Pokaż listęUkryj listę

Poszukiwacz ludzkich dusz – rozdział pierwszy.

Tuż po przybyciu na ziemię zorientowałem się, że ludzie nie są specjalnie przyjaźni. Żeby nie rzec, że nastawieni wrogo. Wobec czego starałem się nie rzucać w oczy. Unikałem zatłoczonych miejsc, przyodziany w czapkę z daszkiem i przyduży dres przechadzałem się ulicami miasta, wbijając swój wzrok w podłoże.

Czekałem na znak, który miał mi zesłać Prorok. Czekałem już blisko tydzień. Chciałem wierzyć w to, że pobyt tutaj nie potrwa zbyt długo. Okolica była wyjątkowo ponura. Idąc wąską uliczka wzdłuż stawu wypatrzyłem małego chłopca. Siedział sam na jednej z drewnianych ławek i wpatrywał się w niebo. Hmm… pomyślałem, że to dziwne, że ludzka istota tak niewielkich rozmiarów została pozostawiona sama sobie. Jakaś nieznana energia ciągnęła mnie w jego kierunku. Rozejrzałem się dokoła i ruszyłem w kierunku dziecka.

Kiedy byłem jakiś metr od ławki chłopiec spuścił wzrok z nieba i przeniósł na moja twarz. Wielkie, atramentowe oczy wydały mi się otchłanią smutku. Przeszedł mnie zimny dreszcz.

- Pan po mnie? - zapytał cienkim, łamiącym się głosikiem – Pan mnie zabierze do mamy?

- Chciałbym. Ale nie wiem gdzie jest Twoja mama – odrzekłem smutno.

- Szkoda. Jestem już trochę głodny. – widziałem, że dzielnie próbował powstrzymać łzy napływające do oczu

- Jak długo tu siedzisz?

- Tata zostawił mnie tu wczoraj, po wieczornym spacerze. Powiedział, że teraz trafię do mojej mamy.

Byłem zdumiony. Malec mógł mieć raptem siedem lat.

- Wie Pan, ja nawet nie wiem jak wygląda moja prawdziwa mama. Odeszła zanim skończyłem dwa latka. Wychowywała mnie Pani Jadzia z mieszkania obok. Kiedyś poprosiłem, żeby Tatuś pokazał mi kilka jej zdjęć, ale strasznie przy tym płakał więc nie prosiłem więcej.

Świetnie, pomyślałem. Miało dziecko w życiu szczęście. Najpierw porzuciła go wyrodna matka, a teraz wyrodny ojciec. Poczułem się w obowiązku, żeby mu pomóc.

- Mam pomysł. Pójdziemy na komisariat. Tam na pewno nam pomogą. A po drodze zahaczymy o budkę z frytkami.

Wyjąłem z kieszeni stary, rozbity telefon i wrzuciłem w wyszukiwarkę adres biura policji . Dwadzieścia minut na piechotę. Nie jest źle.

- Trafie do domu dziecka? Jeżeli nie znajda mojej mamy, a tata mnie już nie chce?

Pomyślałem, że jest nad wyraz mądry jak na swój wiek.

- Może nie będzie tak źle – uśmiechnąłem się i objąłem go. Był strasznie zimny. Nic dziwnego, skoro spędził tu noc i chłodny poranek. Zdjąłem swoją bluzę i zarzuciłem mu ją na plecy.

- Chodź mały.

- Antek. Mam na imię Antek. Na cześć mojego przyszywanego dziadka, męża Pani Jadzi. A Pan?

- Gabriel.

- Jak anioł!

- jak anioł – potwierdziłem.

Gdy wstaliśmy z ławki wsunął swoją drobną dłoń w moją. Sięgał mi zaledwie do pasa.

- Ile masz lat?

- Sześć. A Pan?

- Dużo więcej.

- Jestem głodny.

- Popatrz, tam – wskazałem palcem – tam jest ta budka z frytkami. Lubisz frytki?

- Lubię. A Pan?

Roześmiałem się słysząc kolejny raz ten sam zwrot.

- Ja też lubię. Uwielbiam wręcz.

Podszedłem do budki. Młoda kobieta w środku nawet na nas nie spojrzała. Byłem przyzwyczajony do tego, że ludzie, ślepo wpatrzeni w kolorowe ekrany swoich telefonów traktowali mnie jak powietrze. Kupiłem Antkowi duża porcję frytek na wynos i sok pomarańczowy. Pochłaniał je w zatrważającym tempie. Przez chwile miałem nawet obawę, że się zakrztusi.

- Poznajesz coś z tej okolicy? Tu mieszkasz? – w drodze starałem się wyciągnąć z niego jakieś informacje, wskazując na różne ulice, budynki i stare kamienice. Chłopiec nic jednak nie pamiętał i nic nie rozpoznawał.

Usłyszałem znajomy dźwięk dzwonka. No nie, tylko nie teraz. Posadziłem malca na najbliższej ławce i niepewnie wcisnąłem zieloną słuchawką.

- Gratuluję – usłyszałem w telefonie – masz pierwszego.

- Coooo???

- Chłopiec, sześć lat. Zabity wczoraj w parku przez własnego ojca. Za mały, żeby cokolwiek zrozumieć, potrzebował pomocy przewodnika. Bierz go i wracajcie. Mama tu na niego czeka.

Rozłączyłem się i spojrzałem na ławkę.

- Antek, zmiana planów. Zabieram Cię do mamy.

- Hurrraaa!!! – jego buzia się rozpromieniła.

- Ale wcześniej musisz coś zrozumieć. Powoli wytłumaczyłem mu jak wygląda niebo, dlaczego tam idzie. Przyjął to nadzwyczaj spokojnie. Na koniec powiedział coś, co utkwiło mi w pamięci na lata.

- A czy mój tata też kiedyś do nas dołączy? Będę za nim tęsknić. Ja wiem, że nie wolno zabijać, ale on to zrobił bo był bardzo smutny. Pani Jadzia mówiła, że ma depresję. To taka straszna choroba. – wtedy uświadomiłem sobie, że miłość dziecka bywa bezwarunkowa.

To było moje pierwsze zlecenie.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • MartynaM 9 miesięcy temu
    Atylda, wiesz ile razy był już taki temat opisany w literaturze?
  • Atylda 9 miesięcy temu
    Większość już była. Sukcesem jest ugryźć to od innej strony.
  • MartynaM 9 miesięcy temu
    Atylda, dałabym głowę, że coś podobnego czytałam... wydaje mi się, że jest to zły pomysł i nikt tego nie kupi.
    Potrzeba czegoś świeżego, żeby miało siłę przebicia, a tak to szkoda czasu, ale jako wprawka może być...
  • Atylda 9 miesięcy temu
    Przemyślałam o wszystko. I nie należy patrzeć na to o czym piszemy, ale w jaki sposób piszemy. Ja wybrałam, że chcę pomieszać fantastykę z historiami ludzkimi. Dużo o emocjach
  • Atylda 9 miesięcy temu
    MartynaM szanse są zawsze 50/50 że się sprzeda. Tylko w tym momencie ja jescze o tym nie myślę, myślę o tym, żeby tworzyć i wzruszać.
  • MartynaM 9 miesięcy temu
    Można sobie pisać na przeróżne sposoby, ale tematy wyświechtane nie staną się od tego rewelacyjne...
  • Atylda 9 miesięcy temu
    MartynaM to brzmi jak wyzwanie. Mam nadzieję, że kiedyś będę sie mogła z tych słów rozliczyć
  • MartynaM 9 miesięcy temu
    Atylda Ty już początek skiepściłaś tym Gabrielem... proszę cię, bez jaj...
  • Atylda 9 miesięcy temu
    MartynaM A zakład, że nie? :)
  • MartynaM 9 miesięcy temu
    Atylda, nie liczę na zbyt wiele od życia, więc na zakłady może mi czasu nie starczyć... ale, poszukaj sobie w necie adresu do jakiegoś wydawnictwa, tam powinna być możliwość rozmowy, maja dyżury, zapytaj czy ma sens pisanie o Gabrielu jako poszukiwaczu dusz... ot, zwykła pogawędka, ale powinna Ciebie naprowadzić.
  • Atylda 9 miesięcy temu
    MartynaM A wiesz, że może tak zrobię? Wyślę im kilka tekstów i zapytam o opinię. Mam natomiast szczerą nadzieję, że zdążę Ci jeszcze przesłać coś gotowego.
  • MartynaM 9 miesięcy temu
    Atylda, to mądra myśl. Zrób to.
  • zsrrknight 9 miesięcy temu
    "wbijając swój wzrok w podłoże." - niepotrzebny zaimek. Wiadomo że bohater nie może wbijać w podłogę wzroku kogoś innego :)
    "przeniósł na moja twarz." - moją
    "zapytał cienkim, łamiącym się głosikiem " - zabrakło kropki
    "Ale nie wiem gdzie jest Twoja mama" - niepotrzebna duża litera
    "widziałem, że dzielnie próbował powstrzymać łzy napływające do oczu" - duża litera, kropka na koniec
    "Trafie do domu dziecka? Jeżeli nie znajda mojej mamy, a tata mnie już nie chce?" - trafię, znajdą
    "- jak anioł – potwierdziłem." - duża litera
    "Kupiłem Antkowi duża porcję frytek" - dużą
    "Przez chwile" - chwilę
    "w drodze starałem się wyciągnąć z niego jakieś informacje, wskazując na różne ulice, budynki i stare kamienice." - duża litera
    "- Ale wcześniej musisz coś zrozumieć. Powoli wytłumaczyłem mu jak wygląda niebo, dlaczego tam idzie." - albo myślnik albo przejście do następnego akapitu
    "wtedy uświadomiłem sobie, że miłość dziecka bywa bezwarunkowa." - duża litera
    *nie kwestia poprawności, ale estetyki. Odsyłam do artykułu: https://www.ekorekta24.pl/myslnik-pauza-polpauza-i-dywiz-lacznik-czym-sie-roznia-i-jak-je-stosowac/

    Anioł z telefonem i odprowadzanie zagubionych zmarłych trochę mi się skojarzyło z Bleach'em, ale to bardzo luźne skojarzenie xd
    Ogólnie niezłe. Nic specjalnego, ale dosyć interesujące. Ewentualnie można by miejscami podbudować, trochę zagęścić klimat, może nawet nieco przedłużyć, ale w obecnej formie jest to funkcjonalne.
    Poprawnościowo jest dość słabo, ale to głównie małe błędy, które łatwo wyeliminować.
    Pozdrawiam
  • Atylda 9 miesięcy temu
    A widzisz! Czy gdzieś pisze, że to anioł? ;) Wiadomo, że wymaga oszlifowania. Ale ja lubię od razu po napisaniu wrzucać. Żeby później nie psuć dokładaniem czegoś.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania