Poprzednie częściPortret życia

Portret życia 9g

16 Gdy podziwiałam bogate zaopatrzenie barku przypomniała mi się jak zwykle sytuacja z pewnej uroczystości rodzinnej, a może imienin? Przybiegam ze swoją kuzynka Ewą do pokoju gdzie nie było już gości i z pomiędzy rozgardiaszu na stole wybieramy dla siebie literatki. Przechylam na moje szczęście niewielką zawartość i nim odstawię szkło już wiem, że to nie była biała oranżada.

Tak, to był mój pierwszy raz.

Co ciekawe do dzisiaj mam awersję do literatek, gdy jestem w restauracji czy na weselu, nie mogę się przemóc by napełnić ją sokiem, no cóż, jakaś blokada mi została.

 

Podczas delektowania się notabene przepyszną miksturą, konfiguracją owoców z dodatkiem syropu cukrowego dojrzałam obraz. Nic może szczególnego kawałek pleneru z dróżką prowadząca do nigdzie i wszędzie. Przypomniałam sobie o zakładce i niezidentyfikowanym mężczyźnie, który być może był kimś więcej niż tylko znajomym Usi. Korciło mnie by zagaić temat, ale nim zdążyłam się zebrać w sobie, moja ciocia nie bawiąc się w kokieterie zapytała wprost.

- Chciałabyś cofnąć czas?

Pomyślisz, że to banalne pytanie.

Tak ci się tylko wydaje. Oczywiście to pytanie często towarzyszyło mi przy gotowaniu, sprzątaniu, nie dawało usnąć. I długo pojawiało się w wersji: - czy jeśli miałabym możliwość wybrałabym taka opcję?

Bogusia poklepała mnie po dłoni, która wygładzała fałdy sukienki na udzie.

- Na początku potwierdzałaś pewnie, ale jest lepiej, bo już się zawahałaś. Każdego tygodnia będziesz miała większą pewność, że to tak miało się stać, by kiedyś w ogóle o tym pytaniu nie pomyśleć. Uwierz mi dziecino, ja stara to wiem.

Podniosłam jej dłoń i przytuliłam do policzka. Nigdy takiego gestu nie wykonałam w stosunku do matki, koleżanki, a teraz taka czułość. Co się ze mną działo, co ta kobieta ma w sobie, że nie sposób jej nie wierzyć w szczęśliwe zakończenie.

 

Po tym akcie rozczulenia niewiele było już do powiedzenia. Nie musiałam udawać silniejszej niż pozwalał na to mój stan emocjonalny. Zawsze twierdzę, że rozmowa wszystko rozwiązuje, oczyszcza i tak jest. Ale jeśli istnieją wyjątki od tej reguły i cisza rekompensuje tonę słów to prawdopodobnie w tamtym momencie my z Usią trafiłyśmy z tym idealnie.

Dwie literatki, tyle wysączyłyśmy i usnęłam ululana jak dzieciak po kole młyńskim.

 

*

17 września

*

Pewnie, kiedy indziej byłoby wstyd się przyznać, że gdy rano otworzyłam oczy to okazało się, że tak jak siedziałam na sofie w takim miejscu spędziłam noc. I nie byłoby żadnego usprawiedliwienia na taki brak manier i spoczynek w pełnym umundurowaniu. Tylko, że ja nie miałam wówczas wyrzutów sumienia, nie licząc dyskomfortu z powodu sukienki, która była w opłakanym stanie na szczęście suwak nie doznał uszczerbku. W każdym bądź razie nie zasłużyła sobie na takie maltretowanie, mimo mojego błogiego nastroju.

Te wszystkie powyższe przemyślenia miały jednak miejsce dopiero później, bowiem ze snu wyrwała mnie melodia „Never tear us apart” dobiegająca z mojej komórki. Długo trwało lokalizowanie najlepszego przyjaciela – jak zwykło się nazywać tan wibrujący sprzęt. Nie na tyle jednak by Anita poddała się, bo to ona zatęskniła za moim towarzystwem.

- No, jestem. Cześć – zachichotałam.

- A co ty taka szczęśliwa? – Usłyszałam bardzo cieple wypowiedziane słowa. Co w przypadku mej koleżanki nie było na porządku dziennym a zwłaszcza w godzinach rannych.

- To chyba dobrze jak się śmieję? - Odpowiedziałam pytaniem, bo nic mądrego nie przyszło mi do głowy.

- Nawet bardzo. Byłam ciekawa, co i jak, ale po takim przywitaniu to nie muszę pytać. Nie chcę się chwalić, ale wiedziałam, że to ci dobrze zrobi. Jesteś mi winna przysługę za ten pomysł.

Chciałam w tamtym momencie mieć taką pewność jak moja przyjaciółka. Nie należę jednak do takich osób, co to po kilku godzinach zamykają szufladę w swojej głowie i cały bałagan przestaje istnieć.

- Przez ten pośpiech nie podlałam paprotki i jakbyś mogła podejść to byłabym ci wdzięczna. W ogóle jakbyś chciała to możesz tam pomieszkać. Co ty na to?

Anita jak rozstałam się z Jankiem wpadała do mnie po pracy by mi po towarzyszyć i wysłuchać mych żali. Czasem zdarzało jej się nocować, więc jak któregoś dnia musiała koczować pod blokiem gdy ja wyskoczyłam po płótno, stwierdziłam, że czas dorobić klucze.

- Młoda, starego misia chcesz nabrać na sztuczny miód. Wiesz, że Janek ma jeszcze wpaść po rzeczy. Co ty kombinujesz?

Tak, moja powierniczka nie była naiwną.

- Ach! –Westchnęłam. – Sama już nie wiem, może powinnam, by kiedyś..

- Przykro mi – przerwała moje rozważania – ale mówię stanowczo nie. Elka, daj temu umrzeć, uwierz mi, tak będzie lepiej. A skoro o relacjach damsko męskich – jej tembr głosu wszedł na wyższą nutę – to po twoim wyjściu poszłam jeszcze do „Malibu” i tam wpadłam na Eryka.

Eryk to jedyny mężczyzna, który powracał w rozważaniach Anity. Zawsze ją upominał by się ustatkowała, by zaczęła rozważniej żyć, namawiał na wspólne zamieszkanie. Moja koleżanka raz się nawet wygadała, że uratował jej kilka razy tyłek wspierając gotówką.

Następne częściPortret życia 9h

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania