Pulp fiction-Niebezpieczne pożądanie

Igor zdyszany zamknął za sobą okno. Usiadł niepewnie na skrzypiącym łóżku. Rozejrzał się po pokoju, mogącym posłużyć za definicje słowa “Porządek”. Ściany były siwo białe, bez żadnych ozdób. Na żadnym meblu nie można było dostrzec grama kurzu. W tym czasie dziewczyna, którą poznał raptem parę godzin temu na domówce u kolegi usiadła mu na kolanach.

-Kiedyś podobnie musiałem się włamywać do własnego domu, kiedy zgubiłem klucze.- Plótł co mu ślina na język przyniesie.- Naszła już pora byś zdradziła mi swoje imię?

- A jak chcesz żebym miała na imię?

Głos jej elektryzował równie jak dotyk. Niewinnie jak kociak długim fioletowym pazurkiem bawiła się grzywką Igora.

- Nie wiem...mówiłaś, że twoi rodzice nie lubią gości, nie będą mieć nic przeciwko, gdy…

Dla wpatrzonego w bursztynowe oczy dziewczyny Igora język wywijał akrobatyczne sztuczki. Nie mogąc znaleźć błąkających się po głowie słów. Czuł jak pęcznieje mu serce w klatce piersiowej oraz wzbierające fale podniecenia oblewają jego okrągłe policzki rumieńcami. Chciał stać, lecz nie miał pojęcia jak zakomunikować to nowo poznanej koleżance, która wygodnie rozsiadła się na jego kolanach.

- Spokojnie powinni wrócić późno.

-Ale ja nie mogę, znaczy...- Motał się czy powiedzieć prawdę.

- Masz już ukochaną?

- ...tak, znaczy nie. Mam na myśli, że niedawno zerwaliśmy. Jeszcze, jakby do końca się z niej wyleczyłem.

- Biedaczek z ciebie. Dlaczego zerwaliście?

-Dlaczego- Powtórzył mamrocząc- Nie chciała spełnić jednej mojej fantazji.

-Jakiej?- Dziewczyna się rozpromieniła. Zawieszając mu ręce za szyje, Igor czuł jak swoim wyznaniem odkrył w niej nowe punkty zapalne.

-Nie powinienem.

Wtem powaliła go na materac namiętnie całując z sporym kunsztem. Sprawiła, że ciało Igora dostało paraliżu. Nagle się poderwała, mówiąc.

-Dziś nazywaj mi Judy. Idę przynieść coś Tobie do picia na odwagę. Jak wrócę spełnię twoją fantazje.

 

Wyszła z pokoju zgrabnym krokiem. Igor nie mógł oderwać wzroku od jej krągłej figury wyeksponowanej za pomocą obcisłej różowej bluzeczki sięgającej tylko do pęka i obcisłych jeansów. Pozostając w amoku zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Nad biurkiem, przybite do tablicy korkowej dyplomy za udział w szkolnym wolontariacie. Dziewczyna naprawdę nazywała się Bianka Miśkiewicz. Jedyną fotografia była z rodzicami za dzieciństwa. Jako dziewczynka miała blond loki, zapewne domyślał się Igor musiała je przemalować na rude. Na biurku panował pedantyczny ład. Odstęp między ułożonymi książkami, zeszytami, przyborami wydawał się idealnie odmierzonym symetrycznym wzorem. Do Igora dobiegały hałasy z kuchni.

W kieszeni zawibrował mu telefon. Jego dźwięk niczym nikczemny budzik wyrwał go z snu, przed którego spełnieniem odrywać głowy od poduszki nie chciał.

 

“Już kochanie czuje się lepiej. Wyspałam się i bingewatchuje wiedźmina. Nie zapomnij złożyć dla Maxa ode mnie życzeń.

PS. baw się dobrze, ale nie za dobrze ;) “

Głosy sumienia nie zdążyły odtworzyć ust, Judy poprosiła aby zszedł jej pomóc. Na tacy karafka do połowy wypełniona bursztynowym płynem i dwie pełne szklaneczki. Judy po sosnowych schodach szła przodem Igor jak psiak kuszony przekąską wspinał się za nią. Wpatrzony w jej wdzięki wylał nieco zawartości jednej z niej na przedostatni stopień.

W pokoju Judy schwyciła szklaneczkę w szpony, wychylił duszkiem puszczając oczko do Igora. Po zwilżeniu warg skrzywił się i odstawił swoją kolejkę. Judy porwała go na łóżko. Wbiła paznokcie głęboko w jego skórę. Igor wrzasnął. Dziko pachnące perfumy zawładnęły zmysłami Igora, zakuwając je w łańcuchy. Zaświeciła mu ogromny biustem przed twarzą.

-Rwij.-rozkazała

Bez chwili zwłoki zaparł się, naprężył wiotkie mięśnie, z wielkim wysiłkiem rozerwał jej bluzkę z głośnym trzaskiem nici. Ciało Igora się ulotniło. Umysł wzbił się pod sufit tworząc tornado dopaminy. Szmer rozpinanego rozporka. Szelest spodni oraz mruczenie Judy, pieściły uszy Igora

-Teraz mnie zbij.

W stanie podobny do delirium spoliczkował Judy. Zapragnęła raz jeszcze, tylko, że mocniej. Plaśnięcia niosły się echem Przyłożył jej starannie patrząc jak policzki pulchną. Po tym dziewczyna wyciągnęła mu wprawnym ruchem telefon z kieszeni.

-Teraz mnie goń.-rzekła.

Zaczęła uciekać, chłopak ruszył za nią pędem. Judy. Poślizgnęła się za rozlanej whisky. Wywinęła fikołka w dół. Chłopak padł na kolana przez opuszczone spodnie. Oddając jednostajny krzyk, którego zwieńczeniem był odgłos łamiącego się karku Judy. Ogniste loki opadły na jej twarz, a broda na kręgi szyjne. Igor zwymiotował, gdy to zobaczył. W tym samym momencie przekręcił się zamek w drzwiach. Do domu weszło małżeństwo w średnim wieku ubrane w wyjściowe stroje. Instynkt kazał uciekać Igorowi, lecz niemożliwe było dla niego w tej sekundzie powstanie z kolan. Nogi miał miękkie. Dwa kroki od nich leżała martwa Judy, na górze schodów był jakiś chłopak. Kobieta zobaczywszy Judy wypuściła torebkę z dłoni zamierając bez słowa. Mężczyzna w nie mniejszym szoku przyjrzał się dla dziewczyny w poszarpanej bluzie, bez spodni z spuchniętą na twarzy. Zacisnął potężne pięści. Podniósł rozdygotany głowę ku Igorowi.

-To był wypadek. Nie chciałem skrzywdzić waszej córki.- Zaczął się tłumaczyć.

Kobieta wlepiona wzrokiem w ciało cichymi słowami nieśmiało wypełzającymi wyszeptała.

-To nie nasza córka.

KONIEC

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Targówek 11.01.2021
    Wiesz jak we Francji mówią na ćwierćfunciaka z serem?
  • Narrator 11.01.2021
    Fajnie się czytało. Dobrze napisana historia. Kilka literówek, ale to drobiazg. Cztery gwiazdki plus jedna za tego trupa na końcu. Pozdrawiam.
  • Vincent Vega 11.01.2021
    Dziękuję bardzo za lekturę. Postaram się poprawić błędy. Pozdrawiam serdecznie:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania