Wrócę po wyśnieniu, ale trochę zacząłem - sporo znaczy wszystko, ale sennościowo, to czeba jeszcze.
szósty wers "w mirę" "pod ściną"- nie, to coś innego pewnie, ale od razu tor umysłu zbacza jak sobie przerobi na mirrę - zboczeństwo yankowe i ścinę wdroży.
Angelo↔W odczuciu mym, nadal jest ta pewna "poświata" czegoś nieuchwytnego.
Niby nic aż tak trwożącego, miejsca nie ma, a jednak jest coś nie tak jakby.
Jak spacerowanie, pod czymś, co za chwile, może zlecieć na głowę.
Tak jakoś→zdaniem mym:)↔Pozdrawiam:)↔%
DD masz racę, jak wisi, to i pewnie spadnie. Jest tylko problem w tym, czy mój flegmatyczny styl
pisania temu podoła.
Trzyma kciuki : )
Dziękuję Ci pięknie i pozdrawiam.
*Dobrze, Pani. - Nie czekając/Panie;
*To co zrobiłeś, było głupie.../ masz 3x co w tej wypowiedzi;
*nie pozwolono mi wrócił/wrócić;
"emocje, których nie potrafił ukryć, szczere i czyste. Były luksusem, na który on sam nie mógł sobie pozwolić". – Ha! Czyli miałam rację, że jest głębszy powód jego zachowania :)
No i mamy scenkę z rodzeństwem. Krótką a treściwą, dobre wtrącenie, nieco nakreślające sytuację. Do tego okazuje się, że chłopiec nie jest takim wcale chłopcem, a opiekunem rodzeństwa, uczniem/studentem i do tego ma kilka talentów w standardzie. Domyślam się, że szantaż jest wymówką i Pan raczej by dziewczynki nie skrzywdził. No ale czekam na dalsze losy. Jest super. Na pewno będę cię odwiedzać w kolejnych częściach. Pisz, pisz dalej :D
Kocwiaczku co prawda powinnam Ci dziękować pod każdą przeczytaną częścią, ale pewnie bym się
powtarzała, aż stałoby się to nudne, więc zrobię to tutaj.
Tak więc dziewięć razy dziękuję. Kiedy zobaczyłam mnogość Twoich komentarzy, byłam bardzo
mile zaskoczona i wdzięczna, że chciałaś przebrnąć przez wszystkie części.
Wiem, że technicznie bywa różnie, bo teksty cechuje zaimkoza i przecinkoza, pewnie jeszcze jakaś
inna oza, ale cały czas z tym walczę.
Dobrze wyczuwasz bohaterów, ale przyznanie Ci racji w ich ocenie pewnie będzie czymś na kształt
spojlera, więc cicho sza : )
Wszyscy bracia mają imiona archaniołów : )
Korzystając z Twoich sugestii pod częściami, sporo uda mi się poprawić, nie zmienię jednak szyku
w zdaniach (to chyba część mnie i zmieniony zapis wydaje mi się mniej poprawny).
To samo tyczy się Ruka, chwilowo nie odmieniam jego imienia, choć były już takie propozycje.
Bardzo chcę doprowadzić tę historykę do końca, chociaż nie będzie to raczej nic wielkiego.
Dziękuję i zmotywowana wstawię w środę kolejną część.
Angela, nie ma za co dziękować. Łyknęłam wszystko jak pelikan cegły i mogłam dzięki tobie uśmiechnąć się wiele razy. Wzbudzilaś emocje, wzbudziłaś chęć lub niechęć. Wszystko to jest efektem dobrze napisanego tekstu, który nie jest "plastikowy", tandetny i pod publikę. Wypatrzyłam to opowiadanie kilka tygodni temu i powiedziałam sobie, że choćby się paliło i waliło, to wrócę. I wracać będę, bo warto po stokroć. Jeśli ktoś myśli inaczej, jego problem. Ja tam klapki z oczu i uszu zdjęłam już dawno temu. Świat się zmienia i chociaż przyzwyczajenia i tematy tabu niby pozostają, staram się zawsze stać obok. Bo ciągle powtarzam, że po prostu mogę. Więc będę. I zawsze będę wspierać tych, którzy potrafią mnie wyrwać z marazmu dnia codziennego i dać mi coś ekstra. Coś, co pokaże, że warto otworzyć oczy i uszy i kurde... pokazać coś prawdziwego. Ktoś może powiedzieć, że świat, który przedstawiłaś nigdy nie będzie miał miejsca. Ale wiesz co? Lepiej być ubezpieczonym na taką ewentualność. Dlatego pisz. Będę cię wspierać. Bo nie jestem wyciosana z jakiegoś materiału tylko żywa. I jak żywe będą we mnie emocje, tak będę otwartą na wszystko dookoła. Spędziłam z tobą miły dzionek i nikt mi tego nie zabierze :) Zatem czekam do środy. Przyczepię się jak rzep, bo doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy komentarz jest na wagę złota i piszemy po to by ktoś nas czytał. Więc czytam, kiedy tylko mogę. Tego mi nikt nie odbierze, tak jak tobie umiejętności pisania o tematach niewygodnych i nie do końca przez wszystkich zrozumiałych. Ale co ja się będę tutaj rozwodzić. Swoje wiemy obydwie. Powiem więc tyle, że było warto i nigdy nie wątp w to, co piszesz. Rób co potrafisz, a ja będę tylko Cię motywować i podbudowywać. Jeśli coś mi się nie spodoba też dam znać. Ale otwarcie i bez jakiś tam odcinków. Błogosławiona konstruktywna krytyka. Jesteśmy tylko ludźmi:) Będę wracać i dziękuję, że zareagowałaś na moje komentarze:) Pozdrowienia!
Kocwiaczek takie słowa dodają skrzydeł i nadają sens próbą pisania.
Tak szczerze, to mam ochotę wydrukować ten komentarz i schować do portfela, tak żeby
był na czasy, kiedy najdzie mnie zwątpienie.
Jeszcze raz dziękuję, z głębi rozpromienionego serca.
Uriel powoli wchodzi w rytm jaki panuje w tym domu. Noc minęła spokojnie, a i poranek rozpoczął kolejny dzień. Znajomość z dziewczynką pewnie będzie na dłuższą metę. Ciepło jakie płynie od AnnySu jest szczególnym atutem tej kobiety. Dziwi mnie tylko fakt, że znając ciągotki pana ma jednak do niego dobre nastawienie.
Pozdrawiam i myślę o wiesz o czym
AnnaSu zna Ruka od dnia narodzin i podejrzewam, że zna go lepiej, niż on sam siebie.
Musi mieć powody. Co do Liz, ten mały diabeł będzie miał swoje momenty : )
Dziękuję Ci pięknie za czytanie.
Pozdrawiam.
Komentarze (14)
szósty wers "w mirę" "pod ściną"- nie, to coś innego pewnie, ale od razu tor umysłu zbacza jak sobie przerobi na mirrę - zboczeństwo yankowe i ścinę wdroży.
Nie ma pośpiechu, jak wracasz spać, to wyśpij się też za mnie.
Pozdrawiam.
Niby nic aż tak trwożącego, miejsca nie ma, a jednak jest coś nie tak jakby.
Jak spacerowanie, pod czymś, co za chwile, może zlecieć na głowę.
Tak jakoś→zdaniem mym:)↔Pozdrawiam:)↔%
pisania temu podoła.
Trzyma kciuki : )
Dziękuję Ci pięknie i pozdrawiam.
*To co zrobiłeś, było głupie.../ masz 3x co w tej wypowiedzi;
*nie pozwolono mi wrócił/wrócić;
"emocje, których nie potrafił ukryć, szczere i czyste. Były luksusem, na który on sam nie mógł sobie pozwolić". – Ha! Czyli miałam rację, że jest głębszy powód jego zachowania :)
No i mamy scenkę z rodzeństwem. Krótką a treściwą, dobre wtrącenie, nieco nakreślające sytuację. Do tego okazuje się, że chłopiec nie jest takim wcale chłopcem, a opiekunem rodzeństwa, uczniem/studentem i do tego ma kilka talentów w standardzie. Domyślam się, że szantaż jest wymówką i Pan raczej by dziewczynki nie skrzywdził. No ale czekam na dalsze losy. Jest super. Na pewno będę cię odwiedzać w kolejnych częściach. Pisz, pisz dalej :D
powtarzała, aż stałoby się to nudne, więc zrobię to tutaj.
Tak więc dziewięć razy dziękuję. Kiedy zobaczyłam mnogość Twoich komentarzy, byłam bardzo
mile zaskoczona i wdzięczna, że chciałaś przebrnąć przez wszystkie części.
Wiem, że technicznie bywa różnie, bo teksty cechuje zaimkoza i przecinkoza, pewnie jeszcze jakaś
inna oza, ale cały czas z tym walczę.
Dobrze wyczuwasz bohaterów, ale przyznanie Ci racji w ich ocenie pewnie będzie czymś na kształt
spojlera, więc cicho sza : )
Wszyscy bracia mają imiona archaniołów : )
Korzystając z Twoich sugestii pod częściami, sporo uda mi się poprawić, nie zmienię jednak szyku
w zdaniach (to chyba część mnie i zmieniony zapis wydaje mi się mniej poprawny).
To samo tyczy się Ruka, chwilowo nie odmieniam jego imienia, choć były już takie propozycje.
Bardzo chcę doprowadzić tę historykę do końca, chociaż nie będzie to raczej nic wielkiego.
Dziękuję i zmotywowana wstawię w środę kolejną część.
Tak szczerze, to mam ochotę wydrukować ten komentarz i schować do portfela, tak żeby
był na czasy, kiedy najdzie mnie zwątpienie.
Jeszcze raz dziękuję, z głębi rozpromienionego serca.
Pozdrawiam i myślę o wiesz o czym
Musi mieć powody. Co do Liz, ten mały diabeł będzie miał swoje momenty : )
Dziękuję Ci pięknie za czytanie.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania