Połóż się ze mną kochanie

Pozycja, w jakiej znajdowało się moje ciało, zdecydowanie nie należała do wygodnych. Niczym rasowy jogin siedziałem po turecku na kanapie, przyglądając się, jak Iga walczyła z bezwładnym ciałem Michała. Postanowiła przenieść go do sypialni dla gości, a ja, chyba bardziej z ochoty wyprowadzenia dziewczyny z równowagi, niż z lenistwa, nie miałem zamiaru jej w tym pomóc. Stękała głośno, gdy próbowała podciągnąć jego ciało na siebie, wywołując na moich ustach uśmiech. Michał spił się w trupa o wiele szybciej od nas i całkowicie odpłynął na kanapie. Nie dziwiłem się mu. Miał równie wiele powodów na to, by doprowadzić się do takiego stanu co my. Ja o dziwo trzymałem się nieźle. Choć wypiłem i wypaliłem sporo. Może po prostu mój organizm się do tego przyzwyczaił. Życie od kilku lat w trasach koncertowych potrafiło człowieka zahartować.

- Masz zamiar tylko się przyglądać, czy mi pomożesz? - Wystękała. Jej twarz zarumieniła się z wysiłku. Zaczynałem się łamać.

- A co będę z tego miał? - Spytałem podnosząc się z kanapy.

- Moją wdzięczność dupku.

- Dlaczego zawsze mnie wyzywasz? - Spytałem rozdrażniony i podszedłem do pary moich domniemanych, bardzo kiepskich, przyjaciół. Odebrałem mężczyznę z rąk Igi i zwinnie zarzuciłem go sobie na ramię. Spojrzała na mnie rozeźlona.

- Bo jak mówię do ciebie normalnie, nigdy nie reagujesz.

- To nieprawda.

- Oczywiście, że prawda.

- Reagowałbym, gdybyś się tak do mnie zwracała. - Mierzyliśmy się wzrokiem przez dłuższą chwilę. To była potyczka na spojrzenia, którą przegrałem. Nigdy nie potrafiłem zmusić się do niemrugania przez więcej niż kilka sekund. Uznałem również, iż jest to dyscyplina, w której kobiety są wybitnymi graczami. Nie ma co się przemęczać, i tak zawsze wygrają.

- Kajtek, kochanie, zanieś naszego pijanego w trupa przyjaciela do sypialni dla gości, dobrze? - Spojrzałem na nią z szelmowskim uśmiechem na wargach.

- O wiele lepiej - Minąłem ją i wymierzyłem głośnego klapsa w tyłek. Podskoczyła w miejscu zaskoczona moim gestem i spojrzała na mnie spode łba. Bardzo, ale to bardzo zabawne. - Grzeczna dziewczynka - Chciała się na mnie o to obrazić, ale nie potrafiła. Widziałem jak bardzo walczyła z głupim uśmiechem wykrzywiającym jej piękne, różowe usta. Zaniosłem Michała do jednej z wielu sypialni w moim domu i delikatnie położyłem go na łóżko. Chyba tknięty jego opowieścią i tym, że najzwyczajniej w świecie było mi go żal, ściągnąłem mu buty i przykryłem go najcieplejszym kocem jaki miałem w domu. Nie mogłem się oprzeć i odgarnąłem mu włosy z twarzy, zanim go zostawiłem samemu sobie.

- Życie dało ci popalić stary - Wyszeptałem i patrzyłem na jego spokojną, zrelaksowaną twarz. - Nikogo nie powinno spotkać to, co spotkało ciebie. Przykro mi - dodałem i po paru chwilach opuściłem pomieszczenie, zamykając je najciszej jak potrafiłem. Co się ze mną działo? Zachowywałem się jakby mi zależało. A może właśnie tak było? Czy było czymś złym na nowo coś poczuć? Złym? Nie. Przerażającym? Tak.

Gdy wróciłem do salonu, Iga leżała na sofie i patrzyła w sufit, obracając w palcach swój telefon. Przyłączyłem się do niej i usiadłem tak, by mogła położyć swoją głowę na moich kolanach. Od razu dotknąłem jej twarzy i przeczesałem kosmyki włosów swoimi palcami. To było tak naturalne i niewymuszone. Po prostu poczułem, że muszę to zrobić i tak uczyniłem. Podniosła na mnie swój wzrok i uśmiechnęła się łagodnie. Linie jej szczęki i kości policzkowych wydawały się jeszcze ostrzejsze w mroku, który panował w pomieszczeniu. Jej oczy błyszczały, gdy patrzyła na moją twarz, a ja, jedyne czego pragnąłem, to dotknąć palcami jej ust i zbadać ich fakturę. Chyba zamieniałem się w pieprzonego romantyka.

- Coś się stało? - Spytałem od niechcenia. W głębi duszy dbałem o to, co się z nią działo. Była dziwna, bywała egoistyczna i władcza, ale głównie, była skrzywdzona, zagubiona i nieszczęśliwa, równie mocno, co ja sam.

- Moja matka do mnie dzwoniła.

- Odebrałaś?

- Nie - Pokiwała głową przecząco. - Nie potrafiłabym.

- Nawet nie do końca wiem, czy zasłużyła sobie na rozmowę z tobą. Jest twoją matką, ale doprowadziła cię do...

- Samego skoku z mostu? - Zaśmiała się łagodnie i dotknęła dłonią mojej twarzy. Poczułem jak moje policzki oblewa rumieniec i bardzo cieszyłem się, że w pokoju panuje mrok. To było żenujące. To jak ona na mnie działała. Jej kciuk zataczał kółeczka na moim policzku a ja walczyłem ze sobą, by po prostu się nie pochylić i jej nie pocałować. Nie była to odpowiednia chwila na takie zachowanie. Nie byłem także pewien, czy jestem na to gotowy. Nadal przeżywałem dogłębnie utratę Małgosi i nie wiedziałem czy smakowanie ust innej kobiety jest dobrym pomysłem. Musiałem do tego dojrzeć. Nigdy nie podarowałbym sobie, gdybym całując ją, myślał o Małgosi. Nie zasługiwała na to. Chciałem być fair. Szanowałem ją. Zamiast tego, palcem wskazującym okrążyłem linię ust dziewczyny. Odruchowo przygryzła dolną wargę w rozbawieniu. Zabrałem rękę z jej twarzy i zarzuciłem ją na oparcie sofy. - Dlaczego to zrobiłeś?

- Zrobiłem co? - Spytałem patrząc w bok, podziwiając panoramę widoczną z mojego okna.

- Cofnąłeś dłoń.

- Bez większego powodu - Odparłem, oczywiście kłamiąc. Kilka chwil później poczułem ruch na swoich kolanach i ruch powietrza przy swojej twarzy. Niechętnie obróciłem twarz w drugą stronę i napotkałem czujny wzrok Igi. Nasze twarze dzieliły od siebie tylko centymetry. Na chwilę wstrzymałem oddech, jak zwykle nie do końca wiedząc co się dzieje.

- Nie chcę byś mnie okłamywał, Kajtek - Powiedziała prosto. - Jeśli chcesz coś zrobić, to po prostu to zrób. Nie myśl za dużo, bo to nigdy nikomu nie wychodzi na dobre.

- Chciałem coś zrobić - Przysunąłem się do niej, zdając sobie sprawę, że teraz oddychamy tym samym, przepełnionym zapachem naszych ciał, powietrzem. - Chciałem cię pocałować, ale nie zrobiłem tego, bo nie jestem do końca pewny, czy to dobry pomysł.

- Dlaczego? - Przekrzywiła minimalnie głowę na bok, przyglądając mi się bacznie.

- Bo chyba jeszcze nie jestem na to gotowy. Nadal kocham Małgosię. Nie chcę w ten sposób się pocieszać. Nie chcę ciebie wykorzystywać. Rozumiesz?

- Tak - Zarzuciła swoje drobne ramię na moją szyję i przycisnęła swoje wargi do moich, w krótkim, słodkim pocałunku. Nie był to pocałunek przepełniony napięciem, erotyzmem i namiętnością. Po prostu wycisnęła swoje usta do moich, zaskakując mnie. Poczułem jak moje ciało zalewa fala przyjemnego ciepła. To było miłe. Odsunęła się ode mnie chwilę później i spojrzała na mnie z iskierką radości w oczach. - Czy to było złe? - Spytała gładząc mój kark i włosy z tyłu głowy. Nawet nie widziała jak bardzo to uwielbiałem.

- Nie.

- Tak więc jak na razie niech wystarczy nam tak prosty gest - Spojrzała na moje usta i wstała z kanapy. - Czas pójść spać. To był ciężki dzień. Chodź. Jest bardzo późno.

- Ciężki, pijany dzień - Zaśmiałem się cicho i stanąłem u jego boku. Cały dzień przesiedzieliśmy u mnie pijąc, jedząc i śmiejąc się. Chyba wszyscy tego potrzebowaliśmy. - Idź do sypialni. Później do ciebie dołączę. Jeszcze nie chce mi się spać - Pokiwała głową ze zrozumieniem, po czym skierowała się w stronę mojej sypialni. Co za bezpośrednia dziewczyna. Uśmiechnąłem się pod nosem. Zasiadłem przed kuchennym stołem i zacząłem bawić się telefonem. Mijały minuty, a minuty przemieniały się w godziny, a ja walczyłem z sennością. Nie chciałem zasnąć. Ba! Nie mogłem. Za bardzo bałem się tego, co może spotkać mnie w snach, by to uczynić. Moje oczy same się zamykały, a ja walczyłem sam ze sobą, by wytrzymać do rana. Kilka kaw, jeszcze jedna doba i lek miał opuścić moje ciało na tyle, bym mógł przespać spokojnie noc. Czekały mnie długie i męczące 48 godzin. Za sobą usłyszałem cichy szelest. Schowałem twarz w dłoniach udając, że wcale nie padam na twarz ze zmęczenia. Całe moje ciało krzyczało w błagalnej agonii o odpoczynek.

- Dlaczego obudziłam się w pustym łóżku? - Usłyszałem za sobą zaspany, zachrypnięty głos. Obróciłem się wokół własnej osi i stanąłem twarzą w twarz z rozczochraną i ubraną jedynie w moją koszulkę dziewczynę. Ten widok na chwilę zaparł mi dech w piersi. Co się raz zobaczy, to się już nie odzobaczy, prawda? A ten widok miał mnie prześladować przez długi czas. Bardzo długi.

- Nie mogłem zasnąć.

- Kłamiesz. Nawet nie próbowałeś się położyć, prawda? Siedziałeś tutaj całą noc. Co się dzieje? - Westchnąłem głośno. Nie chciałem jej w tej chwili opowiadać całej swojej smętnej historii życiowej. Wyjaśniłem więc prosto, wiedząc, że należą się jej wyjaśnienia.

- Po tych tabletkach, które dzisiaj wziąłem, mam koszmary. Nie chcę spać. Nie chcę znowu tego wszystkiego widzieć. - Patrzyła na mnie długo i intensywnie.

- Mówiłeś o tym lekarzowi? - Pokiwałem głową.

- Zapisał mi odpowiedniki, ale po każdych było tak samo. To dlatego przestałem je brać. Bardziej bałem się tego, co mogę zobaczyć w snach, niż własnej depresji.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Kavita rok temu
    "A co będę z tego miał?" - jakże nienawidzę tego pytania :D
    Opowiadanie mi się podoba, delikatne, proste. Podejście głównego bohatera jest super, inni nie zawracaliby sobie głowy tak przyziemnymi sprawami jak wspomnienie o dawnej dziewczynie.
    Miłego wieczoru :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania