Prognoza pogody

Dłoń uzbrojona w nóż zatrzymała się w chwili, gdy do kobiety dotarł sens komunikatu pogodowego w cicho grającym radiu. Wysłuchała, roześmiała się, po czym wróciła do smarowania masłem kromki chleba. Nóż wrócił do pracy.

– Że też im się chce tak z samego rana, chyba muszą coś palić. – Pomyślała o sympatycznej załodze realizującej audycję.

Czekała na wyjaśnienie żartu, bo komunikat wprawdzie absurdalny, ale mógł zaniepokoić nadwrażliwców. Jedna piosenka, jakiś tekst prezentera, druga, kolejny tekst prowadzącego, trzecia. Nic. Żadnych wyjaśnień.

– No, trochę przegięliście panie i panowie – stwierdziła z uśmiechem, po czym zajęła się porządkowaniem kuchni. Nie lubiła wychodzić, zostawiając po sobie bałagan, nie lubiła bajzlu i chaosu.

Stacja metra, na której wsiadała dzień w dzień, oprócz dni wolnych od pracy, była drugą od początku, dlatego pociąg świecił zazwyczaj pustkami; zapełniał się później, stopniowo. Usiadła, otworzyła książkę i zapadła w treść jak w logiczny fabularny sen. Dlaczego ocknęła się akurat w chwili, gdy na telebimie pojawiła się prognoza pogody, nie wiedziała. Patrzyła z otwartymi ustami na ten sam komunikat, który usłyszała w radiu.

– Nie, nie obudziłam się jeszcze – szepnęła.

– Obudziła się pani, poniedziałek, czyli dzień przymusowy. – Usłyszała pogodny głos siedzącej obok kobiety.

– Widziała pani prognozę pogody?

– Tak – odparła kobieta. – Ach, zaczytała się pani, będzie dziś ładnie. Słonecznie i ciepło.

– A…

– A co?

– A właściwie to nic. Dziękuję.

Wysiadła. Idąc od stacji metra do pracy, rozważała możliwości. Być może to nadal sen, być może słyszę i widzę coś czego nie ma. To się chyba nazywa halucynacja. Być może wszyscy to wiedzą i tylko dla mnie nie jest to oczywiste. Być może, być może, być może. Jak echo zniekształconych słów albo przekłamujący kształty cień.

Rzuciła torbę na sąsiednie krzesło i odpaliła komputer.

– Ani be ani me ani kukuryku? Żeby chociaż pocałuj mnie w dupę – roześmiała się szefowa. – Co się stało? Wyglądasz… dziwnie.

– Sorry, miałam dziwny sen.

– Teraz powinnaś powiedzieć: opowiedzieć ci kochanie?

Roześmiały się obydwie.

– Nie opowiem, bo nie pamiętam. Pamiętam tylko, że był dziwny.

Zajęły się pracą. Po dwóch godzinach stukot jednej z klawiatur ucichł. Wstała i usiadła na brzegu biurka zwierzchniczki.

– No co tam?

– Jak tam pogoda? Bo chcę się wybrać w weekend na żagle – rzuciła od niechcenia, z wielkim zainteresowaniem oglądając swoje paznokcie.

– A nie wiem, ale zaraz zobaczymy.

Szefowa odpaliła prognozę na jednym z portali. Kobieta zerknęła przez ramię. Jest! Jest ten cholerny komunikat! Obserwowała przyjaciółkę, ale ta jakby nigdy nic powiedziała:

– No i pięknie. Powinnaś mieć brzytwę. Chcesz wyjść wcześniej w piątek?

– Nie dzięki. A czekaj jeszcze. Przewiń w górę. Ile jest dni pokazanych?

– Dziewięć.

A więc liczba się zgadza, ale nie zgadza się odległość tego dnia. Za daleko na tak precyzyjny opis. Stanowczo za daleko. Z drugiej strony przewidują zaćmienia Słońca i Księżyca, wybuchy wulkanów i czort wie co tam jeszcze. Ale to… To jest jakieś… Inne.

W drodze powrotnej na telebimie widziała jedynie reklamy. W domu meteorologiczny mętlik wyciszył się, przygasł, bo zajęła się kuchnią, sprzątaniem i sobą. Przed snem odruchowo włączyła radio i komunikat wrócił, ale tylko w głowie. Z głośnika płynęła spokojna muzyka. Usnęła.

Przez kolejne dni komunikat pojawiał się to na telewizorkach w metrze, to u kogoś na ekranie telefonu albo czytała go w prognozach pogody. Treść bezemocjonalnie prezentowanego zdarzenia zaczynała się rozmywać, wtapiać w rytm zwyczajności i przyzwyczajeń jak treść informacji o słonecznych lub deszczowych dniach.

Przyduszona, połamana, obolała nie krzyczała o litość, zresztą nikt nie krzyczał. W pełnej zbiorowej świadomości, w pełnej zbiorowej jasności zrozumiała, że jeżeli ktoś jednak przeżył, że jeżeli przeżyło dwoje, samiec i samica, którzy się rozmnożą, to my na nich przyszłych jak ci przeszli teraz na nas spadniemy gradem naszych własnych trupów.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • il cuore 3 godz. temu
    /chyba muszą coś palić. – Pomyślała o sympatycznej/ – narrację możesz tutaj małą literą
    /jak ci przeszli teraz na nas spadniemy gradem naszych/ – przydałby się przecinek przed; spadniemy

    Komunikat najwyraźniej nie był wiarygodny...
    cul8r
  • Don Chujan 3 godz. temu
    Tamaros, lepiej uważaj, il cuore lubi chłopców, trzymaj dystans dla własnego bezpieczeństwa!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania