.

.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • rubio 15.06.2018
    Abstrahując od wszystkiego, dzień, w którym uświadomisz sobie wartość tych wrzucanych i usuwanych tekstów, to będzie dobry dzień dla literatury. Może wreszcie od "współczesnej" zacznie przechodzić w "dobrą".

    " zlepione niczym kartki książki, które zawsze chciało się przeczytać. " - osobiście dałbym "którą", ale tak też jest sensownie.
    " paniki skradały się śmielej coraz po" - "coraz śmielej" ;)
  • Dziękuję Ci :).

    Ten dzien moze co prawda nie nadejsc, ale dziekuje ;).

    W zdaniu z panikami, to mialo byc celowo, ze szyk przestawny, ale rzeczywiscie zamiast akrobacji inwersyjnej tam wyszedlo jakos ulomnie mi.
    Poprawie.
  • Agnieszka Gu 15.06.2018
    I jeszcze tu sobie zaznaczę, na później, żeby mi nie umknęło.... nie usuwaj, proszę, dopóki nie obczaję.
    Teraz już zawalonam pracą... ale wrócem
  • Okej. To bardzo mile :).
  • Agnieszka Gu 16.06.2018
    zatem jestem, podleciałam późna nocą, ale gotowa mentalnie ;)
    Więc... cudne to to... wspaniałe porównania. Bogactwo nieprzebrane w słownictwie się tu ujawnia :)

    Szkoda że kasujesz teksty. Nieraz lubię wracać do już raz przeczytanych, zwłaszcza jak chcę sobie coś porównać, coś mi się nasunie, coś odświerzyć. A już do Twoich cudeniek wcześniejszych też zaglądałam, gdy były...
  • Agnieszka Gu, ja tez lubie wracac. Niektore teksty Cana np. po pinc razy czytalam.

    Ale mam tez tendencje do wracania do swoich, a gdy minie chwila od napisania - czesto przewraca mi sie w zoladku z zazenowania.
    No i kasuje.

    A ze toto sie spodobalo, to sie ciesze :)).
  • Blanka 15.06.2018
    Powietrze tego chorego wieczoru przetłuszczone było i ciężkie, stanowczo za długo już wstrzymywane w obolałych płucach."- ooo, to to. Piękne zdanie. Piękny początek.
    "Jedno złudzenie całuje drugie; usta ma nasycone czymś niewinnie niemowlęcym, to jakby wykręcone, spotworniałe sięganie po pierś matki, ..."- to również pięknie napisane.
    "Działo się to na beznadziejnych straganach snów."- perełka. Beznadziejne stragany snów. Ślicznie.
    "Bez kupców, bez przyszłości, żebrząc na pamięć,..."- wow.
    "Ty mnie stąd zabierz, zabierz mnie stąd, myślę do niego, a gdy wzbija się w powietrze… z zazdrości zaciskam na nim dłonie, uderzając nimi o siebie. "- i to.
    "Niby nic się nie działo, ale wstrzymywane paniki skradały się coraz śmielej po odrapanych gzymsach i wpełzały w spokojne gesty,..."- i to.
    "Dotknięcia niezrealizowanego obłędu wstawały z pośpiesznie wykopanych grobów."- to.
    Na koniec przeczytałam sobie wszystkie skopiowane fragmenty kolejno, jako całość i wyszedł świetny tekst;) gdyby ujednolicić czas, to tak btw;)
    Dobrze znowu przeczytać coś Twojego. No i podpisuje się pod słowami Rubio. Usuwanie tych tekstów jest z Twojej strony zbrodnią.
  • Czesc, Blaneczko :).
    Ten tekst ma dla mnie mocno eksperymentalna forme, tam i przeplatanka czasow, i sposob opisow i odniesienia dla mnie nowe, ale ze do niego jakos nie wracam (a mam taka tendencje), to moze go sobie nie obrzydze do konca, totez nie usune.
    Ale nie wiadomo ze mna w tej materii.

    Ciesze sie, ze sie spodobalo :).
  • Canulas 16.06.2018
    skrzypią zawiasy jak wyłamywane palce..." - zastanowiłbym się nad zapisem "trzeszczą" czy coś. Tak średnio mi się widzi.

    " na krawędziach, ciągnąca swój własny, połamany cień." - A to jest mega cudne.

    Tak czytam, czytam. No forma jest.

    "gołębio, dobite kadrem mgły wypuszczonej z ust pocętkowanej nocy." - Tu to już masakrycznie zaszalałaś. Cudo.

    "Wszędzie, gdzie okiem sięgnąć, rozciągała się dręczona suszą" - pewnie wiesz, że normalnie idzie: jak okiem sięgnąć - i Twój zapis jest celowy, ale profilaktycznie wyjmę.

    "Wszystkie świne żyły krótko i szczęśliwie." - to zabieram, bo masakrycznie dobre, choć może jest takie tuż po motyle delikatności tak obcesowo... wiadomo.

    Niełatwy tekst. Zwłaszcza że jeśli się z Ciebie wypadnie, potrzeba czasu, by na powrót wejść, więc nie wali mi szalwnczo serducho. Jednak apatia jest prawdopodobnie po mojej stronie.
    Dobrze jednak wrócić i stwierdzić, że dalej nakurwiasz w swoim, niepodrabialnym stylu.
  • Mialam niedawno 'Dzien z Canem' i czytalam ktorys raz Nie ma slonca, i Balety, i Oczy spiete szpilkami, i moje uwielbienie nie slabnie - tak wypatruje, czy napiszesz cos jeszcze osygnaturowanego 'brudne noir' niebawem ;)..?

    Bez presji oczywiscie xd.

    A wiesz, u mnie w markecie jest caly kosz ksiazek Kinga, jedna za dyche, jak zobaczylam to zaczelam to wszystko dziko rozkopywac z grazynowatym zamiarem pochwycenia Szkieletowej Zalogi i przeczytania Nony na miejscu, ale Szkieletowej Zalogi nie bylo.

    Dobrze, ze wrociles, no ;).
    Apatia to i po mojej stronie, tekst jest wbrew pozorom mocno cwiczebny i w forme.

    Stracilam caly plik innych zaczetych waznych, i ciezko mi tera przestac sie boczyc na ten fakt.
  • Ritha 16.06.2018
    "Powietrze tego chorego wieczoru przetłuszczone było i ciężkie, stanowczo za długo już wstrzymywane w obolałych płucach" - wiadomo, że skopiuję to pierwsze zdanie, bardzo dobry start

    "Czy to z atmosferą jest coś nie tak, czy to pobity stan wewnętrzny kłamie, że drzewa są ranne, sklepy krzywią usta w ciężkie podkówki, a drzwi wszystkie zapraszająco zacierają dłonie, by ułożyć je w twarde pięści, skrzypią zawiasy jak wyłamywane palce..." - ciekawe uczłowieczenie przedmiotów, czy wręcz budynków/części budynków, ten zabieg zapewne posiada jakas nazwę, której nie znam, tak czy siak ładnie, obrazowo, a wyłamane palce skojarzyly mi sie z O'Ren Ishii ;)

    "Co zresztą za różnica; jawa czy sen? Dzieląca linia naszkicowana lekko, miękkim ołówkiem, wypaczona, piękna ale o zepsutych zębach, rozmazana na krawędziach, ciągnąca swój własny, połamany cień" - no i widzisz, ciagle stawiasz mnie w sytuacji, gdzie kopiowanie kolejnych fragmentów jest nad wyraz kuszące :)

    "Napęczniały od przyszłych deszczy i pełen przeszłych dni, strudzony tlen" <3

    "Działo się to na beznadziejnych straganach snów. Pies zarażony wścieklizną mógł tu wywęszyć tylko cuchnący trupem brak nadziei, jak na biednych, estońskich blokowiskach. Brak tropu. Jeśli coś się rusza, to ostatni raz" - i to

    "Tak, tego wieczoru powietrze było jak nabierający odwagi i pewności drapieżnik, który nie ma nic do stracenia, a miasto krwawiło pod nim posłusznie i biernie" <3

    "Wiem, brzmi szmirowato. Może brzmi jak dreszczowiec z kiosku; numer szesnasty. Nie mam pojęcia, nie czytam dreszczowców. Paznokciami po styropianie. Nic nie poradzę na brzmienie prawdy" - i to, z naciskiem na podsumowanie w ostatnim zdaniu

    I o motylu i mrówkach mysli.

    Ok, dam sobie spokoj, cały tekst jest wybitny, ale jestes juz marka w gatunku poetyckiej prozy, więc nic dziwnego, że wymiatasz.

    Ocene znasz :)
    Pozdrawiam
  • A dziekuje Pani ;).

    "Brak tropu. Jeśli coś się rusza, to ostatni raz" - i to, tam mniej wiecej odtad jest takze i moj ulubiony fragment :).

    Uczlowieczenie przedmiotow, czy budynkow, czesci budynkow - tak; to zabieg, zabieg kradziony.
    Musze przestac pakowac w siebie tyle Schulza, bo ciagle cos mu podpierdalam xd.
  • Aisak 17.06.2018
    Jak dla mnie najbardziej mocarną częścią tej opowieści jest fragment zaczynający się od pierwszych słów do "wzburzone morze miasta" BARDZO!!!!!!!!!!!
    Później jest miejsce na oddech, fragment o motylku i końcówka.

    Bardzo psychodeliczny. Schizoidalny. Idealny.

    Twoje teksty to koronkowa robota.
    Tylko nie świruj, i nie kasuj, chyba, że masz cały zbiór na innym portalu.
    To daj mnie (nam) adres.


    Have nice day!
  • Się zarumieniłam.

    Nie mam zbioru na innym portalu.
    Nie mam konta na innym portalu, a ostatnio straciłam większość tekstów :c.
  • Ja przeważnie nie zdążę na bieżąco przeczytać Twoich tekstów, a kiedy w końcu zasiadam sobie aby to zrobić, trafiam przeważnie na zonga niestety, tekstów nima.
    Lubię bardzo Twoje pisanie, jedno co wiem, to to, że nie powinno się Ciebie czytać na szybko i w pośpiechu.
    Twoje teksty to jedne z tych do których warto wracać, czego tez nie bardzo mozna zrobić z wiadomych względów. Czasem sobie, jeśli zdążę, cos Twojego skopiuje i trzymam niczym wino w piwnicy na specjalne okazje, choć czuje sie trochę jak złodziej. Oczywiście nie zamierzam nijak ich rozpowszechniać ani publikować i z czasem oczywiście usuwam, ale szkoda, że trzeba to robić, aby przeczytać je w „godny sposób” , chodzi mi o odpowiednie skupienie, Twoich prac.
    Kolejny świetny tekst!
  • Nie no, pochlebia mi to kopiowanie, naprawdę :). Zwłaszcza, że sama mam okropny stosunek do swoich tekstów, większość mi przepadła, część ubiłam bez litości.

    Cieszę się, że Ci się podobało. I postaram się nieco uspokoić z tym usuwaniem, taki projekt :).
  • Mam kilka Twoich tekstów mogę Ci je "pożyczyć", jeśli chcesz :)
    Wiesz ja ich nigdzie nie opublikuję a szkoda by było aby przepadły bezpowrotnie. "Uratowałem" między innymi jeden z Twoich wierszy, pod którym zostawiłem z resztę swego czasu kilka komentarzy :)
    Dobrze, że masz zamiar się uspokoić z tym usuwaniem. Na drugi raz zanim coś usuniesz, zapytaj się mnie czy już możesz :)
  • Jak na jakiś tekst swój zaochotuję w temacie odzyskania - to uderzę do Ciebie, będę pamiętać. :)
  • Enchanteuse 03.08.2018
    Na dziś wybrałam to. Tytuł (wybacz!) mniej pretensjonalny.niż cudeńka przez Cię polecanego zrobił swoje. I... bliskie skojarzenie z Dalím, którego film wywołał na mnie piorunujące wrażenie.

    Czytałam raz... No dobra, przeczytam raz jeszcze. Proza poetycka wymaga jednak skupienia i czasu.

    Jedziemy.

    "Za nią orszak naturalistycznie żółtych złudzeń broczących ropą, uczepionych swoich wzajemnych szyj"

    <3

    "powietrze było, lub zdawało mi się być - zlepione niczym kartki książki, którą zawsze chciało się przeczytać."

    Jaka może być książka, której kartki są pozlepiane? Co wzbudzać? Chyba ekscytację, ot, taki lotny prąd, który wyczuwa tylko jedna osoba. Podmiot.
    Ona (nie wierzę że on) boi się zetknięcia z nim, ale z jakichś powodów chce tego. Jednak obawa znika.

    "Napęczniały od przyszłych deszczy i pełen przeszłych dni, strudzony tlen, roztoczył okrutną, rozczarowującą opiekę nad podwiędłymi spojrzeniami leżącymi w bramach, przykrywającymi się czule kurzem w brudnym obliczu bezdomności."

    Ulica cię nie wychowa. Widzę ją, chłoszczącą ludzi, którzy pragną przestrzeni. Są samotni, i chcą odnaleźć sens. Ale ta przestrzeń, której pragneli - chłoszcze je, tak, właśnie chłoszcze, bo nie ma nic za darmo na tym świecie.

    "Tak, tego wieczoru powietrze było jak nabierający odwagi i pewności drapieżnik, który nie ma nic do stracenia, a miasto krwawiło pod nim posłusznie i biernie."

    Kolejny fragment do uwielbienia. Miasto i powietrze uzupełniają się - są jak kochankowie - współgrają ze sobą, przynajmniej tu

    "Dwie zagubione gwiazdy gasnące na niebie wyglądały jak oczy rozszarpywanej antylopy, wyglądały pięknie i łzawo, gołębio, dobite kadrem mgły wypuszczonej z ust pocętkowanej nocy."

    Ładny, estetyczny opis.

    ... i jego nie mogące już złapać ostrości spojrzenia w slow motion, na słowa zakrapiane łzami, bo tu wszyscy płaczą najtańszą wódką, jeśli już."

    Sama prawda.

    Urbanistyczna pustynia. No właśnie. Miasto daje złudzenia, za które płaci się z góry i nieświadomie. Ta cena to stany depresyjne, te wszystkie dołki. To nadinterpretacja, bo słowo "pustynia" aż tyle nie mieści, nawet tutaj.


    "Paznokciami po styropianie. "

    Dreszcz, dreszcz od stóp do głowy <3

    Symbol motyla - zgaduję, że to zwyczajnie szansa, którą podmiot łapie w locie.

    "Ty mnie stąd zabierz, zabierz mnie stąd, myślę do niego, a gdy wzbija się w powietrze… z zazdrości zaciskam na nim dłonie, uderzając nimi o siebie. "

    Nadzieja związana z szansą, okazja do wykorzystania. Nie udało się, nie tym razem. Dlatego należy, trzeba zabić tą szansę u innych.

    "Ale co jeśli naprawdę ''sławne postacie sceny helleńskiej, Prometeusz, Edyp i tak dalej, są tylko maskami pierwotnego bohatera – Dionizosa''?"

    Podmiot znów się obawia. Obawia się, że to, co wydaje się świeże, innowacyjne (w kategorii sztuki, ale niekoniecznie)
    jest tak naprawdę tylko nowym wcieleniem starego piękna.

    I nadeszła pora na końcówkę.

    "Niby nic się nie działo, ale wstrzymywane paniki skradały się coraz śmielej po odrapanych gzymsach i wpełzały w spokojne gesty, kołysząc przypadkowe elementy w falach drgań dziwnych. Potwór jakiś skradał się pod powierzchnią, wybrzuszając ją, pozostawiając na wszystkim pijane ślady palców.

    Dotknięcia niezrealizowanego obłędu wstawały z pośpiesznie wykopanych grobów. W śmietnikach grzebały psy. Były to psy andaluzyjskie, psy nieodgadnione."

    Czysta poezja, NMP.

    Tamto widzę jako zbiorowy niepokój, być może podstępnie zakradającą się depresję. Ona wkrada się spokojnie, donikąd jej nie śpieszno. Ale jej obecność jest wyczuwalna.
    A psy są zapowiedzią czynnika wyzwalającego.


    Wybacz, że Ci tak poleciałam z interpretacją. Tak strasznie chciałabym w nią umieć, a mogę zdać się jedynie na jakieś mgliste uczucia. Nie wiem, czy blisko, czy pudło.

    Bardzo dobrze się czytało. Tekst mocno niepokojący, aż czuję Twój ból podczas pisania. I ten napływ ciężkich emocji już po wyrzuceniu go z siebie.
    Mimo wszystko winszuję, bo to naprawdę kawał dobrej poezji.

    Na Boga, nie żałuję, że tu przyszłam.
  • Łooo. Jaki soczysty komentarz. Wieczorem obadam go szczegółowo. Pięknie dziękuję, Ench.
  • "Tytul mniej pretensjonalny" i znaczacy, jest taki krotkometrazowy film z 1929 - "Pies andaluzyjski", poczatki kina surrealistycznego. Aa, napisalam to, i zauwazylam, ze i Ty w zdaniu nastepnym o tym napisalas :).
    A wiec tylko Ty niesamowicie skojarzylas nawiazanie do tytulu.
    W tym filmie swietne jwst wrazenie zupelnego zagubiona, sceny sa specyficzne i rozpaczliwie szuka sie sensu. Jakiegos powiazania miedzy nimi.

    Miasto. Tak, lubie coraz bardziej sugestywnie przedstawiac miasto jak pozerajacego swoje dzieci potwora.

    "Dlatego należy, trzeba zabić tą szansę u innych. " nie, tytaj motyl tylko jakby kojarzyl sie ze wspomnieniem, nie byl sam w sobie metaforą.

    "Ale co jeśli naprawdę ''sławne postacie sceny helleńskiej, Prometeusz, Edyp i tak dalej, są tylko maskami pierwotnego bohatera – Dionizosa''?"

    Podmiot znów się obawia" - tak, obawia. Masek, balow przebierancow. I obawia i lubi.

    Piszesz piekne komentarze, takie rozbudowane. Serduszko sie cieszy, ze Ci sie chcialo. Bardzo ciekawie bylo poznac Twoj punkt widzenia. Jakbys jeszcze miala kiedys ochote tak rozlegle komentować, to ja zapraszam.

    :)
  • Enchanteuse 04.08.2018
    e make i ka pololi bardzo proszę.
    Czyli ogólnie z interpretacją mniej więcej trafiłam. Dzisiaj być może przysiądę, zobaczę.
    Lubię tak pisać jak trafię na coś pięknego od strony wizualno-skojarzeniowej. Czy piękne w jakikolwiek inny sposób :)
  • Anonim 18.08.2018
    O! Jak Dobrze, że tu trafiłam.
  • Ja tez sie ciesze :).
    Wciaz pozostaje pod urokiem tego Twojego mangowca, wiec jesli Ci sie choc troszke toto podobalo, to jestem dumna xd.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania