PRAGNIENIE - Rozdział 1

ROZDZIAŁ I

Świat oszalał. Biegłam już ponad 20 minut na tramwaj, niestety poprzedni mi uciekł. Świat pędził niewyobrażalnie szybko. Podążanie za kolejnym środkiem transportu było jak szukanie ostatniej deski ratunku, ostatniej nadziejni. Wiedziałam że nie mogę spóźnić się na wizytę do lekarza. Czekanie kolejne miesiące w kolejce wprowadzało mnie w niewyobrażalny ból głowy. Poza tym chciałam tylko odebrać wyniki i upewnić się że wszystko jest w porządku. To tylko taka mała formalność do załatwienia. Chyba moja iskierka nadziei nagle zaświeciła a moja deska ratunku nadjechała. Bez zastanowienia wsiadałam do tramwaju i skasowałam bilet. Życie jednak lubi platać figle. Korki w mieście były niewyobrażalne a ja wpatrując się w zegarek wiedziałam że na pewno nie zdążę już na czas. Bez zastanowienia wybiegłam z tramwaju, który zatrzymał się akurat na przystanku. Kalkulując mój czas najlepszym rozwiązaniem było dojście na piechotę. Biegnąc przez ulicę pełną ludzi, próbowałam zaczerpnąć ostatnie resztki powietrza.

- A panienka gdzie tak pędzi? Może panienkę gdzieś podwieźć- wyszeptał próbujący dogonić mnie mężczyzna.

- Chętnych Panienek niech Pan szuka po drugiej stronie ulicy i nie dziękuję, poradzę sobie. Wycedziłam przez zęby.

- Ale Panienka niech się nie martwi, chce tylko pomóc. A i przepraszam, przepraszam ale jaki Pan? Tymon jestem, miło mi.

- Ida, wyszeptałam.

-No to jak, jesteś chętna skorzystać z mojej pomocy? Auto mam zaparkowane niedaleko parku Pilotów, to jakieś 3 minuty drogi stąd.

- Czy ty ślepy jesteś że nie widzisz jakie na drodze korki są? I proszę dać mi spokój, przyczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona.

- Ta rzep ten psi ogon lubi. Ależ ty Ida masz charakterek. No nic w takim razie potowarzyszę Ci w drodze do celu. Takie kobiety rzadko na ulicy się spotyka

- Ale z Ciebie Palant jest! Co ty sobie wyobrażasz żeby mnie tak zaczepiać? Nie mam już czasu z Tobą dyskutować.

- Może chociaż numerami się wymienimy. Wtedy może dam Ci kobieko spokój.

-Jeżeli to ma być jedyny sposób żeby się Ciebie pozbyć to chyba muszę przylec na Twoją propozycję.

- Świetnie; 798867549, zapisz sobie jakoś życzliwie, pamiętaj dobry człowiek ze mnie jest.

- Zrobione Panie życzliwy, sygnał i już masz mój numer, bardzo proszę.

- Jesteś już żabo.

- Ale z Ciebie Palant! No a teraz możesz już spadać.

- Powtarzasz się ! Dobrze ropuszko, do następnego.

- Ha, w głowie Ci się chyba poprzewracało- odbruknęłam i odeszłam.

Poczułam motyle w brzuchu. Tymon był bardzo przystojnym na oko facetem. Było w nim coś niesamowitego. Nie chciałam jednak przyznać tego przed nim samym, w sumie nawet go nie znałam, nie mogłam go ocenić. Szczęśliwa docierając do gabinetu zapomniałam że spóźniłam ponad 20 minut.

- Dzień dobry Panie Doktorze

-Dzień dobry i niedobry. Czy Pani mogłaby przychodzić następnym razem na czas? Gdyby wyniki badań były inne, nawet by Pani tutaj nie weszła.

-Przepraszam bardzo, ale okropne korki są na mieście, nie spodziewałam się że….- urwałam w połowie zdania i zaczęłam wpatrywać się w lekarza. Moje oczy przepełnione były niepewnością.

- No dobrze już dobrze. Proszę posłuchać. Niestety Pani wyniki nie są dobre

- Ale ja czuję się świetnie!

-To jak Pani się czuję a jakie są Pani wyniki to już dwie inne sprawy są.

-No dobrze, już proszę mi powiedzieć jaka jest diagnoza?

- Pani się spóźniła a ja już nie mam za dużo czasu, więc nie przeciągając powiem krótko i na temat. Diagnoza jest jedna: Wyjątkowo trudny w leczeniu rak trzustki, jeżeli zdecyduję się Pani na leczenie ma Pani szansę na 5 letnie przeżycie. Musimy jednak zrobić bardziej szczegółowe badania, żeby dostosować różne metody zwalczania guza. Radziłbym Pani poszukać specjalistów, lekarzy którzy pomogą Pani osiągnąć jak najwyższy wskaźnik przeżywalności, niestety nie mogę zaoferować Pani pomocy, ponieważ nie mam odpowiednich specjalizacji.

-A jeżeli odmówię leczenia?

Lekarz wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem

- Jest Pani w szoku, to normalne. Ale proszę zrozumieć, musimy działać szybko, tylko to jest Pani ostatnią deską ratunku

- A jeżeli odmówię leczenia?- powtórzyłam

- Umrze Pani, co się Pani pyta głupio.

- Wybieram marzenia.

- Proszę Pani, leczenie i marzenia da się połączyć, będzie miała Pani więcej czasu na ich spełnienie, proszę się nie poddawać, jest Pani jeszcze taka młoda.

- A co Pan by zrobił na moim miejscu?

- Walczyłbym

- Czyli dokładnie to samo co ja.

- Nie rozumiem?

- Też będę walczyć o wszystko co niespełnione, o nadzieję na lepsze jutro. Nie chcę leżeć i czekać na śmierć, rozumie Pan?

- Niech Pani o siebie zawalczy, proszę Panią.

- Dowidzenia- odpowiedziałam na pożegnanie.

- Wariatka- rzucił na pożegnanie lekarz.

Do mieszkania wracałam pełna niepokoju. Wiedziałam że nic już nie będzie takie samo, że wszystko się zmieni. W mieszkaniu czekał na mnie narzeczony. Wiedziałam że będę musiała przedstawić mu całą prawdę, że zostało mi już nie dużo czasu, że musimy zacząć żyć chwilą, że nie ma już na co czekać. Wszystko to wydawało się takie piękne i takie proste, jednak w rzeczywistości było cholernie trudne. Tobiasz bo tak właściwie nazywała się miłość mojego życia.

- Dzień dobry kochanie- rzucił w progu

- Tobiasz…- zaczęłam niepewnie cała zalana łzami.

- Co się stało? Pewnie jak zwykle dramatyzujesz.

- Nic się nie stało. Ze szczęścia płaczę że Ciebie mam.

- Oj ty głuptasku.

Postanowiłam nie ujawniać mu całej prawdy. Postanowiłam tego dnia już nie myśleć o smutku. Nie chciałam go oszukiwać, chciałam powiedzieć mu o tym co nas czeka. O tym że już niedługo będzie dane nam się rozstać.

- Zrobiłem ci kolację, proszę bardzo spaghetti danie mistrzowskie szefa.

- Ale pięknie wygląda, co ja bym bez Ciebie zrobiła. Kocham Cie!

- Ja Ciebie też ! A teraz jedz bo wystygnie.

- Tobiasz.. czy ma mogę ci Ufać, mogę na Ciebie liczyć?

- Zawsze.

Wpatrywałam się w mojego faceta. Był taki cudowny, był taki kochany, był taki mój. Nie chciałam Się nim dzielić, nie chciałam się z nim rozstawać.

Kochaliśmy się całą noc, wpatrywaliśmy się w siebie jak dwoje zakochanych nastolatków. Poczułam że mogę powiedzieć mu o mojej chorobie, o moim planie. Jutro - pomyślałam.

ROZDZIAŁ II

Przerażona krzątałam się po kuchni. Planowałam wyjawić Tobiaszowi o mojej chorobie. Nie chciałam już dłużej czekać. Wiedziałam że muszę zrobić to teraz.

- Kochanie ! Śniadanko Ci przygotowałam..

- Zjem na mieście, śpieszę się

- Gdzie? Myślałam że dzisiaj nie pracujesz?

- Hmm muszę zajrzeć do biura, zostawiłem ważne dokumenty

- Ale jest sobota !

- Kochanie w firmie szykują się podwyżki, nie mogę zawieść szefa

- Aha- odbruknęłam

- Będę jak najszybciej się da. No już nie złość się na mnie. LOVE YOU

- Love you too a na obiad chociaż zdążysz czy też na mieście zjesz?

- Postaram się wyrobić

- Też mi coś.

- Oj nie złość się, muszę zarabiać pieniądze.. na ślub, na dzieci, ktoś musi na to zarobić.

- Tobiasz..

- Tak kochanie?

- Muszę ci coś ważnego powiedzieć.

- Oczywiście. Wszystko powiesz jak wrócę. A teraz naprawdę muszę już lecieć. Pa

- Pa, powodzenia! Czekam z niecierpliwością!

Gdy tylko Tobiasz wyszedł zadzwonił telefon. Ciekawe kto dobija się do mnie ta rano, pomyślałam.

Na ekranie telefonu wyświetliła mi Pan życzliwy. Uśmiechnęłam się.

- Halo, co się tak rano do mnie dobijasz?

- Halo halo, liczyłem na milsze przywitanie

- Policzyć to sobie możesz jajka w kurniku

- haha kobieta inteligentna i zabawna no proszę

- No proszę a ty Tymon dzwonisz do mnie bo?

- Bo się stęskniłem za Tobą kobieto.

- Palant jeden, mówiłam żebyś dał mi spokój.

- Chciałbym ale mówiłem rzadko spotyka się takie ładne kobiety na ulicy

- Pff słabe są te twoje teksty

- To jak może kawusia na mieście?

- Słuchaj Tymon, miło że dzwonisz, miło że oferowałeś mi pomoc. Pewnie cie rozczaruję się niestety nie jestem singielką i nie mam czasu na żadne gorące romanse. Szukaj dalej powodzenia ! Może ta druga strona ulicy będzie dla Ciebie szczęśliwa.

- Rozczarowałaś mnie nie powiem że nie. Jak już Cię zostawi ten Twój facet, to się odezwij. Będę czekać na Ciebie żabo.

- Mówiłam Ci już że Palant jesteś?

- Coś mi się obiło o uszy. Dobra dobra. Czekam na wiadomość

- To sobie trochę jeszcze poczekasz palancie jeden.

- Słucham?

- Nic nie mówiłam.

- Udam że tego nie słyszałem. Dowidzenia żabo

- Dowidzenia.

Chyba trochę przesadziłam z tym palantem. Roześmiałam się. Dosyć tych głupich myśli. Zrobiłam listę zakupów na obiad oraz potrzebnych artykułów higienicznych. Postanowiłam że ugotuję ulubione danie Tobiasza a mianowicie krewetki w białym winie. Zakupy i gotowanie poszły mi całkiem sprawnie. Zbliżała się godzina 15;00. Niestety Tobiasz nie wrócił jeszcze do domu. Byłam lekko podenerwowana ale postanowiłam że lepszą postawą będzie zachowanie spokoju w obecnej sytuacji. Podeszłam do mapy wiszącej na środku salonu i przejeżdżając markerem zaznaczyłam wszystkie miejsca które chce odwiedzić. Było tego całkiem dużo. To musi się udać, życie jest piękne powiedziałam i w tym momencie drzwi od mieszkania się otworzyły.

- Kochanie wróciłeś!

- Przepraszam, spotkałem szefa, rozmawialiśmy o interesach, wszystko się przedłużyło..

- Nie musisz się tłumaczyć.. Zamknij oczy

- Słucham?

- No już zamykaj

Zawiązałam oczy Tobiasza czarną chustką bandanką i zaprowadziłam go do mapy. Wzięłam jego rękę i zaczęłam wodzić po mapie.

- Gdzie byś chciał pojechać misiu?

- Wszędzie tam gdzie ty

- Wiesz, nigdy Ci tego nie mówiłam ale podróże były od zawsze moim marzeniem. Zawsze chciałam zwiedzić przynajmniej 4 kraje przed śmiercią.

- Ale mam nadzieję że do grobu jeszcze się kochanie nie wybierasz?

- Określiłam trasę na mapie, najpierw Słowacja, Czechy, Niemcy, Francja. Jeżeli wyznaczymy sobie odpowiedni czas na każde państwo uda nam się naprawdę dużo zwiedzić! Kochanie nie ma na co czekać

- Pomyślimy, a teraz koniec już tych fantazji, jestem taki głodny!

Zdjęłam bandankę z oczu Tobiasz i wpatrywałam w niego nieco rozczarowana. Widziałam wielkie nieporozumienie.

- Krewetki w winie. No kochanie, postarałaś się.

-Tobiasz po obiedzie chciałabym z Tobą poważnie porozmawiać.

- Dobra dobra, pozwól mi się podelektować jedzeniem.

Nalałam sobie lampkę wina w oczekiwaniu jak na skazanie czekając jak Tobiasz skonsumuje podane mu jedzenie. Czułam ogromny smutek. Sięgnęłam po leżący na stoliku telefon i napisałam krótkiego SMS do pana życzliwego:

„ Rzuciłbyś wszystko i wyjechał ze mną poznawać świat?”

Nie musiałam długo czekać na odpowiedź. Dosłownie po minucie otrzymałam SMS.

„ Z Tobą choćby na koniec świata”

Uśmiechnęłam się. Czułam ciarki na całym ciele.

- Z kim piszesz? – zapytał Tobiasz

- Z koleżanką, przepis na krewetki jej wysłałam

- Moja zdolna kuchareczka. A o czym to kochanie chciałaś porozmawiać.

- Tobiasz nie chce dłużej cię oszukiwać. Wczoraj odebrałam wyniki badań. Nie są najlepsze, mam raka. Rozumiesz raka trzustki. Lekarz powiedział że rokowania tego nowotworu nie są najlepsze. Z leczeniem mam szansę przeżyć maksymalnie 5 lat. Ale ja nie chce się leczyć rozumiesz ? Ja chce czerpać z życia wszystko co jest najlepsze, chce wykorzystać te ostatnie chwile. Tobiasz powiedz coś

- Zaatkało mnie totalnie

- Tobiasz wyjedźmy, nie ma na co czekać, nie mam czasu już czekać. Najpierw pojedziemy do Słowacji, zwiedzimy tam..

Tobiasz przerwał mi w pół zdania

- O czym ty do cholery gadasz?

-Tobiasz proszę cię…

- O co kurwa mnie prosisz? Planowałem z Tobą mieć dzieci, założyć rodzinę a teraz, teraz to już nic nie jest takie samo

- Życia nie zaplanujesz, proszę cię Tobiasz..

- Musimy znaleźć najlepszego lekarza, musimy szukać pomocy

- nie chce pomocy, nie chce się leczyć

- Otrząśnij się dziewczyno

- Tobiasz, proszę cię spełnij bądź może moją ostatnią prośbę.. Wyjedźmy

- Proszę bardzo, jeśli tak bardzo chcesz wyjechać droga wolna.

- Tobiasz..

- Słuchaj kurwa, albo podejmiesz leczenie albo z nami koniec

- Nie chce się leczyć, nie stawiaj mi takich warunków.

- W takim razie jutro ma cię w tym mieszkaniu nie być. Słyszysz kurwa ? Nie ma być tutaj żadnej twojej rzeczy. Dzisiaj przenocuję u Krzycha.

- Tobiasz, nie zostawiaj mnie, proszę Cię.

- To twój wybór.

- Jak możesz, nie moja wina że jestem chora rozumiesz

- Bardzo mi przykro Ida. Bardzo

- Tobiasz…nie zostawiaj mnie- płakałam

- Przykro mi.

Tobiasz wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami a ja zostałam zupełnie sama z moją chorobą i z moimi marzeniami. Płakałam prawie całą noc. Wiedziałam że leczenie jest jedyną szansą na odzyskanie Tobiasza. Jak on mógł stawiać mi warunki, byłam zrozpaczona i wściekła.

Zerknęłam na telefon z nadzieją że odnajdę tam nieodebrane połączenia od Tobiasza. Nic jednak nie było. Wystukałam na klawiaturze telefonu SMS do Tymona.

„ Zostawił mnie Panie Życzliwy”

Odpisał chwilę po tym

„ W takim razie kiedy wyjeżdżamy żabo”

Uśmiechnęłam się

„Dzisiaj”

Nie wiedziałam co robię, wiedziałam że bardzo jednak tego chcę. Niezwłocznie spakowałam wszystkie rzeczy, czułam ogromny ból, złość przepełniała moje ciało. Wyjęłam kartkę papieru i przelałam na nią wszystkie moje uczucia, moje myśli.

„Drogi ukochany Tobiaszu,

Wiesz, strasznie trudno jest mi napisać ten List. Może trudność polega na tym że całe życie myślałam że jesteśmy bliskimi dla siebie ludźmi, że nasza miłość będzie wieczna. Wczoraj jednak dostrzegłam jak bardzo daleko jest nam do prawdziwej miłości. Wiesz, myślałam że jak powiem ci o moich marzeniach to tak jak ja zwariujesz z fantazji, rzucisz wszystko, będziesz cieszył się razem ze mną, będziesz chciał spełniać wraz ze mną te właśnie marzenia. Ty jednak rzuciłeś mnie. Życzę ci abyś znalazł prawdziwą kobietę, z którą stworzysz rodzinę, której nie będziesz tak jak mnie w stanie zostawić w której naprawdę się zakochasz. Nawet nie wiesz jak bardzo nie chce się z Tobą żegnać. Wyjeżdżam. Adios niech Bóg będzie z nami. Trzymam za Ciebie kciuki z całego serducha.

Twoja na zawsze IDA

Położyłam list na stole i zabierając walizki wyszłam z mieszkania.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Onyx 28.12.2020
    "Biegłam już ponad 20 minut na tramwaj," - liczby w opowiadaniach piszemy słownie, z małymi wyjątkami.
    "Świat pędził niewyobrażalnie szybko." - "świat" zastąp innym słowem, gdyż jeden wyraz w kilku zdaniach nie jest wskazany.
    "deski ratunku, ostatniej nadziejni" - nadziei
    "- Chętnych Panienek niech Pan szuka po drugiej stronie ulicy i nie dziękuję, poradzę sobie." - "Panienek" chyba z małej litery, ale nie jestem pewna, niech ktoś mądrzejszy się wypowie. "Pan" z małej, a "wycedziłam" po dywizie, choć bardziej sugerowała bym wszędzie zastosować półpauzy.
    "- Ida, wyszeptałam." - "- Ida - wyszeptałam."
    "parku Pilotów, to jakieś 3 minuty drogi stąd." - "trzy" słownie
    "- Ale z Ciebie Palant jest! Co ty sobie wyobrażasz żeby mnie tak zaczepiać? Nie mam już czasu z Tobą dyskutować." - "Ciebie" z dużej piszemy w esemesach i listach, w dialogach już nie.
    "- Może chociaż numerami się wymienimy. Wtedy może dam Ci kobieko spokój." - to samo co wyżej, i "kobieto".
    "Tymon był bardzo przystojnym na oko facetem." - Tymon był bardzo przystojnym facetem.
    "- Dowidzenia- odpowiedziałam na pożegnanie" - "Do widzenia"

    Wypisałam tu najbardziej rażące błędy, na ich podstawie popraw sobie resztę.
    Powiem szczerze: jak na pierwsze opowiadanie, totalnie źle nie jest, jednak dobrze też nie. Bardzo rażą błędy interpunkcyjne. Poczytaj sobie o tym, oraz o budowaniu dialogów. No właśnie - dialogi. Wyszły bardzo nienaturalnie. Na przykład, nie sądzę, by kobieta, która tyle co poznała mężczyznę na ulicy, od razu zachowywała się w stosunku niego jak przyjaciółka. Brakuje mi też opisów. Opisy są ważne, ponieważ to dzięki nim czytelnik może przenieść się do przedstawionego świata.
    Ćwicz, pisz i czytaj. Dużo pracy przed Tobą, ale nie poddawaj się.
    Pozdrawiam
  • Garbi99 29.12.2020
    Dziękuję za uwagi oraz miłe słowa. Postaram się do nich dostosować i ćwiczyć dalej :D Pozdrawiam.
  • laura123 29.12.2020
    ''Biegłam już ponad 20 minut na tramwaj'' - szyk przestawny w tym zdaniu - Biegłam na tramwaj już ponad dwadzieścia minut.

    trochę za dużo na początku tych desek. Ogólnie całość do korekty. Cały czas szyk przestawny w większości zdań przez co całość wypada niechlujnie.
    ''Ale z ciebie palant jest!'' - po co to jest? ''Ale z ciebie palant!'' - i to wystarczy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania