Jest:) Fanie podkręcacie pod koniec. Później wpadnę jeszcze.Hmm ..może tak odrazu kolejne części wrzucicie? Cóż nie potrafię się delektować przez ciekawość zakończenia...
Nie, nie chce mi się, nie będzie "iskania". Wiadomo klimaty noirowe cudne, opisy, przeżycia też. Tutaj sukces leży nie w pięknych zdaniach, tutaj sukces leży w fabule, w ciekawości...w pomyśle. I jest wmiarę równowaga, przeplatanie klimatu z akcją.
Canulas Tak delfinek... zwróciłam uwagę;)) Mam remont na głowie, jedynie na co mnie stać to odbior. Poza tym tamtą część schowałam w trumnie i aż boje się otwierać. Dziękuję za pamięć!
Canulas wracam do rodzynek"Zima w śniegu i zima w człowieku. "- to takie proste zestawienie, lubię takie mroźne porównania.
"Wszystko w myśl tego, że najbardziej nie chcesz umierać, kiedy wreszcie doczekujesz szczęścia. To normalne. W polnym świecie zerwanych koniczyn zawsze czterolistne będą wyć najdłużej."- a to przecudne!
I tu pierwsze ta sama piękna prostota:"Potem spadł śnieg i poprzykrywał grzechy. Podobnie jak żółte lasy, pełne trupów równie żółtych liści"
"ostry ton Damira jednoznacznie definiował jego nastój." - nastrój?
Ja to jednak wiem, kiedy zajrzeć na opowi :-)
Kolejna, pięknie utkana część. Bardzo ciekawy zwrot akcji z tym Damirem, czyżby wiedział coś więcej? Od kiedy stał się taki dobry? Z drugiej strony to bohaterka jest traktowana jak rasowa świnka, która niedługo pójdzie pod nóż i pewnie nie wyjdzie z tego żywa.
Okropnie wciągająca historia. Nie mogę się doczekać następnej części :-) I po cichu kibicuję Ivie, że ucieczka jej się uda.
Tyle pytań.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
Doczekałam się. Nadal wciąga, trzyma w napięciu, chciałoby się czytać dalej, dowiedzieć, poznać kolejne odsłony.. Jak dla mnie rewelacyjna lektura, która byłaby świetną kanwą dla scenariusza filmowego. Czytając, widzę kolejne kadry, podziwiam narrację.
Podsumowanie: Super! Nie mogę już doczekać się dalszych części. :->
Brak słów. Nie mogę pojąć w swojej małej główce jak można napisać coś tak dobrego. Ogólnie fabuła wydaje się być ok. Te zwroty akcji. Na początku wogóle nie mogłam się połapać o co w tym wszystkim biega.. Ale ten styl!! . Styl pisania. Jakie to jest dobre, czytelne i te opisy przede wszystkim. Jak to płynie. Poprostu płynie. Czyta się to jednym tchem chociaż przyznaje z początku przerazulam się ilością słów. Ale połknełam to w całości i chce wiecejjj.
Canulas Szczerze to nigdy nie komentuje twoich prac (czy waszych wspólnych) bo uważam się za niegodną tego przywileju. Co ja mogę ci więcej powiedzieć. Że świetnie napisane, że fajne? Przecież ty o tym wiesz . I nie wierzę że to mówię bo jestem samolubem i czasami egoistyczną. Ale walić to.
Jak narazie to nie moja liga.Ale zawsze czytam z chęcią ;)
Mia123a, zawsze komentuj jak czujesz. Nie ma czegoś takiego jak nie godna czy coś w podobie. Będzie ok, napisz, że ok. Będzie coś słabo (bo i czasem jest) napisz też. Nie umniejszaj się, bo to niczemu nie przysłuży. Pisz, ogarniaj i wolno, wolno, progres wystrzeli sam.
Mia123a, ja Ci będę pisał szczerze albo wcale. Uwierz mi, mam takie teksty, że naprawdę dramat. I to gruby. Latami pisałem "chodź" zamiast "choć" i "łep" zamiast "łeb".
Mia123a
"Szczerze to nigdy nie komentuje twoich prac (czy waszych wspólnych) bo uważam się za niegodną tego przywileju" - czy Ciebie Pan bóg opuścił.
Bardzo złe myślenie, ja przychodząc tutaj komentowałam od progu wszystkich (czytanie innych i zagłębianie się w teksty bardzo rozwija), bo widzisz, w pisaniu często dużo ważniejsze jest to, jak drugi człowiek odczuciowo odbiera dany tekst, bo literówki to i program poprawi, a i jak ktoś lubi dłubać, to wydłubie, ja lubię, Can lubi, Ty nie musisz, wystarczy, że powiesz jakie wrażenie zrobił na Tobie dany tekst (a jak Ci coś zgrzyta to tez śmiało zawsze). Dzięki za wyzytę i wysyp entuzjazmu. Lubię entuzjazm, za mało go na świecie.
Pozdrawiam
(R)
Serio ty nie wierze!!! Ale Teraz patrz co z ciebie wyrosło. Można, można. Mnie to czasami łeb boli od mojej głupoty. Serio jak coś napiszę to wydaje mi się że ok. Może być. A potem czytam i myślę kobieto co ty robisz ze swoim życiem.
,,Pośpieszne akty ochrony przed mrozem dawały efekt oblepionej chustą ludzkiej twarzy, którą bardzo rozbolały zęby." - nie no. Śmieszkowałam, śmieszkowałam, a tu doprawdy małe arcydziełko się zrodziło z mego cierpienia.
Wycytowałabym to chyba nawet bez znalezienia powiązania, w sensie - bez istnienia powiązania właściwie.
Zdumiona ja, wiesz? Nie przewiziałam pokazu plastyczności Twej wyobraźni, sądziłam, że którąś bohaterkę rozboli może ząb :), po prostu.
Czuj me głębokie uszanowanie nad tym obrazowym cudem i niech twarz Twa rozjaśni się od uśmiechu, a Bóg niech chroni Cię zawsze od bólu zęba aż do śmierci.
,,Ulice stały cię naprawdę niebezpieczne. Wkrótce polowy szpital wyszedł na ulicę. Lekarze w mundurach nie dawali biedakom znieczuleń, gdy przy pomocy karabinowych kolb usuwali im resztki chleba z ust. Puste parcele coraz szybciej obrastały kępami dzikich traw i wszystkim tym, co uciekający człowiek uznał za zbyt ciężkie." - oho. Tak świetny akapit, że brak mi słów.
Wraz z nastaniem zimy w mieście zaroiło się od szaleństwa, to o szpitalu - genialne i genialnie ubrane w słowa, dreszcz.
,,W polnym świecie zerwanych koniczyn zawsze czterolistne będą wyć najdłużej." - O KURWA. Chyba najpiękniejsza perła z całego ochrydzkiego sznura jak dotychczas.
Wywarło na mnie piorunujące wrażenie.
,,oblewa mnie sarniany bezruch w akcie oślepienia. " - także piękne, podziw.
,,odzianą jedynie w spacer pełzających larw." - i to. Przepiękne.
,,Aspirująca do roli ofiary i kat-opiekun, tańczące spojrzenia, przesyt emocji i emocji brak." - to też, jak sroka, znalazłam, błyszczące.
,,Anorektycznie wychudzona postać, naga i skoślawiona, zwabiała niedobitki biedoty na kawałki wyrywanego z własnego ciała mięsa. Przygarbiona, o rzadkich strąkach nici sięgających do samego pasa i parasolem utkanym z ludzkiej skóry. " - Bardzo mi się podoba :).
Całość czytało się z napięciem, zaangażowaniem, bez najmniejszego rozmycia się uwagi.
Historia się toczy.
Tło ma coraz ostrzejsze zęby, miasto jest jak potwór. Upiorne to z małymi kurierami, którzy sami są przesyłką.
Umiejscowienie historii ma dla mnie wymiar szczególnie ciekawy i pociągający. Jak człowiek zależy od okoliczności, w których musi istniec, jak skrajny brak perspektyw i rozpacz ma w sobie coś z apokalipsy.
Iva jest bardzo interesującą postacią. W jej osobie tli się jakaś nadzieja łamana na naiwność, wstęp do myśli już może od samej historii nieco oddalonych, se deko pofilozofuję, takim torem: czy Iva z uporem nie potrafi zobaczyc rzeczywistości takiej, jaką jest, bo byłoby to zbyt straszne, złamało jej wiarę w człowieka, w cokolwiek? Wierzy w ludzkie dobro, modli się, nie wierzy z początku w straszności (typu ludzie jedzą ludzi), tkwiąc w epicentrum koszmaru. To bardzo ciekawe.
,,W polnym świecie zerwanych koniczyn zawsze czterolistne będą wyć najdłużej." - O KURWA. Chyba najpiękniejsza perła z całego ochrydzkiego sznura jak dotychczas. - tu się podepnę, cytowałam Canowi już to zdanie privem, że jest mega, co niniejszym potwierdziłaś :)
"Jak człowiek zależy od okoliczności, w których musi istniec, jak skrajny brak perspektyw i rozpacz ma w sobie coś z apokalipsy" - i tu się podepnę, bo w punkt zdefinowałaś, przez to uwielbiam wszelakie apokalipsy
Dzięki piękne za wizytę, wnikliwość, opinie, Lamb :) Fajnie, że siadło opko.
Pozdrawiam i tutaj
(R)
Już bez roztłumaczania kto i co, dzięki za odbiór.
Ząb się pojawił, bo pojawić się miał. A że tak ;) Ano tak.
Nie wiem jak żeńska połowa składu, ale ja nie odczuwam presji odbiorczej, tego, że finalnie zawiedziemy gawiedź. Bardziej mnie wkurwia, że tekst na tyle żyje, że stawia opory przed modelowaniem. No ale cóż. Może to i lepiej.
Zawarłaś - zresztą jak zwykle - wiele trafnych i ciekawych spostrzeżeń. Zwłaszcza te z końca intrygują.
A jak będzie - zobaczymy.
Dzięki za wyimozę i ogólnie czytanie.
Dobrze, że dzień nie zaczyna się od złości na ulubionych autorów:))
Piękne, sycone poezją opisy, sporo byłoby wyimkozy, więc odpuszczam. Larwy... przebiły wszystko. Groza dawnej wojny we wszystkim. I racja, każda wojna podobnie się odciska.
Narracja nabiera panoramicznego oddechu, czyta się jak pierwsze rozdziały długiej powieści.
Intryguje 'ludzka' wspólniczka Vuka. W ogóle cała ta scena wstępu do eksperymentu.
Vuk też obrasta coraz grubszą tkanką osobowości.
Pierwszy akapit... a nie, nie będę werbalizować przeczuć.
"Dobrze, że dzień nie zaczyna się od złości na ulubionych autorów" :D Uff!
Jezu... "Vuk też obrasta coraz grubszą tkanką osobowości" - jak przecudnie to ujęłaś (!)
Wrotycz... <3 Dzięki piękne. Naprawdę miło słyszeć tyle pochwał :)
Pozdrowienia :)
(R)
Wrotycz no powem Ci, że opko jest dość wymagajace, Can ciągnie co gorsze momenty i ogarnia plan działania, bo ja deczko w średniej formie, tw jeszcze mamy nie napisane itp., wiec noo, uczucie, że lekko pod górę i pod wiatr z efektem koncowym zadowolonych z konsumpcji literków czytelników, jawi mi się jako pokonywanie jakichs tam kolejnych, wlasnych barier, więc git :)
Pozdrawiam raz jeszcze :)
No, oddechu, oddechu. Taka cisza przed, ekhm, no właśnie. Trochę ułatwia kreację bohaterów to, że drugi plan jest w zasadzie rizmyty i można się skupić na tych kilku.
Mówiąc słowami księdza, dzięki za wiarę.
Pozdrox
A to ciekawe - pokonywanie własnych barier we wspólnym pisaniu. Myślę, że w prozie łatwiej niż w wierszu. Ale kto wie, nie mając prozatorskiego doświadczenia, mogę jedynie gdybać.
Bo weźmy chociaż kolejne zdarzenia, naprzemiennie pisane? Nie ma sporu o ich przebieg?
Los bohaterów... o kurczę, ogrom pracy i emocji:)
Canu, ma wiara niezachwiana.
A nawet nie że wiara, bo dowody (publikacje) dają mi komfort pewności.
Wrotycz, wystarczy przeczytać Eyre, by zobaczyć jak wygląda zapłąta frycowego. Pomysł fajny, ale pzrepompowany wieloma drogami, często prowadzącymi donikąd. Sporu nie ma. Ustalililiśmy pewien system i go nie burzymy. Pracy, jak pracy. Bardziej chodzi o to, że TW już dyszy w kark, a cieżko się skupić na kilku naraz.
Dzięki za zaufanie ;)
Niesamowicie wciagające. Kusi żeby rozdrukować i czytać do poduszki. Jestem zawiedziona, że odciągacie moment kulminacyjny poddając różnym mniejszym próbom bohaterkę, a jedcznocześnie zachwycona, bo to piękne manewrowanie i wodzenie za nos czytelnika. Kiedy już wydaje się, że teraz będzie bum, akcja zwalnia...
To jest piękne zdanie: "Zaczęła się zima. Zima w śniegu i zima w człowieku." Pozornie zwyczajne, ale jak dużo mówi o tym, że świat zaciska pętlę na szyjach bezbronnych i kruchych.
Tu literówka: "Ulice stały cię naprawdę niebezpieczne." - się.
Trochę mi nie zagrała ta Roksana, imiona bohaterek wydają się niedzisiejsze, a tu taka Roksi wyskakuje, ale wiadomo, to moje jakieś fanaberie.
I jeszcze tu :
"Skrzywione usta i opiekuńcze oczy kojarzyły się z kwaśnym rodzajem matczynego współczucia.
Na pytanie, czy to wszystko i czy może wyjść, nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Nic tylko krzywizna ust, połyskujące oczy (...)" - oczy/usta/krzywizna. Chyba że to celowe powtórzenie mające na celu podkreślenie, że jest tylko" to".
Końcówka napawała nadzieją, ale cóż, swoim zwyczajem musieliście nabroić. Zakręcić. Dodać trochę lekkiej grozy. Bohaterka chwyta się każdego wyjścia, ale w tym labiryncie wszystkie drogi prowadzą przez rybie oczy. Do nieuchronnego.
No i Vuk, wychodzi jakaś jego dziwną osobowość. Pan od przyglądania się sytuacji ładnie wprowadzony w fabułę
PS parsknęłam nad tą kapustą, myślałam, że to dla śmiechu, a to chodziło o to co w środku. Ech. Dziwna ja.
Tu literówka: "Ulice stały cię naprawdę niebezpieczne." - się. — poprawione :)
Resztę wątpliwości obadamy razem z Canulardo. Dzięki za czujne oko, przeczytanie, refleksje. Jesteś kolejną osobą, którą wciągnęło opko, cieszy mnie to bardzo :)
„Bohaterka chwyta się każdego wyjścia, ale w tym labiryncie wszystkie drogi prowadzą przez rybie oczy” – dobrze ujęte
Masz rację, że Ci nie zagrały zdublowane usta bo tam miało być co innego. Niestety, zmieniłem w głowie, ale nie w pliku.
Roksana zostaje, choćby była głupia, nie trafiona czy cokolwiek. Wszystko z prostego względu: ona już istnieje. Doświadczony ból, jest jej bólem. Nie ma szansy na zmianę.
Resztę odpowiednio doprawimy.
Dzięki za odbiór.
I tak, masz rację z tym, że granie na odwracaniu uwagi też ma swój limit.
Świadomi tego my som
Pozdrox
Witam,
Spodziewałam się... braku hepiendu.
Napisane bard, o sprawnie - nie ziewalam ;)
A poważnie, najlepsza z trzech części, dosadna, bez owijania w bawełnę. Tu też wyzwalacie najwięcej emocji.
Pozdrowionka :))
Opisujecie świat przy pomocy oniryczno-poetyckich wizji, a to wymaga kunsztu i wyczucia. Łatwo odlecieć w kompletny bełkot. I muszę przyznać, iż przez chwilę wydawało mi się, że początkowo się to przytrafiło. Ale nie. Końcówka sprawiła, że wszystko wskoczyło na właściwe miejsce.
Podoba mi się rola przewodnia poezji. Sposób na obejście schematycznej narracji. No i fajna jest też pewna cecha bohaterki, ukryta tęsknota za tym, co realne, a przynajmniej próba odróżnienia rzeczywistości od wirtualu.
Wydaje mi się, że chcieliście uzyskać suspens z tej niepewności, czy bohaterki zdążą uciec,ale przecież wiemy, że nie.. Inaczej opowiadanie nie miałoby sensu. Więc nici z napięcia. :)
Tak czy owak – spodziewam się, że zapadnie mi w pamięć, bo ja mam w głowie przede wszystkim obrazy, a tu jest ich na pęczki. Od strony czysto technicznej nie mam uwag, pierwsza klasa.
Tak, zamysł był właśnie taki, żeby rozpoczynać poetycko, a że ja maczałem w tym łapy, o bełkot nie trudno. Jeśli jednak uważasz, że puzzle pasują, to git. Odejście od schematu i powielactwa, to jedno. Co z tego wyjdzie, to drugie, ale też kwestia zbiegania pocątkowych dwóch torów. Niestety, jakich byśmy nie użyli "odwracaczy", to wanna jest zbyt przewodnim punktem w harmonogramie, by stopniałą do roli folklorystycznego echa. Raz już tak co prawda zrobiłem, że wywindowałem coś, by to najzwyczajniej utracić, ale tutaj odpowiadamy we dwójkę.
Jak będzie i czy tego nie uwalimy - nie wiem. Oby nie.
Pozdrox
Caaaan "Tak, zamysł był właśnie taki, żeby rozpoczynać poetycko, a że ja maczałem w tym łapy, o bełkot nie trudno" :D No wisz co...
Inkarnacjo, dzięki piekne za pochylenie sie nad tekstem i opinie :) Noo, trudno zwiesc czytelnika w tym przypadku, dlatego kadrujemy tymi roznymi scenami i, sadząc po odbiorze, chyba jest git.
Pozdrawiam
(R)
Bardzo poetycki początek. Wraz z fabułą płynnie przeszliście w mniej kwiecisty język, co było adekwatne do wydarzeń. Podoba mi się taka językowa wędrówka.
Niedobrze. Polubiłam Damira, a w moim przypadku nie oznacza to nic dobrego dla postaci. Mam nadzieję, że się mylę.
Końcówka trzyma w napięciu.
Tak, taki mieliśmy zamysl na Pocztowki, by poczatki byly poetyckie.
"Polubiłam Damira, a w moim przypadku nie oznacza to nic dobrego dla postaci" - to ciekawe :D
Dzięki pkropko, pozdrówki :)
(R)
Ojej. Ritha, nic mi nie spoileruj, dopiero jedną część przeczytałam! Mam nadzieję, że Max jest w bezpiecznych rękach <3
Poza tym nie zawsze moi ulubieńcy umierają. Czasem są źli. A czasem nie dzieje się nic ;)
Canulas, nie kuś :p
Jestem w szoku, że nie znasz Death Note'a, u mnie w szkole wszyscy czytali mangę. Chociaż może jesteś za stary/młody żeby znać. ;)
"Lekkie uciśnięcia miały w sobie coś z chorej ojcowskiej czułości, pokropianej zakazanym erotyzmem" - to jest mistrzowskie totalnie. Wciągnął mnie tekst bez reszty. Zdań pereł od ch, aż nadmiar. Groza i opisy takie że obrazy pojawiają się jak na zawołanie. Widzę mieścinę, tych ludzi. Dlatego pisałem kiedyś tam, że filmowe. Czekam na cd
Tak się wkręciłam, że nawet nie zerknęłam na komentarze pod kolejnymi częściami. Kiedyś czytałam o sprzedaży nerek w Macedonii, o prostytucji, o okaleczaniu dzieci, żeby lepiej żebrały... o okropnych rzeczach. Tu jest ten klimat, smutku, biedy i wszechobecnego zła, tego z najgorszych koszmarów. Czytam Wasze teksty odkąd jestem na opowi, wiadomo macie poziom i styl, ale to dla mnie jest top. Czekam na ciąg dalszy z obawą o losy Ivy i jej córki.
Pozdrawiam serdecznie!
Jeeej, Justyś, dzięki piękne, to jest naprawdę świetna sprawa widzieć tylu wciągniętych czytelników. Zbliżamy się do końca nieuchronnie. Czy top? Mamy poczucie, że wyszło nie najgorzej, odbiór to potwierdza, ale pogratulujemy sobie po ostatnim zdaniu dopiero :D
Pozdrawiam również :)
(R)
Witam
Początek ukazuje nam krajobraz zimny i bez tożsamości i numerów kwater. Bezimienny. Codzienność przekuta na przetrwanie i nieważne za jaką cenę. Obraz ten jest ponadczasowy. Ochryda może być każdym miastem w dzisiejszym świecie.
Potem spadł śnieg i poprzykrywał grzechy... śnieg plastrem na sumienie.
Iva mająca jeden cel poddaje się swoim oprawcom. Jej droga krzyżowa ma zaplanowane stacje, jednak pojawia się jakieś światełko nadziei. Ucieczka. Coraz mniej czasu i ciągła obserwacja... czy pozwoli jej na ten krok.
Każdy z bohaterów ma własną osobowość wykreowaną przez was i ciężko jest przewidzieć kolejne kroki. Ból i tęsknota za lepszym istnieniem obok nieludzkich eksperymentów zawsze obraca się wokół pieniędzy. Kto je ma ten ma władzę nad biedą. Ten kupuje wszystko.
Pasjo po raz kolejny jestem pod wrazeniem Twojej interpretacji i nostalgicznych refleksji. Bardzo lubię czytać Twoje spostrzeżenia. Dobrze oddają zamysł.
Dziękujemy pięknie
Pozdrowienia
(R)
Nobra dotarłem i tu!
Chwytacie czytającego w sidła i już po chwili nie bardzo może się wyswobodzić, musi czytać dalej.
Powiem tylko, że jest bardzo spoko, bo idę czytać dalej także nie mam czasu na rozpisywanie się.
Do usłyszenia w następnej odsłonie :)
Gwiazdki to wiadomo...
Kłaniam się :)
Dobra, zjawiłam się.
To samo co przedtem Wam pisałam. Jest to nieziemski kawał literackiej sztuki. Akcja poprowadzona bezbłędnie, obrodzona w piękne sformułowania. Opis wyniszczającej wojny i koszmarnego zubożenia poraża. Żeby wypracować jedno, tak dobre zdanie, musiałabym siedzieć godzinę. Opisy i przemyślenia przepełnione fuzją dobrych smaków, bez przesadnych udziwnień, w sam raz.
Obranie Ochrydy jako miejsca wydarzeń też chyba nie był wyborem nieprzemyślanym. Kojarzy się wiadomo z jakim wyrazem. To tym bardziej odzwierciedla to, ile pracy i wysiłku poświęciliście na stworzenie tego tekstu.
Postać Ivy wydaje się tak nieszczęśliwa, ale tym samym, paradoksalnie najszczęśliwsza. Ma Jovanę, jej największą miłość, która przyozdabia życie sensem. Reszta drugoplanowych bohaterów wydaje się być z niego wyzbyta.
Zainteresowanie bardzo buduje Jovana w postaci narratora, która odnosi się do matki z lekkim dystansem, wręcz niechęcią.
Niemożliwości tworzycie.
O proszę, Nimfetetka była. Dzięki za solidną porcję komentarzowego wyśrubowania w achach i ochach. Nie wiem czy trochę nei za grubo, ale cóż, dzięki wielkie.
Nie no, jakby mi się coś od Was za bardzo nie podobało to napiszę. To nie tak, że jak Canulas i Ritha to muszę się kajać po kostki. Po prostu ten tekst jest dla mnie, najsubiektywniejszym okiem jednym z najfajniejszych.
Język piękny, wyrafinowany, szczególnie na początku, plastyczny. Wpadający (niestety) w sferę prozy poetyckiej. Oczywiście podziwiam. Serce wreszcie zabiło mi szybciej i zapomniałem, że czytam, niestety dopiero pod koniec. Odczucie pułapki jest tu bardziej intelektualne niż emocjonalne. Przez konieczność podziwu dla języka, który wydaje się być tu często celem samym w sobie, a nie narzędziem, traci się to coś, co każe wstrzymać oddech. Uśmiechnąłem się przy papierosie. Dobry towar mieli:)
Komentarze (85)
Dzięki ślyczne. Jeśli Cię najdzie na rozczłonowywanie - nie krępuj się.
A, hmm... może napiszesz TW?
Pozdrox.
Nic na siłę.
Dzięki piękne za wizytę :)
Pozdrawiam i ja :) (R)
"Wszystko w myśl tego, że najbardziej nie chcesz umierać, kiedy wreszcie doczekujesz szczęścia. To normalne. W polnym świecie zerwanych koniczyn zawsze czterolistne będą wyć najdłużej."- a to przecudne!
I tu pierwsze ta sama piękna prostota:"Potem spadł śnieg i poprzykrywał grzechy. Podobnie jak żółte lasy, pełne trupów równie żółtych liści"
Ja to jednak wiem, kiedy zajrzeć na opowi :-)
Kolejna, pięknie utkana część. Bardzo ciekawy zwrot akcji z tym Damirem, czyżby wiedział coś więcej? Od kiedy stał się taki dobry? Z drugiej strony to bohaterka jest traktowana jak rasowa świnka, która niedługo pójdzie pod nóż i pewnie nie wyjdzie z tego żywa.
Okropnie wciągająca historia. Nie mogę się doczekać następnej części :-) I po cichu kibicuję Ivie, że ucieczka jej się uda.
Tyle pytań.
Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
Wynaprawiany błąd.
Pozdrówki :) (R)
Podsumowanie: Super! Nie mogę już doczekać się dalszych części. :->
Pozdro
(R)
Pozdro.
Jak narazie to nie moja liga.Ale zawsze czytam z chęcią ;)
"Szczerze to nigdy nie komentuje twoich prac (czy waszych wspólnych) bo uważam się za niegodną tego przywileju" - czy Ciebie Pan bóg opuścił.
Bardzo złe myślenie, ja przychodząc tutaj komentowałam od progu wszystkich (czytanie innych i zagłębianie się w teksty bardzo rozwija), bo widzisz, w pisaniu często dużo ważniejsze jest to, jak drugi człowiek odczuciowo odbiera dany tekst, bo literówki to i program poprawi, a i jak ktoś lubi dłubać, to wydłubie, ja lubię, Can lubi, Ty nie musisz, wystarczy, że powiesz jakie wrażenie zrobił na Tobie dany tekst (a jak Ci coś zgrzyta to tez śmiało zawsze). Dzięki za wyzytę i wysyp entuzjazmu. Lubię entuzjazm, za mało go na świecie.
Pozdrawiam
(R)
Moglabym to powiedziec, wjebawszy w te wypowiedz przecinki.
Znam Twoj bol.
Wycytowałabym to chyba nawet bez znalezienia powiązania, w sensie - bez istnienia powiązania właściwie.
Zdumiona ja, wiesz? Nie przewiziałam pokazu plastyczności Twej wyobraźni, sądziłam, że którąś bohaterkę rozboli może ząb :), po prostu.
Czuj me głębokie uszanowanie nad tym obrazowym cudem i niech twarz Twa rozjaśni się od uśmiechu, a Bóg niech chroni Cię zawsze od bólu zęba aż do śmierci.
,,Ulice stały cię naprawdę niebezpieczne. Wkrótce polowy szpital wyszedł na ulicę. Lekarze w mundurach nie dawali biedakom znieczuleń, gdy przy pomocy karabinowych kolb usuwali im resztki chleba z ust. Puste parcele coraz szybciej obrastały kępami dzikich traw i wszystkim tym, co uciekający człowiek uznał za zbyt ciężkie." - oho. Tak świetny akapit, że brak mi słów.
Wraz z nastaniem zimy w mieście zaroiło się od szaleństwa, to o szpitalu - genialne i genialnie ubrane w słowa, dreszcz.
,,W polnym świecie zerwanych koniczyn zawsze czterolistne będą wyć najdłużej." - O KURWA. Chyba najpiękniejsza perła z całego ochrydzkiego sznura jak dotychczas.
Wywarło na mnie piorunujące wrażenie.
,,oblewa mnie sarniany bezruch w akcie oślepienia. " - także piękne, podziw.
,,odzianą jedynie w spacer pełzających larw." - i to. Przepiękne.
,,Aspirująca do roli ofiary i kat-opiekun, tańczące spojrzenia, przesyt emocji i emocji brak." - to też, jak sroka, znalazłam, błyszczące.
,,Anorektycznie wychudzona postać, naga i skoślawiona, zwabiała niedobitki biedoty na kawałki wyrywanego z własnego ciała mięsa. Przygarbiona, o rzadkich strąkach nici sięgających do samego pasa i parasolem utkanym z ludzkiej skóry. " - Bardzo mi się podoba :).
Całość czytało się z napięciem, zaangażowaniem, bez najmniejszego rozmycia się uwagi.
Historia się toczy.
Tło ma coraz ostrzejsze zęby, miasto jest jak potwór. Upiorne to z małymi kurierami, którzy sami są przesyłką.
Umiejscowienie historii ma dla mnie wymiar szczególnie ciekawy i pociągający. Jak człowiek zależy od okoliczności, w których musi istniec, jak skrajny brak perspektyw i rozpacz ma w sobie coś z apokalipsy.
Iva jest bardzo interesującą postacią. W jej osobie tli się jakaś nadzieja łamana na naiwność, wstęp do myśli już może od samej historii nieco oddalonych, se deko pofilozofuję, takim torem: czy Iva z uporem nie potrafi zobaczyc rzeczywistości takiej, jaką jest, bo byłoby to zbyt straszne, złamało jej wiarę w człowieka, w cokolwiek? Wierzy w ludzkie dobro, modli się, nie wierzy z początku w straszności (typu ludzie jedzą ludzi), tkwiąc w epicentrum koszmaru. To bardzo ciekawe.
Całosc świetna, ukłony.
,,W polnym świecie zerwanych koniczyn zawsze czterolistne będą wyć najdłużej." - O KURWA. Chyba najpiękniejsza perła z całego ochrydzkiego sznura jak dotychczas. - tu się podepnę, cytowałam Canowi już to zdanie privem, że jest mega, co niniejszym potwierdziłaś :)
"Jak człowiek zależy od okoliczności, w których musi istniec, jak skrajny brak perspektyw i rozpacz ma w sobie coś z apokalipsy" - i tu się podepnę, bo w punkt zdefinowałaś, przez to uwielbiam wszelakie apokalipsy
Dzięki piękne za wizytę, wnikliwość, opinie, Lamb :) Fajnie, że siadło opko.
Pozdrawiam i tutaj
(R)
Ząb się pojawił, bo pojawić się miał. A że tak ;) Ano tak.
Nie wiem jak żeńska połowa składu, ale ja nie odczuwam presji odbiorczej, tego, że finalnie zawiedziemy gawiedź. Bardziej mnie wkurwia, że tekst na tyle żyje, że stawia opory przed modelowaniem. No ale cóż. Może to i lepiej.
Zawarłaś - zresztą jak zwykle - wiele trafnych i ciekawych spostrzeżeń. Zwłaszcza te z końca intrygują.
A jak będzie - zobaczymy.
Dzięki za wyimozę i ogólnie czytanie.
Piękne, sycone poezją opisy, sporo byłoby wyimkozy, więc odpuszczam. Larwy... przebiły wszystko. Groza dawnej wojny we wszystkim. I racja, każda wojna podobnie się odciska.
Narracja nabiera panoramicznego oddechu, czyta się jak pierwsze rozdziały długiej powieści.
Intryguje 'ludzka' wspólniczka Vuka. W ogóle cała ta scena wstępu do eksperymentu.
Vuk też obrasta coraz grubszą tkanką osobowości.
Pierwszy akapit... a nie, nie będę werbalizować przeczuć.
Wielcy jesteście! Świetna proza.
Jezu... "Vuk też obrasta coraz grubszą tkanką osobowości" - jak przecudnie to ujęłaś (!)
Wrotycz... <3 Dzięki piękne. Naprawdę miło słyszeć tyle pochwał :)
Pozdrowienia :)
(R)
Pozdrawiam raz jeszcze :)
Mówiąc słowami księdza, dzięki za wiarę.
Pozdrox
Bo weźmy chociaż kolejne zdarzenia, naprzemiennie pisane? Nie ma sporu o ich przebieg?
Los bohaterów... o kurczę, ogrom pracy i emocji:)
Canu, ma wiara niezachwiana.
A nawet nie że wiara, bo dowody (publikacje) dają mi komfort pewności.
Dzięki za zaufanie ;)
To jest piękne zdanie: "Zaczęła się zima. Zima w śniegu i zima w człowieku." Pozornie zwyczajne, ale jak dużo mówi o tym, że świat zaciska pętlę na szyjach bezbronnych i kruchych.
Tu literówka: "Ulice stały cię naprawdę niebezpieczne." - się.
Trochę mi nie zagrała ta Roksana, imiona bohaterek wydają się niedzisiejsze, a tu taka Roksi wyskakuje, ale wiadomo, to moje jakieś fanaberie.
I jeszcze tu :
"Skrzywione usta i opiekuńcze oczy kojarzyły się z kwaśnym rodzajem matczynego współczucia.
Na pytanie, czy to wszystko i czy może wyjść, nie otrzymała żadnej odpowiedzi. Nic tylko krzywizna ust, połyskujące oczy (...)" - oczy/usta/krzywizna. Chyba że to celowe powtórzenie mające na celu podkreślenie, że jest tylko" to".
Końcówka napawała nadzieją, ale cóż, swoim zwyczajem musieliście nabroić. Zakręcić. Dodać trochę lekkiej grozy. Bohaterka chwyta się każdego wyjścia, ale w tym labiryncie wszystkie drogi prowadzą przez rybie oczy. Do nieuchronnego.
No i Vuk, wychodzi jakaś jego dziwną osobowość. Pan od przyglądania się sytuacji ładnie wprowadzony w fabułę
PS parsknęłam nad tą kapustą, myślałam, że to dla śmiechu, a to chodziło o to co w środku. Ech. Dziwna ja.
Wielkia piątka. Pozdrawiam.
Tu literówka: "Ulice stały cię naprawdę niebezpieczne." - się. — poprawione :)
Resztę wątpliwości obadamy razem z Canulardo. Dzięki za czujne oko, przeczytanie, refleksje. Jesteś kolejną osobą, którą wciągnęło opko, cieszy mnie to bardzo :)
„Bohaterka chwyta się każdego wyjścia, ale w tym labiryncie wszystkie drogi prowadzą przez rybie oczy” – dobrze ujęte
Dzięki piękne :)
Pozdrowienia
(R)
Roksana zostaje, choćby była głupia, nie trafiona czy cokolwiek. Wszystko z prostego względu: ona już istnieje. Doświadczony ból, jest jej bólem. Nie ma szansy na zmianę.
Resztę odpowiednio doprawimy.
Dzięki za odbiór.
I tak, masz rację z tym, że granie na odwracaniu uwagi też ma swój limit.
Świadomi tego my som
Pozdrox
Spodziewałam się... braku hepiendu.
Napisane bard, o sprawnie - nie ziewalam ;)
A poważnie, najlepsza z trzech części, dosadna, bez owijania w bawełnę. Tu też wyzwalacie najwięcej emocji.
Pozdrowionka :))
Cieszę się, A.Guilerro
Pozdrowionka
Podoba mi się rola przewodnia poezji. Sposób na obejście schematycznej narracji. No i fajna jest też pewna cecha bohaterki, ukryta tęsknota za tym, co realne, a przynajmniej próba odróżnienia rzeczywistości od wirtualu.
Wydaje mi się, że chcieliście uzyskać suspens z tej niepewności, czy bohaterki zdążą uciec,ale przecież wiemy, że nie.. Inaczej opowiadanie nie miałoby sensu. Więc nici z napięcia. :)
Tak czy owak – spodziewam się, że zapadnie mi w pamięć, bo ja mam w głowie przede wszystkim obrazy, a tu jest ich na pęczki. Od strony czysto technicznej nie mam uwag, pierwsza klasa.
Jak będzie i czy tego nie uwalimy - nie wiem. Oby nie.
Pozdrox
Inkarnacjo, dzięki piekne za pochylenie sie nad tekstem i opinie :) Noo, trudno zwiesc czytelnika w tym przypadku, dlatego kadrujemy tymi roznymi scenami i, sadząc po odbiorze, chyba jest git.
Pozdrawiam
(R)
Niedobrze. Polubiłam Damira, a w moim przypadku nie oznacza to nic dobrego dla postaci. Mam nadzieję, że się mylę.
Końcówka trzyma w napięciu.
"Polubiłam Damira, a w moim przypadku nie oznacza to nic dobrego dla postaci" - to ciekawe :D
Dzięki pkropko, pozdrówki :)
(R)
Poza tym nie zawsze moi ulubieńcy umierają. Czasem są źli. A czasem nie dzieje się nic ;)
Canulas, nie kuś :p
Jestem w szoku, że nie znasz Death Note'a, u mnie w szkole wszyscy czytali mangę. Chociaż może jesteś za stary/młody żeby znać. ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Pozdrawiam również :)
(R)
Początek ukazuje nam krajobraz zimny i bez tożsamości i numerów kwater. Bezimienny. Codzienność przekuta na przetrwanie i nieważne za jaką cenę. Obraz ten jest ponadczasowy. Ochryda może być każdym miastem w dzisiejszym świecie.
Potem spadł śnieg i poprzykrywał grzechy... śnieg plastrem na sumienie.
Iva mająca jeden cel poddaje się swoim oprawcom. Jej droga krzyżowa ma zaplanowane stacje, jednak pojawia się jakieś światełko nadziei. Ucieczka. Coraz mniej czasu i ciągła obserwacja... czy pozwoli jej na ten krok.
Każdy z bohaterów ma własną osobowość wykreowaną przez was i ciężko jest przewidzieć kolejne kroki. Ból i tęsknota za lepszym istnieniem obok nieludzkich eksperymentów zawsze obraca się wokół pieniędzy. Kto je ma ten ma władzę nad biedą. Ten kupuje wszystko.
Pozdrawiam ciepło
Dziękujemy pięknie
Pozdrowienia
(R)
Dzięki, Pasją.
Chwytacie czytającego w sidła i już po chwili nie bardzo może się wyswobodzić, musi czytać dalej.
Powiem tylko, że jest bardzo spoko, bo idę czytać dalej także nie mam czasu na rozpisywanie się.
Do usłyszenia w następnej odsłonie :)
Gwiazdki to wiadomo...
Kłaniam się :)
To samo co przedtem Wam pisałam. Jest to nieziemski kawał literackiej sztuki. Akcja poprowadzona bezbłędnie, obrodzona w piękne sformułowania. Opis wyniszczającej wojny i koszmarnego zubożenia poraża. Żeby wypracować jedno, tak dobre zdanie, musiałabym siedzieć godzinę. Opisy i przemyślenia przepełnione fuzją dobrych smaków, bez przesadnych udziwnień, w sam raz.
Obranie Ochrydy jako miejsca wydarzeń też chyba nie był wyborem nieprzemyślanym. Kojarzy się wiadomo z jakim wyrazem. To tym bardziej odzwierciedla to, ile pracy i wysiłku poświęciliście na stworzenie tego tekstu.
Postać Ivy wydaje się tak nieszczęśliwa, ale tym samym, paradoksalnie najszczęśliwsza. Ma Jovanę, jej największą miłość, która przyozdabia życie sensem. Reszta drugoplanowych bohaterów wydaje się być z niego wyzbyta.
Zainteresowanie bardzo buduje Jovana w postaci narratora, która odnosi się do matki z lekkim dystansem, wręcz niechęcią.
Niemożliwości tworzycie.
Staraliśmy się :3
Pozdrówki
(R)
Vuk przekartkował zeszyt, wodząc palcem w zapiskach, ale wtedy Ruzica wyłuskała ją sprytnie z jego rąk i odprowadziła za duży biały parawan.
W pierwszym odbiorze wygląda to tak, jakby Ruzica wyłuskała zeszyt z jego rąk, a "ją" było błędem zaimkowym.
Podziękował.
Dzięki piękne :)
(R)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania