Pasażer
- Mogę się dosiąść?
- A nie wolałby pan postać?
- Nie. Wczoraj dużo biegałem. Pół kilometra. Strasznie mnie nogi bolą.
- No to niech pan siada.
- O, mogę położyć panu plecak na kolanach? Bo mnie moje bolą.
- Wykluczone.
- Okej. A u pana co słychać?
- Nie lubię rozmawiać z nieznajomymi.
- Myślałem, że już się znamy.
- Nie wydaje mi się.
- A wie pan, że wczoraj zdechł mi pies. Taki ładny kanarek.
- To pies czy kanarek?
- Oba. Bo pies zeżarł mi ptaszka. A do tego żona odeszła.
- Nie dziwię się.
- Przygniótł ją meteoryt. Biedaczka.
- Chyba pan coś zmyśla.
- Nie widział pan tych meteorów? Zeszłej nocy.
- Niestety nocami śpię.
- Niesamowite. To tak jak ja.
- Zaraz... Co pan robi? Proszę nie wyciągać tego, co pan wyciąga.
- Ale mi się chce.
- Nie obchodzi mnie to.
- Strasznie mnie ciśnie. Niech pan spojrzy, jaki wielki.
- Proszę go schować.
- Nie mieści mi się. Oj. No dobra. Udało się. Nie chciałby pan zostać moim przyjacielem?
- Niech się zastanowię... Nie!
- Szkoda. A wie pan, że studiowałem pustelnictwo? Byłem sam jeden na roku. Nawet wykładowcy nigdy nie przychodzili.
- Tak, smutne to bardzo.Przypadkiem pan już nie wysiada?
- Nie, ja na ostatnim.
- No to ja wysiadam. Proszę się posunąć.
- Kogo mam posunąć?
- Siebie. A ja z chęcią dzisiaj pobiegam. Dziesięć kilometrów.
- To pana będą nogi boleć.
- Zaryzykuję. Do widzenia.
Komentarze (6)
Także po prostu podpisuję się pod jego komentem.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania