Pierwsza próba (fragment)

- Qué tonta eres!

- Ej! To akurat zrozumiałam.

Śmieje się głośno, odwracając głowę w moją stronę i opierając ją o ścianę. Przez chwilę patrzy mi w oczy i ledwo zauważalnie marszczy brwi, jakby analizowała, co się dzieje. Stresuję się, gdy opuszcza wzrok na moje usta.

Nie wiem, czy tylko ja tak mam, ale po dłuższej przerwie w całowaniu jakby… zapominam, jak się to robi? Oczywiście nie mówię o jakichś delikatnych buziakach, tylko całowaniu-całowaniu. Na poważnie. Może się to wydawać śmieszne, ale przecież całowanie to czynność jak każda inna – taka, której się uczymy. Pierwsze pocałunki zazwyczaj nie są idealne i trochę mija, zanim dojdzie się do wprawy. Szczególnie że wiele zależy też od tej drugiej strony i fajnie byłoby się pod tym względem dopasować, a nie zawsze tak jest. Czasem o tym myślę i robi mi się smutno. Jakiego farta trzeba mieć, żeby w ogóle spotkać osobę, która ci się spodoba i w której możesz się zakochać, i która jednocześnie zakocha się w tobie. Już samo to wydaje się mega nieprawdopodobne. Nie mówiąc o tym, żeby jeszcze ta osoba umiała całować cię tak, jak tego chcesz. Jeśli ludziom się to udaje, to są szczęściarzami. Serio.

Tak, myślę o takich rzeczach co jakiś czas. Ale teraz myślę tylko o jej ustach, których nie chcę zawieść. I o tym, czy moje nie zawiodą mnie. Pochylam się więc, a sekundę później ona robi to samo, niwelując istniejące między nami centymetry.

Ostatnia taka przerwa, po której potrzebowałam dobrych kilkunastu minut treningu, by znów przyzwyczaić się do pocałunków, trwała jakieś półtora roku. Ta teraz – prawie dwa lata. Bałam się, że będzie podobnie.

No i jest.

Na szczęście sposób, w jaki Nati mnie całuje, nie daje mi powodu do zmartwień. Jej wargi poruszają się powoli i delikatnie, jakby wiedziała, że jestem zdenerwowana, i chciała dodać mi otuchy. Czuję smak czekolady, której kostkę przed chwilą zjadła, co sprawia, że ta chwila jest jeszcze bardziej przyjemna. Kładzie dłoń na mojej szyi, a ja wzdrygam się lekko. Nie wiem, czy to zauważa, a jeśli tak – to dobrze czy źle? Jeszcze nie zdecydowałam, czy chcę, by wiedziała, jak się przy niej czuję po tak krótkim czasie. Z napięcia zapominam oddychać i gdy odrywamy się od siebie na moment, wypuszczam głośno powietrze, co wywołuje u Nati uśmiech, który czuję w jej pocałunku, gdy znów zbliża wargi do moich. Nie otwieram oczu nawet na chwilę, próbując jak najbardziej się skupić i nie angażować kolejnego zmysłu, więc nie wiem, czy w którymkolwiek momencie na mnie patrzy. Po kilku kolejnych sekundach, gdy już znajdujemy wspólny rytm i czuję się nieco pewniej, również podnoszę dłoń i dotykam jej policzka. Jest ciepły i miękki. Tak jak jej usta. I palce. I każde miejsce, którego jeszcze nie znam. Codzienna pełna zaskoczenia myśl pt. „Jak komuś mogą nie podobać się dziewczyny!?” odhaczona.

Obie jesteśmy ostrożne i nie przyśpieszamy tempa. To słodkie, delikatne i dość niewinne pocałunki. Nie ośmielam się ich pogłębić, zwłaszcza biorąc pod uwagę mój potok myśli sprzed kilkudziesięciu sekund na temat braku umiejętności całowania się. Mamy czas, powtarzam sobie. Mamy całe życie. Ta myśl tak mnie rozczula, że zaczynam się szeroko uśmiechać, co zmusza Nati do odsunięcia się i spojrzenia na mnie z lekkim zdziwieniem.

- Wszystko ok? – szepcze, a ja, choć nieco zawstydzona, nie mogę powstrzymać tego uśmiechu, widząc jej zaróżowione policzki i błyszczące oczy. Nie wiem, co dobrego zrobiłam w poprzednim życiu, żeby zasłużyć sobie na tak cudowny moment. Wiem natomiast, że nie mogę jej powiedzieć, o czym pomyślałam. Znam tę dziewczynę może dwa tygodnie. Wyznanie, że mój mózg zaplanował już spędzenie z nią całego życia, byłoby chyba zbyt creepy.

- Tak – odpowiadam ze śmiechem, rozluźniając ciało i opierając się ponownie o ścianę. Wyciągam rękę i odnajduję jej dłoń. Bez wahania splata palce z moimi. – To było miłe.

- Owszem – rzuca, przeczesując wolną ręką włosy. Wygląda pięknie i muszę powstrzymywać się, by znów nie zacząć jej całować. Sięga po kolejny kawałek czekolady, a ja skupiam uwagę na jej ustach, które otwiera, by wrzucić go do buzi. Czeka, aż czekolada rozpuści się na jej języku, jednocześnie wpatrując się we mnie tak intensywnie, że na chwilę odwracam wzrok. – Było tak, jak sobie zaplanowałaś? – pyta, zmuszając mnie do ponownego spojrzenia jej w oczy.

- Skąd pomysł, że to zaplanowałam?

- A to nie wszyscy to planują? – Wygląda na szczerze zdziwioną, co jest bardzo urocze. – Myślałam, że każdy, kto czeka i liczy na to, by kogoś pocałować, jakoś to sobie planuje. Układa scenariusze i tak dalej. Ja tak w każdym razie zrobiłam.

- Oo, czyli czekałaś na to, by mnie pocałować? No proszę. – Posyłam jej ironiczny uśmieszek, choć nie wiem, co próbuję nim udowodnić. Tak jakbym ja na to nie czekała i nie myślała o tej sytuacji przez ostatnich kilka dni.

Nati kręci głową, uśmiechając się delikatnie, i ściska mają dłoń, jak gdyby chciała mi tym przekazać wiadomość w stylu: „Wiesz, że tak, i wiesz, że ja wiem, że ty też”. Albo coś takiego, ciężko mi to teraz zinterpretować, bo już zbliżam się do niej i ponownie całuję.

- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie – mówi tonem pełnym protestu, a jej oddech łaskocze moje usta. Protest ten nie jest jednak na tyle silny, by odsunęła się ode mnie choćby o milimetr, więc gdy tylko kończy to zdanie, znów czuję jej wargi na swoich. Słodki smak czekolady, i smak dziewczyny, w której chyba zaczynam się zakochiwać, mieszają się w mojej głowie i moim sercu. Nie zamierzam odpowiadać na to pytanie. Może później. Może jutro. Mamy czas.

Mamy całe życie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • il cuore 3 tygodnie temu
    /uśmiechając się delikatnie, i ściska mają dłoń/ – moją
    nie podobają mi się dywizy w zdaniach dialogu

    Paradoksalnie, nie wszystkie dziewczyny lubią się całować, choć jest ogólnie przyjęty objaw czułości wobec...
    cul8r

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania