Rzecz na zdrowy rozum niemożliwa, ale jak ktoś ma pecha, to i we własnej dupie drugi zakręt odnajdzie. Niemożliwe jest w zasadzie niemożliwe. - to ostatnie słowo - nie miało być > możliwe< ?
akt od a do z. > od A do Z < używa się wielkiej.
jej się ukryć przestraszonego tonu. - widzi mi się krócej - przerażenia.
lecz ze wciąż zauważalną histerią. > lecz wciąż z zauważalną histerią.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była sekcja zwłok - zaje... hahahaha
Wyglądało na to, że tylko ona zdaje sobie sprawę z niesamowitych wydarzeń,> bardziej mi się widzi > niesamowitości wydarzeń
— Rose — krzyknął. — To jest ten moment, w którym ty mówisz „nie”. - wykrzyknik, po Rose i dwukropek przed nie
W lakonicznym wyrażaniu oczywistości był doprawdy niezrównany. - zgrzyta mi to zdanie -był doprawdy, jakoś się gryzą.
Coż więcej.
Smutno mi tak jakoś i nie wiem, czy to z powodu końca "świata" czy jakiegoś nieuchronnego losu.
Całkiem zgrabna powieść Ci wyszła
Pozdrówka
Dziękuję bardzo. Przemyślę, poprawię i w ogóle. Tyle, że teraz to idę, bo się zorientowałem, że mam jeszcze dwa h snu, co bardzo mi się podoba.
Dzięki za odwiedziny.
Twój Tech - Aid wydaje się w większości, zasadny.
Pozdro.
Margerita Majeranek na katar. Zaparzyć łychę czubata w litrowym garnczku, przecedzić, wypić zatykając nos, bo zapach nie bardzo, popić szybko czym słodkim, żeby zmyć smak z języka i na godzinach lepiej znacznie.
I spać można.
"Stało się takie coś" - podtrzymuję teorię o dobrych "początkach"
"Nie dziwne. Huki wystrzałów dopiero pewnie gdzieś krzepły, targane słonecznym wiatrem. Nie dziwota, że ją wytelepało" - to git
"Rozwalił się na fotelu i wyciągniętymi z kieszeni nabojami doładował broń. Woń strzelniczego prochu zdominowała zapachowe, tekturowe banany, których wcześniej jakoś nie przyuważył. Kobieta milczała, próbując poskładać nerwy. Pomalowane w kolorach tęczy paznokcie w histerycznym takcie ostukiwały kiczowaty plusz, który nie wiedzieć po chuj nałożyła sobie na kierownicę" - ten fragment i cały wątek z Wiwatem i Rose jest cudny. C.U.D.N.Y.
"Czysty akt, wyrażany nieokiełznanym pośpiechem i desperacją. Tak, jak mogliby się zaspokajać ludzie, wiedzący, że tej nocy jedynie atomowy grzyb będzie żarówką rozświetlającą czerń nieba" - czytam tera kryminała i tam jest taki retrospekcyjny wątek - on i ona w bombardowanym Wiedniu w czterdziestym czwartym, wszyscy spierdzielają z restauracji, on mówi, żeby przesiedli się do lepszego stolika i idzie po jakieś drogie wino do kuchni, choć w kieszeniach puściutko, ale tam zara i tak tylko gruzy pozostaną. Kryształowy żyrandol dzwoni im nad głowami kiedy stukają się kieliszkami, szyby z okien wpadają do środka, a oni sobie siedzą i delektują się chwilą. On rano wyjeżdża, ona musi zostać, blablabla, potem spacer po bombardowanych ulicach, wspólna noc i podsumowanie narratora, że chcieli przeżyć całe życie w jeden ten wieczór. Nie wiem co dalej, bom nie doczytała jeszcze, ale przypomniało mi się na okoliczność tutaj Wiwaciej chuci pospiesznej :)
I wracając do tekstu i sceny erotyzmem kipiącej - pedziała bym, że ten cały "brudny" anturaż, pośpiech przed nadchodzącym załamaniem pogody, wijące się pod kołami węże (to akurat stresogenne, brawo Rose za zignorowanie) i taki idealny układ charakterów, niby dąsy, ale jednak riki tiki i szał dziki, to wszystko sprawiło, że scena cudna, możesz pisać romanse też. Albo western mógłbyś napisać, Indianie, szeryf, te sprawy. Coraz mniej jest rzeczy, których według mnie nie mógłbyś napisać, w sensie, że by nie pasowały do Ciebie. Suniesz po wszystkim i pomimo wszystkiego, jak MacGyver czy tam inny magik.
O proszę, Polip jednak dał radę, pomimo 20 % ryzyka.
I tu w zasadzie musiałabym kopiować jak leci. Bo i o reżyserze i szczegółowo opisane wejście noża przez kark w żywy organizm, i o woli życia, gdy już jest się w zasadzie martwym - wszystko gites.
"Wpisuję cię na listę niepedałów, ale na razie ołówkiem. Może być?" :)
"Zawiało mocniej i jeden ze skorpionów przydzwonił im w przednią szybę, zostawiając kolorową maź" - pogodowo-krajobrazowe obrazki są wyrazistsze niż dawniej. Albo się starasz fest albo progres nieustannie. Nie mam się czego czepić, a serio przyglądam się opku ze wszystkich stron. Nawet mi się kawały Wiwata podobały :D
"Kanati, Bix, Prawie motocyklista, Chłopiec – każdym po trochu był, ale nikim w całości" - to zacne
"Budżet jednego aktora nie pozwoli na kolejne ujęcia" - i to
I ten Polip z dwoma pistoletami przed drzwiami :> Lubiem, wychowanam na kinie akcji.
Morderstwo plakatów ze ścian - to ładnie poetyckie
"— Liczy się pomysł, Alex. — skwitowała" - kropka out, i Ty i Okropny macie te kropki w tych miejscach, to jest jakieś feralne miejsce dialogowe
Czekam na ostatnią! Ja też lekko się odblokowałam i stwierdzam, że mam dość Lei, koniec, jak się zepnę, to też w dwóch częściach skończę ;)
Reasumując - w końcowych ciśniesz fest, poziom wysoki.
Dziękuję. Stresuje mnie już to i denerwuje. Chcę gdzie indziej
Masz rację i dobrze obserwujesz. Sporo się napociłem, bo nie po to wlokłem kilka osób przez tyle części, żeby się na końcu to zeszczało.
Jeszcze jedna została. Pewnie najdłuższa będzie.
Ukłony i pozdrowienia.
ale jak ktoś ma pecha, to i we własnej dupie drugi zakręt odnajdzie. Niemożliwe jest w zasadzie niemożliwe... zakręty w dupie to już przelotki, a to już ostatni dzwonek.
Z rozdziawionymi ustami oraz butelką w dłoni, zobaczył lewitującego gada i jego późniejszy pęd w swoim kierunku. Zamachnął się nawet, na wzór bejsbolowego miotacza, lecz chybił... gdyby złapał w butelkę. Niekiedy można też spotkać butelki wódek z umieszczonymi w środku wężami i skorpionami.
Ten, ze wzrokiem wbitym w glebę, stał bez ruchu i patrzył, jak nieprowadzony niczyją ręką kamień kreśli przed nim symbole... Jezu uu to musi być niewyobrażalne uczucie. Jak we mgle.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była sekcja zwłok — bardzo bezpieczna sekcja, bo nie można się zarazić poprzez krew. Można bez rękawiczek.
Czysty akt, wyrażany nieokiełznanym pośpiechem i desperacją... seks spontaniczny i bez hamulców.
kiedy sznurował jej usta, wiedział, że nie mógłby powiedzieć tego samego... piękne opisanie pocałunku.
Mała plama kolorowych wymiocin, na tle większej, ciemniejszej, wyglądała jak dziesiątka na tarczy... A jednak nie musi się mieć kończyn i pędzla, a można namalować obraz.
Wpisuję cię na listę niepedałów, ale na razie ołówkiem. Może być?... odbudowanie męskiego tego w sposób nieszablonowy.
Dała mu trochę czasu... Tylko Alex jest już wypalony.
Dźwignął się w akompaniamencie protestujących kości... Ładne ujęcie zmęczonego człowieka.
Proszę cię, Alex — pisnęła, ciągle leżąc jak sierota na ziemi. — Samobójstwo se zaraz wykombinujesz... Thelma jednak ma serduszko jak pobity pies proszący o wodę.
Jednak nie zdążył ich ponakuwać owocami myśli, bo ktoś lub coś złapało go mocno za dłoń. Kilka kropel moczu oblało mu ciepłem udo... mocz jest jak leczniczy okład
Coś do niego krzyczała, ale w uszach brzmiał mu już tylko wodospad z szumiącej krwi... mocne, biorę ten wodospad.
Dzieciak dobiegł do drzwi, jednak słowa kalekiej babki, jej zimny dotyk, zapach... bardzo rezolutne dziecko. Mądrości przodków są bardzo przydatne, właśnie w takich chwilach jak ta.
Świetna część i rozwiazująca szereg problemów. Jest miłość, pojednanie i śmierć. Jest zmęczenie i są emocje. Jest odwet za Merlina.
Ukłony i jeszcze raz ukłony:)
Thelma jest cudna :) Tyle pomysłów i błyskotliwości w jej martwej głowie, że potrafi zachwycić :)
No! Wreszcie się Wiwat doczekał, że tęczowe paznokcie pomyziały go po plecach :)
,, Jak dużo znajduje się woli w umierającym nagłą śmiercią człowieku.'' - w pierwszym momencie przeszło mi na myśl, że to masło maślane i jak można inaczej umierać, ale mówi się też, że umiera się ze strachu, więc ta wersja wygląda na poprawną :)
,,Szalejący wiatr ciskał kurzem po szybach, '' - tutaj bym się zastanowiła, bo skoro tak długo padało, z kurzu byłoby już błoto
,,— Jeśli byś mnie jeszcze kiedyś, uchowaj Boże, pieprzył, zostaw kartkę, że byłeś.'' - świetna riposta na zapytanie Wiwata o długość stażu :)
,,kształt przykucniętego człowieka '' - kucającego (nie podkreśla przykucniętego, ale jakoś dziwnie mi brzmi, zważając jednak na analogię do stojącego, pewnie jest ok)
,,Morderstwo plakatów ze ścian.'' - to świetne :)
Akcja się zagęściła, krew popłynęła, są trupy, a do domu jeszcze daleko. Toś im zmalował powrót. Pewnie sam się tego nie spodziewałeś, że taki horror przeżyją. Wspaniale trzymasz mnie przy tej opowieści i aż żal, że to już przedostatnia część. Znając jednak twoją twórczość i zapał do pisania, mogę spodziewać się, że już coś nowego masz w zanadrzu :)
Czekam na finał, pozdrawiam :) 5 oczywiście wstawione :)
Masz rację, Karola. Nie spodziewałem się treści, bo w większości wyłania się na bieżąco.
Dzięki za "trwanie" i wyłapnie bubli. W chałupie je ogarnę.
Muszę uciec na jakiś czas z tego uniwersum, bo mnie uwiera.
Pozdro serdeczne.
"Stało się takie coś." - ale początek :) No jak można tak po prostu zacząć hehe ;)) Uśmiałam się okrutnie ;)
"we własnej dupie drugi zakręt odnajdzie. " - przy kolonoskopii to w zasadzie żaden problem :p Tak mi się jakoś nasunęło samoistnie ;))
"Czy nawet w tym przypadku, aż do Ż." - odniosłam wrażenie żeś naciągał tekst niczym gumę od majtek ;)
"naszykowała kolejną jaszczurkę do lotu." - do lotu - dobre ;))
"Nieco brutalnie, również kurewsko pospiesznie, lecz uczciwie. " - grrr ;))
Dobrze utrzymujesz charakter Thelmy, zresztą pozostałe tysz ;)
"Wolno ruszyła, przetaczając się zarówno po zwierzętach, jak i ludziach. " - próbowałam sobie to wyobrazi, ale jakoś nie bardzo mi szło. To oni stali sobie tym autem a wkoło ścieliły się (lub stały) trupy i oni ich nie widzieli? Jeszcze jedno, jak się bzykali na aucie a te węże syczały po - to oni ich nie słyszeli? Bo to że Polip nie słyszał - to jeszcze mogę zrozumieć, ale że laska nie usłyszała? Hm...
Kuźwa, prowadzisz akcję wielowątkowo... Ehhh żeś się nie pogubił. Dla mnie punktem wspólnym jest ten cały deszcz - założyłam, ze chodzi o ten sam.
"XXX" - początek bardzo opisowo-drakońsko-horrorystyczny. Do makabrycznych opisów talent masz ;)
Aaaa czyli już wtedy padały te "kule z nieba"...
Nie każ zbyt długo czekać na kolejną część, bom diabelnie ciekawa finiszu.
Tyle przemyśleń. Pozdro
"WIdfzieli i słyszeli (trupy) zdobinowała ich namiętność, a trupy (trzech leżących zabitych, lecz żywych) + zwierzęta, normalne, żywe. I, ten, Polipa tam raczej nie było ino WIwat.
Dziękuje bardzo. SIę biorę za komponowanie właśnie.
Pozdro również.
Ok, podziękuję Ci zbiorczo tutaj zamiast się po dwa zdania odnosić pod 15komentarzami.
Generalnie dobrze, że żeś przeczytał, bo rzuciłeś mi sporo światła i to takiego, które potrzebowałem. Kwestie poprawności zdania wyłapać łatwiej, kwestie logicznych nieścisłości, już nie.
Na pewno do tego drobiazgowo przysiądę i poogarniam, przemyślę, pozmieniam.
Miło było gościć i ten, dzięki za wszystko senior.
Jak nie czytasz, to nie czytasz, ale jak wpadniesz, nie pierdolisz się w tańcu.
Pozdro
Skad inspiracja mc? Z synów anarchii? Ze skandynawskich kryminałów? Artykułów o wojnach mc?
Podobały mi się niektóre postaci, jak Saracen czy Merlin, Polip nawet też, za to pozostali zlali mi się w papkę (poza bj jimmi, no bo wiadomix).
Dla rozwinięcia mógłbyś pierdolnąć ze dwa rozdzialiki o T-Rexie i jego metodach, dlaczego jest straszny z perspektywy kogo innego. I rzucić trochę osobnych detali na poszczególnych bohaterów, zeby sie bardziej odróżniali od siebie. Trudniej się pisze, ale łatwiej wówczas czyta.
45-letni pistolet błyszczący chromem mi tam jeszcze nie pasił, taki rozbójnik raczej chodzilby z oksydowanym, odrapanym S&W wg mnie, maestro.
Okropny, no ja się pochylę nad tym na pewno. Chyba mnie seria w któryms momencie przerosła. Gdzieś tam się rozminąłem. Sos oglądałem tylko ze dwa odcinki.
Głównie zainspirowałem jakimś opowiadaniem Kinga, którego teraz nie pamiętam. Niestety, ustawiłem to tak, żeby było kompatybilne z rurą, jednak widzi mi się coś w ten deseń, bez efektów specjalnych i potworków.
Canulas ja sie starałem to czytać jako całość, bezrozdzialowo i bez patrzenia na to, czy dana część jest zapchajdziurą czy nie, czy się rozmijasz czy nie tez nie mogę stwierdzić bez zakonczenia i tak na świeżo.
Ten Indianin trochę mi pachnie tym jakmutam z drugiego sezonu Fargo, mocno hardkorowy gostek.
Okropny dla mnie to jeden z najlepszych seriali, ale tu zachodzi lekki fanatyzm, więc polecam, ale ostrożnie z hypem.
W kwietniu startuje Terror na podstawie D. Simonsa.
Wtedy zrozumiał, że nie ma butów i stóp."- no i tak wbiłeś klina.
"- To no, ten... – zaczął, szukając ratunku w skałach, niebie i wyrażającej skrajną obojętność, twarzy chłopca. - Wszystkiego najlepszego, Thelma"- urocze:)
"Jedzie po Saracena, który, nawet kiedy klnie, to jest w porządku. I nigdy nie przybija żółwi, by bolało."- jakieś rozczulenie mnie,ogarnęło wręcz. Ładne.
"Bix pomyślał, że wygląda to tak, jakby jakiś szaman bawił się tutaj pogodą." - oho!
"Wyjałowiony z soli organizm, szybko zaciągał lejce."- kurde, ładnie układasz słowa
"Gdyby nagle z jakiegoś skaczącego na wybojach wozu wypadło magiczne zwierciadełko, poharatałby sobie łapy, próbując samemu sobie spuścić wpierdol"- to też świetne
"Człowiek rozumie, że przegrał, zanim zaczyna tak naprawdę przegrywać. Czasem się przedłuża jedynie moment, tylko po to, żeby móc sobie patrzeć w twarz te cztery minuty dłużej. "- <3<3
"ni do siebie, ni maleńkiego żuczka, który od dobrych dwóch minut pedałował odnóżami w powietrzu, nie mogąc się przekręcić na "brzuszek". "- Can, mięciutkie serduszko:)
"ale twarz brała kąpiel w absurdzie. "- to dobre , bardzo
"Jeśli babka jest w porządku, pewnie przypomina siostrę nosorożca albo jest spierdolona jak Phil Collins. "- acha, nie mam pytań:)
"dwadzieścia pięć do trzydziestu, jeśli idzie o metkę. Doświadczona, ale z nadzieją, że o mniejszym przebiegu, niż grat, którym się tłukli" - oj, romansem zalatuje. Panie Canie!:)
"Jej usta ciągle pracowały na obrotach, co Wiwat uznał za zachęcający prognostyk. Oczywiście przy użyciu prostszej myśli" - :D:D
"— W tym wieku to już faktycznie godne odnotowania — skwitowała uśmiechem":D:D
"Zresztą wątpliwe, żeby ta mała (ale jednak kochana), martwa jędza posłuchała. Zdążył już tę cholerę trochę poznać i, mimo że szczerze polubił, ciągle nie mógł się nadziwić z jak wielką łatwością umie ona w nim zabić miłowanie bliźniego... " piękne to jest
"Na razie zakradł się ..."-??
"Chyba dam ci ksywę „Choroba Serca”, bo mnie po prostu zabijasz. — " o ja prdle:D
(Chryste. Zwyczajny gest, a tak cholernie seksowny, że jeszcze chwila, a wyjdę z tego jebanego samochodu i zafunduję jakiemuś włochatemu chujostwu przejażdżkę na jednookiej karuzeli. Nie wyrobię inaczej. Nie wyrobię).- noo, Can, weź Ty się za pisanie romansów !
"„Chodź, Rose. Zapytajmy Noego?” - po co znak zapytania?
"ale jak ktoś ma pecha, to i we własnej dupie drugi zakręt odnajdzie."- złota myśl;)
"Instynktownie próbując udowodnić sobie nawzajem niewinność starego świata i szukając luk w pancerzach własnych wyobrażeń o miłości."- hoho, podtrzymuję zdanie o romantycznej duszy:D
"Spytał ją za to z błyskiem w oku, czy Rose długo już studiuje kurwinistykę? "- :D
"Motocyklistę naszła nagła refleksja, że pierwsza osoba, o którą chcemy się troszczyć, wkrótce staje się dla nas całym światem. "- i tu.
" Po chwili obraz płynący po ścianach ukazał jak mały cień z nożem w ręku, próbuje okiełznać ten duży. I w drugiej scenie, jak ten duży upada.
Morderstwo plakatów ze ścian."- kurde, potrafisz.
Dobra. Ostatnie części zbiłam w jeden komentarz, żeby już nie śmiecić. Nie będę się siliła na nie wiadomo jak wyszukane komplementy. Że mi się podobało, że wciągnęło - nie da się ukryć. Ukłony, Can.
Do następnego:) pzdr
Ok, przeczytałem Twój zbiorczy komentarz jeszcze raz. Przecwałowałaś bardziej niż brawurowo.
W sumie, nie chciałem Ci mówić, że nieukończone.
Jak już pisałem wcześnie, każdą sugestię obadam na dniach, ale za samo przeczytnie bardzo Ci Blanka dziękuję.
Pozdro serdeczne i więcej takich jak: "Kadryt i Kolory", poproszę.
Canulas, nie umknęło mi, że to nieskończona seria;) zresztą gdzieś, kiedyś, pod jakimś tekstem o tym pisałam. Dobra, nie dziękuj jakbym Ci co najmniej cały tydzień śniadania robiła. Kończ. Wrzucaj ostatnią.
Żadnych kadrów, żadnych kolorów. Nie mogę się kojarzyć z samymi smutami. Fuj. Blle. Weny, panie wszechstronny.
Rose pękła. Chyba strach ją przerósł czy coś, albo udawała niedostępną. Wiwat kiepskim jest romantykiem, ale chyba ma swój urok :D
"Spytał ją za to z błyskiem w oku, czy Rose długo już studiuje kurwinistykę? Zamiar miał dobry, chciał jej pokazać, że szanuje rzemiosło i ten, tego... Cóż. Jej wzrok wyrażał dużo. I raczej nie był to entuzjazm dla tych zalotów." - normalnie, jasny gwint, co za typ :D Zajebisty komplement. Dziwne, że Rose nie rozłożyła przed nim nóg raz jeszcze!
Wiwat w ogóle bardzo się z nią spoufalił, bo od razu po seksie odkrył swoją prawdziwą twarz, nic sobie nie robiąc z tego, co ona pomyśli. No tak, dała mu to teraz ma na wszystko wyrąbane.
Wątek Polipa i Delmy nabiera innego wymiaru. Widać, że jest między nimi więź. Ona chce mu pomóc, a on - jej. Ich przegadywanki są zabawne i chyba mają na celu, odwrócenie uwagi od złej sytuacji, w której się znaleźli.
Szanuję Polipa - moim zdaniem, najlepsza postać całości - bo wrócił się, aby uratować resztę. Zaopiekował się (w jakiś tam sposób) chłopcem i Delmą.
W tej części jest prawdziwy rozpierdol pod względem ilości akcji. Widać, że byłeś na ostatku, bo bardzo dużo akcji tu upchnąłeś. Nie mówię nie, bo to bardzo dobry zabieg. Widzę po sobie, że jestem bardzo przejęta i na bank nie mogłabym się teraz oderwać. W głowie mam setki myśli, jakieś pomysły na zakończenie, no i najchętniej, wszystkich bym uratowała, chociaż przez te 22 części przewinęło się tyle trupów, że o matko.
A tu tylko dodam, że porażający, w pozytywnym sensie, jest Twój nacechowany emocjami odbiór. W moim odczuciu, ta jest główną kulminacyjną częścią.
Również pozdrawiam, Elołapki
Can, próbowałam panować nad emocjami, ale nawet w rzeczywistości podchodzę do wszystkiego emocjonalnie. Ciężka sprawa.
Ale przynajmniej się wyróżniam, zawsze jakiś plus :P
No tak się zastanawiam jak Ritha przeżyła tę część:D
Dużo się dzieje, kumuluje, ale dobrze i jasno napisane.
"Chłopiec miał dobry widok na młodego mężczyzny i gdyby chciał, mógłby go teraz zastrzelić." młodego mężczyznę
Pozdrawiam
Oj Thelma, Thelma ty mały kochany łobuziaku ładnie to tak rzucać Jaszczurkami żyjącymi. Rewelacyjna część a niech ktoś by spróbował moją pupilkę Thelmę tknąć pomimo, że jest duchem.
"Mózg mu jeszcze należycie nie odpalił, kiedy jego jednooki przyjaciel, przybijał mu już wirtualnego żółwia"
Bez ostatniego przecinka.
"Motocyklista nie zdążył nawet pomyśleć, kiedy Rose w ekstatycznym pospiechu wgramoliła się na niego, szukając pod tą zaniedbaną brodą śladów ust."
Pośpiechu. Literówka.
"Kilka jardów dalej trzy nieumiejące oddać się śmierci trupy, obstąpione przez dziesiątki węży oraz spacerujące po ich twarzach pająki, ciągle bełkotały o Kanatim."
Wymyśliłeś wiele fajnych imion, ale to Kanati chyba zapamiętam najbardziej. To już się normalnie zrobiło kultowe.
" Lepkie od krwi ręce, przynosiły niedający się okiełznać dyskomfort."
Bez przecinka.
"Deszcz ciągle uderzał o szyby, choć w myśl jego zuchwałej intensywności, powinien skończyć się szybciej. Przynajmniej tak o tym wszystkim myślał Wiwat, który ogólnie z obserwacją deszczu niewiele miewał wspólnego. Nie przeszkadzało mu to jednak uważać się za speca od pogody."
A, no właśnie. To mi trochę przypomina Gniewną... Hmm xD
Niemniej bardzo ładnie to ująłeś w słowa.
"Kłębiące się pod autem węże, gniewnymi sykami wyrażały swą niemoc."
Bez przecinka.
"Kanati, Bix, Prawie motocyklista, Chłopiec – każdym po trochu był, ale nikim w całości. Choć, sam przed sobą przyznał, że najbliżej mu w tej chwili do „Chłopca”. Małego, zalęknionego siusiumajtka z ogromną bronią w dłoniach. Prawdziwą „giweriadą”, z której wystrzał, by mu pewnie owe dłonie oberwał. "
Bez ostatniego przecinka.
"To, jak bezradnie siedziała, opierając się rączkami o ziemię. Nieco surrealnie, ponieważ jej palce pod tą ziemią znikały. Przenikały ją. Jej zatroskana buzia była najwyżej o cal od nabrania kolorów."
Nie powinno być czasem "surrealistycznie"?
"Idąc w kierunku tego tłustego zjeba, próbował przeładować broń jednak ręce drżały mu do tego stopnia, że w końcu dał sobie spokój."
przecinek przed "jednak".
"Następnie przeszedł korytarzem kilka kroków, przystając przed jedynym pomieszczeniem, które w ogóle posiadały drzwi. Otworzył je z klucza i wszedł, zupełnie nieświadom sunącej za nim postaci. "
Nieświadomy, nie nieświadom. Tak mi podpowiada instynkt. Gdyby to była mowa pozornie niezależna, to tak. Ale chyba nie jest.
"Morderstwo plakatów ze ścian." - to piękne.
Rany, zaczynam się bardzo w tym wszystkim gubić. Mea culpa, czytałam w dziwacznym tempie.
Tak czy siak, chcę, bys wiedział, iż pozostaję nadal pod przemożnym wpływem Pięćset, nadal tak samo zauroczona.
Komentarze (73)
akt od a do z. > od A do Z < używa się wielkiej.
jej się ukryć przestraszonego tonu. - widzi mi się krócej - przerażenia.
lecz ze wciąż zauważalną histerią. > lecz wciąż z zauważalną histerią.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była sekcja zwłok - zaje... hahahaha
Wyglądało na to, że tylko ona zdaje sobie sprawę z niesamowitych wydarzeń,> bardziej mi się widzi > niesamowitości wydarzeń
— Rose — krzyknął. — To jest ten moment, w którym ty mówisz „nie”. - wykrzyknik, po Rose i dwukropek przed nie
W lakonicznym wyrażaniu oczywistości był doprawdy niezrównany. - zgrzyta mi to zdanie -był doprawdy, jakoś się gryzą.
Coż więcej.
Smutno mi tak jakoś i nie wiem, czy to z powodu końca "świata" czy jakiegoś nieuchronnego losu.
Całkiem zgrabna powieść Ci wyszła
Pozdrówka
Dzięki za odwiedziny.
Twój Tech - Aid wydaje się w większości, zasadny.
Pozdro.
Sen to najlepsze lekarstwo.
dzięki za radę tyle że katar nie pozwala mi sapać
I spać można.
co ci do głowy przyszło ja nic takiego nie mówiłam
że co
"Nie dziwne. Huki wystrzałów dopiero pewnie gdzieś krzepły, targane słonecznym wiatrem. Nie dziwota, że ją wytelepało" - to git
"Rozwalił się na fotelu i wyciągniętymi z kieszeni nabojami doładował broń. Woń strzelniczego prochu zdominowała zapachowe, tekturowe banany, których wcześniej jakoś nie przyuważył. Kobieta milczała, próbując poskładać nerwy. Pomalowane w kolorach tęczy paznokcie w histerycznym takcie ostukiwały kiczowaty plusz, który nie wiedzieć po chuj nałożyła sobie na kierownicę" - ten fragment i cały wątek z Wiwatem i Rose jest cudny. C.U.D.N.Y.
"Czysty akt, wyrażany nieokiełznanym pośpiechem i desperacją. Tak, jak mogliby się zaspokajać ludzie, wiedzący, że tej nocy jedynie atomowy grzyb będzie żarówką rozświetlającą czerń nieba" - czytam tera kryminała i tam jest taki retrospekcyjny wątek - on i ona w bombardowanym Wiedniu w czterdziestym czwartym, wszyscy spierdzielają z restauracji, on mówi, żeby przesiedli się do lepszego stolika i idzie po jakieś drogie wino do kuchni, choć w kieszeniach puściutko, ale tam zara i tak tylko gruzy pozostaną. Kryształowy żyrandol dzwoni im nad głowami kiedy stukają się kieliszkami, szyby z okien wpadają do środka, a oni sobie siedzą i delektują się chwilą. On rano wyjeżdża, ona musi zostać, blablabla, potem spacer po bombardowanych ulicach, wspólna noc i podsumowanie narratora, że chcieli przeżyć całe życie w jeden ten wieczór. Nie wiem co dalej, bom nie doczytała jeszcze, ale przypomniało mi się na okoliczność tutaj Wiwaciej chuci pospiesznej :)
I wracając do tekstu i sceny erotyzmem kipiącej - pedziała bym, że ten cały "brudny" anturaż, pośpiech przed nadchodzącym załamaniem pogody, wijące się pod kołami węże (to akurat stresogenne, brawo Rose za zignorowanie) i taki idealny układ charakterów, niby dąsy, ale jednak riki tiki i szał dziki, to wszystko sprawiło, że scena cudna, możesz pisać romanse też. Albo western mógłbyś napisać, Indianie, szeryf, te sprawy. Coraz mniej jest rzeczy, których według mnie nie mógłbyś napisać, w sensie, że by nie pasowały do Ciebie. Suniesz po wszystkim i pomimo wszystkiego, jak MacGyver czy tam inny magik.
O proszę, Polip jednak dał radę, pomimo 20 % ryzyka.
I tu w zasadzie musiałabym kopiować jak leci. Bo i o reżyserze i szczegółowo opisane wejście noża przez kark w żywy organizm, i o woli życia, gdy już jest się w zasadzie martwym - wszystko gites.
"Wpisuję cię na listę niepedałów, ale na razie ołówkiem. Może być?" :)
"Zawiało mocniej i jeden ze skorpionów przydzwonił im w przednią szybę, zostawiając kolorową maź" - pogodowo-krajobrazowe obrazki są wyrazistsze niż dawniej. Albo się starasz fest albo progres nieustannie. Nie mam się czego czepić, a serio przyglądam się opku ze wszystkich stron. Nawet mi się kawały Wiwata podobały :D
"Kanati, Bix, Prawie motocyklista, Chłopiec – każdym po trochu był, ale nikim w całości" - to zacne
"Budżet jednego aktora nie pozwoli na kolejne ujęcia" - i to
I ten Polip z dwoma pistoletami przed drzwiami :> Lubiem, wychowanam na kinie akcji.
Morderstwo plakatów ze ścian - to ładnie poetyckie
"— Liczy się pomysł, Alex. — skwitowała" - kropka out, i Ty i Okropny macie te kropki w tych miejscach, to jest jakieś feralne miejsce dialogowe
Czekam na ostatnią! Ja też lekko się odblokowałam i stwierdzam, że mam dość Lei, koniec, jak się zepnę, to też w dwóch częściach skończę ;)
Reasumując - w końcowych ciśniesz fest, poziom wysoki.
Masz rację i dobrze obserwujesz. Sporo się napociłem, bo nie po to wlokłem kilka osób przez tyle części, żeby się na końcu to zeszczało.
Jeszcze jedna została. Pewnie najdłuższa będzie.
Ukłony i pozdrowienia.
Pozdro Panie Canie
Masz apokalipsę i szereg możliwości
Też tak myślę, w końcu o szamanach w amerykańskiej części mało było. Mnie najbardziej ciekawi jak by wyglądała indiano-apokalipsa w Polsce.
Z rozdziawionymi ustami oraz butelką w dłoni, zobaczył lewitującego gada i jego późniejszy pęd w swoim kierunku. Zamachnął się nawet, na wzór bejsbolowego miotacza, lecz chybił... gdyby złapał w butelkę. Niekiedy można też spotkać butelki wódek z umieszczonymi w środku wężami i skorpionami.
Ten, ze wzrokiem wbitym w glebę, stał bez ruchu i patrzył, jak nieprowadzony niczyją ręką kamień kreśli przed nim symbole... Jezu uu to musi być niewyobrażalne uczucie. Jak we mgle.
Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną śmierci była sekcja zwłok — bardzo bezpieczna sekcja, bo nie można się zarazić poprzez krew. Można bez rękawiczek.
Czysty akt, wyrażany nieokiełznanym pośpiechem i desperacją... seks spontaniczny i bez hamulców.
kiedy sznurował jej usta, wiedział, że nie mógłby powiedzieć tego samego... piękne opisanie pocałunku.
Mała plama kolorowych wymiocin, na tle większej, ciemniejszej, wyglądała jak dziesiątka na tarczy... A jednak nie musi się mieć kończyn i pędzla, a można namalować obraz.
Wpisuję cię na listę niepedałów, ale na razie ołówkiem. Może być?... odbudowanie męskiego tego w sposób nieszablonowy.
Dała mu trochę czasu... Tylko Alex jest już wypalony.
Dźwignął się w akompaniamencie protestujących kości... Ładne ujęcie zmęczonego człowieka.
Proszę cię, Alex — pisnęła, ciągle leżąc jak sierota na ziemi. — Samobójstwo se zaraz wykombinujesz... Thelma jednak ma serduszko jak pobity pies proszący o wodę.
Jednak nie zdążył ich ponakuwać owocami myśli, bo ktoś lub coś złapało go mocno za dłoń. Kilka kropel moczu oblało mu ciepłem udo... mocz jest jak leczniczy okład
Coś do niego krzyczała, ale w uszach brzmiał mu już tylko wodospad z szumiącej krwi... mocne, biorę ten wodospad.
Dzieciak dobiegł do drzwi, jednak słowa kalekiej babki, jej zimny dotyk, zapach... bardzo rezolutne dziecko. Mądrości przodków są bardzo przydatne, właśnie w takich chwilach jak ta.
Świetna część i rozwiazująca szereg problemów. Jest miłość, pojednanie i śmierć. Jest zmęczenie i są emocje. Jest odwet za Merlina.
Ukłony i jeszcze raz ukłony:)
Pozdrawiam
No! Wreszcie się Wiwat doczekał, że tęczowe paznokcie pomyziały go po plecach :)
,, Jak dużo znajduje się woli w umierającym nagłą śmiercią człowieku.'' - w pierwszym momencie przeszło mi na myśl, że to masło maślane i jak można inaczej umierać, ale mówi się też, że umiera się ze strachu, więc ta wersja wygląda na poprawną :)
,,Szalejący wiatr ciskał kurzem po szybach, '' - tutaj bym się zastanowiła, bo skoro tak długo padało, z kurzu byłoby już błoto
,,— Jeśli byś mnie jeszcze kiedyś, uchowaj Boże, pieprzył, zostaw kartkę, że byłeś.'' - świetna riposta na zapytanie Wiwata o długość stażu :)
,,kształt przykucniętego człowieka '' - kucającego (nie podkreśla przykucniętego, ale jakoś dziwnie mi brzmi, zważając jednak na analogię do stojącego, pewnie jest ok)
,,Morderstwo plakatów ze ścian.'' - to świetne :)
Akcja się zagęściła, krew popłynęła, są trupy, a do domu jeszcze daleko. Toś im zmalował powrót. Pewnie sam się tego nie spodziewałeś, że taki horror przeżyją. Wspaniale trzymasz mnie przy tej opowieści i aż żal, że to już przedostatnia część. Znając jednak twoją twórczość i zapał do pisania, mogę spodziewać się, że już coś nowego masz w zanadrzu :)
Czekam na finał, pozdrawiam :) 5 oczywiście wstawione :)
Dzięki za "trwanie" i wyłapnie bubli. W chałupie je ogarnę.
Muszę uciec na jakiś czas z tego uniwersum, bo mnie uwiera.
Pozdro serdeczne.
"Stało się takie coś." - ale początek :) No jak można tak po prostu zacząć hehe ;)) Uśmiałam się okrutnie ;)
"we własnej dupie drugi zakręt odnajdzie. " - przy kolonoskopii to w zasadzie żaden problem :p Tak mi się jakoś nasunęło samoistnie ;))
"Czy nawet w tym przypadku, aż do Ż." - odniosłam wrażenie żeś naciągał tekst niczym gumę od majtek ;)
"naszykowała kolejną jaszczurkę do lotu." - do lotu - dobre ;))
"Nieco brutalnie, również kurewsko pospiesznie, lecz uczciwie. " - grrr ;))
Dobrze utrzymujesz charakter Thelmy, zresztą pozostałe tysz ;)
"Wolno ruszyła, przetaczając się zarówno po zwierzętach, jak i ludziach. " - próbowałam sobie to wyobrazi, ale jakoś nie bardzo mi szło. To oni stali sobie tym autem a wkoło ścieliły się (lub stały) trupy i oni ich nie widzieli? Jeszcze jedno, jak się bzykali na aucie a te węże syczały po - to oni ich nie słyszeli? Bo to że Polip nie słyszał - to jeszcze mogę zrozumieć, ale że laska nie usłyszała? Hm...
Kuźwa, prowadzisz akcję wielowątkowo... Ehhh żeś się nie pogubił. Dla mnie punktem wspólnym jest ten cały deszcz - założyłam, ze chodzi o ten sam.
"XXX" - początek bardzo opisowo-drakońsko-horrorystyczny. Do makabrycznych opisów talent masz ;)
Aaaa czyli już wtedy padały te "kule z nieba"...
Nie każ zbyt długo czekać na kolejną część, bom diabelnie ciekawa finiszu.
Tyle przemyśleń. Pozdro
Dziękuje bardzo. SIę biorę za komponowanie właśnie.
Pozdro również.
Działaj :D bom ciekawa cd...
Generalnie dobrze, że żeś przeczytał, bo rzuciłeś mi sporo światła i to takiego, które potrzebowałem. Kwestie poprawności zdania wyłapać łatwiej, kwestie logicznych nieścisłości, już nie.
Na pewno do tego drobiazgowo przysiądę i poogarniam, przemyślę, pozmieniam.
Miło było gościć i ten, dzięki za wszystko senior.
Jak nie czytasz, to nie czytasz, ale jak wpadniesz, nie pierdolisz się w tańcu.
Pozdro
Podobały mi się niektóre postaci, jak Saracen czy Merlin, Polip nawet też, za to pozostali zlali mi się w papkę (poza bj jimmi, no bo wiadomix).
Dla rozwinięcia mógłbyś pierdolnąć ze dwa rozdzialiki o T-Rexie i jego metodach, dlaczego jest straszny z perspektywy kogo innego. I rzucić trochę osobnych detali na poszczególnych bohaterów, zeby sie bardziej odróżniali od siebie. Trudniej się pisze, ale łatwiej wówczas czyta.
45-letni pistolet błyszczący chromem mi tam jeszcze nie pasił, taki rozbójnik raczej chodzilby z oksydowanym, odrapanym S&W wg mnie, maestro.
Głównie zainspirowałem jakimś opowiadaniem Kinga, którego teraz nie pamiętam. Niestety, ustawiłem to tak, żeby było kompatybilne z rurą, jednak widzi mi się coś w ten deseń, bez efektów specjalnych i potworków.
Ten Indianin trochę mi pachnie tym jakmutam z drugiego sezonu Fargo, mocno hardkorowy gostek.
W kwietniu startuje Terror na podstawie D. Simonsa.
"- To no, ten... – zaczął, szukając ratunku w skałach, niebie i wyrażającej skrajną obojętność, twarzy chłopca. - Wszystkiego najlepszego, Thelma"- urocze:)
"Jedzie po Saracena, który, nawet kiedy klnie, to jest w porządku. I nigdy nie przybija żółwi, by bolało."- jakieś rozczulenie mnie,ogarnęło wręcz. Ładne.
"Bix pomyślał, że wygląda to tak, jakby jakiś szaman bawił się tutaj pogodą." - oho!
"Wyjałowiony z soli organizm, szybko zaciągał lejce."- kurde, ładnie układasz słowa
"Gdyby nagle z jakiegoś skaczącego na wybojach wozu wypadło magiczne zwierciadełko, poharatałby sobie łapy, próbując samemu sobie spuścić wpierdol"- to też świetne
"Człowiek rozumie, że przegrał, zanim zaczyna tak naprawdę przegrywać. Czasem się przedłuża jedynie moment, tylko po to, żeby móc sobie patrzeć w twarz te cztery minuty dłużej. "- <3<3
"ni do siebie, ni maleńkiego żuczka, który od dobrych dwóch minut pedałował odnóżami w powietrzu, nie mogąc się przekręcić na "brzuszek". "- Can, mięciutkie serduszko:)
"ale twarz brała kąpiel w absurdzie. "- to dobre , bardzo
"Jeśli babka jest w porządku, pewnie przypomina siostrę nosorożca albo jest spierdolona jak Phil Collins. "- acha, nie mam pytań:)
"dwadzieścia pięć do trzydziestu, jeśli idzie o metkę. Doświadczona, ale z nadzieją, że o mniejszym przebiegu, niż grat, którym się tłukli" - oj, romansem zalatuje. Panie Canie!:)
"Jej usta ciągle pracowały na obrotach, co Wiwat uznał za zachęcający prognostyk. Oczywiście przy użyciu prostszej myśli" - :D:D
"— W tym wieku to już faktycznie godne odnotowania — skwitowała uśmiechem":D:D
"Zresztą wątpliwe, żeby ta mała (ale jednak kochana), martwa jędza posłuchała. Zdążył już tę cholerę trochę poznać i, mimo że szczerze polubił, ciągle nie mógł się nadziwić z jak wielką łatwością umie ona w nim zabić miłowanie bliźniego... " piękne to jest
"Na razie zakradł się ..."-??
"Chyba dam ci ksywę „Choroba Serca”, bo mnie po prostu zabijasz. — " o ja prdle:D
(Chryste. Zwyczajny gest, a tak cholernie seksowny, że jeszcze chwila, a wyjdę z tego jebanego samochodu i zafunduję jakiemuś włochatemu chujostwu przejażdżkę na jednookiej karuzeli. Nie wyrobię inaczej. Nie wyrobię).- noo, Can, weź Ty się za pisanie romansów !
"„Chodź, Rose. Zapytajmy Noego?” - po co znak zapytania?
"ale jak ktoś ma pecha, to i we własnej dupie drugi zakręt odnajdzie."- złota myśl;)
"Instynktownie próbując udowodnić sobie nawzajem niewinność starego świata i szukając luk w pancerzach własnych wyobrażeń o miłości."- hoho, podtrzymuję zdanie o romantycznej duszy:D
"Spytał ją za to z błyskiem w oku, czy Rose długo już studiuje kurwinistykę? "- :D
"Motocyklistę naszła nagła refleksja, że pierwsza osoba, o którą chcemy się troszczyć, wkrótce staje się dla nas całym światem. "- i tu.
" Po chwili obraz płynący po ścianach ukazał jak mały cień z nożem w ręku, próbuje okiełznać ten duży. I w drugiej scenie, jak ten duży upada.
Morderstwo plakatów ze ścian."- kurde, potrafisz.
Dobra. Ostatnie części zbiłam w jeden komentarz, żeby już nie śmiecić. Nie będę się siliła na nie wiadomo jak wyszukane komplementy. Że mi się podobało, że wciągnęło - nie da się ukryć. Ukłony, Can.
Do następnego:) pzdr
W sumie, nie chciałem Ci mówić, że nieukończone.
Jak już pisałem wcześnie, każdą sugestię obadam na dniach, ale za samo przeczytnie bardzo Ci Blanka dziękuję.
Pozdro serdeczne i więcej takich jak: "Kadryt i Kolory", poproszę.
Żadnych kadrów, żadnych kolorów. Nie mogę się kojarzyć z samymi smutami. Fuj. Blle. Weny, panie wszechstronny.
Warto.
"Spytał ją za to z błyskiem w oku, czy Rose długo już studiuje kurwinistykę? Zamiar miał dobry, chciał jej pokazać, że szanuje rzemiosło i ten, tego... Cóż. Jej wzrok wyrażał dużo. I raczej nie był to entuzjazm dla tych zalotów." - normalnie, jasny gwint, co za typ :D Zajebisty komplement. Dziwne, że Rose nie rozłożyła przed nim nóg raz jeszcze!
Wiwat w ogóle bardzo się z nią spoufalił, bo od razu po seksie odkrył swoją prawdziwą twarz, nic sobie nie robiąc z tego, co ona pomyśli. No tak, dała mu to teraz ma na wszystko wyrąbane.
Wątek Polipa i Delmy nabiera innego wymiaru. Widać, że jest między nimi więź. Ona chce mu pomóc, a on - jej. Ich przegadywanki są zabawne i chyba mają na celu, odwrócenie uwagi od złej sytuacji, w której się znaleźli.
Szanuję Polipa - moim zdaniem, najlepsza postać całości - bo wrócił się, aby uratować resztę. Zaopiekował się (w jakiś tam sposób) chłopcem i Delmą.
W tej części jest prawdziwy rozpierdol pod względem ilości akcji. Widać, że byłeś na ostatku, bo bardzo dużo akcji tu upchnąłeś. Nie mówię nie, bo to bardzo dobry zabieg. Widzę po sobie, że jestem bardzo przejęta i na bank nie mogłabym się teraz oderwać. W głowie mam setki myśli, jakieś pomysły na zakończenie, no i najchętniej, wszystkich bym uratowała, chociaż przez te 22 części przewinęło się tyle trupów, że o matko.
Idę do ostatniej części.
Oby mnie nie zabiła.
Pozdrawiam! :)
Również pozdrawiam, Elołapki
Ale przynajmniej się wyróżniam, zawsze jakiś plus :P
Dużo się dzieje, kumuluje, ale dobrze i jasno napisane.
"Chłopiec miał dobry widok na młodego mężczyzny i gdyby chciał, mógłby go teraz zastrzelić." młodego mężczyznę
Pozdrawiam
Eh, no... przeżyła jakoś ;)
Pozdrówki.
(hihihi)
"Mózg mu jeszcze należycie nie odpalił, kiedy jego jednooki przyjaciel, przybijał mu już wirtualnego żółwia"
Bez ostatniego przecinka.
"Motocyklista nie zdążył nawet pomyśleć, kiedy Rose w ekstatycznym pospiechu wgramoliła się na niego, szukając pod tą zaniedbaną brodą śladów ust."
Pośpiechu. Literówka.
"Kilka jardów dalej trzy nieumiejące oddać się śmierci trupy, obstąpione przez dziesiątki węży oraz spacerujące po ich twarzach pająki, ciągle bełkotały o Kanatim."
Wymyśliłeś wiele fajnych imion, ale to Kanati chyba zapamiętam najbardziej. To już się normalnie zrobiło kultowe.
" Lepkie od krwi ręce, przynosiły niedający się okiełznać dyskomfort."
Bez przecinka.
"Deszcz ciągle uderzał o szyby, choć w myśl jego zuchwałej intensywności, powinien skończyć się szybciej. Przynajmniej tak o tym wszystkim myślał Wiwat, który ogólnie z obserwacją deszczu niewiele miewał wspólnego. Nie przeszkadzało mu to jednak uważać się za speca od pogody."
A, no właśnie. To mi trochę przypomina Gniewną... Hmm xD
Niemniej bardzo ładnie to ująłeś w słowa.
"Kłębiące się pod autem węże, gniewnymi sykami wyrażały swą niemoc."
Bez przecinka.
"Kanati, Bix, Prawie motocyklista, Chłopiec – każdym po trochu był, ale nikim w całości. Choć, sam przed sobą przyznał, że najbliżej mu w tej chwili do „Chłopca”. Małego, zalęknionego siusiumajtka z ogromną bronią w dłoniach. Prawdziwą „giweriadą”, z której wystrzał, by mu pewnie owe dłonie oberwał. "
Bez ostatniego przecinka.
"To, jak bezradnie siedziała, opierając się rączkami o ziemię. Nieco surrealnie, ponieważ jej palce pod tą ziemią znikały. Przenikały ją. Jej zatroskana buzia była najwyżej o cal od nabrania kolorów."
Nie powinno być czasem "surrealistycznie"?
"Idąc w kierunku tego tłustego zjeba, próbował przeładować broń jednak ręce drżały mu do tego stopnia, że w końcu dał sobie spokój."
przecinek przed "jednak".
"Następnie przeszedł korytarzem kilka kroków, przystając przed jedynym pomieszczeniem, które w ogóle posiadały drzwi. Otworzył je z klucza i wszedł, zupełnie nieświadom sunącej za nim postaci. "
Nieświadomy, nie nieświadom. Tak mi podpowiada instynkt. Gdyby to była mowa pozornie niezależna, to tak. Ale chyba nie jest.
"Morderstwo plakatów ze ścian." - to piękne.
Rany, zaczynam się bardzo w tym wszystkim gubić. Mea culpa, czytałam w dziwacznym tempie.
Tak czy siak, chcę, bys wiedział, iż pozostaję nadal pod przemożnym wpływem Pięćset, nadal tak samo zauroczona.
Pozdrawiajki :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania