LOLUŚ

Publikacji
1
Komentarzy
1
Forum
0
✓ Obserwuj

O mnie

JAN JULIUSZ PICK – to ja
No właśnie, bo przecież najpierw jakoś przedstawić się muszę, myślę jednak, że chyba nieco lepiej poniżej zaprezentują mnie tu moi czytelnicy:
***
Jan Juliusz Pick - Szanowny panie Janie !! Minął rok prawie i ... znów przeczytałem piękną opowieść Aqua pro inicjone - proszę wybaczyć - nie pamiętam jak do tego doszło, że otrzymałem tą piękną opowieść od Pana. Może warto by ją i inne opublikować - tak mało jest prawdziwych informacji o naszym życiu na morzu. Proszę więc o znak życia i Szczęśliwego Nowego Roku - Jurek Porębski.
(tego czytelnika chyba przedstawiać nikomu nie muszę)
***
Wojciech Dankowski
Cykl morskich opowieści godny wydania w formie książki.
Wydaje mi się, że w opowieści że statku Delfin dotyczy kapitana "Skoczka". Spotkałem się z nim na morzu Ochockim w 1995 R. Wracaliśmy na jednym statku do Vancouver .
***
Janusz Kredziński
Wspaniałe opowieści morskie, miałem przyjemność spędzać Boże narodzenie. Nowy rok ,na łowisku wspomnienia wracają, niepowtarzalne chwile. Pozdrawiam.
***
Henryk Po
Masz talent do pisania... trzeba książkę napisać, pójdzie jak ciepłe bułki..
***
Ireneusz Bulski
Opowiadanie świetne! A 'radzika mikstura" - na pewno także skuteczna - choć nigdy nie miałem okazji wypróbować w nielicznych chwilach "słabości morskich" - bo nie znałem tego "patentu"!
***
Ireneusz Bulski
Prawie każdy z nas, już dzisiaj "dziadków", coś tam sobie "dzióbie" do szuflady o tamtych trudnych latach spędzonych na morzu. Jednak nie każdy ma takie "dobre pióro" i talent jak "radzik" Pan Jan Pick - aby odważyć się na publikację swych wspomnień, choćby tylko na tutejszym forum na FB. Jednak zachęcać warto do zamieszczania wspomnień - bo urozmaicają jego zawartość, zwłaszcza jak są tak zgrabnie i refleksyjnie redagowane jak pana J. Picka. .
***
Witaj Janku
Podeślesz mi proszę jeszcze jakieś opowiadania?
Za Twoją sprawą mój zegar biologiczny cofa się o parę dekad. Jesteś WIELKI
Z marynarskim pozdrowieniami
Janusz Grenczyk - of. mech. Chłodni
Johannes
Johannes Grenzler
Przypominam mój adres mailowy:
grenzler@gmx.de ⚓
***
Elżbieta Trzeciak-Zawadzka Kpt. Ż.w.r.m.
Panie Janie te Pańskie wspomnienia należy przekazać do MCN. Zdigitalizować by nie przepadły bezpowrotnie. One są nasze. Muszą wiedzieć o nich dzieciaki i wnuki. Ma Pan lekką rękę do opisywania faktów. To naprawdę jest Cud! A może już to jest w MCN a nic nie wiem???
***
Moje morskie opowieści ujrzały światło dzienne w lokalnym periodyku zatytułowanym „GAZETA GNIEWSKA”
Którą czytelnicy recenzują:
Na uwagę zasługuje autor Ja Juliusz Pick ze swoją fantastyczną i fantazyjną opowieścią o Hindusie, sprzedaną w sposób ciekawy, żartobliwy i poniekąd bajkowy. Sprytnie, wizytą tego obcokrajowca po latach „wyłgał” się ze swojej bujnej wyobraźni.
U.N.
... Numer majowy „GAZETY GNIEWSKIEJ” wynagradza bylejakość majowej pogody.
„GAZETA GNIEWSKA” po kilku miesiącach istnienia jest po prostu okiełznana. Ma opanowane uporządkowanie i oczekiwane tematy oraz grafikę. Miło jest czytać o inicjatywach klasowych spotkań. Jak zwykle nie zawiódł mnie Jan Juliusz Pick piszący na wesoło.
U.N.
***
... Czytając morskie opowieści pan Jana Juliusza Picka odnosiłam wrażenie jakbym czytała baśń z 1000 i jednej nocy. Chodzi mi o to, że opowieść snuje się w stylu języka bajkowego. I jest to pisarski majstersztyk.
(czytelniczka „GAZETA GNIEWSKA” GRUDZIEŃ 2020)
***
„… Opowiadanie autorstwa Jana Juliusza Picka wprowadziło mnie w świat, który zaginął. Wartka i żywa akcja to bezsprzeczne walory opowiadania. Spodziewam się kontynuacji…”
( czytelnik „GAZETA GNIEWSKA” listopad 2020)
***
Autor marynista Jan Juliusz Pick świetnie „przemycił” nieznane szanty, a dla szczurów lądowych tudzież wilków morskich przekazał wiedzę, jak ta łączność dawniej na statkach wyglądała...
( czytelnik „GAZETA GNIEWSKA styczeń 2020 )
***
Podobał mi się list do rodziców Pana Jana Juliusza Picka. Jest on podany w niesztampowej formie. Trafne jest podsumowanie życia na morzu.
(czytelnik „GAZETA GNIEWSKA luty 2020 )
***
... Bardzo podobają mi się wspomnienia pana Jana Picka. Bardzo realistycznie opisuje historie czasów komunistycznych, gdy szefami byli ludzie nie zawsze nadający do pełnienia funkcji. Mam na myśli wydanie lutowe „GAZETY GNIEWSKIEJ”. Urzekające są też wspomnienia o kotach bytujących na statkach.
(czytelnik „GAZETA GNIEWSKA kwiecień 2021 )
***
„Panie Janie, wspomnienia przeczytałem, bardzo fajne - gratuluję ostrości pióra. Warto by to gdzieś opublikować, żeby nie zginęło dla potomnych, tak jak całe rybołówstwo. Ja niestety nie czuję się na siłach by recenzować Pańskie opowiadania. Nie mam wykształcenia humanistycznego a dyplom Kpt.ż.w.r.m. jest do tego absolutnie niepotrzebny ale, proszę się skontaktować z Panią prof. Izabelą Dunin-Kwintą, która prowadzi wydawnictwo "FOKA" od lat i właśnie wydaje wszystko co się łączy z morzem http://www.foka.szczecin.pl/ . Na pewno nie znajdzie Pan w Szczecinie lepszej RECENZJI, RAD, PORAD itd. niż od Pani Profesor. Pozdrawiam serdecznie Kpt. Wojciech D.

***
„Witam Panie Juliuszu! Proszę nie tak pokornie, jesteśmy przecież kolegami po piórze. Miło mi, że ma Pan do mnie takie zaufanie. Zaznaczam jednak, że i ja od niedawna jestem w gronie literatów. Jedyną moją przewagą może być wieloletnie doświadczenie polonisty. Gdy Pan przemierzał morza i oceany, ja siedziałam na lądzie i uczyłam dzieci pisać i czytać. Jednaka zasługa, aczkolwiek pański życiorys bogatszy. Ale pewnie chce się Pan dowiedzieć, co myślę o "Hindusie"? Otóż przeczytałam z przyjemnością. Treść jest niezwykle ciekawa, połączenie magii i metafizyki z takim realizmem człowieka, a nawet wielu ludzi morza, daje dobry efekt. Materiał jest więc dobry, natomiast należałoby solidnie popracować jeszcze nad formą. Oczywiście, jest to moje zdanie jako długoletniej belferki. Po przeróbkach stylistycznych i kompozycyjnych, można byłoby jeszcze udramatyzować tekst i nadać mu lżejszą formę opowiadania literackiego, gdyż w tej chwili to raczej takie reporterskie wspomnienie. Może należałoby podzielić ten tekst, na mniejsze całostki, rozdziały lub podobne? Proszę się nad tym zastanowić. Tekst jest po marynarsku surowy, ale warto się nad nim pochylić, tak jak zresztą Panu Hindus przepowiedział. A wróżby samemu trzeba realizować, jeśli się chce, oczywiście. Serdecznie Pana zachęcam. Czekam na rezultaty. Łączę moc pozdrowień i dobrych myśli. Róża K” (poetka ze Szczecina)

***
„Całe opowiadanie było świetne, bardzo dobrze się je czyta. Jest dobrej jakości i nie tylko ja twierdze, że należy te opowiadania wydać jako książkę. Babcia moja też tak twierdzi.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie Tymek”
***
Chwała Bogu, że jest ktoś kto pamięta o tych którzy pracowali jako rybacy dalekomorscy. Bardzo miło przeczytać słowa które przypominają mi moja młodość .Pracowałem w DALMORZE pewnie z trzydzieści lat w maszynowni od trymera do mechanika. Dziękuje w moim i w imieniu tych rybaków którzy są już na emeryturze. Pozdrawiam Marian.
***
Szanowny Panie Janie..
Przez przypadek zawędrowałam do Pana. Pochłonęłam opowiadania, jeszcze nie wszystkie przeczytałam. Jestem pod wrażeniem.
Jestem pedagogiem. Obecnie na emeryturze. Troszkę piszę. Należę do Grupy Eliksir. Koledzy zachęcili Mnie, bym spróbowała sił, w konkursie.
Został ogłoszony w Świnoujściu. Wyślę linki. Będę wdzięczna za rady. Wiersze mają być o tematyce morskiej.
Za wszystko co Pan zrobi dziękuję i pozdrawiam. Anna Ł.
(poetka )

***
Witam Panów,
Ponieważ jesteśmy “sąsiadami” wspomnień w marynistyce.pl i w moje-morze-pl; pozdrawiam Panów, życzę cieszenia się wspomnieniami w dalszych latach życia. Czytałem Panów wspomnienia- bardzo ciekawe (ja tak nie potrafię opisywać), no i to wspaniałe malarstwo Pana Rodaka!
W zamian za to przez całe lata pływania – poza nim także – robiłem dużo zdjęć. Można je obejrzeć jako pokazy slajdów na YOUTUBE>> www.youtube.com/user/kptzw71 ; A na mojej stronie
http://www.logbook-kapitana.strefa.pl/
poczytać tematycznie zebrane moje morskie wspomnienia.
Kto ma dużo cierpliwości może zajrzeć tu: www.oceany3.blogspot.com Serdecznie pozdrawiam
***
Dziękujemy za kolejne opowiadanie. Wszystkie które otrzymaliśmy przeczytałam tzw. jednym tchem /tak samo Marek/ a jak się takie opowiadanie skończy to chciałoby sie czytać dalej i dalej ... Pomysł z wydaniem opowiadań jest bardzo dobry. Na pewno będą miały wielu czytelników i wielbicieli
***
Witam Panie Janie
Przede wszystkim - opowiadania, które mi Pan przesłał są... świetne, doskonałe :) Podobnie z resztą jak poprzednie Pana opowiadania. Ma Pan świetne pióro a przede wszystkim doskonałe wspomnienia z bardzo ciekawego życia, które Pan opisuje. Jestem wielkim orędownikiem i propagatorem rozpowszechniania dawnych morskich, rybackich wspomnień aby docierały do jak największej liczby odbiorców, aby pozostały dla przyszłych pokoleń - Jestem pod wrażeniem opowiadań, które mi Pan przesyła - w mojej opinii... proszę pisać jak najwięcej :)

***
Pięknie dziękuję. Jak mi miło. Ty jesteś Mistrzem pióra. Cieszę się, że mogłam poznać Ciebie.. Pozdrawiam serdecznie.
***
Ahoj! Witam i dziękuje za kolejną opowieść. Bardzo dobrze się to czyta. Lubię ten typ literatury. Fajnie opisuje Pan prawdziwe życie marynarzy. Na rynku księgarskim jest dużo literatury faktu na różne tematy, jednak nigdy nie spotkałem czegoś o marynarzach napisane w ten sposób. Jeśli mogę prosić o następne to czekam z niecierpliwością .Pozdrawiam.
***
Życzę Ci ażeby pamiętniki pisane przez Ciebie, a które napisało życie, ujrzały światło dzienne. Ja z wielka uwaga przeczytałam wszystko co napisałeś /Wspomnienia Starego Zejmana/. czyta się bez oderwania od ekranu.
***
Witam Panie Juliuszu
Opowiadanie "Hindus" - rewelacyjne! magiczne! wyjątkowe! niezwykłe! (słów mi brak :))
Wczoraj je przeczytałem - dzisiaj musiałem wszystko inne rzucić w kąt i natychmiast je opublikować...
Link wysłałem już chyba do wszystkich, żeby sobie przeczytali - naprawdę pięknie napisane i arcyciekawe!
***
Realistycznie potrafi Pan opisać uczucia i wewnętrzne przeżycia, czytając "wyjście w morze" poczułem drapanie w sercu

***
Panie Janie, gratuluję wspaniałego tekstu. Świetnie opisana historia statku i ludzi , których miałem przyjemność znać i z wieloma byłem zaprzyjaźniony, między innymi z doktorem Jerzym Romanowskim , pielęgniarzem Czesławem , ochmistrzem Mieciem i wieloma innymi sympatycznymi marynarzami. Jeśli mogę Pana prosić, to byłbym niezmiernie wdzięczny gdyby przybliżył Pan źródło, z którego czerpał Pan tak szczegółowe informacje. Serdecznie pozdrawiam.
***
Bardzo pięknie opisane wspomnienia z pracy na morzu! Brawo!
***

Dziękuję. Świetnie oddałeś ostatnie chwile w porcie. Sam często się tak czułem. Jak wiesz tez bylem z głębi Polski.
***
Dziękuję za ten fajny kawałek historii !

***
Wrzesław Mechło
Rewelacyjny szczery tekst rybaka dalekomorskiego Niestety coraz trudniej wydać takie wspomnienia ja również Opisałem swoje rejs z Vancouver na wody zatoki Alaski i morza Beringa a także rejs z Montevideo na Falklandy i jeszcze Bałtycką praktyka kutrową
***
Bronisław Szewczuk
Super wspomnienie opisane ręka zawodową do tego stopnia że czytając czułem atmosferę miejsca jako że m/t Szprotawa był moim miejscem pracy jeszcze w ODRZE. Pozdrawiam i dziękuję.

***
Aleksandra Schmitt
Super wspomnienie, prosimy o jeszcze.

***
Pomimo, jakby mnie się wydawało, tylu chyba niezgorszych recenzji czytelników doczekawszy, jednak nie udało mi się znaleźć sponsora, który zechciałby moje opowieści w postaci książkowej wydać. Moje emeryckie finanse domowe, takiej inwestycji niestety udźwignąć już nie dają rady.
Możliwość zaprezentowania moich wspomnień z lat pracy na morzu pod POLSKĄ ale i tą tak zwaną „tanią” banderą nadarzała się jedynie w Internecie oraz w nielicznych lokalnych periodykach regionu nadmorskiego.
Uznałem że skoro cieszą się one takim dużym zainteresowaniem oraz budującymi opiniami to po wielu latach pracy na morzu, moje niezwykłe przeżycia cząstka historii polskiego nieistniejącego polskiego rybołówstwa dalekomorskiego i dziedzictwo nie powinny ulec zapomnieniu. Pozostał Internet, bo akurat nic mnie to nie kosztuje!
A tak na marginesie, to pływałem wtedy na statkach Dalekomorskich Baz Rybackich a potem na trawlerach Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich „Gryf” w Szczecinie i gromadziłem zdjęcia, filmy, oraz materiały pisane. Pierwsze moje publikacje ukazały się w „Morze i Ziemia”, „Kurier Morski” i innych pismach związanych z polską gospodarka morską. Jednakże największą moją bolączką był brak możliwości uzyskania oceny mojej pracy, o tym, co napisałem i dlatego postanowiłem wysyłać swe prace na konkursy literackie.
Pierwsze opowiadanie, zgoła 20 lat temu, zgodnie z werdyktem jury 32 edycji konkursu „Dzieje Szczecińskich Rodzin w XX w” w dziale pamiętnikarskim nagrodzone za wspomnienia o tematyce polskiego rybołówstwa dalekomorskiego zatytułowane „Dalekomorskie Rybackie” w czerwcu 2002 r otrzymało;
WYRÓŻNIENIE
Rok później, w czerwcu 2003, kolejne moje opowiadanie zatytułowane „Szaman z Gryfu” w 33 edycji konkursu „Dzieje Szczecińskich Rodzin XX w” również otrzymało;
WYRÓŻNIENIE
20 lipca w nr 81(209) na stronie 5 gazety 7 Dni Powiatu Stargardzkiego przeczytałem ogłoszenie o XIX Ogólnopolskim Konkursie Literackim im Edwarda Szymańskiego i postanowiłem spróbować swych sił. Finalnie w październiku z rąk v-ce prezesa Zarządu Związku Literatów Polskich p. Falkowskiego Wacława odebrałem nagrodę - również;
WYRÓŻNIENIE
Przeto jednak winien jestem kontynuować tę swą osobistą prezentację.
Tak więc;
W drodze na dalekomorskie łowiska świata, jak te namiary z "latarni morskiej" posłużyły mi konsekwentne kroki ku morzu mojego brata, w czasie owym motorzysty okrętowego z Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Odra" w Świnoujściu, absolwenta od lat nie istniejącej już Państwowej Szkoły Rybołówstwa Morskiego w Gdyni. Naśladując jego drogę ku morzu, po maturze, bezskutecznie, z powodu głuchoty w prawym uchu, po przebytej w bardzo wczesnej młodości chorobie, usiłowałem dostać się do Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni. Zanim jednak przystąpiłem do egzaminów w PSM w Gdyni i zanim pomyślnie złożyłem egzaminy na Świadectwo Dojrzałości, wezwanie do WKR na lekarską komisję było.
By nie zamykać sobie drzwi na początku swej życiowej drogi postanowiłem walczyć. Tak więc na początku udało mi się dosłownie oszukać Komisję Lekarską Wojskowej Komendy Rejonowej w Warszawie i w Książeczce Wojskowej wpisano mi, że jestem zdolny do służby wojskowej z kategorią „A”
A więc sukces. Fakt ten w drodze ku morzu postanowiłem bezwzględnie wykorzystać. Niestety bez powodzenia. W PSM -ce ten numer nie udał się. Odpadłem. Zatem wcielono mnie do Ludowego Wojska Polskiego z przydziałem do Podoficerskiej Szkoły Wojsk Łączności. Tam nauczono mnie alfabetu Morse’a a także budowy radiostacji kompleksowych. Pomimo licznych zachęt bym w tej szkółce pozostał nie zgodziłem się. Po ukończeniu tejże wojskowej szkoły, w stopniu szeregowego zostałem skierowany do jednostki bojowej. Widząc jakież to bestialstwa z żołnierzami w tej jednostce bojowej wyprawiają starsi stażem i stopniem żołdacy, uznałem, że dalsza, ta niby ta bardzo zaszczytna służba w Ludowym Wojsku Polskim jest niczym innym jak li tylko i wyłącznie nauką chamstwa, złodziejstwa i najpodlejszej kategorii pospolitego bandytyzmu. Wykorzystując więc swą głuchotę, zgłosiłem władzom wojskowym tę ułomność i na całe szczęście z tego niby ludowego wojska zostałem zwolniony. W dalszej kolejności, wykorzystując nabyte w wojsku stosowne kwalifikacje oraz co najważniejsze doświadczenie w skutecznym udawaniu radiooperatora sprawnego na dwoje uszu, zgłosiłem swój akces do pracy na radiostacji nadbrzeżnej „Szczecin-Radio”
W 1967 roku rozpocząłem pracę na radiostacji brzegowej "Szczecin Radio" i pilnie się uczyłem. Podczas pracy na radiostacji brzegowej złożyłem z pomyślnym wynikiem w Państwowej Szkole Morskiej w Gdyni już końcowy egzamin umożliwiający pracę na stanowisku na radiooficera okrętowego na statkach morskich. Pierwszą pracę na morzu rozpocząłem w 1969 r. w Dalekomorskich Bazach Rybackich w Szczecinie, w 1970 roku wchłoniętych przez Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Gryf" w Szczecinie. Od tego momentu atlantyckie łowiska, od północnych począwszy, a zwanych George's Bank, po południowe na Falklandach, pacyficzne WOC (Washington, Oregon, California), oraz na morzu Beringa, przez długie lata drugim domem mi były.
Początkowo pływałem jako radiotelefonista serwisu rybackiego na statkach bazach rybackich typu B-67 m/s Gryf Pomorski, m/s Pomorze oraz na słynnym z przed II Wojny Światowej rodem - "DZIADKU" w rybołówstwie dalekomorskim s/s Kaszuby nazwanym. Później zaś jako radiooficer na statkach łowczych: typu B-14 s/t Szprotawa, typu B-89 m/t Admirał Arciszewski, typu B-29 m/t Lutjan, oraz typu B-418 m/t Delfin, m/t Bogar i B-407 m/t Aquila. W międzyczasie zdałem egzaminy i zdobyłem dyplom elektryka okrętowego. Potem tak trochę dla podreperowania prywatnych funduszy, była praca na stanowisku elektryka okrętowego oraz radiooficera statkach obcych bander u zagranicznych armatorów. Od 1991 roku aż do przejścia na emeryturę ponownie związałem się ze swą ukochaną radiostacją nabrzeżną "Szczecin Radio". Dziś nie ma już polskiego rybołówstwa dalekomorskiego, nie ma radiostacji brzegowych Szczecin Radio, Gdynia Radio i Warszawa Radio. Transformacje ustrojowe w Polsce tęgo pokiereszowały również całe gałęzie przemysłu okrętowego. Opisane w mych opowiadaniach wydarzenia, są autentyczne i ukazują smutne ale także i wesołe karty z życia rybaków dalekomorskich w okresie dominacji systemu komunistycznego na terenie Polski i poza nią.
Do napisania tych wspomnień natomiast zdopingowały mnie przeżywane na dalekich oceanach przygody, których na lądzie z pewnością nie byłoby mi dane przeżyć.
A tak na marginesie stwierdzić muszę, iż bardzo wątpię czy jeszcze w tym kraju, nawet w dalekiej przyszłości, na dalekomorskich łowiskach komukolwiek i kiedykolwiek będzie możliwe pod Polską banderą to przeżyć.
I jeśli moje wspomnienia przepadną gdzieś w otchłani wydarzeń współczesnego świata, to niewątpliwe przyszłe pokolenia Polaków bladego pojęcia nie będą miały o tym, że Polacy w pogoni za srebrzystymi ławicami pod Biało-Czerwoną banderą, dumnie powiewającą na masztach potężnych niegdyś polskich trawlerów przetwórni zbudowanych w potężnych polskich stoczniach, wszystkie morskie akweny świata niegdyś przemierzali.-
Jan Juliusz Pick