pole miziaków
Rosną nad stawem opodal miasta
Paskudne pały straszaków
Dranie je spalą wytępią skoszą
Pałając złością do chwastów
A będą krzyczeć, ot wielkie dziwy
"Cóż to za badziej tu rośnie"
Toć Matki Ziemi wspaniały imidż
Najświętsze ciało nabożne
Otula szumem, kołysze śpiewem
I dźwiękiem wiatru smyrania
Dotyka źdźbłami najtwardszych sumień
Bez zbytecznego smagania
Więc kiedy przejdziesz koło traw suchych
Tych wzniosłych i rozmarzonych
Miast mnie rozkurwić pieprzeniem pustym
Zbierz jeden motek dla żony
W lubieżnej żądzy muskaj po szyji
Lub z bicza strzel chyżo w ciry
Niechaj zakrzykną " Co w trawie piszczy?"
"Skąd chichot taki życzliwy?"
Niech porwie żądza z energi trzewii
Ku ziemii wnet na kolana
Niechaj młotkuje na zboże kłosy
Świetlista łuna doznania
Ot nowe życie, natury łono,
Symbole płodu i roli.
Mów sobie co chcesz wiedz jedno ino
Na łące się dobrze pierdoli
Dojrzyj jak uczy nas Nasza Gaja
Kruchej a dumnej swej strony
Ni walczy z Tobą ni to ucieka
Niezmiennie uczy pokory
Jako część Świata jako element
Wspólnego ciała naszego
By drogę wskazać a nie ku zgubie
Jest Koło Roku ziemskiego
Pięknie Cię proszę nie walcz już że mną
Gdy pragnę krwotok tamować.
Energii życia, energii świata...
Miziakom chcę podziękować ♡

Komentarze (5)
Lepiej przeczytaj gdy wklejasz, bo nie wszystko jest teges, nawet biorąc pod uwagę skłonność gwary lokalnej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania