Przemytnik (część 5)
Lee zdziwił się jak szybko wpłynęła na konto jego wypłata od Baijiu. Sprawdził to natychmiast po powrocie do Stanów. Logowanie do portfela kryptowaluty zajmowało mu kilka chwil, bo przezornie używał kilku niezależnych szyfrowań. Baijiu musiał mieć wielu poważnych klientów polujących na nowości, albo jeszcze poważniejszych, którzy płacą z góry zanim jeszcze ta nowość do nich dotrze. Za przemycenie „Rebel Death” mógł spokojnie utrzymać się przez jakieś pół roku. Jednak przestał brać pod uwagę nawet krótki urlop kiedy zobaczył ogromny billboard zapraszający do kin na nowy film z Mayą Lark. Ona sprzedawała się zdecydowanie najlepiej jako wzorzec imawizyjny. Nie za bardzo rozumiał co takiego ludzie w niej widzą – była podobna do innych aktorek, którym też niby niczego nie brakowało, ale to ona była numerem jeden.
Jak zwykle oglądał film z loży VIP uważnie, ale bez emocji. Akcja nie była szczególnie skomplikowana, scenariusz koncentrował się na pokazaniu postaci granej przez Mayę. Thriller ,w którym kobieta coraz bardziej wikła się w perwersyjny romans z psychopatą. Znów idealnie piękna, nawet przerażona, kiedy myjąc się pod prysznicem dostrzega przez zasłonkę swojego potencjalnego mordercę. Pamiętał, że już widział podobną scenę w starym filmie. Ale Mayę było widać znacznie lepiej niż tamtą dawną aktorkę…
Samolot do Chin miał dopiero następnego dnia rano. Tym razem rejsowy odrzutowiec był wręcz ciasny. Upchano do niego ponad 20 foteli, choć pewnie poprzedni użytkownik miał ich 8 lub może 12 jeśli nie przywiązywał wagi do komfortu. Jednak pasażerowie do Cantonu zmieścili się bez problemu. Miejsce obok Lee zostało przydzielone dziewczynie mniej więcej w jego wieku. Przez chwilę zastanowił się po co ona może lecieć do wrogiego kraju, bo nie było w niej widać ani odrobiny dalekowschodniej urody. Był to ewenement na tej trasie. Zwykle unikał kontaktu wzrokowego z nieznajomymi ludźmi, ale dziewczyna tak bardzo go zaciekawiła, że przyłapał się na tym, że wpatruje się w nią przez kilka sekund. Ona zresztą też go na tym przyłapała. W odróżnieniu od Lee okazała się jednak bardziej kontaktowa. A może po prostu nie chciała się nudzić w czasie długiego lotu? Od kiedy zakazano zabierania na pokład samolotu plików z filmami i muzyką rozmowa ze współpasażerem stała się częstą metodą zabicia czasu.
- Pewnie zastanawiasz się dlaczego nie wyglądam na Azjatkę? – uśmiechnęła się do Lee.
Nie była ładna. Z bliska widać było kilka śladów po trądziku na szyi. Czerwone plamki bardzo odróżniały się od bladej skóry, włosy koloru….wg Lee „nijakiego” miała związane w koński ogon. Wyglądała jakby zaspała na samolot i nie zdążyła się nawet umalować.
- Przepraszam, ja… - patrzył na te jej niedoskonałości tak bardzo różniące ją tych kinowych aktorek, które zawsze widywał w filmach… Zupełnie nie wiedział co dalej powiedzieć.
- Może jednak mam trochę ukrytych azjatyckich genów, bo mój kraj wcale tak daleko do Azji nie leży… - znów się uśmiechnęła – chcesz się zabawić w zgadywanie czy po prostu zapytasz o to co cię interesuje? Mam na imię Agnieszka. Będzie ci teraz łatwiej zgadnąć kraj?
Wyciągnęła dłoń w jego kierunku.
- Stoczyłam bitwę z moim kotkiem o pójście do weterynarza – rzuciła tonem usprawiedliwienia, kiedy dostrzegła, że Lee patrzy kilkucentymetrowe zadrapanie na wierzchu jej dłoni – zgadnij kto wygrał?
- Ta zagadka jest łatwiejsza… - wykrztusił z siebie w końcu Lee – też miałem kota jak mieszkałem z rodzicami.
Wreszcie przełamał się i spojrzał w jej oczy – tęczówki miały różny kolor, lewe bardziej szare, prawe zielone z brązowymi plamkami. Dziwne, nie wiedział, że można mieć różne…
Przegadali prawie cały 9-godzinny lot. Mieli więcej wspólnego niż mogło się wydawać. Nigdy z nikim tak nie rozmawiał. Pierwszy raz w życiu marzył o mgle nad lotniskiem, która ten lot wydłużyłaby o parę kwadransów.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania