Poprzednie częściBez skrzydeł cz 1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Bez skrzydeł cz 17

Kilka minut od przekazania rozkazu do apartamentu wkroczyło dwoje młodych ludzi, na widok których niewolnikowi odebrało dech. Mężczyzna i kobieta byli do siebie podobni, i niebywale piękni. Czarnowłosi i ciemnoskórzy, o dumnie wyprostowanych plecach sprawiali wrażenie, jak gdyby często gościli w apartamencie pana. Ich skąpe stroje nie pozostawiały najmniejszych wątpliwości co do powodu, dla którego zostali sprowadzeni.

Bez słowa przywitali właściciela delikatnym ukłonem i uśmiechem, na który odpowiedział im lekkim skinieniem głowy. Ciemnowłosa piękność nie czekając na zezwolenie, podeszła do barku i rozlała pozostałą zawartość karafki do dwóch szklanek, po czym podała je mężczyznom. Stała przy fotelu pana i cierpliwie czekała, aż wypije, a potem odebrała od niego puste naczynie i bezceremonialnie schwyciła za rękę, aby poprowadzić w stronę łóżka. Jej towarzysz w tym czasie zdążył pozbyć się białych, lekkich spodni, które stanowiły całą jego garderobę i rozsiąść się u wezgłowia, spokojnie sącząc alkohol. Mężczyzna, podobnie jak pozostawiony samemu sobie Uriel, obserwował z narastającym podnieceniem rozwój intymnej relacji pomiędzy niewolnicą i ich panem.

Kobieta usadziła Ruka na skraju łóżka, pochylając się lekko, zwinnymi ruchami palców rozpięła guziki i oswobodziła go z koszuli. Kiedy dotarła do paska spodni, jej ręce znieruchomiały na chwilę w oczekiwaniu na przyzwolenie. Otrzymawszy je, uwolniła sztywny członek, pozbawiając mężczyznę reszty odzieży. Nadal ubrana, o ile ubraniem można było nazwać prześwitującą tunikę w kolorze szampana, przyklęknęła pomiędzy nogami swego pana i musnęła językiem sam koniuszek żołędzi. Stopniowo zataczała coraz większe kręgi wokół przybierającej bordową barwę główki, aż wreszcie lekko ssąc wzięła ją do ust.

Młody niewolnik dostrzegł, jak ciało właściciela przeszywa dreszcz, a oczy mrużą się z zadowolenia. Zawstydzony najchętniej by się odwrócił i zatkał uszy, żeby nie słyszeć mlaszczących odgłosów wydawanych przez kobietę i pomruku zadowolenia pana, jednak rozgrywająca się przed nim scena miała w sobie coś magnetycznego. Przyciskał plecy do ściany pomiędzy drzwiami wejściowymi a garderobą i nie był w stanie nawet mrugnąć. Ruka chwycił w garść włosy kobiety, przyciągnął ją bliżej krocza i zmusił, narzucając tempo, by wzięła penisa do ust po samą nasadę. Zakrztusiła się i spróbowała cofnąć, ale trzymał mocno, aż upewniła się, że jest w stanie go całego pomieścić. Dłonią ujęła jądra, na przemian głaszcząc je i ugniatając, a w nagrodę otrzymała kolejny pomruk zadowolenia.

Ciemnoskóry mężczyzna niespiesznie odstawił opróżnioną szklankę na nocną szafkę i nie schodząc z łóżka, na czworaka zbliżył się do partnerki. Lekko, jak gdyby od niechcenia obdarzył pieszczotami ramiona i piersi, wsuwając ręce pod przejrzysty materiał. Ugniatał delikatne ciało, szczypał sutki. Pochłonięta dawaniem przyjemności swojemu panu kobieta, zdawała się nie reagować do momentu, kiedy ręka jej towarzysza wsunęła się między uda i rozchyliwszy wilgotne płatki, potarła nabrzmiałą łechtaczkę. Z wypełnionych męskością właściciela ust, wyrwał się przeciągły jęk rozkoszy, a krągłe biodra drgnęły lekko w oczekiwaniu bardziej intensywnego dotyku. Kiedy do ciepłego wnętrza wtargnął jeden, a po nim drugi palec, piękność przymrużała oczy i z większym zapałem zaczęła ssać członek. Gdy w zapamiętaniu drasnęła go zębami, odsunął się i otwartą dłonią uderzył ją w twarz. Cios nie był mocny, ale w oczach kobiety pojawiły się łzy, będące raczej wyrazem żalu niż bólu. W dziecinnym geście chciała pocałować skaleczone miejsce, jednak Ruka wstał i okrążył łóżko, aby przysiąść w skórzanym fotelu jako widz.

- Musisz częściej ją pieprzyć – zwrócił uwagę ciemnoskóremu słudze. - Przynajmniej dwa, trzy razy w tygodniu. Wyposzczona staje się nieuważna.

Wydawało się, jak gdyby mężczyzna tylko czekał na te słowa, jego oczy zabłysły, a na pełne usta wypełznął delikatny uśmiech.

Do Uriela dotarło, że w tym domu nawet stosunki pomiędzy niewolnikami, mogły odbywać się jedynie za zgodą właściciela.

- Tak, Panie. Zrobię, jak każesz.

Niewolnik pomógł partnerce wstać z klęczek i ułożył ją na posłaniu w pozycji suki czekającej na krycie, z łokciami i kolanami wspartymi o materac, a pośladkami wypiętymi ku górze. Bez chwili zwłoki wsunął się w mokrą szczelinę, centymetr po centymetrze, w drażniąco powolnym tempie. Kobieta zaskomlała cicho, zniecierpliwiona próbowała przysunąć się bliżej i wchłonąć w siebie głębiej ociekającego jej sokami penisa, jednak silne ręce chwyciły ją za biodra, zmuszając do bezruchu. Po krótkiej chwili tortur pchnięcia mężczyzny stały się szybsze i głębsze. Tracił nad sobą kontrolę, dobijał do końca pojękując.

Chcę stąd wyjść - pomyślał spanikowany młody sługa, kiedy jego pan wstał z fotela i zbliżył się do kopulującej pary. Spojrzenie na napięte, sprawiające wrażenie wygłodniałych rysy twarzy i nabrzmiały do niemożliwości członek nie pozostawiało żadnych złudzeń, co do dalszych wydarzeń. Pamiętał, kiedy sam krzyczał i błagał o litość niespełna dwa tygodnie temu. Strach, ból, obezwładniająca bezradność towarzyszące wieczorowi po aukcji, wciąż były nadal świeże.

Jak dziecko zacisnął powieki i zatkał uszy dłońmi. Nie chciał widzieć wyrazu cierpienia na twarzy ciemnoskórego niewolnika, ani obserwować jak szarpie się, usiłując oswobodzić spod ciężaru właściciela. Czuł, jak serce bije mu coraz szybciej, a żołądek zaciska się z nerwów. Nie miał pojęcia, jak długo stał w ten sposób, mogły to być jedynie sekundy, albo minuty, ale kiedy jednak przez słabą zasłonę z własnych rąk nie przedarł się żaden dźwięk, lekko rozchylił powieki. Ruka wtargnął już w odbyt sługi i nie poruszał się, stał spokojnie, pozwolił niewolnemu przywyknąć do swojego kształtu i rozmiaru. Ciało czarnoskórego mężczyzny pomału się rozluźniło, a tym samym ułatwiło głębszą penetracje. Niewolnik jęknął, dał znać, że jest gotowy na więcej i sam lekko poruszył biodrami.

Czy jemu naprawdę sprawia to przyjemność, a może udaje, wiedząc jakiej reakcji oczekuje właściciel? – Przemknęło przez głowę Urielowi. Wiedział, że nie powinien, ale nie był w stanie oderwać wzroku od rozgrywającej się przed nim sceny. Kiedy był młodszy, zdarzało mu się w ukryciu obejrzeć film porno, jednak ludzie w sypialni pana nie byli aktorami.

Z wyschniętych ust podręcznego wyrwało się ciche jęknięcie, kiedy niby mimowolny podglądacz, z mieszaniną obrzydzenia i fascynacji obserwował poczynania swojego właściciela.

Atari, przytrzymywał mocno niewolnika, poruszał nim jak wahadłem, na przemian pozwalał zatopić się w kobiecie, by zaraz potem wyrwać go z gniazda rozkoszy, nabijając na swojego członka. Pozwalał doświadczać przyjemności brania i bycia posiadanym. Dyskretnie spojrzał w stronę stojącego pod ścianą chłopaka, na którego pięknej twarzy malowała się gama przeróżnych odczuć, od strachu i zawstydzenia, po te, których młodzik jeszcze sam nie potrafił nazwać. Chciał go mieć pod sobą, wiedział jednak, że dzieciak nie był jeszcze na to gotowy, a kolejna próba samobójcza mogłaby okazać się udana. Dziś musiał zadowolić się innym sługą, kimś bardziej chętnym, gotowym spełnić każde pragnienie pana.

Ruchy kobiety i obu mężczyzn na łóżku stawały się nieskoordynowane, gwałtowniejsze. Oddechy całej trójki przyspieszyły, a i Uriel poczuł, że jego własny stał się zdecydowanie płytszy, urywany, jakby ktoś po trochu odcinał mu dopływ tlenu.

W chwili kiedy Ruka chwycił ciemnoskórego za przedramię i wykręcił je do tyłu, zmuszając, by plecy wygięły się w nienaturalny sposób, obrócił głowę i tym razem otwarcie, ze złośliwym półuśmiechem spojrzał na blondyna.

Możesz wyjść – wyczytał chłopak z ruchu ust pana, nie był jednak w stanie wykonać polecenia natychmiast. Jego nogi były ciężkie, a w podbrzuszu zadomowiło się lekkie, pulsujące ciepło.

 

Oparty o drzwi garderoby starał się uspokoić oddech i wyciszyć bicie serca, które nadal rozsadzało klatkę piersiową. Było mu gorąco. Powinien czuć obrzydzenie, tymczasem on...on... Nieświadomie wsunął drżącą rękę za pasek spodni i dalej, do bokserek.

Cholera, cholera, cholera! - klął w rytm poruszania dłonią, dopóki nie spłynęła na niego ulga, a on sam nie osunął się po ścianie. Oparł głowę o chłodną, twardą powierzchnię i przymknął oczy. Napięcie minionego dnia i wieczora powoli opuszczało Uriela, czuł, że nie ma siły się poruszyć, a co dopiero dotrzeć do łóżka.

Młodego niewolnika otaczała nieprzenikniona ciemność, nie wiedział tylko, czy powodem był mrok spowijający garderobę, czy fakt, że za nic w świecie nie chciał otworzyć oczu, aby na powrót skonfrontować się z rzeczywistością. Fale ciepła oblewały jego szyję, linię szczęki, skronie, co jakiś czas dotykały ust, by za chwilę zniknąć. Łaskotały i kusiły. Cykl powtarzał się kilkukrotnie i chłopakowi przyszło przez myśl, że mógłby się do niego przyzwyczaić.

- Jeszcze... - wyszeptał półprzytomnie, kiedy przyjemne doznanie zniknęło.

Rozbawione parsknięcie obok, uświadomiło Urielowi, że nie jest sam w garderobie. Przełamując senność, z trudem otworzył oczy i niemal natychmiast zapragnął zamknąć je z powrotem, a najlepiej gdyby istniała taka możliwość, zniknąć zupełnie.

Ruka pochylał się nad podręcznym z diabelskim błyskiem w oczach i ironicznym uśmiechem błądzącym w kącikach ust. Ubrany tylko w szary szlafrok, prawą dłoń opierał o ścianę, zaledwie kilka centymetrów od głowy chłopaka. Mimowolnie spojrzał na smukłe, blade palce i przełknął ślinę. Pamiętał, jak niedawno zaciskały się na jego szyi. Niespodziewanie dla samego siebie, tym razem wcale nie bał się ich dotyku. Jednak Atari był zdecydowanie zbyt blisko.

- A więc podobało ci się? - Aksamitny ton głosu właściciela i oddech, którym omiótł jego policzek, wywołał w słudze dreszcz.

- Nie... To nie tak, śniłem o czymś... O czymś innym – wydukał Uriel, czując, jak ze wstydu pieką go policzki.

Sama myśl, że pan mógłby go teraz znowu pocałować, wywołała w niewolniku przedziwną mieszankę przerażenia i niechcianego oczekiwania.

Atari jeszcze przez chwilę przyglądał się chłopakowi, a z jego twarzy powoli znikał wyraz rozbawienia. Wstał gwałtownie i ruszył do drzwi.

- Idę pod prysznic, za ten czas zmień mi pościel i kładź się spać – powiedział wychodząc.

 

********************************************

 

- Co tu się odpierdala? - Szofer Atariego napiął mięśnie, tak że widać było nabrzmiałą żyłę, pulsującą na szyi. - Szefie, coś jest bardzo, bardzo nie tak.

Ruka wyprostował się na tylnym siedzeniu, podążył wzrokiem za spojrzeniem podwładnego i przeklął pod nosem. Wzdłuż stojących na przejściu granicznym samochodów, przemieszczało się dwóch umundurowanych mężczyzn z psami. Znał wszystkich celników, którzy pracowali na tym przejściu, co miesiąc zasilał wszak ich konta znacznymi kwotami, tych jednak widział po raz pierwszy i bardzo go to zaniepokoiło.

- Dowiedz się, jak daleko są nasze samochody. Niech staną i czekają na instrukcje – rozkazał kierowcy; nie czekał aż ten wykona polecenie, sięgnął po telefon do kieszeni marynarki. Wybrał numer, ale po drugiej stronie natychmiast włączyła się poczta głosowa. - Kurwa!

Rzucił urządzenie na kanapę, całkowicie ignorując siedzącego obok mężczyznę w T-shircie i sportowej marynarce. Wbił spojrzenie w przednią szybę samochodu, gdzie obcy celnicy rewidowali z dużą starannością auto, przy którym zatrzymały się psy. Szef posterunku był nieuchwytny, co nie zdarzyło się nigdy od kiedy Atari, jakieś pół roku temu, zaczął przerzucać tędy towar na wschód. Jeśli pojawiała się jakakolwiek informacja o kontroli, Ruka z góry wiedział o tym na tyle wcześnie, by inaczej zaplanować transport. Dzisiaj towar mógł zostać bezpiecznie zawrócony do magazynu, istniała jednak obawa, że opóźnienia w dostawie nadszarpną jego pozycją i zaowocują karami umownymi. Kurwa. Na samą myśl, co mogło się stać, gdyby dziś nie towarzyszył swoim ludziom i nie przyjechał na granicę przed czasem, miał ochotę komuś przywalić.

- Niech wszystkie samochody wracają na bazę i niech Gluber namierzy natychmiast Maximowa, nieważne jak... A potem... - Wydawanie rozkazów zakłócił sygnał telefonu, leżącego na siedzeniu, obok właściciela. Na wyświetlaczu pojawił się nieznany numer.

- Panie Atari, ktoś was sprzedał – bez wstępu odezwał się po drugiej stronie głos Maximowa. - Ale przysięgam, to nie żaden z naszych sypnął. Musi mi pan uwierzyć.

- Mów – rzucił Ruka, czekając na wyjaśnienia i zniecierpliwiony zabębnił palcami o kolano. - Będę się streszczał, bo dzwonię z kibla, w jadłodajni. Z pożyczonego telefonu - szef celników mówił prawie szeptem. - Rano, tyle co zaczeliśmy pracę, pojawiła się kontrola. Zgarnięto wszystkich chłopaków pod zarzutem współpracy z przemytnikami, ale mają tylko donos, zero dowodów. Góra przetrząsa telefony i konta bankowe, a my siedzimy grzecznie na dupie aż do wyjaśnienia. Pozwolili mi tylko w asyście funkcjonariusza, wyskoczyć po coś do zjedzenia.

- Jesteś pewien, że niczego nie znajdą? - zapytał, chociaż doskonale znał odpowiedź. Kont bankowych, na które wpływały pieniądze, w żaden sposób nie dało się powiązać z celnikami.

- Całkowicie – gorliwie zapewnił Maximow. - Za kilka dni sytuacja powinna wrócić do normy i wtedy wyślę do pana człowieka z informacją. Tylko proszę się pospieszyć i znaleźć kabla, bo przeciek był z pewnością po waszej stronie.

Ruka zgrzytnął zębami i rozłączył się. Analizował w głowie listę osób które wiedziały o dzisiejszym transporcie, ale było ich niewielu, ponadto nie ponosili żadnych korzyści, wręcz przeciwnie, wiele mogli stracić. Punkt przerzutowy mógł trafić w inne ręce, jednak poinformowanie władz stanowiłoby niepowetowaną stratę. Zatem, jeśli nie miał jednego podejrzanego, powinien brać pod uwagę wszystkich wtajemniczonych, a po odkryciu sprzedawczyka, obedrzeć go żywcem ze skóry.

Spojrzał na młodego mężczyznę siedzącego obok, jak gdyby dopiero teraz przypomniał sobie o jego istnieniu i lekko przymrużył oczy, szukając śladu emocji, na pięknej, prawie kobiecej twarzy. Oblicze młodzika było jednak jak zwykle niezgłębione.

Tristen Richiter, syn starego, wedle wiedzy towarzystwa, za dziecka został odesłany za granicę, a po śmierci ojca pozbawiony wpływów i spadku, na rzecz Atariego. Sprawiał wrażenie porcelanowej lalki, bardzo pięknej i bardzo kruchej. Delikatność ta jednak stanowiła doskonałą zasłonę, dla prawdziwej natury młodzieńca, która ze słabością miała niewiele wspólnego.

- Nie tak miała wyglądać dzisiejsza lekcja – westchnął Ruka i na powrót obrócił się w stronę przedniej szyby. Chociaż z młodym Richiterem łączyła go relacja nauczyciel-uczeń, czuł się nieswojo w towarzystwie pięknisia, nie wiedział jednak, co było przyczyną owego dyskomfortu.

- Spokojnie, panie Atari. - Tristen przerzucił przez ramię pasmo blond włosów. - Dzisiejsze doświadczenie również można uznać za cenne, ale chętnie zobaczę, jak poradzi pan sobie z tą sytuacją. I proszę pamiętać, to również moje pieniądze. - W wypowiedzianych łagodnym głosem słowach, dały się słyszeć okrągłe, obce zgłoski świadczące o długoletnim pobycie za granicą.

- Pamiętam – warknął Ruka i zwrócił się do kierowcy. - Wracamy.

Średnia ocena: 4.4  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Szpilka rok temu
    Bardzo plastycznie opisana scena orgii, dobre pisanie ?

    Literówki - każesz, T-shircie ?
  • Angela rok temu
    Dziękuję Ci Szpileczko, cieszę się, że się podobało☺
    Kłaniam się.
  • Łukaszenkow rok temu
    Zapowiada się bardzo ciekawie, wieczorkiem przeczytam całość.
  • Angela rok temu
    To zapraszam, ale nie wiem czy to temat dla Ciebie.
    Miło, że zaglądnołeś☺
  • Cygan rok temu
    Zboczeńce tak piszą!
  • Angela rok temu
    Zaiste, prawdę prawisz????
  • Violet rok temu
    Bardzo ciekawy kawałek opowiadania, teraz już jestem pewna, w którą stronę zmierza historia Ruka i Uriela. Chyba będę miała do Ciebie pretensję ( poczekam z nią jeszcze chwilę, aby się upewnić) o charakterystykę postaci Ruka. Obalasz moje wyobrażenie o nim, i nie jestem pewna, czy mi to odpowiada. Pozostaje czekać z osądem.
    Angela - jest dobrze :)
    Pozdrawiam cieplutko.
  • Angela rok temu
    Violet, mój Ruka jest jaki jest - ani szczególnie zły ani dobry. Jest człowiekiem, którym żądzą emocje.
    Co do samej historii, to jednak postaram się, żeby landrynkowo nie było.
    Dziękuję Ci ślicznie za komentarz i pozdrawiam serdecznie : )
  • Violet rok temu
    Angela wiem, wiem, ale jakoś tak już sobie go wyobraziłam i trudno mi przyjąć go innego. "Zboczenie" czy co? ;)
  • Angela rok temu
    Violet może, no na pewno baaaaaaaaaaaaaaardzo daleko mu do Twojego Roberta : )
    Pokombinuję, żeby to moje szczęście troszkę krwi i Tobie zepsuło : )
  • Violet rok temu
    Angela nie sugeruj się moimi wyobrażeniami, twoje postacie są takie ludzkie, bardzo dobrze i ciekawie prowadzone. Niech takie zostaną.
  • Angela rok temu
    Violet Ruka jest człowiekiem okaleczonym, ale co do tego doprowadziło wyjawię za kilka
    rozdziałów. Zobaczymy, czy mój mały "archanioł" go naprawi : )
  • Violet rok temu
    Angela zdziwiłabym się, gdyby tego nie zrobił. Boję się tylko że ten aniołek to dopiero stanie się "aniołkiem" :)
  • Angela rok temu
    Violet możesz być tego bardziej niż pewna : )))
  • Violet rok temu
    Angela czułam to! :))
  • Akwadar rok temu
    Ło, Pani! Pojechałaś po całości! Normalnie demonica seksu... jest dobrze :)))
  • Angela rok temu
    Dziękuję Panie, ale do dobrego pisania o igraszkach w alkowie, jeszcze daleko.
    Kłaniam się.
  • Akwadar rok temu
    Angela naprawdę nie żartuję, jest nieźle.
  • Angela rok temu
    Akwadar w takim razie pozostaje mi odetchnąć z ulgą, bo zawsze mi się wydaje, że
    jest słabo i płytko..
    Dziękuję pięknie : )
  • Akwadar rok temu
    Angela tak jak mówisz, to już było
  • Kocwiaczek rok temu
    Bomba! Pierwsza część mocno nasycona emocjami. Tak pisać trzeba pokazać prostu umieć. Jednych odrzuci scena sama w sobie, niemniej nawet ciężkie do zaakceptowania rzeczy trzeba potrafić opisywać (a seksualność zawsze będzie budzić wiele kontrowersji). Brawo. Za odwagę i za sam opis. Czytając, zdaje się być na miejscu sługi i samemu wrasta się w ziemię (przynajmniej ja bym wrosła ?). Druga część bardziej nerwowa, czuje się adrenalinę. Scena rownież mocno "życiowa" i zachowanie postaci adekwatne do zaistniałej sytuacji. Osoba ucznia intrygujaca od samego początku. Moja pierwsza myśl "on ich sprzedał". Ale czy mam rację, to się okaże. Z pewnością wielu ludzi żywi do pana Atari'ego urazę, a pieniądze są dla nich solą w oku. Co tu dużo mówić. Podobało mi się, Angelo. Jak zawsze będę wyczekiwać na aktualizacje ?. Pozdrowienia i do napisania.
  • Kocwiaczek rok temu
    *po prostu umieć ?.
  • Pasja 7 miesięcy temu
    Dwa obrazy. Pierwszy zawoalowane emocje przeznaczone dla Uriela i po części udany zamysł. Sceny bardzo odważne, aczkolwiek nie przekoloryzowane.
    Drugi ukazujący ten świat mamony, świat pozbawiony człowieczeństwa. Wszystko można kupić i sprzedać. Wschód - największa mekka interesów, bezkarności i brudu. Kto zdradził? Może poszukiwacze Uriela doszli do ośmiornicy?
    Ciekawa też postać się wyłania - Tristen.

    Słonecznego dnia
  • Angela 7 miesięcy temu
    Pasjo, dotarłaś aż tutaj, czyli spory kawałek tekstu za Tobą. Nie będę oszukiwać, że mnie
    to nie cieszy, bo ryjek mi się uśmiecha : )))
    Tristen to jedna z moich ulubionych postaci i postaram się, żeby było go więcej, żywiąc
    nadzieję, że i czytelnicy go polubią.
    Pogodności życzę

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania