Podwodny mężczyzna

Karolina Black była trzydziestoletnią kobietą mieszkającą na warszawskiej Pradze,

dzielnicy która nie cieszyła się najlepszą opinią. Pracowała na kierowniczym stanowisku.

Pewnego dnia została dłużej w pracy, bo musiała napisać ważnego maila. Gdy w końcu opuściła budynek, wsiadła do auta i ruszyła do domu.

Po dotarciu pod kamienicę wysiadła z samochodu i skierowała się w stronę wejścia. Kiedy była już na klatce schodowej…

Wchodząc na swoje piętro, niespodziewanie zobaczyła, jak otwierają się drzwi, a z mieszkania wychyla się Zdzisław. Miał na sobie jedynie bokserki i uśmiechnął się rubasznie.

— Tak piękna kobieta, jak pani nie powinna wracać sama do domu — odparł.

— Więcej to się nie powtórzy.

— Bo szkoda by było, gdyby ktoś panią napadł i zrobił krzywdę.

Mężczyzna, mówiąc to, otworzył drzwi jeszcze szerzej i zrobił krok w jej stronę. Karolina, czując narastający niepokój, szybko wbiegła po schodach na swoje piętro i wpadła do mieszkania. Po znalezieniu się w sypialni rozebrała się i poszła do łazienki, gdzie wzięła prysznic.

Po kąpieli poszła spać zupełnie nago, bo dla niej to była właśnie „ekologiczna koszula” — najzdrowsza i najwygodniejsza.

Rano obudziła się w świetnym humorze, przeciągnęła leniwie, usiadła po turecku na łóżku i postawiła przed sobą laptopa.

Wyszukiwarce wystukała „pensjonat nad mazurskim jeziorem”, a gdy go znalazła zadzwoniła i zarezerwowała dwuosobowy pokój.

Ubrana w białą bluzkę i spodnie wyszła z domu. Schodząc po schodach, spotkała Zdzisława, który właśnie wracał do swojego mieszkania, po czym zniknął za drzwiami

W drzwiach wejściowych Karolina wpadła na panią Irenę.

— Dzień dobry.

— A dzień dobry, moje dziecko.

Starsza pani, obładowana ciężkimi zakupami, ruszyła na górę. Dziewczyna zaś wybiegła na dwór, po czym wsiadła do srebrnego Mercedesa i odjechała.

Czterdzieści minut później zajechała przed budynek firmy, który mieścił się przy ulicy Różanej.

Spojrzała w lusterko i poprawiła sobie makijaż, po czym wysiadła. Następnie ruszyła w stronę budynku. Na chodniku stał jej zastępca, Piotr. Mężczyzna ją zauważył i się do niej uśmiechnął

— Cześć, Karolina.

— Cześć, kiedyś te papierosy cię zabiją.

— Na coś trzeba umrzeć – zażartował.

Kobieta, kręcąc tyłkiem, weszła do środka i podeszła do sekretarki.

— Dzień dobry, pani Beato.

— Dzień dobry, pani kierownik.

— Czy jest do mnie jakaś przesyłka?

— Nie.

Piotr przywitał się z sekretarką, a kierowniczkę klepnął w tyłek.

— Ej nie pozwalaj sobie zbytnio.

— Hi, hi — zaśmiała się sekretarka.

— A panią, co tak bawi? — zapytała Karolina.

— Nic.

— Proszę nie łączyć do mnie żadnych telefonów, gdyż będę zajęta. I proszę mi w tym czasie nie przeszkadzać.

— Dobrze, proszę pani.

— A z tobą, Piotrze, ja sobie w biurze porozmawiam. Za godzinę u mnie, czy to jasne!

Kobieta windą wjechała na dziewiąte piętro, gdzie mieściło się biuro, a mężczyzna postanowił, że pójdzie pieszo. Jako pierwsza dotarła na górę.

Korytarzem przeszła do końca, po czym zatrzymała się przed drzwiami. Z kieszeni wyciągnęła klucze i weszła do środka.

Usiadła w skórzanym fotelu, łokcie oparła o poręcz, palce splotła i tak przez chwilę siedziała.

Nagle do środka wszedł Piotr, jej zastępca. Kobieta podniosła na niego wzrok.

— Pani kierownik chciała ze mną rozmawiać?

— Tak, siadaj — rozkazała.

Kobieta wskazała mężczyźnie krzesło, a ten usiadł na brzegu.

— Co byś powiedział na wspólny wyjazd na Mazury?

— Z taką piękną kobietą jak pani, to choćbym na koniec świata pojechał.

— Takie odpowiedzi lubię najbardziej. Masz dziś wolne, możesz pojechać do domu, żeby się spakować. Jutro o ósmej jest wyjazd, chyba że chcesz u mnie przenocować w fotelu?

Kobieta odprowadziła go do drzwi, ale zanim wyszedł, złapała go za krawat i przyciągnęła do siebie, namiętnie całując.

Mężczyzna aż się spocił z podniecenia, a gdy złapał oddech, odwzajemnił pocałunek.

— Albo wiesz co, wyjdziemy razem, pojedziemy do mnie, gdzie się spakuję i jeszcze dziś wyruszymy w podróż.

Po opuszczeniu gabinetu windą zjechali na dół. Przechodząc koło sekretarki, kobieta wydała ostatnią dyspozycję i opuścili budynek.

Po podejściu do auta Karoliny od razu wsiedli.

Piotr położył jej rękę na kolanie, a ona nie protestowała, tylko się uśmiechnęła.

Po dojechaniu na miejsce kobieta zatrzymała się przed budynkiem, w którym mieszkała, wyłączyła silnik i wysiadła, zostawiając mężczyznę w aucie.

Następnie, jak strzała, wbiegła na górę. Po chwili stanęła przed drzwiami, szukając w torebce klucza. Usłyszała hałasy dobiegające z jej mieszkania.

Wystraszona zbiegła na dół, wybiegając na dwór. Piotr, widząc przerażenie na twarzy szefowej, wysiadł i pospieszył na pomoc.

— Co się stało? Dlaczego jesteś taka zdenerwowana?

— W moim mieszkaniu był chyba złodziej! — krzyczała.

— Zostań tu, ja pójdę to sprawdzić.

— Bądź ostrożny — poprosiła.

— Będę — obiecał.

Piotr wziął od niej klucz i ruszył w stronę budynku. Po chwili znalazł się w jej mieszkaniu, ale nikogo tam nie było.

Mężczyzna po sprawdzeniu całego mieszkania, podszedł do okna i da znać kobiecie, że jest czysto. Karolina z bijącym sercem weszła do środka.

— Jesteś pewny, że nikogo nie ma?

— Tak.

Kobieta weszła do łazienki, gdzie spakowała kosmetyki do kosmetyczki.

W pewnym momencie szminka wypadła jej z rąk na podłogę. Schyliła się, aby ją podnieść, ale znalazła coś zupełnie innego.

Pod umywalką dostrzegła maleńką kamerę, której obiektyw skierowano na rejon znajdujący się tuż pod prysznicem.

Kobieta złapała urządzenie i jednym szarpnięciem je odczepiła i wróciła do sypialni.

— Ten zboczeniec mnie podglądał, jak się kąpałam.

— Ale kto taki?

— Administrator budynku, pan Zdzisław.

— Powinnaś zgłosić całą sprawę na policję.

— Tak zrobię, ale najpierw sama z nim się rozmówię.

— Chcesz, żebym poszedł z tobą?

— Nie.

Karolina po wyjściu na korytarz zeszła piętro niżej i zatrzymała się przed drzwiami administratora. Waląc pięściami w drzwi, krzyczała:

— Otwieraj, pierdolony zboczeńcu! Wiem, że tam jesteś! Zgłaszam całą sprawę na policję!

Po powrocie do mieszkania spakowała walizkę i w towarzystwie Piotra opuściła je. Po znalezieniu się w aucie przez chwilę siedzieli w milczeniu. Widząc, że Karolina cała się trzęsie, przesunął się bliżej i objął ją ramieniem

— Pięknie pachniesz, najchętniej bym cię schrupał.

— Hi, hi, będziesz musiał jeszcze wytrzymać

Kobieta wyprostowała się, następnie odpaliła silnik i ruszyli. Kiedy opuścili stolicę było już ciemno, bo na komisariacie spędzili wiele godzin.

Po przejechaniu kilkunastu kilometrów postanowiła zatrzymać się w niewielkim motelu, który na szyldzie miał napis „Pensjonat pod Różą”.

Karolina z mężczyzną wysiedli z auta i ruszyli w kierunku motelu. Po wejściu do środka podeszli do recepcji, za którą siedziała młoda dziewczyna.

— Dobry wieczór, chcielibyśmy wynająć pokój na jedną noc.

Recepcjonistka wręczyła im klucz.

— Rafał! — krzyknęła dziewczyna.

Ze swojej stróżówki wyszedł młody mężczyzna w stroju boya i podszedł do nich.

— No i czego się tak drzesz?

— Odprowadź państwa do ich pokoju.

— Proszę za mną.

Windą wjechali na drugie piętro. Zatrzymali się przed pokojem trzysta dziewięć. Boy postawił bagaż na ziemi i otworzył drzwi, po czym wręczył klucz.

— Życzę miłego pobytu.

— Dziękuję.

— Czy życzą sobie państwo coś jeszcze?

— Nie.

Wychodząc, zamknął za sobą drzwi, a kobieta przekręciła klucz.

— Ja idę się wykąpać.

Karolina zrzuciła z siebie ubranie, po czym udała się do łazienki.

Mężczyzna, nie mogąc się doczekać kobiety, postanowił do niej dołączyć pod prysznicem i szybko się rozebrał. Nie słyszała, kiedy podszedł i objął ją ramionami.

Ta odwróciła się do niego, zarzuciła mu ręce na szyję i pocałowała.

— Jesteś wreszcie, co tak długo to trwało?

— Czekałaś?

— Tak.

Piotr delikatnie pieścił jej ciało, a dłonie powoli zsuwały się coraz niżej.

Karolina stanęła przed mężczyzną, rozłożyła ręce na boki i zaczęła tańczyć. Na początku falowała ramionami, jakby miała odlecieć, co chwilę potrząsając biustem i tyłkiem.

Na koniec położyła się na ziemi, nogi uniosła do góry i zaczęła pedałować.

Piotr wziął Karolinę na ręce i zaniósł do sypialni, gdzie położył na łóżku, po czym sam zajął miejsce obok niej. Przez chwilę leżeli w milczeniu.

— Karolinko, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że cię mam.

— Ja też.

— Naprawdę?

— Tak.

Zajęła miejsce naprzeciwko niego. Wodząc wzrokiem z góry na dół, zauważyła, że jego przyjaciel stał niczym maczuga Herkulesa.

— Widzę, że ktoś się podniecił.

— Tak.

— Więc trzeba będzie temu zaradzić.

— No ja myślę.

Karolina swoją delikatnymi niczym jedwab dłonią robiła to tak dobrze, że Piotrowi było jak w niebie.

— Mam nadzieję, że się podobało?

— Bardzo.

— Dobranoc.

— Dobranoc moja piękna.

Piotr objął ją ramieniem, a kobieta przerzuciła mu swoja nogę między jego uda i wtulona słodko zasnęła.

Rano, kiedy Piotr jeszcze spał, ostrożnie wstała i poszła do łazienki, gdzie wzięła prysznic. Potem zrobiła sobie makijaż. Następnie ubrała czerwoną sukienkę i wyszła. W drzwiach minęła mężczyznę, którego klepnęła w tyłek.

 

— Tylko nie kąp się za długo, bo musimy ruszać dalej.

     Kobieta usiadła na brzegu łóżka i czekała czterdzieści minut aż przyszedł w samym ręczniku.

— Seksownie wyglądasz w tym stroju. Ale następnym razem musisz się bardziej postarać, zadowolić swoją kotkę.

 

Po tych słowach ruszyła w stronę drzwi, ale mężczyzna ją zatrzymał i przyciągnął do siebie. Palce poniżej pośladków splótł w coś w rodzaju siedzenia.  

Kobieta tak się podnieciła, że miała ogromne trudności z opanowaniem. Przyparł ją do ściany i zaczął całować Karolina oplotła jego uda noga .

— Widzę, że nie masz na sobie majtek.

      — Stanika też nie — dodała.  

     Podszedł do łóżka i ją na nie rzucił, że aż ta lekko podskoczyła na materacu.

      — Piotr ja cię nie znałam od tej strony.  

      — Zdejmuj bluzkę — rozkazał.

      — Nie mamy na to czasu.

      — Ciii.  

Kobieta wykonała jego polecenie i leżała z gołymi piersiami.  Następnie odwiązał ręcznik, który opadł na ziemię i zaczął się bawić jej biustem.

      — Zegnij nogi w kolanach, a stopy oprzyj o brzeg materaca.

     — Czy tak dobrze?

      — Doskonale.

Już miał zacząć się z nią kochać, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.

     Nawet w takim momencie człowiek nie ma spokoju — pomyślał.  

— Jeszcze będziesz miał okazję to nadrobić.  

Pośpiesznie się ubrali i trzymając za ręce opuścili pokój. Windą zjechali na dół, gdzie oddali klucz.

— Do widzenia

 — Do widzenia państwu życzę miłej podróży.

 — Dziękujemy —  odkrzyknął Piotr. 

Parkingiem ruszyli w stronę Mercedesa, do którego wsiedli. Kobieta przekręciła kluczyk w stacyjce i z piskiem opon odjechała.  Po wielu godzinach spędzonych za kółkiem dojechali na miejsce. Była

zmęczona i marzyła, już tylko o ciepłej kąpieli i pójściu spać.  

Piotr miał względem niej inne plany. zamierzał dokończyć to, co mu rano przerwano. Mężczyzna położył rękę na jej kolanie i zaczął głaskać przesuwając w górę. Niespodziewanie jego dłoń wylądowała pod Karoliny spódnicą.  

— Piotr masz natychmiast przestać!

— Nie, bo ty kwiatuszku działasz na mnie tak podniecająco. Że najchętniej bym z ciebie ten ubraniowy pancerz zdarł, by uwolnić twoje piękne ciało.

— A tobie tylko jedno w głowie, ale to mi nie przeszkadza.

— To dobrze, bo zamierzam ci zapewnić moc rozrywek.  

— Teraz się cieszę, że ciebie zabrałam ze sobą.  

— Ja też bardzo się z tego powodu cieszę, bo będziemy mieli okazję bliżej się poznać.

— Na to liczę.

Po tych słowach wyłączyła silnik, kluczyki schowała do torebki, po czym wysiadła. Z bagażnika wyjęła walizkę. Mężczyzna zrobił to samo i ruszyli w stronę hotelu, który mieścił się w zabytkowym dworku. Po wejściu do środka podeszli do recepcji. Za ladą stał około czterdziestoletni mężczyzna o czarującym uśmiechu.

— Witam w moim hotelu nazywam się Bartek i jestem właścicielem. Na długo państwo przyjechaliście?  

— Jeszcze nie wiemy to wszystko zależy od tego, jak nam się będzie tu podobało. Prawda kochanie? — zapytała Piotra.  

— Tak, tak moja ty gołąbeczko — szepnął.

A język wepchnął jej do ucha zalotnie się przy tym uśmiechając.  Właściciel, widząc to zachowanie się roześmiał.

— Proszę oto państwa klucz.  

— Dziękuję.  

Bartek wyszedł zza lady, wziął bagaż i schodami poprowadził gości do ich pokoju, który znajdował się na końcu korytarza. Zatrzymał się przed drzwiami, po czym je otworzył i wręczył im klucze.

Kobieta jako pierwsza weszła do pokoju i zapaliła światło, a Piotr z walizką, zaraz za nią, po czym zamknął drzwi.

Mężczyzna wszedł dalej i położył bagaż na wielkim starym łożu z baldachimem, które miało rzeźbione filary. W oknie wisiały białe firanki, a po bokach ciężkie kotary.

„ Ale tu jest przytulnie’’ pomyślała.

— Z której strony będziesz chciała spać? — zapytał Piotr.

— Oczywiście od strony okna.

Kobieta podeszła do okna wychodzącego prosto na jezioro. Stała nieruchomo i patrzyła się przed siebie.

Piotr widząc, że kobieta o czymś wyraźnie myśli, po cichutku zbliżył się do niej, objął ramionami, po czym zaczął całować w szyję. Karolina odwróciła się do niego twarzą.

— Idę się wykąpać, ale tym razem chcę to zrobić sama. Gdyż nie mam ochoty na igraszki, ponieważ jestem zmęczona.

Zdjęła ubranie i w stroju Ewy udała się do łazienki. Ciało oblała wodą i nasmarowała żelem. Po skończonej kąpieli wyszła owinięta ręcznikiem.

Piotr czekał na nią W przedpokoju. Chciała go wyminąć, ale jej nie pozwolił zagradzając drogę.

Ciałem przycisnął do ściany, że nie mogła się ruszyć. Dłonie Karoliny uniósł nad głowę i je skrzyżował, przytrzymał jedną ręka. Drugą ściągnął ręcznik odsłaniając idealnie wymodelowane ciało.

Kobieta oddychała ciężko, przez co jej biust unosił sie szybko w górę i dół . Mężczyzna uważnie przyglądał jej się .

— Nie daje mi jedna rzecz spokoju.

— Jaka to też rzecz zaprząta twoją poczochraną główkę?

— Dlaczego do tej pory nie zwracałaś na mnie uwagi. Pomimo że pracujemy ze sobą tyle lat. Aż nagle proponujesz mi wspólny wyjazd, z którego się cieszę.

— Piotruś zrobiłam to, bo chcę ci wynagrodzić swoje zachowanie.

— Ciii.

Po tych słowach złapał ją za rękę i zaprowadził do sypialni. Następnie usiadł na brzegu łóżka.

— Chodź do mnie na kolana zaraz ci popieszczę twoje piersi.

Karolina wykonała jego polecenie i usiadła mu na kolanach. Mężczyzna zaczął delikatnie głaskać, po plecach i pupie. Kobietą wstrząsnął dreszcz podniecenia. Piotrowi bardzo się to spodobało. Postanowił jeszcze bardziej ją podniecić. Dłonie podłożył pod piersi, zaczął je unosić bawiąc się nimi.

— Karolina kochana stań do mnie plecami — poprosił.

Kobieta wstała z jego kolan stanęła plecami do niego tak, jak prosił. Mężczyzna dłonią przejechał wzdłuż kręgosłupa i zatrzymał się na. wysokości pośladków

— Masz takie aksamitne ciało.

— Dziękuję.

— Sarbie złap się za boki — poprosił.

— Czy tak może być? — zapytała.

— Tak.

Piotr wstał z łóżka. Rozebrał sie, i nagi przytulił sie do jej pleców obejmując w pasie.

— Masz w sobie tak wielki ogień, że nie wiem, czy będę w stanie go ugasić.

Kobieta odwróciła się do mężczyzny twarzą i położyła mu na ustach palec.

— Połóż się na brzuchu — poprosiła.

Mężczyzna położył się na brzuchu tak, jak mu kazał kobieta.

— Grzeczny chłopiec.

Uklękła obok niego, pochyliła się i zaczęła pieścić jego ciało językiem. Najpierw lizała szyję, potem przeszła do torsu i brzucha, robiła to po woli i bardzo namiętnie.

Piotr zaczyna coraz szybciej oddychać, puls mu przyśpieszył. Kobieta czuła, że mężczyzna był spięty. Usiadła na jego tyłku niczym na pufie i zaczęła dłońmi mu masować plecy.

— O jak dobrze tak mi rób.

— Cieszę się, że ci jest dobrze.

— Kochanie dobrze to delikatne słowo jest mi, jak w niebie.

— Czy mogę się odwrócić na plecy?

— Jasne.

— Ale musisz zejść, bo jak na mnie siedzisz to ja się nie mogę ruszyć.

— Oj przepraszam.

Karolina położyła się wygodnie obok Piotra i zabawiając się sama ze sobą rzucała, przy tym tęskne spojrzenia na kochanka, ale się nie doczekała. Wstała z łóżka, zarzuciła na siebie płaszcz i wyszła z pokoju. Schodami zeszła na dół, przeszła koło recepcji i wyszła na dwór, gdzie księżyc na niebie jasno świecił. Karolina szła wzdłuż jeziora, podziwiając piękne widoki. Tak dotarła na południową jego stronę.

            Ponieważ noc była gorąca, kobieta postanowiła zatrzymać się i usiąść. Zamknęła na chwilę oczy, a gdy je otworzyła, zobaczyła stojącego do kolan w wodzie gołego mężczyznę. Głowę miał podniesioną do góry i patrzył się w księżyc, a na jego umięśnione niczym atlety ciało padał cień z rosnącego nad brzegiem wody drzewa. Kobieta to zauważyła i aż się z podniecenie spociła cała.

            „Szkoda, że Piotr nie jest takim mężczyzną, jak on” pomyślała.

           Nieznajomy nagle odwrócił się nie wiadomo kiedy znalazł się przy niej i swoimi trupio lodowatymi dłońmi objął w pasie, przyciągając do siebie.

            Zjawa zdarła z kobiety płaszcz, a ta nie protestowała, po czym padli na ziemię. Palce wczepiła w jego wilgotne od wody włosy. Ciało Karoliny co chwilę wstrząsały dreszcze podniecenia, gdy jej kochanek językiem badał pępek schodząc coraz niżej przy czym mruczał jak kot.

            — Och, jak cudownie!

            Mężczyzna w pewnej chwycił Karolinę mocniej, swoimi umięśnionymi ramiona.

            — Rozszerz nogi — poprosił.

            Ona to zrobiła, a on wszedł w nią bardzo głęboko i kochał się namiętnie aż do utraty tchu.

            Po zakończeniu dzikiego seksu, przez chwilę nadzy leżeli na trawie obok siebie. Niespodziewanie mężczyzna wstał, wyciągając do niej dłoń, by mu swoją podała, co tez uczyniła. Razem ruszyli w stronę wody, lecz Kobieta przy brzegu się zatrzymała.

            — Wybacz, ale nie mogę — wyszeptała.

            Tajemniczy kochanek wszedł do wody, znikając pod jej warstwą.

Karolina o świcie wróciła do pensjonatu. Bolało ją całe ciało, bo nigdy do tej pory nie kochała się na twardej ziemi.

Ale było warto wybrać się na ten nocny spacer, ponieważ kochanek był pierwsza klasa i znał się na rzeczy.

Ciekawe, kim on jest – zastanawiała się.

Przechodząc koło recepcji podeszła do siedzącego tam Bartek, który był właścicielem.

— Dzień dobry.

Mężczyzna podniósł głowę znad książki i się jej badawczo przyjrzał.

— Dzień dobry widzę, że pani wczoraj gdzieś porządnie zabalowała. Bo nie wygląda najlepiej dużo pewnie się wypiło co?

— Nie i tak, by pan nie uwierzył, jakbym powiedziała prawdę.

— Może dałaby się pani zaprosić na obiad?

— Jasne.

— Czy godzina dwunasta pani pasuje?

— Tak.

— To jesteśmy umówieni.

Kobieta schodami ruszyła do pokoju. kiedy już się w nim znalazła, po cichutku zamknęła drzwi i udała się do łazienki gdzie wzięła kąpiel. Następnie włożyła czerwoną sukienkę.

Następnie usiadła przy stole i zaczęła robić sobie makijaż.

— Gdzie byłaś?

Karolina na dźwięk Piotra głosu, aż na krześle podskoczyła.

— Kochanie, ale mnie wystraszyłeś myślałam, że śpisz.

— Czekałem na ciebie przez całą noc. Odpowiesz mi w końcu, gdzie byłaś?

— A co cię to obchodzi nie jesteś moim mężem. Mogę chodzić, gdzie chcę i spotykać się, z kim chcę. I skończ z tą sceną zazdrości, bo jesteś śmieszny.

— Myślisz, że nie wiem, że lecisz na tego właściciela. Widziałem, gdy przyjechaliśmy, jak się śliniłaś na jego widok.

— Słuchaj, jak ci się coś nie podoba to możesz zawsze wrócić do Warszawy. Nikt cię tu nie zatrzymuje droga wolna, ale beze mnie.

— Naprawdę tego chcesz?

— Tak.

Mężczyzna poderwał się z łóżka szybko ubrał i spakował walizkę wychodząc trzasnął drzwiami. Kobieta za nim wybiegła.

— I więcej nie pokazuj mi się w pracy!

— Masz to jak w banku!

Bartek był świadkiem całej sceny, kiedy kobieta spostrzegła, że właściciel hotelu jej się przygląda, to ze wstydu zrobiła się czerwona, jak burak.

— Bardzo pana przepraszam.

— Ależ nic się nie stało zapraszam do mojego apartamentu. Tam na spokojnie sobie porozmawiamy.

Karolina wzięła go pod pachę i schodami zeszli na dół. Następnie Bartek otworzył drzwi pokoju, który znajdował się obok recepcji. Przekręcił klucz w zamku, po czym je otworzył.

— Pani przodem.

— Dziękuję prawdziwy z pana dżentelmen.

Po tych słowach Karolina weszła do środka, mężczyzna zamknął za nią drzwi. Pomieszczenie było urządzone z wielką klasą.

Podoba mi się tu - pomyślała.

— Proszę niech pani usiądzie.

Kobieta nieśmiało przysiadła na brzegu kanapy Bartek przygotował drinki i usiadł obok niej.

— Dziękuję, po czym upiła łyk i odstawiła.

Niespodziewanie dłonią zaczął gładzić, po jej kolanie przesuwając coraz wyżej.

— Co pan robi proszę natychmiast przestać!

— Wiem, że pani tego pragnie niech pani się nie opiera.

Mężczyzna zaczął się robić coraz bardziej nachalny, więc Karolina go odepchnęła i wybiegła z jego pokoju. Pędem rzuciła się do drzwi wejściowych i gwałtownie je otworzyła, wybiegając na dwór.

Właściciel, ponieważ nie lubi, gdy mu się odmawia, a Karolina mu się spodobała, więc postanowił, że weźmie ją sobie siłą.

Wybiegł za nią kobieta biegła przed siebie, co chwilę oglądając się za siebie. Tak dotarła nad jezioro Bartek ją dogonił i przewrócił na ziemię. Zdarł z niej sukienkę, a nogi szeroko rozstawił. Po czy rozpiął rozporek i przystawił do miejsca intymnego małego. Następnie się na niej położył dłońmi przytrzymał nadgarstki i gwałtownie wszedł.

Kochał się z Karoliną tak mocno, że aż jądrami uderzał o jej uda.

— Wiem, że ci się to podoba, bo wszystkie jesteście takie same.

— Błagam niech pan mnie puści – prosiła.

— Nie!

Po tych słowach z niej zszedł i sobie poszedł.

Epilog

Kiedy Bartek zaspokoił swoją seksualną potrzebę związaną z Karoliną, której pożądał od samego początku, to najspokojniej w świecie się ubrał i wrócił do pensjonatu, zostawiając kobietę na wpółżywą na dworze.

Całej scenie z ukrycia przyglądał się podwodny mężczyzna, z którym zeszłej nocy się namiętnie kochała.

Kiedy została sama to się rozpłakała, bo do tej pory uprawiała seks za jej zgodą. A ten facet posiadł ją wbrew jej woli nagle przy niej znalazł się podwodny mężczyzna i wyciągnął rękę.

— Chodź ze mną tam ci będzie lepiej – mówił do niej w myślach.

Kobieta patrzyła mu prosto w oczy podała rękę, a on pomagając wstać przyciągnął do siebie; Obejmując swoim silnym ramieniem niczym anielskim skrzydłem.

Karolina czuła się przy nim bezpieczna i ruszyła w stronę wody. Gdy była już po kolana we wodzie to usłyszała Piotra głos.

— Karolina, co ty wyprawiasz?! Nie wygłupiaj się i wyjdź z wody.

Kobieta go nie słuchała, tylko wchodziła ze swoim nowym mężczyzną coraz głębiej, aż całkowicie zniknęła pod wodą. Wszystko to się działo na oczach Piotra, który był szokowany tym, co przed chwilą zobaczył. A zarazem załamany, bo ją kochał wsiadł do auta i z piskiem opon odjechał.

Karoliny ciała nigdy nie odnaleziono, nie którzy mieszkańcy uważają, że po znalezieniu się w podwodnym świecie została utopca żoną.

Są tacy, co przysięgają, że w pełni księżyca czasami widują piękną topielicę, jak wychodzi w towarzystwie przystojnego mężczyzny z wody.

Na plaży się kochali, by ze świtem zniknąć w morskiej głębinie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • il cuore 6 godz. temu
    Na Pradze wszystko jest możliwe, nawet podwodny mężczyzna.
  • Namietny dotyk godzinę temu
    Dokładnie tak

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania