Podziemia — cz.10
Minął czwarty dzień. Wieczór – jak zwykle pełny wilgoci dla Eliksir – stanowił jedyną szansę na odświeżenie się, w której mech służył za przydatną gąbkę. Nikłe światło księżyca było dla niej lampką nocną z abażurem z liści na gałęziach, kiedy leżała w ubitej imitacji śpiwora z piór.
Elva – będący nielotem od urodzenia – ćwiczył swoje skrzydła, grając na nich cudowne melodie.
Należał do rasy Symfonicznej. Z dziada pradziada rozwijali swoje zdolności, do czasu wynalezienia łączności i otwarcia innych światów w równoległej rzeczywistości.
Zauroczona Eliksir rozmarzyła się, gdyż nigdy nie słyszała piękniejszej muzyki.
Nie wiedziała o nim zbyt wiele, ale nie miało to dla niej znaczenia.
Jej plecy pokryły nadnaturalnie ogromne żagle. Złożyła je niczym pelerynę, nie odczuwając dzięki temu, skutków ubocznych przemiany.
Spożywanie motylich larw zmieniło jej częściowo DNA nie na tyle skutecznie, żeby zmodyfikować ją w całości.
Przerażający skrzek przerwał mini koncert.
Nieopierzone pisklę spadło piętro niżej. Zahaczyło się o skrzyżowane uschniętej gałązki. Dwa żółte słowiki zleciały zaraz za nim.
— Elva! Szybko, skacz na tego ptaka z prawej a ja lewej! Mamy tylko jedną szansę, żeby stąd uciec.
Bezbarwna kula wirowała w pobliżu gniazda. Samozałogowe oko lustrowało czujnikami zamieszanie. Czip umieszczony w Zwiadowczyni zawył w uchu.
Ukucnęła chwytając się za głowę.
— Uciekaj Elva, namierzyli mnie! — Gałka wytrzeszczyła źrenice, czarna forma odbiła Eliksir wizerunek i zeskanowała ją od góry do dołu.
— Szefie, Podglądacz znalazł Zwiadowczynię, jest bez kombinezonu i ma... — Zastanawiał się nad jej formą. — Nietoperzowe... Nie, to chyba z jakiegoś statku? — Szefie ona za kilka dni... ulegnie tamtym siłom antygrawitacji.
Komentarze (2)
Tak bym napisał, gdyby to był mój tekst. Obadaj według Siebie:
😆
Minął czwarty dzień. Wieczór – jak zwykle pełny wilgoci dla Eliksir – stanowił jedyną szansę na odświeżenie się, w której mech służył za przydatną gąbkę.
*
Elva – będący nielotem od urodzenia – ćwiczył swoje skrzydła, grając na nich cudowne melodie.
*
Należał do rasy Symfonicznej. Z dziada pradziada rozwijali...
*
Zauroczona Eliksir rozmarzyła się, gdyż nigdy nie słyszała piękniejszej muzyki.
*
Złożyła je niczym pelerynę, nie odczuwając dzięki temu, skutków ubocznych przemiany.
*
Bezbarwna kula wirowała...
Pozdrawiam😆
Wielkie dzięki za pomoc z korektą, poprawię.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania