Powstanie Warszawskie - wieczny wstyd czy wieczna chwała?
Żeby cokolwiek powiedzieć na temat Powstania Warszawskiego, trzeba zacząć od genezy: przetrwaliśmy zabory, dwie światowe wojny i po latach niepodległościowych walk, osiągnęliśmy obecną karykaturę państwa. Od prawie dwustu lat, z niewielką przerwą na dwie dekady ułomnej wolności, rozmaite patriotyczne chorągiewki sprawowały nad nami władzę i dzierżyły w lepkich rękach nasz przegrany los. A myśmy się na to godzili.
Godziliśmy się na odgrywanie roli sublokatora we własnym domu.
W ten sposób każdy nasz praprzodek zatrudniony na państwowej posadzie, pracował u kolonisty. Atoli pracować dla okupanta, to nie to samo, co pracować dla siebie i u siebie! O czym wiedzą wszystkie narody żyjące od tysiącleci bez wiszącego nad nimi, wojennego szantażu! Z czego zdają sobie sprawę wszystkie kraje nieskażone zewnętrznymi zagrożeniami. Geopolityką zmuszającą do zawierania zgniłych kompromisów!
Nie ma więc nic osobliwego w tym, że kiedy nareszcie wybiliśmy się na niepodległość i po krótkim czasie względnej swobody nastała kolejna wojna, naród nasz zaczął walczyć o wolność; wszelkimi metodami. Nie licząc się z okrucieństwem odwetu.
Działanie na szkodę najeźdźcy było nieomal szlachetnym obowiązkiem Polaka. Powodem do dumy. Prawie honorową i poniekąd zacną profesją: podprowadzenie okupantowi zysków, finansowe robienie mu koło pióra i namiętne zniechęcanie go do życia w naszym kraju, stanowiło zaszczyt.
Choć na razie jesteśmy – jak mówią – na swoim, jakkolwiek teoretycznie powinniśmy zaprzestać samo okradania i co prawda pozbyliśmy się zewnętrznych grasantów, to jednak dalej wegetujemy jak podbity naród. Jakbyśmy nadal byli pod knutem.
Tym razem jesteśmy w tej sytuacji na własne żądanie. Gdyż teraz dobrowolnie nakładamy sobie obrożę.
Niewolnictwo żyje w nas do tej pory: w naszej zaściankowej i małostkowej mentalności, w naszym wewnętrznym, zawistnym i sfrustrowanym samopoczuciu, a ludzie odwykli od obywatelskiego myślenia, rozproszeni i pogubieni, mówią: PAŃSTWO, TO NIE MY.
Od Powstania, do Powstania, od tragedii do tragedii, szliśmy do Niepodległości, a gdy wreszcie przyszła i zaczyna przyoblekać się w konkret, okradamy się nadal jak gdyby nigdy nic. Jakbyśmy wciąż byli pod zaborami i gaworzymy tylko o tym, kto pierwszy „dał plamę”, magister Grandziarz, czy profesor Zbuk. I wielce zdziwieni pytamy: dlaczego nas to spotyka i za jakie grzechy omija nas rozum?
Odpowiedź jest prosta: są wśród nas ludzie żyjący bezrefleksyjnie. Starający się nie pamiętać o naukach wypływających z przeszłości. Ludzie pragnący wybielać i przeinaczać wstydliwe fragmenty Historii. Unikający tematów wywodzących się z korzeni czasu. Nie poruszający zagadnień wywalonych na chwilowy bruk.
Mamy zatem dwie szkoły na temat: był, czy nie było sensu w Powstaniu Warszawskim?
Jedna, prowadzona przez dziejopisów z kalkulatorem, cyrklem i suwmiarką zamiast serca i wyobraźni, sądzi, że NIE. I powołuje się na ogromne straty wśród niewinnej ludności cywilnej.
Druga uważa, iż było konieczne z emocjonalnego punktu widzenia. Pierwsza oskarża dowództwo AK o brak militarnego rozeznania i decyzje oparte na mylnych kalkulacjach. Wini za rozmyślne popychanie chłopców do walki skazanej na klęskę. Akcentuje, że nie przyniosło korzyści, tylko niewyobrażalne spustoszenia. Według niej, było zbrodnią na narodzie. Celowym awanturnictwem „określonych kół”.
Tu aż prosi się o interwencję zdrowego rozumu. Gdyż jeśli nawet, z militarnego punktu widzenia, skazane było na porażkę, to w takim razie gdzie umieścić i jak zaklasyfikować wcześniejszy zryw powstańczej rozpaczy i determinacji w getcie warszawskim? Jak ocenić jego szanse powodzenia, skoro wiemy, że żydowscy bojownicy dysponowali dwudziestokrotnie mniejszą siłą uzbrojenia? Czy i w przypadku tego powstania będziemy ględzić o zbrodniczych decyzjach?
*
Gdyby nie Powstanie Warszawskie, ojczulek Stalin postąpiłby z Polską o wiele gorzej. Rozpoczęło by się niezależnie od intencji przypisywanych dowódcom AK. Ponieważ nastroje wśród obywateli miasta były tak napięte, a powtarzające się wizje łapanek, egzekucji czy tortur tak silne, że lada iskra mogła sprowokować wybuch; byle przypadkowy strzał był w mocy doprowadzić do niekontrolowanej eksplozji.
Z tego powodu miało uzasadnienie. Tym bardziej, że w planach wojskowych zakładano, iż potrwa zaledwie PARĘ DNI, a nie parę miesięcy (na tyle dowództwo oceniało nikły stan uzbrojenia powstańców).
Ten sposób rozumowania jest argumentem przemawiającym ZA jego podjęciem. A nawet koniecznością; straceńczy bój o zachowanie szacunku do siebie, o narodową godność i honor (pojęcia nieznane sowietom), to dla mnie wystarczający powód do rozpoczęcia Powstania Warszawskiego; postanowiono je zapoczątkować w oparciu o dostępne informacje.
*
Z perspektywy dzisiejszej wiedzy bardzo łatwo przychodzi nam ferować arbitralne wyroki, bawić się w układanie militarnych scenariuszy.
Ówczesne informacje nie były aż tak jednoznaczne; Herling-Grudziński nie opublikował jeszcze swoich zapisków z Innego świata, a Sołżenicyn miał dopiero w latach siedemdziesiątych ujawnić swój Archipelag GuŁag. Opisy naocznych świadków pozostawały w ukryciu.
Mało kto na „Zachodzie” miał pojęcie o wschodniej mentalności. Wiedział o azjatyckiej psychice radzieckich ludzi, o zbrodniach, łagrach, świadomym ukatrupianiu opornych narodów (np. o przymusowym wysiedleniu Tatarów, o głodzie i ludożerstwie na Ukrainie). O podporządkowaniu sobie całej Europy. O chęci zniszczenia w niej wszystkiego, czego im brakowało. A więc okrzesania, inteligencji, pracowitości, solidności. O doprowadzeniu do tego, by nie było żadnego intelektualisty, tylko same głupki, żadnych pracowitych, tylko same obiboki, żadnych bogatych, tylko sami biedacy (Grochowiak nazwał toto „sprawiedliwym podziałem nędzy”). Wyrównanie do najniższego, bez elementarnej ogłady, za to z grubiańskimi pretensjami do umysłowo zamożniejszych.
*
Ludzie radzieccy tak rozumieli komunizm i ten ustrój chcieli krzewić w podbitych krajach. To nas czekało i przed tym (naprzód z determinacją, a później z rozpaczą) broniliśmy się, wywołując Powstanie. Bo wiedzieliśmy, czym grozi przyjaźń z troglodytami. A wiedzieliśmy z krwawych rozpraw, zaborów, branek i zesłań na Sybir.
Znaliśmy podstępne zwyczaje Rosjan; wszak nadal tkwiła w nas i tkwi do teraz złowroga pamięć o sowieckich wyczynach na ziemiach polskich w okresie CUDU NAD WISŁĄ.
Niewielu rozeznawało się w politycznych subtelności sowieckiej watahy, a ci, co mieli o niej pojęcie, albo milczeli z obawy przed represjami, albo chowali się za gardą Pragmatyki: łatwej w obsłudze dyplomacji podszytej koniunkturalizmem; chytrze i bezwzględnie ukrywali się za parawanem gadziej polityki.
Zachodni barbarzyńcy pragnący zniszczyć Hitlera rękami sowieckiej czerni, woleli przystać na upadek Powstania Warszawskiego, niż sprzeciwić się umiłowanemu Stalinowi; Churchill, a w ślad za nim Roosevelt, prześcigali się w zapewnieniach Generalissimusa o swojej lojalności.
Na dodatek istniała sowiecka propaganda; odbywały się intensywne zrzuty ulotek zagrzewających do oporu i namawiających mieszkańców Warszawy do podjęcia zbrojnej walki z hitlerowskim okupantem. Zapewniano w nich, że mogą liczyć na pomoc ze strony Armii Czerwonej. A kiedy Powstanie wybuchło, nie było już o niej mowy. Było za to faryzeuszowskie wskazywanie winnych tego "przedwczesnego i niepotrzebnego" zrywu.
*
Metoda deprecjonowania i test wytrzymałości przeciwnika na zohydzanie go, to rosyjski patent na osiąganie celu. Aparat propagandowy działał na wzmożonych obrotach; fabrykował pogłoski zamiast faktów. A im głupsze i bardziej nieprawdopodobne były te plotki, tym większy zyskiwały poklask, tym łacniej wierzono w nie.
Oskarżenia kierowano głównie pod adresem przywódców AK. Mnożyły się insynuacje, że to oni doprowadzili do wymordowania mieszkańców. Bez ogródek nazywano ich bandytami, faszystami, niemieckimi współpracownikami.
Złośliwy, mściwy i zawistny Stalin, zacierał z radości ręce, natomiast łagodna, gruzińska twarz Wujaszka Joe, nie była dla aliantów buźką cynicznego rezuna. Przeciwnie, Wielcy Sojusznicy dawali się niejednokrotnie nabierać na dobroduszne oblicze tego satrapy; ich postępowaniem kierowała naiwność. Łatwowierność podszyta wygodnictwem: woleli nie wiedzieć, nie widzieć, przymykać oczy na wstydliwą rzeczywistość. Uprawiać strusią politykę: z wyrachowania. Przykładem – Jałta skazująca nas na długoletnią niewolę.
*
Na przekór zniewoleniu, istniało w nas buntownicze pragnienie wolności. Dzięki narodowej determinacji, dzięki prowadzeniu nierównej walki przeciwko dwóm jednocześnie napadającym na nas wrogom, nie zdławiono w nas niepodległościowego ducha; uwidoczniliśmy, że jesteśmy narodem niepokornym, któremu nie można złamać kręgosłupa.
Mówię o obronie, o jej zaciekłości spowodowanej osamotnieniem i rozpaczą. O naszym jednoznacznym pojmowaniu słowa niepodległość wyrabiającym w nieprzyjacielu przekonanie, że jesteśmy zdolni nie ulegać narzuconym opresjom. I to bez względu na koszt.
Powtarzam słowa Normana Daviesa: „gdyby nie Powstanie Warszawskie, nie byłoby Poznania, Radomia, Gdańska, Solidarności”.
To ono utorowało nam drogę do wyzwolenia. To dzięki pokoleniu Baczyńskich, pokoleniu walczącemu o wolność w t e d y, mamy ją t e r a z. To dzięki nieprawdopodobnemu bohaterstwu AK i walce całego miasta, nie zostaliśmy wcieleni do reszty radzieckich republik. Nie było kołchozów, wciąż istniał Kościół, a w karnym obozie demoludów zajmowaliśmy najweselszy barak. I z tej przyczyny ominęły nas radzieckie rozwiązania problemów ze społecznymi protestami, jakie stały się udziałem Węgier i Czechosłowacji.
To dzięki niemu władcy Imperium Zła traktowali nas z większą rezerwą aniżeli pozostałe kraje.
Kto pamięta ów zgrzebny czas, kto przypomina sobie, o co szło w Stoczni, jak przejmująco i nadaremnie wołano o zniesienie dysproporcji w podziale dóbr, kto pamięta, z czym wtedy walczono i jakie były tej walki ofiary, choćby w Kopalni Wujek, w Radomiu, Poznaniu, Gdańsku, ilu wartościowych ludzi zginęło, straciło pracę, dobre imię, ilu zmuszono do emigracji, do bycia gołym i niewesołym, a ile osobistości pumeksowego honoru do tej pory trzyma się nieźle i do teraz, migając się od kar, nadal pęta się po naszym życiu, temu do śmiechu nie jest.
Bunt przeciwko władzy i marsze w obronie gwałconych praw człowieka kończyły się zimnym prysznicem: tak zwanymi ścieżkami zdrowia, a więc milicyjnym pałowaniem, represjami polegającymi między innymi na utracie pracy. Za wyrażanie poglądów niezgodnych z partyjnymi ustaleniami, szło się do więzienia lub do krainy pasów i kaftanów na elektrowstrząsową resocjalizację.
Zatem był to świat zupełnie inny od obecnego i nie można do tamtych warunków przykładać dzisiejszych ocen. Świat, w którym strach władał ludzkimi sumieniami. Nielicznym nakazywał postępować uczciwie, po rycersku, zgodnie z poczuciem sprawiedliwości, a większości pragmatycznych ludzi podyktował chowanie głowy w piasek i siedzenie pod miotłą. Rycerzy nie ma dzisiaj: przeszli na makiawelizm nazywany brakiem skrupułów.
*
Szkoda, że w części społeczeństwa dalej pokutuje rosyjska brednia o nieopłacalności Powstania: narzucona wersja historii wżarła się w nasz krwiobieg. Stale i uporczywie przedstawia się ją jako PEWNIK. Szkoda, że jakkolwiek stanowi pewnik drugiej kategorii, namiastkę dyskusyjnej prawdy o podejrzanej wartości, to nadal jest pokłosiem obalonego systemu i nie daje się wyrugować z „ekonomicznych serc”.
W odróżnieniu od dzisiejszych czasów, trzeba było ponosić konsekwencje swojej odwagi. Nie każdego uczestnika społecznego protestu było na nie stać. Dlatego była tak cenna i trudna. Warunki sprawiały, że jedni byli odważni i potrafili przeciwstawiać się złu z podniesionym czołem, nie bacząc na grożące reperkusje, innych natomiast stać było na buńczuczne popiskiwanie pod miotłą.
Komentarze (75)
Teksty Giedroycia i Andersa były niedostępne ale "Fala49", i jej następcy ... słyszałeś choć jedną audycję? - ja słyszałem i pamiętam! NIe pieprz mi tu głupot dobry człeku i weź się poważnie za studiowanie tematu, a jak go dogłębnie poznasz to może nabierzesz trochę pokory!
Publikowane wypowiedzi o Powstaniu głównie irytowały mojego Tatę. Wiele oddziałów nigdy nie doczekało swojej monografii, w tym wątku istnieje wiele białych plam. Natomiast tzw.historiozofii nie brakuje, nie pomyślano o dokładnym opisie wydarzeń, lecz nie szczędzono środków na lanie wody o szkodliwości zrywu mieszkańców do walki.Prawdziwi żołnierze Powstania nie żyją. Warto przyjrzeć się ich relacjom, a nie tracić czas na dyskusje, które prowadzą donikąd. Historycy zapewne mnie zaatakują, gdyż dysponują wiedzą na podstawie dokumentów. Większość z nich nie miała kontaktu z prawdziwymi powstańcami albo lekceważyła ich poglądy. Panuje wolność słowa, każdy może zaprezentować swoje stanowisko, ale dyskusje, co by było gdyby, nie służą upamiętnieniu bohaterstwa poległych i tych, co przeżyli. Nikt nie podważa wagi Powstania w Getcie Warszawskim, a Powstanie Warszawskie budzi niesłusznie sporo kontrowersji. Niedługo moje pokolenie odejdzie, które miało bezpośredni kontakt z Powstańcami, więc spróbujmy nie szargać ich pamięci.
Dziękuję więc za głos Pani Bożeno Joanno! :)
Jak czytam te historyczne spory na opowi, to odechciewa mi się zabierać głos.
Moim zdaniem tutaj przede wszystkim tytuł jest fatalny, który każe jednoznacznie potępić, lub gloryfikować.
A może wieczna chwała żołnierzom i ludności cywilnej, a wieczny wstyd odpowiedzialnym za jego wybuch i kontynuowanie pomimo hekatomby?
Tylko w Polsce takie rzeczy są możliwe.
Betti, powiedz takie wzniosłe komunały wyrzynanym mieszkańcom Woli, czy matkom grzebiącym synów.
Rozkaz Sosnowskiego był wyraźny - żadnego powstania!
Anders powiedział, że Bór i Niedźwiadek (kufa, znowu misio) powinni stanąć przed sądem wojennym.
To dlatego betti, abyś dobrze się czuła, była dumna i waliła patriotyczne frazesy musiało zginąć w potwornych cierpieniach 200 tys. ludzi?
Puszczyk pleciesz jak baba z targu. Tyle Ci powiem.
Oczywiście, że Sowieci stali.
To powstanie idealnie pasowało Stalinowi w celu wyrżnięcia elity narodu, ale to nie Stalin wydał rozkaz jego rozpoczęcia.
To normalne, że komuniści interpretowali je po swojemu.
W końcu: Czyj kraj - tego religia.
Durny rozkaz oszołomów i pseudo - bohaterów pozwolił Stalinowi zająć Polskę dużo łatwiej.
Kto tego nie widzi, zapatrzony ślepo w chlubną kartę narodowej tragedii i głupoty, nie powinien w ogóle zabierać głosu w temacie.
Ja skończyłem, bo mądrzy wiedzą swoje, a głupich i tak się nie przekona.
Trzeba mieć sporo złej woli, aby wskazać w moim rozumowaniu brak szacunku dla ofiar.
A ponieważ ty nie umiesz czytać ze zrozumieniem, to wyjaśnię, że mam szacunek dla ofiar, tylko te ofiary były zwyczajnie niepotrzebne.
I tym optymistycznym akcentem...
Same komuchy ze ZBOWiD - u :)))
Napisałaś "Działanie na szkodę najeźdźcy było nieomal szlachetnym obowiązkiem Polaka" – tu pełna zgoda z jednym tylko zastrzeżeniem – działanie to musi mieć sens a nie powodować strat wśród Polaków, a szczególnie cywilów.
Napisałaś "i co prawda pozbyliśmy się zewnętrznych grasantów, to jednak dalej wegetujemy jak podbity naród. Jakbyśmy nadal byli pod knutem" – to akurat nie prawda. Obecnie żadna z naszych głównych partii nie jest polska. Wszystkie mają swoje szefostwa poza granicami naszego kraju.
Napisałaś "Tym razem jesteśmy w tej sytuacji na własne żądanie. Gdyż teraz dobrowolnie nakładamy sobie obrożę" – to nie prawda. Taką sytuację narzuciły nam te siły, które wymyśliły cała szopkę nazwaną "zmianą systemu" w 1989/90 roku. Oni to opracowali, wprowadzili i to się dzieje aż do dzisiaj. My Polacy zostaliśmy po prostu oszukani. WS 1989/90 nie było żadnej "wolności i demokracji" tylko przejęcie koryta z ruskiego przez niemiecki, amerykański itd.
Napisałaś "Niewolnictwo żyje w nas do tej pory: w naszej zaściankowej i małostkowej mentalności, w naszym wewnętrznym, zawistnym i sfrustrowanym samopoczuciu, a ludzie odwykli od obywatelskiego myślenia, rozproszeni i pogubieni, mówią: PAŃSTWO, TO NIE MY." - tu mogę tylko napisać, że są tacy, którzy widzą to, co się dzieje i próbują temu się przeciwstawić. Nie jesteśmy niewolnikami, tylko pionkami w wielkiej polityce.
Napisałaś "Państwo to nie my" – zgoda, ale jak ma się czuć przeciętny Polak, którego prowadzi się drogą wytyczoną przez UE, gdzie jest czymś w roli neokolonialnego murzyna.
Napisałaś że wreszcie hasło Niepodległość zaczyna się stawać konkretem. Niestety tak nie jest, nadal Polską nie rządzimy my Polacy a obcy wspomagani przez nasze służby specjalne.
Napisałaś "Odpowiedź jest prosta: są wśród nas ludzie żyjący bezrefleksyjnie. Starający się nie pamiętać o naukach wypływających z przeszłości. Ludzie pragnący wybielać i przeinaczać wstydliwe fragmenty Historii. Unikający tematów wywodzących się z korzeni czasu. Nie poruszający zagadnień wywalonych na chwilowy bruk. - Tak niestety jest. Polacy nie znają historii, nie potrafią wyciągać wniosków i mają zbyt mała wiedzę, że cokolwiek rozumieć co się tautaj dzieje (oczywiście nie wszyscy, ale tak cirka 90%).
Napisałaś "Mamy zatem dwie szkoły na temat: był, czy nie było sensu w Powstaniu Warszawskim?"
Otóż moim i nie tylko moim zdaniem sensu wydania rozkazu nie było.
„Warszawa została zniszczona bardziej niż Berlin, klęska Polski w tej wojnie, w której Polacy walczyli w obozie zwycięzców, jest większa od klęski Niemiec. Sowietom zależało na zniszczeniu Warszawy, a tak się pomyślnie dla nich składało, że dla tego zniszczenia nie trzeba było używać sowieckich armat ani pocisków. Od czegóż patriotyzm polski! Jest on wielki i wspaniały. Ale ma właściwość bezrozumnego dynamitu. Wystarczy do niego przyłożyć zapałkę prowokacji, aby wybuchł. Powstanie warszawskie bije wszystkie rekordy wytrzymałości. Przez wiele setek lat, dopóki istnieć będzie naród polski, każdy Polak będzie przyznawał, że powstanie warszawskie było samobójczym szałem, i będzie miał do niego synowską tkliwość i miłość. Będzie z niego dumny.
(Stanisław Mackiewicz)
Czyż ten cytat wybitnego polskiego myśliciela nie wystarczy?
Ale kolejny chyba powinien dać wszystkim do myślenia, bo chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie podejrzewa generała Andersa o brak patriotyzmu czy zła wolę.
"Byłem całkowicie zaskoczony wybuchem powstania w Warszawie. Uważam to za największe nieszczęście w naszej obecnej sytuacji. Nie miało ono najmniejszych szans powodzenia, a naraziło nie tylko naszą stolicę, ale i tę część Kraju, będącą pod okupacją niemiecką, na nowe straszliwe represje. Chyba nikt uczciwy i nieślepy nie miał jednak złudzeń, że stanie się to, co się stało, to jest, że Sowiety nie tylko nie pomogą naszej ukochanej, bohaterskiej Warszawie, ale z największym zadowoleniem i radością będą czekać, aż się wyleje do dna najlepsza krew Narodu Polskiego.
Byłem zawsze, a także wszyscy moi koledzy w Korpusie zdania, że w chwili, kiedy Niemcy wyraźnie się walą, kiedy bolszewicy tak samo wrogo weszli do Polski i niszczą tak jak w roku 1939 naszych najlepszych ludzi – powstanie w ogóle nie tylko nie miało żadnego sensu, ale było nawet zbrodnią"
(generał Władysław Anders)
I na koniec wypowiedź prawdziwego świadka, powstańca warszawskiego:
„Na marne poszła krew i tyle młodych istnień, żołnierzy o sercach rozpalonych gniewem i rozkazem, a rozstających się z życiem w wierze, że śmiercią swą utwierdzą grunt pod Wolność i Wielkość swej Ojczyzny, pod lepszy i sprawiedliwszy świat. A tymczasem na gruzach starego świata powstał nowy, znacznie gorszy, skażony anglosaskim cynizmem, zakłamaniem i podłością! Na marne poszło wszystko. I krew i łzy, i tyle śmierci, i wiary, i tyle męki. I dlatego wydaje mi się, że bez porównania więcej zła wyrządzili na świecie anglosascy mężowie stanu niż Hitler i Stalin razem wzięci. Tamci zabijali tylko ciała – ci zabili dusze milionów ludzi…
(Zbigniew Blichewicz „Szczerba”).
Takich wypowiedzi jest mnóstwo, ale chyba te trzy wystarczą, żeby zacząć myśleć trochę bardziej głową, a mniej sercem.
Żołnierze i ludność była tu bohaterami, ale Powstanie było zbrodnią na narodzie.
Strata najlepszej substancji narodowej i całkowite zniszczenie stolicy, kiedy nic nie można było zmienić w układach międzynarodowych, to zwyczajna zbrodnia.
to jak jest z obrożą? Mamy ją czy jesteśmy wolni? Według mnie nadal mamy obrożę. Jedyne, co nasze, to własne pchły. I skoro żadna partia nie jest nasza, to jakim sposobem mamy Niepodległość? Już te nielogiczności zachęcają do nieczytania Twojego przydługiego komentarza.
PS
Jak wysławiał się Giovaannni Guareschi: „Gdyby ludzie mówili tylko o sprawach, na których się znają – na świecie byłoby bardzo cicho.”
To mówiłem JA, facet zwany nerwinką
jedno z sensem starczy za tysiąc bez
I głupie twierdzenie, że sowieci zaowocowali "akademicką" dysputę na temat sensu Powstania...
Nikogo i do niczego Sowieci namawiać nie muszą, bo każdy ma coś takiego jak mózg i prowadzi (przynajmniej powinien) rozumowanie przyczynowo-skutkowe i sam może dojść do własnych wniosków - między innymi do tego, że Powstanie było bez sensu...
Po za tym nie można komuś narzucać, że jak uważa inaczej, to uważa źle ;) bo wymowa całego tego artykułu właśnie do tego się sprowadza.
I muszę powiedzieć również, że nie ma jednej prawdy... szczególnie w sprawach, gdzie nie wszystko jest "dobre", albo "złe" i nie wolno nam oceniać czegoś, w czym nie braliśmy osobiście udziału...
Bo nie znamy siebie na tyle - nie wiemy, gdzie są nasze granice, aby powiedzieć i przewidzieć jak dokładnie zachowamy się w danej sytuacji... Możemy tylko przypuszczać... TYLKO.
Tak więc ocenianie, czy Powstanie miało sens, czy nie... to jak dyskutowanie nad tym dlaczego nasza Flaga jest biało-czerwona, a nie czerwono-niebieska (na przykład).
Moim zdaniem, należy jedynie docenić bohaterstwo tych, którzy się na taki czyn odważyli, bo wiele ryzykowali, nawet jeśli było to z góry skazane na porażkę... nie każdy ma odwagę :)
Dam przykład ze wspomnień jednego z powstańców, dowódcy 2 plutonu porucznika "Ciemnego": Było nas około 30. Mięliśmy dwa Steny, trzy karabiny, 5 pistoletów i osiem granatów. Kazano nam atakować budynek, gdzie było kilkudziesięciu Niemców, którzy mieli 2 karabiny maszynowe MG 42, kilkanaście MP 40, a do tego baterię moździerzy. To było samobójstwo. Po kilku godzinach walki z mojego plutonu zostało pięciu ludzi, a Niemcy dalej ostrzeliwali nas. Co mogłem zrobić? Nic! Nie zdobyłem budynku a wytraciłem wielu młodych ludzi. Kufa taki rozkaz to samobójstwo. Kiedy patrzyłem na swoich ludzi wyrżniętych jak stado owiec płakałem jak dziecko. Kurwa kto wydał tak kretyński rozkaz.
W obliczu klęski mogli mieć chociaż nadzieję ;)
Nie wchodzę w rozwodzenie się nad słusznością rozkazów i ogólnie całego Powstania - nie czuję się uprawniona do oceny :)
Jestem w stanie zrozumieć obie strony sporu.
Nie jesteśmy w stanie dotrzeć do tej "prawdy" :)
A kto by był gorszy... też ciężko powiedzieć. Wojna wywleka na wierzch najbardziej paskudne oblicza, bez względu na narodowość. Trzeba jedynie do wszystkiego podchodzić z rozsądkiem ;)
Jagiełło*
Chciałam jeszcze sprecyzować, że może wojna nie wyciąga najgorszego oblicza, ale najbardziej prawdziwego...
Przecież wiadomo było, że Niemcy będą niszczyć dowody zbrodni. Jaką masz gwarancję, że nawet bez Powstania pozostałby kamień na kamieniu? Żadnej. I ofiar mogłoby być dwa razy tyle.
Co było później? Sowieci, którzy stali za Wisłą i nie pomogli, narzucili narrację, że Powstanie nie było potrzebne, że odpowiadają za to władze AK. Jak wiadomo żołnierze AK nie chcieli przejść do AL, tym samym stając się bandytami, których trzeba było zlikwidować i zaczęła się rzeź. Zamek w Lublinie pękał w szwach. Nie tylko żołnierzy się tam wykańczało, ale całe rodziny. Kto miał szczęście przeżyć był napiętnowany, naznaczony przez cały czas ich rządów u nas.
Dziś dochodzi do roztrząsania, czy Powstanie miało sens, kto zawinił itd itp. A ja się pytam, kogo byłoby stać po pięciu latach głodu, strachu, upokorzeń, morderstw mieć siłę, żeby się podnieść z kolan i walczyć? Jak bardzo musieli być Ci ludzie doprowadzeni do ostateczności, zdeterminowani, że nie patrząc na nic, nie mając broni rzucili się do gardeł bandytom, mordercom, bo tak ich trzeba nazwać, bo tym byli? I walczyli ponad dwa miesiące...
Ja dla tych ludzi, poza wielkim uznaniem, szacunkiem nic innego czuć nie potrafię. I myślę, że oni przewracają się w grobach, kiedy słuchają jak ich bohaterstwo, heroizm sprowadza się do akademickich rozważań, czy było warto, czy nie, kiedy ofiara już dawno spełniona.
Jaki sens ma dzisiaj analizowanie? Komu to zwróci życie? Co to zmieni?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania