Plan - Początek
Miałam wizję.
Wizję, która okazała się prawdą.
Wizję, która zapoczątkowała to wszystko.
Wszystko. Co to oznacza?
Oznacza to plan.
Plan, który miał na celu rozkochać w sobie Malfoy'a.
«»
Obudziłam się dość wcześnie, a dokładnie o 5:30. Niewiedząc co robić zeszłam do pokoju wspólnego Gryffindor'u.
Na miejscu zauważyłam siedzącego przy kominku James'a.
- Hej - powiedziałam cicho, by nie obudzić reszty mieszkańców domu.
- Hej - odparł równie cicho.
- Co czytasz? - spytałam spoglądając mu przez ramię.
- A ty nie powinnaś jeszcze spać? - zmienił temat chłopak.
- Mogłabym zadać to samo pytanie. - odparłam, po czym dodałam - Ale będę dobroduszna i go nie zadam - mówiąc to lekko się uśmiechnęłam.
Po chwili całkowitej ciszy, chłopak zaczął rozmowę słowami:
- Dzięki - powiedział ponuro.
- Za co? - spytałam zdezorientowana.
- Za to, że jesteś przy mnie.
Za to, że mnie wspierasz... - nie dokończył, ponieważ mu przerwałam.
- Och, James...jesteś przesłodki, ale widzę, że cię coś trapi. Ja jako twoja przyjaciółka i ciocia zarazem, pragnę wiedzieć co takiego się stało, że smutny od rana chodzisz?
- Nic się nie stało - odparł chłopak.
Po czym pod nosem dodał - A ty wcale nie jesteś moją prawdziwą ciocią - na te słowa lekko prychnął.
- James, nie daj się prosić - stwierdziłam - Daj mi przeczytać ten list - mówiąc to wskazałam na pogięty pergamin w jego prawej dłoni.
- Skąd wiesz, że to list? - spytał
- A czemu nie chcesz mi go dać?
Nie ufasz mi? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- To nie tak - zaczął - Niech ci będzie - westchnął, po czym odłożył upragniony prze zemnie list na stoliku kawowym.
~ Czemu zawsze to działa, czy każdy w tej szkole nie myśli? - spytałam w myślach ~
- Dobra ja idę się zdrzemnąć - powiedział po chwili - Jeśli chcesz, to po przeczytaniu, możesz odłożyć go na moją szafkę.
Na te słowa skinęłam głową i sięgnęłam po leżący na stoliku list. Kiedy miałam zamiar zacząć go czytać, usłyszałam kroki James'a i ciche słowa:
-Do zobaczenia na meczu.
- Do meczu - odparłam i pogrążyłam się w czytaniu listu.
«»
Po lekcjach, kiedy miałam zamiar pójść w kierunku stadionu od Quidditch'a, zatrzymała mnie pewna osoba.
Osoba ta była mi dobrze znana.
-Lilly! - krzyknął głos - Czy ty mnie słuchasz? - spytał szybko.
- Ach...Tak, tak - mruknęłam.
Widząc moją minę dodał:
- Dobra.
Jak nie chcesz słuchać to nie słuchaj, ale jeśli będziesz czegoś chciała... - zamyślił się - to ci nie pomogę - mówiąc to skierował się na trybuny w kolorach swego domu.
Kiedy zauważyłam, że mojego rozmówcy już nie ma, skierowałam się na trybuny Gryffindor'u.
Na miejscu byłam umówiona z Rose ( moją jakby nie patrzeć siostrzenicą), która jak mnie zobaczyła zaciągnęła mnie na sam szczyt, gdzie siedziała pierwszoroczna Lily.
- Hej - przywitała się radośnie Lily
- Hej - odparłyśmy razem z Rose
- Jak myślicie kto dziś wygra? - spytała nas młoda gryffonka.
- Nie jestem pewna - odparłam - Szanse są wyrównane - dodałam.
Nagle moją wypowiedź przerwała Rose, która przez uraz głowy nie mogła grać w dzisiejszym meczu.
- Zobaczcie kto idzie - powiedziała przez zęby - Scorpius Malfoy we własnej osobie - prychnęła.
- Hej - powiedziałam w stronę chłopaka
- Hej, Lilly - odparł ponuro.
Witaj, Rose - dodał
- Twój brat kazał mi przekazać, że się źle czuje i nie przyjdzie na mecz - dokończył swoją wypowiedź chłopak.
- A niby dlaczego ci to powiedział? - spytała z przekąsem Rose.
Nie dostała odpowiedzi, ponieważ chłopaka dawno już nie było.
- To co Rose? - spytałam patrząc na rozwijającą się akcję - Kiedy będziesz mogła wrócić do gry?
- Najwcześniej to za dwa miesiące - odparła z wymalowanym grymasem na twarzy.
- A jeśli mogę wiedzieć? - spytałam - Jak tam z twoim ojcem?
- Bywało lepiej - odparła
- Całe dnie spędza na jedzeniu i oglądaniu telewizji - dodała
- No nic - odparłam - Jeśli taka jest jego wola to niech tak będzie - dodałam
- Ale o co ci znowu chodzi? - spytała Rose.
- O nic konkretnego - oparłam
- Tylko mówię, że sam do tego doprowadził - dodałam szybko, po czym skierowałam się do wyjścia ze stadionu.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania