Ponad czasem część 1

Piotr uśmiechnął się i zanurzył w wenie wyrzucającej na płótno przygnębiającą jesienną aurę. Nijakie życie zmieniał poprzez pędzel i szarą paletę barw, usłużnie przenoszącą na wieki jego spojrzenie na świat.

Wtedy po raz pierwszy ją zobaczył. Ponury krajobraz skąpanego w jesiennym deszczu parku rozjaśniła ona, a on zamarł ze ściśniętym w dłoni pędzlem. Piękno wstrząsnęło jego zimnym światem, który miał zmienić się nie do poznania. Tak naprawdę nie wiedział, czy to był kosmyk blond włosów przysłaniający zieleń jej oczu, czy też delikatny uśmiech na skąpanej w deszczu twarzy. Zamarł i studiował jej doskonałe kształty podkreślane przez mokry podkoszulek oraz obcisłe legginsy.

 

Pędzel rozpoczął taniec, którego nie dało się powstrzymać. Melancholijne obrazy przelane na płótno, stały się jedynie przedziwnym tłem dla niej – Bóstwa stępującego na ziemię. Zarys postaci z każdym ruchem pędzla zmieniał oblicze dzieła. Farba, pędzel, farba pędzel, coraz to szybsze piruety wykonywane przez rękę Piotra, wyczarowywały cudowne krągłości, zgrabne łydki, zaczerwienione policzki, po których spływały krople deszczu. Najważniejsze jednak były oczy, zielone i przenikliwe, wyłaniające się z podkreślającego je mocnego czarnego makijażu. Gdy skończył, wszędzie wokół mieniły się kałuże odbijające przebijające się przez chmury słońce. Jej jednak nie było. Pozostała tylko na obrazie, przypominając o niewykorzystanej okazji.

 

Kolejnego dnia tuż po wschodzie słońca stawił się w parku, by ponownie ją zobaczyć. Niestety nie pojawiła się ani tego, ani każdego kolejnego dnia. Marzył o jej spojrzeniu, o dotyku delikatnych rąk oraz uśmiechu rozpędzającym niewesołe myśli. Niestety, nadzieja umykała, a on ponownie zanurzył się w pesymizmie, wypluwając z siebie przedziwne dzieła zachwycające coraz to większą grupkę ludzi. Czas płynął, przynosząc sławę i pieniądze pozwalające na utrzymanie się i organizowanie wernisaży.

 

Wrocław – miasto tłumów goniących za sukcesem, przywitało Piotra wietrzną, deszczową pogodą i nawet wrocławskie krasnoludki nie były wstanie rozwiać ponurego nastroju. Ośrodek działań Twórczych Światowid stał się gospodarzem dzieł Piotra Walkiewicza, co przynosiło obopólne korzyści. Tylko, czy można żyć w oderwaniu od marzeń o miłości?

 

Malarz stał samotnie, obserwując przechadzających się ludzi, próbujących znaleźć sens

w utraconym szczęściu wyłaniającym się z szarości naniesionej farby. Tacy są właśnie ludzie – za wszelką cenę szukają sensu, choćby go nie było. Za każdym razem, gdy podchodzili do „Nieznanej dziewczyny" przystawali, a ich oblicza rozjaśniał uśmiech. Pesymizm wyłaniający się z tła obrazu, blaknął i stawał się nieistotny, gdy tylko spojrzało się na zielonooką kobietę. Jej piękno i inność fascynowały, w zamian podrzucając nieświadomym widzom, marzenie o czymś nieuchwytnym, które od teraz będzie obecne w ich życiu. Ludzie przepływali falami, delektując się niepokojącymi wizjami artysty. Gdyby obrazy przedstawiały ich życie, z pewnością uciekaliby od przerażających wizji. Jednak to była tylko martwa sztuka, obiekt podziwu, o którym można rozmawiać w wyższych sferach.

 

....................................................................***......................................................

 

Gdy do galerii weszła blondynka o kręconych, długich włosach, Piotr poczuł bliżej nieokreślony przymus, każący biec po pędzel. Stłumił go jednak w sobie i stał onieśmielony, oczekując nieoczekiwanego. Przyglądał się nieznajomej, krążącej pomiędzy kolejnymi jego dziełami. Wszystko inne straciło sens, była tylko ona, kolejna piękność zakłócająca jego martwe życie. Gdy dotykała obrazów, czuł ciarki przechodzące przez ciało i nieuchwytną pewność czegoś ważnego. Coraz śmielej patrzył na nią, ona zaś nieświadomie ukazywała jedynie zgrabną sylwetkę i burzę blond włosów, wciąż odwracając się do niego tyłem. Słyszał stukot jej wysokich, czerwonych szpilek, a wzrok wędrował w kierunku zgrabnych łydek i wspinał się wyżej, by podziwiać kształtny tyłeczek zasłonięty czerwoną sukienką. Zawieszony w marzeniach zobaczył ją przed najlepszym jego dziełem.

 

– To ja? – szepnęła kobieta, patrząc na "Nieznaną dziewczynę". – To ja – odpowiedziała sobie i rozejrzała się wokół.

 

Jej intensywnie zielone oczy natrafiły na brąz oczu Piotra. Niemal krzyknął, uświadomiwszy sobie, że to jest dziewczyna z parku! Zadrżał przerażony intensywnością doznań. Nie wiedział, czy jej naturalność z parku, czy też elegancja z galerii działała na niego bardziej. Walcząc z obezwładniającą nieśmiałością, uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła się tym samym.

 

Przełamując nieznaną mu wcześniej nieśmiałość, ruszył w jej kierunku starając się zapamiętać każdą chwilę, która pewnie do końca jego dni będzie wywoływać uśmiech na jego twarzy.

– Dzień dobry. – Przywitał się prosto, niemal prymitywnie i momentalnie zawstydził się swoim grubiaństwem.

– To ja, prawda? – spytała się aksamitnym głosem, delikatnie przy tym odchylając usta.

– Tak – odpowiedział i zarumienił się. – To było...

– Gdy biegałam po Parku Bolko – przerwała mu, a jej zielone oczy śmiały się do niego.

– Tak wtedy. Rozświetliłaś wszystko wokół – odparł i zamarł zaskoczony nieoczekiwaną śmiałością.

- Piękny. – Wciąż uśmiechała się, patrząc prosto w jego oczy, a zapach jaśminu objął cały ich malutki świat.

– Zaklęta na zawsze chwila – powiedział powoli i zamyślił się, ona zaś wydawała się rozumieć dziwne zachowanie Piotra.

– Ta szarość – szepnęła. – Ona jest w tobie.

– Nie – zaprzeczył i momentalnie się poprawił. – Tak, to ja – powiedział zawstydzony i dodał. – Tylko to nie jest tak. Po prostu malowanie uwalnia mnie od tego – dopowiedział z wyraźną ulgą.

– Tak, wiem – odpowiedziała miękko.

 

Patrzył jak nieznajoma opuszkami palców gładzi obraz i powoli przesuwa dłonie po przerażającym otoczeniu. Spojrzał na jej oczy zanurzone w ponurym, statycznym świecie

i chciał ją uratować. Tylko jak?

– Czy mógłbym cię zaprosić na kawę? – wydukał jedynie, co jednak miało zmienić jego życie na zawsze. A może tak po prostu miało być?

– Proszę? – spytała, wciąż błądząc dłońmi po płótnie. – Na kawę? – dodała, nie zwracając uwagi na Piotra. – Czemu nie.

– To świetnie – odpowiedział i zamilkł speszony.

 

Czuł, jak jej dłonie delikatnie dotknęły jego szyi, a on poczuł dreszcz podniecenia. Dłonie zaś przesunęły się w kierunku jego ucha, delikatnie je muskając i przepłynęły do ust. Stał jak zaczarowany, zaklęty w nieprzemijającym czasie, dającym nadzieję na wieczne szczęście.

 

– Magda się nazywam – powiedziała, a jego myśli wybiegające w przyszłość nie pozwalały skupić się na teraźniejszości. – Słyszysz? – szepnęła, wyrywając go z błogości.

– Piotr – powiedział. – Piotrek – poprawił się, a ich ręce zatonęły w delikatnym uścisku.

Następne częściPonad czasem część 2 (ostatnia)

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • słone paluszki dwa lata temu
    Gdy do galerii weszła blondynka o kręconych, długich blond włosach - jeśli blondynka, to wiadomo, że miała blond włosy. Chyba, że to była brunetka, to warto podkreślić kolor blond?

    2 cz jutro :)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    co racja to racja - poprawiam
  • dziadek grafoman dwa lata temu
    Ciekawy początek. Mój ścisły umysł domaga się jedynie zdefiniowania interwalu czasowego. "Czas płynął przynosząc sławę i pieniądze" to niewiele oznacza. Ja wolałbym wiedzieć ile czasu minęło od malowania obrazu do spotkania w galerii. Moim zdaniem takie ścisłe definiowanie środowiska akcji pozwala czytelnikowi precyzyjnie rozbudzać swoją wyobraźnię.
  • dziadek grafoman dwa lata temu
    Ojej tylko dwie części. To ja w takim razie domyślam sie co będzie w drugiej :) Chętnie przeczytam choćby po to aby sprawdzić czy miałem rację. Myślę że .... będzie sie działo :)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Hejka, czas ma w tym opowiadaniu nieco inne znaczenie.
    Dzięki za wizytę i koment.
  • Marek Adam Grabowski dwa lata temu
    "(...) za wszelką cenę szukają sensu, choćby go nie było". - Rewelacyjne zdanie! Ogólnie zmysłowo napisane opowiadanie. Ciekawi mnie co będzie dalej. Pozdrawiam 5
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Dzięki Marku

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania