Prolog.
I kiedy myślę, że już jest po wszystkim,
na progu znów pojawia się woda.
Na jej tafli pływają statki zbudowane z liści,
patyków i kilku zmartwień,
które wyskakują za burtę i toną.
Jesteś najmniejszym, choć przecież te znaczne,
chowają się za twoimi plecami, w przeczuciu bezpieczeństwa.
Wychylają uśmiechnięte buźki i pozdrawiają
najserdeczniej.
Więc stoję w progu naszego domu,
po jego drugiej stronie jesteś ty, woda i one.
Nie mówisz nic, nie chcesz wejść na herbatę,
stoisz i uśmiechasz się do mnie, uśmiechem numer trzy.
Tym najrzadszym.
Z cyklu : Detoks.
Początek czerwca, nowego roku pańskiego.
Komentarze (5)
Dobry wiersz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania