"Justin przybrał imię Luck, od swego ulubionego bohatera – Skywalkera" to raczej Luke. Luck czyta się "lak", luke - "luk".
Kurwa, a dalej juz Luke, o chuj tu chodzi?
"Na odlep." - na odlew
Ej, raz piszesz Hicks, raz Chicks. Dopóki to nie są dwie różne osoby, mnie to boli w mózg, man.
Masz wręcz nasrane błędów, yo. Nie poznaję kolegi.
Ja pierdolę, obadałem (choć badane było) Przepraszam wszystkim, którzy musieli się z tym mierzyć w takiej formie. Dziękuję pięknie Terriblu za zwróćenie uwagi. Chyba zapomnialem o ostatnim przejrzeniu. Już wstępnie na gorąco unormowałem, ale że ledwo widzę, mogło coś zostać. Jutro na świeżo podobijam.
Drogie anonimki. I tak byliśta wyrozumiałe, bo faktycznie odjebałem kaszalota.
Z poczuciem wstydu idę spać.
"sam nie sprawdzi jaki to czadersko-ekstra uczuć." - jakie to czadersko-ekstra uczucie
"Luke pokręcił głową na znak, że nie rozumie Stare czasy, kiedy jeszcze umiał się przeciwstawić. " Tu chyba kropka przed "Stare czasy"
"Czasy, gdzie Hitchcock był inny. Gdzie oddał mu swoje Batmany. " Nie wiem czy nie lepiej "Czasy, kiedy Hitchcock był inny. Kiedy oddawał mu swoje Batmany" - to oczywiście sugestia
"na chwilę zawiesił głos, szybując wzrokiem po niebie i lewą ręką objął chłopca za kark. " tu coś zgrzyta może lepiej - "za chwilę zawiesił głos. Szybując wzrokiem po niebie, lewą ręką objął chłopca za kark"
"Mam w dupię, że on jest starszy" dupie
Jeszcze na samym początku "Widziałeś Luck?" a później już Luke chyba cały czas.
I brak kropki na samym końcu.
No niezły ten Gang, inicjacja i wszystko. Czekamy na dalszy rozwój sytuacji.
Pozdrówka, zostawiam czwóreczkę:) ale z wielkiego serca!
„Sytuacja była tak poważna, że Luke nawet nie odważył przytakiwać” – czy „odważył” nie idzie w parze z „się” (?)
„Minuty bowiem mijały, a tu cholera nic” – mądrzy ludzi gadajo, że przekleństwa się przecinkami wydziela, więc bym to „cholera” przecinkami obtoczyła
„Widziałeś Luke?
Luck oczywiście widział” – raz jest Luke, raz Luck (w pierwszej też widnieje Luck)
Pozwoliłam sobie wrócić do części pierwszej, rzucić okiem i naświetlić „imionową” sytuację:
Robert Howdy – Balonik (jak sama nazwa wskazuje - grubasek), to ten co rzygał (i ten co nakablował Scottiemu)
Luke (błędnie zwany Luckiem) Sky to kumpel Hitchcocka, przydupas w zasadzie, ale tyż się go syćcy boją, członek dwuosobowego gangu złożonego z niego i Hicksa, w zasadzie trochę mi go szkoda
Hitchcock – autobusowy dyktator, zwolennik tortur, kawał chujka, wyrośnie z niego T-Rex (no chyba, że przejdzie metamorfozę, pójdzie drogą zbawienia i będzie po prostu odważny)
Viktor (posiadasz tableta), Viktor… któryś z tych małych gnojków to Viktor, który – tego jeszcze nie wiemy
Ps. Całkiem nieźle się bawię, lubię sudoku.
Scotty – on jest jakoś blisko z Panem Pepem, dyżurny autobusowy czy coś, starszy, 17-latek, ma kuratora, motocyklem bydzie jeździł i bydzie se radził (zara sprawdzę w Pincet czy był jakiś Scotty)
Oli Browson (Szkot) ( a może to on rzygał)
Pan Pep (pajunkolog, opiekun, wykładowca)
Jezusek Keppke (ofiara szkolnej przemocy)
Juan (wstawiał się za Keppke), się nazywa Black, chyba
Mike (cholera wie)
Tyle :) Mam nadzieję, ze pokumałam w miarę dobrze. Idźmy dalej.
„Jesteś głuchy, głupi czy niewidomy? A może combo?” – hahahaha
Boże, teraz się okazuje, że Luke to Justin, tylko się przepoczwarzył na okoliczność gangu.
A Hicks top Garret.
„Luke nie kumał. Spytał Hicksa przez łzy, czemu ten nie przystawi sobie peta do piersi i sam nie sprawdzi jaki to czadersko-ekstra uczuć.
— Nie bądź śmieszny — usłyszał. — Ktoś musi być nieskalany” - gnój mały, dupę bym mu wypaliła petem!
„Czasy, kiedy Hitchcock był inny. Kiedy oddał mu swoje Batmany. Trzydzieści sztuk” :DD
„Poczuł tak potworne ukłucie bólu, że zgjął się i zwymiotował” – zgiął*
„ale niewyrażające sprzeciwu oczy, roztrzaskały mu resztę zdania o bramę złożoną z zębów” – hahahaha, to jest zdania dnia (póki co, jeszcze dzień trwa)
Gites, kumam wszystko, nie jest to Twoje dzieło rzycia, ale nie jest tez z najniższej półki, zobaczymy jak to pociągniesz :)
Pozdro!
Gdzieś tam mi jeszcze miga "Luck" i "Luke", a to chyba co innego.
Jezu, ten White, to powinien dostać porządny wpierdol. Wybacz, Can, miałam nie przeklinać, ale mi już wybiło. Za bardzo mu wszyscy popuszczają. Jakby dostał raz, drugi, trzeci, n-ty to by się nauczył, że nie można podskakiwać, a tym bardziej starszym - i w tym momencie mam nadzieję, że Scotty (nie wiem czy dobrze napisałam) weźmie i mu naklupie. Ten White to nie jest ten syn wicedyrektor? Bo skoro tak, to mamusia sama powinna przywalić sobie w twarz z dziesięć razy. Gdzie wychowanie, ja się pytam? Co to za odpierdalanie matkowania?
Jezu, ale jestem wyprowadzona z równowagi.
Mam nadzieję, że temu debilowi się oberwie. Porządnie. Mocno. Żeby ślady zostały mu do końca życia i przypominały, że jest marnym zerem. Dla takich poczwar brakuje mi szacunku.
Pozdro, Can!
Mam nadzieję, że po przeczytaniu kolejnej części nie będę chciała nikogo zabijać :D
Na tak emocjonalny koment ten tekst nie za bardzo zasługuje, ale dziękuję za niego, bo daje kopa do pracy, a w tym akurat tworze się to naprawdę przyda.
Pozdrox
Dzien dobry
No niezły naszej ma więc dyrektorka na swoim podwórku.
Zawsze banda ma szefa i aby dostać się w jego łaski trzeba słuchać i robić wszystko co każe. Cały obrządek przypalania jest znęcaniem się nad słabszym. Ale czego to dzieciaki nie wymyślą? Chociaż zachowanie szefa jest już na wyższym poziomie. Kiedy dorośnie może być bardzo groźnym szefem gangu.
Pozdrawiam świątecznie
pasja, okrutność dzieci ma w sobie jakąś upiorność dla mnie. Jakieś niezdrowe pionierstwo.
Tekst lekko niestety położyłem, ale postaram się jakoś go wybronić i ociosać z błędów.
Dziękuję.
Młodociany psychopata, dominacja przy użyciu siły. Dobrze nakreślony charakter. Nie wiem dlaczego inni się na takie coś godzą.
Dużo lepsza cześć od tej poprzedniej.
Komentarze (17)
Kurwa, a dalej juz Luke, o chuj tu chodzi?
"Na odlep." - na odlew
Ej, raz piszesz Hicks, raz Chicks. Dopóki to nie są dwie różne osoby, mnie to boli w mózg, man.
Masz wręcz nasrane błędów, yo. Nie poznaję kolegi.
Drogie anonimki. I tak byliśta wyrozumiałe, bo faktycznie odjebałem kaszalota.
Z poczuciem wstydu idę spać.
Dzienks
"Luke pokręcił głową na znak, że nie rozumie Stare czasy, kiedy jeszcze umiał się przeciwstawić. " Tu chyba kropka przed "Stare czasy"
"Czasy, gdzie Hitchcock był inny. Gdzie oddał mu swoje Batmany. " Nie wiem czy nie lepiej "Czasy, kiedy Hitchcock był inny. Kiedy oddawał mu swoje Batmany" - to oczywiście sugestia
"na chwilę zawiesił głos, szybując wzrokiem po niebie i lewą ręką objął chłopca za kark. " tu coś zgrzyta może lepiej - "za chwilę zawiesił głos. Szybując wzrokiem po niebie, lewą ręką objął chłopca za kark"
"Mam w dupię, że on jest starszy" dupie
Jeszcze na samym początku "Widziałeś Luck?" a później już Luke chyba cały czas.
I brak kropki na samym końcu.
No niezły ten Gang, inicjacja i wszystko. Czekamy na dalszy rozwój sytuacji.
Pozdrówka, zostawiam czwóreczkę:) ale z wielkiego serca!
Pozdrox.
„Minuty bowiem mijały, a tu cholera nic” – mądrzy ludzi gadajo, że przekleństwa się przecinkami wydziela, więc bym to „cholera” przecinkami obtoczyła
„Widziałeś Luke?
Luck oczywiście widział” – raz jest Luke, raz Luck (w pierwszej też widnieje Luck)
Pozwoliłam sobie wrócić do części pierwszej, rzucić okiem i naświetlić „imionową” sytuację:
Robert Howdy – Balonik (jak sama nazwa wskazuje - grubasek), to ten co rzygał (i ten co nakablował Scottiemu)
Luke (błędnie zwany Luckiem) Sky to kumpel Hitchcocka, przydupas w zasadzie, ale tyż się go syćcy boją, członek dwuosobowego gangu złożonego z niego i Hicksa, w zasadzie trochę mi go szkoda
Hitchcock – autobusowy dyktator, zwolennik tortur, kawał chujka, wyrośnie z niego T-Rex (no chyba, że przejdzie metamorfozę, pójdzie drogą zbawienia i będzie po prostu odważny)
Viktor (posiadasz tableta), Viktor… któryś z tych małych gnojków to Viktor, który – tego jeszcze nie wiemy
Ps. Całkiem nieźle się bawię, lubię sudoku.
Scotty – on jest jakoś blisko z Panem Pepem, dyżurny autobusowy czy coś, starszy, 17-latek, ma kuratora, motocyklem bydzie jeździł i bydzie se radził (zara sprawdzę w Pincet czy był jakiś Scotty)
Oli Browson (Szkot) ( a może to on rzygał)
Pan Pep (pajunkolog, opiekun, wykładowca)
Jezusek Keppke (ofiara szkolnej przemocy)
Juan (wstawiał się za Keppke), się nazywa Black, chyba
Mike (cholera wie)
Tyle :) Mam nadzieję, ze pokumałam w miarę dobrze. Idźmy dalej.
„Jesteś głuchy, głupi czy niewidomy? A może combo?” – hahahaha
Boże, teraz się okazuje, że Luke to Justin, tylko się przepoczwarzył na okoliczność gangu.
A Hicks top Garret.
„Luke nie kumał. Spytał Hicksa przez łzy, czemu ten nie przystawi sobie peta do piersi i sam nie sprawdzi jaki to czadersko-ekstra uczuć.
— Nie bądź śmieszny — usłyszał. — Ktoś musi być nieskalany” - gnój mały, dupę bym mu wypaliła petem!
„Czasy, kiedy Hitchcock był inny. Kiedy oddał mu swoje Batmany. Trzydzieści sztuk” :DD
„Poczuł tak potworne ukłucie bólu, że zgjął się i zwymiotował” – zgiął*
„ale niewyrażające sprzeciwu oczy, roztrzaskały mu resztę zdania o bramę złożoną z zębów” – hahahaha, to jest zdania dnia (póki co, jeszcze dzień trwa)
Gites, kumam wszystko, nie jest to Twoje dzieło rzycia, ale nie jest tez z najniższej półki, zobaczymy jak to pociągniesz :)
Pozdro!
Jezu, ten White, to powinien dostać porządny wpierdol. Wybacz, Can, miałam nie przeklinać, ale mi już wybiło. Za bardzo mu wszyscy popuszczają. Jakby dostał raz, drugi, trzeci, n-ty to by się nauczył, że nie można podskakiwać, a tym bardziej starszym - i w tym momencie mam nadzieję, że Scotty (nie wiem czy dobrze napisałam) weźmie i mu naklupie. Ten White to nie jest ten syn wicedyrektor? Bo skoro tak, to mamusia sama powinna przywalić sobie w twarz z dziesięć razy. Gdzie wychowanie, ja się pytam? Co to za odpierdalanie matkowania?
Jezu, ale jestem wyprowadzona z równowagi.
Mam nadzieję, że temu debilowi się oberwie. Porządnie. Mocno. Żeby ślady zostały mu do końca życia i przypominały, że jest marnym zerem. Dla takich poczwar brakuje mi szacunku.
Pozdro, Can!
Mam nadzieję, że po przeczytaniu kolejnej części nie będę chciała nikogo zabijać :D
Pozdrox
w słowie matoła zjadłeś ł bo jest l
ale tekst mi się podoba pięć
No niezły naszej ma więc dyrektorka na swoim podwórku.
Zawsze banda ma szefa i aby dostać się w jego łaski trzeba słuchać i robić wszystko co każe. Cały obrządek przypalania jest znęcaniem się nad słabszym. Ale czego to dzieciaki nie wymyślą? Chociaż zachowanie szefa jest już na wyższym poziomie. Kiedy dorośnie może być bardzo groźnym szefem gangu.
Pozdrawiam świątecznie
Tekst lekko niestety położyłem, ale postaram się jakoś go wybronić i ociosać z błędów.
Dziękuję.
Dużo lepsza cześć od tej poprzedniej.
Pozdrówki
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania