Pisarz - Rozdział pierwszy - Dzień dobry
Według mnie ludzie dzielą się na trzy grupy: ci, którzy mocno wierzą w swoje umiejętności, ci, którzy ich w sobie w ogóle nie dostrzegają oraz ci, którzy je wykorzystują.
Dość śmiałe stwierdzenie, nieprawdaż? Niektórzy wyśmialiby je bez namysłu, inni z lekkim zawahaniem przyjęliby z pokorą, wierząc, że może to być ich „myśl motywacyjna”, a jeszcze inni nazwaliby po prostu „głupim”. Zgadzacie się? Oczywiście artyście, pisarzowi, czyli mnie, takie słowa, nieważne czy mówione w stanie euforii, czy zniesmaczenia, przynoszą wielką dumę. Oznacza to bowiem, że książka, bądź jak w tym wypadku cytat, skłania do refleksji. Przecież o to autorowi chodzi, o zachęcenie czytelnika do myślenia, rozmyślania nad jego dziełem.
Mówiąc szczerze, przesłanie nie ma znaczenia, może być zarówno idiotyczne, jak i szokujące, ale i tak zachęci ludzi do rozmyślania nad nim. Najważniejszy jest styl pisarza, którym tylko nieliczni mogą się pochwalić z czystym sumieniem. To dzięki niemu czyta się jego teksty, nie przerywa się w środku książki i odstawia ją w kąt biblioteczki. Niestety w dzisiejszych czasach to rzemiosło – pisanie – zanika. Księgarnie bankrutują, liczba autorów zmniejsza się z każdym rokiem, ale dlaczego? Na to pytanie postaram się wkrótce odpowiedzieć.
Wracając... Mimo że ta metoda przekazywania historii z pokolenia na pokolenie (mówię o książkach) powoli zanika, a zastępuje nią elektronika, gry komputerowe i inne duperele dwudziestego pierwszego wieku, które osobiście bardzo cenię, to i tak wkładam w moją niedocenioną pracę całe serce i jeszcze pół serca kogoś innego – jak to zwykł mawiać pewien znajomy.
Wracając do głównego tematu, czy też problemu książki, którą właśnie trzymacie w dłoniach, chciałbym opowiedzieć światu (nie, światu to chyba za dużo powiedziane, zostańmy lepiej przy „ludziom”) chciałbym opowiedzieć ludziom moją historię.
W bardzo, bardzo dużym skrócie – jestem humanistą, któremu zachciało się pisać wielkie dzieła, bestsellery, dostawać nagrody w dziedzinie literatury i sztuki, a skończył, jak to w takich historiach zwykle była, jako kasjer w supermarkecie bez grosza przy duszy. Takowe nędzne życie wiodłem przez około dwa lata, ale w pewnym momencie zachciało mi się buntu przeciwko ludzkości i wszystkim, co było mi tak bliskie. Dzięki temu znów stanąłem na nogi i zasmakowałem domowego ciepła, jakiego pamiętałem z lat młodości. A to wszystko dzięki niezaspokojonej ciekawości… Oj, dzięki ci, matko, że mnie takiego wychowałaś!
Jeśli zaś chcecie poznać całą opowieść, bez niedomówień, skrótów i tajemnic, to zapraszam was, drodzy czytelnicy i czytelniczki, do Chapel Hill, maleńkiego miasteczka w Alabamie, gdzie wszystko się zaczęło.
Zanim jednak przekroczycie przez próg mej pamięci, a jednocześnie i pióra, którym ją spisałem, przypomnijcie sobie dosłownie wszystkie niepowodzenia, nieszczęścia i smutki, jakie kiedykolwiek napotkaliście na drodze przez życie. Ta książka będzie właśnie o nich.
Komentarze (20)
Fajna narracja, ciekawie się zapowiada i pośledzę :) I dałam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania