byłem w stanie nawet określić, jednak na ubiór zareagowałem mówiąc.

- Przepraszam, właściwie nie powinno mnie to obchodzić, jednak, dlaczego tak się ubrałaś.

- Zawsze byłam wielka i gruba. Dzieciaki w szkole dokuczały mi z tego powodu, więc przestałam tam chodzić. W miarę jak rosłam unikałam ludzi coraz bardziej, uciekałam od tych wszystkich złośliwości, kpin, wyzwisk i do tego bałam się zareagować po tym, jak uderzyłam szczególnie wrednego smroda. Tylko troszkę go połamałam, lecz jego matka zrobiła aferę na całą szkołę, wyzywając mnie przy tym od dziwolągów i potworów. Nauczyłam się szyć sobie ubrania, z dwóch powodów, pierwszym jest brak odzieży w takich rozmiarach, a drugim jest chęć ukrycia swojej tuszy.

- Przepraszam, że przerywam, lecz ty bardziej w tym stroju wyglądasz na Batmana niż na kobietę – wtrąciłem swoje trzy grosze.

Siedząc na murku jak dzieciak, słuchałem cichej opowieści Roksany, bo tak na imię miała moja obrończyni. Ona w końcu komuś obcemu, który akceptował ją, jaka jest, mogła opowiedzieć o swoich problemach. Jednak w pewnej chwili, choć nic nie powiedziałem i nie wykonałem żadnego gestu, zamilkła. Prawdopodobnie przestraszyła się, że powiedziała o sobie za dużo.

- Muszę już iść, może ktoś inny potrzebuje pomocy – powiedziała to wstając i odchodząc.

- Jutro o tej porze będę wracał z pracy do domu, poczekam na tym murku na ciebie – mówiłem do jej pleców, kiedy odchodziła.

Następnego dnia, choć miałem możliwość powrotu do domu samochodem z kolegą, podziękowałem mu i poszedłem na nocne spotkanie. Kiedy minął koniec tygodnia miałem trzecią zmianę, lecz wpadałem na te nasze spotkania w drodze do pracy. Początki nocnych rozmów były trudne Roksana miała uraz do ludzi, realizowała się poprzez pomaganie im nie oczekując niczego.

Mogłem ją zrozumieć, ponieważ i mnie życie nie oszczędzało. Teraz i ja miałem okazję wygadania się, rozmowa telefoniczna nie pomagała tak skutecznie jak pogawędka dwojga ludzi. Kiedy stracisz pracę to telefon nie poklepie ciebie po plecach i powie.

- Nie martw się jesteś pracowity i zaradny, znajdziesz sobie lepszą pracę.

Albo

- Widocznie nie byliście sobie pisani, poznasz taką dziewczynę, która będzie tą jedyną wyjątkową.

Wspaniale jest znać kogoś, kto daje dużo od siebie nie oczekując niczego w zamian, a czy i ja taki jestem to się jeszcze okaże.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • NataliaO 24.10.2016
    Widocznie nie byliście sobie pisani, poznasz taką dziewczynę, która będzie tą jedyną wyjątkową - Racja jeszcze kiedyś cos się trafi ; 5:)
  • Perzigon69 24.10.2016
    W naszym otoczeniu jest dużo wartościowych ludzi, po prostu ich nie dostrzegamy :D 5 dam jak wrócę do domu
  • Angela 24.10.2016
    Oj, znam kogoś podobnego do Twojej bohaterki, a sama historia po prostu w jakiś sposób mnie zaczarowała : ) 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania