Poprzednie częściPrzemytnik (część 1)

Przemytnik (część 2)

Jack niechętnie wsiadł do helikoptera, który parę godzin temu przywiózł go na tę rajska wysepkę. Maya pocałowała go jeszcze na pożegnanie, a jej jasne długie włosy tańczyły na potężnym wietrze spod łopat wirnika. Tak samo zresztą zachowywał się jej jedwabny szlafroczek. Dokonała cudów zręczności, żeby go utrzymać, bo przypomniała sobie, że Jack w odróżnieniu od większości właścicieli helikopterów, zatrudnia osobistego pilota zamiast zdać się na komputery. Ale cóż, nie ma wyboru jeśli swoją polityczną karierę zbudował się na strachu wyborców przed tym, że AI zabierze im pracę. Jak na ironię sama prawie doświadczyła tego na sobie, kiedy AI zaczęła generować filmy bez najmniejszego udziału aktorów, a wytwórnie negocjowały jakieś grosze z wykorzystanie samego prawa do wizerunku. Na szczęście stare jak świat kobiece sztuczki odpowiednio zmotywowały Jacka, żeby wraz ze swoimi kumplami z partii zablokowali te praktyki i uchwalili ustawę o ochronie narodowej sztuki wizualnej. Każdy film dopuszczony do dystrybucji w USA i Europie musi mieć teraz certyfikat „AI Free”.

Niemal krzyknęła Jackowi do ucha: „Pozdrowienia dla pani Norton!” i zaśmiała się jak licealistka, której udał się wyjątkowo śmieszny prank na nauczycielu. Tak, każda okazja była dobra, żeby przypomnieć staremu poczciwemu Jackowi, ile mógłby go kosztować ten romans. Charlene Norton, a właściwie van Zanten-Norton to w końcu córka magnata medialnego, który miał w rękach prawie cały amerykański internet i telewizję. Bez pomocy świętej pamięci pana van Zantena Jack B. Norton byłby dziś pewnie jakimś mało znaczącym urzędnikiem w biurze gubernatora.

- Wracamy do Baton Rouge, szefie? – były pilot US Navy był na szczęście wzorem dyskrecji.

- Tak, ale nie musimy się spieszyć. Mam do wykonania jeszcze telefon po drodze.

Przez chwilę patrzył jeszcze z góry na plażę i palmy wokół rezydencji kochanki, podziwiając jej doskonały gust, kiedy urządzała to rajskie gniazdko, a potem wyjął telefon i wybrał numer.

- Cześć Frank – głos Jacka płynął przez satelitę w ułamku pokonując tysiące kilometrów do ucha generała Brewstera.

- Cześć, co słychać u senatora naszego dumnego kraju?

- Znów nasi artyści mają problemy z przemytnikami…

- Niemożliwe, przecież sprawdzamy podróżnym każdy nośnik elektroniczny, dane nawet w chmurze na wszystkich serwerach należące do każdego kto ma kontakty z nieprzyjaznymi krajami. Żaden bajt nie wycieknie.

- Więc skąd Chińczyki mają nowe wzorce do imawizji? – w głosie Jacka nietrudno było wyczuć napięcie.

- np. wzorzec panny Shark? – uśmiechnął się Frank pod siwym generalskim wąsem.

Jack nie musiał odpowiadać. Szef cyber-kontrwywiadu znał się nie tylko na szyfrach i komputerach. Ludzkie myśli też często potrafił odszyfrowywać, co bardzo mu ułatwiało karierę od czasów kadeta.

Stary przyjaciel znał wprawdzie wiele sekretów, ale sam też miał swoje sekrety, a o części z nich Jack miał całkiem sporą wiedzę. Np. o tym, że Frank uzależnił się od imawizji i od kiedy została zakazana, często niby służbowo lata sobie do jakiegoś kraju, w którym jest ona legalna. Na dodatek jego fantazje były bardzo mocno inspirowane japońskimi pornograficznymi komiksami. Ulubiony motyw pana generała to dziewiczo niewinne, ale niesamowicie biuściaste uczennice w szkolnych mundurkach gwałcone we wszystkie możliwe otwory jednocześnie przez ośmiernicopodobnego stwora z kosmosu. Jack był częstym gościem w prywatnym domu Franka i kiedyś zupełnie przypadkowo zorientował się, że szanowany generał zasila imawizor obrazami nastoletniej córki sąsiadów, więc gwałcona przez ośmiornicę z kosmosu uczennica ma jej twarz. Jack absolutnie nie był wzorem cnót, ale nie rozumiał jak seks można łączyć z poniżaniem i cierpieniem młodej dziewczyny nawet jeśli miało to charakter w 100% wirtualny. Jasne, że to tylko obrazy tworzone przez maszyny na podstawie tego, co wyczytają z umysłów ludzi. Ale niesmakiem przepełniał go fakt, że z umysłu generała dało się wyczytać coś takiego i na dodatek, że generał po paru drinkach podzielił się tymi fantazjami udostępniając Jackowi stworzony przez siebie imafilm.

Wreszcie przez satelitę dotarła odpowiedź na której mu zależało.

- Znajdę go i wyeliminuję zanim twoja królewna pokaże się w następnym filmie. Obiecuję ci, Jack.

- Dzięki stary.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania