Pnącze dusz
Na brzegu jeziora spotkałam spojrzenie.
Nie było w nim pożądania, a światło, które rozlało się w środku mnie.
Ogród, który myślałam, że znam,
zadrżał w korzeniach.
Każda roślina w nim nagle odżyła,
każdy liść szeptał moje imię.
Jego słowa – jak deszcz po suchym lesie.
Przyjaźń – nieznana dotąd, a tak potrzebna.
Otworzyła mnie, pozwoliła wdychać pełną piersią,
przypomniała, że woda może odbijać słońce, nawet jeśli płynie w cieniu.
Nie szukam więcej niż tej prawdy:
że ktoś może sprawić, że dusza zaczyna kwitnąć,
nawet jeśli serce już zna ogród inny, stały, spokojny.
Komentarze (36)
Ładnie.
A pełnym zdaniem?!
można i w cieniu, ale pisanie iż w cieniu można widzieć odbicie slońca jest bełkotem podobnym do chwytania byka za wymiona.
"bardzo, bardzo...".
To ja teraz pozwolę sobie ją zacytować:
Bardzo, bardzo! 5.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania