"Pamięć" - Prolog
Zamknij oczy. Wsłuchaj się w moje słowa. Wyobraź sobie to. Pierwszy cieplejszy dzień marca. Promienie słoneczne przedzierają się przez szare, zmęczone długą zimą gałęzie drzew, na których powoli budzi się nowe życie. Ludzie chodzą jakby trochę wolniej się śpiesząc, biorą w płuca głęboko kolejne drgania chłodnego, ale rześkiego powietrza. Dzień na pozór taki sam jak poprzedni, jednak każdy zauważa niewidzialną różnicę. Nawet irytujący odgłos betoniarki, który budził nas od jakiegoś czasu codziennie o szóstej, napawa tym razem harmonią i nadzieją. Wszędzie unosi się tajemnicza aura szczęścia. Widzisz to?
To był piękny dzień. Budząc się rano do szkoły, za oknem zobaczyłam lazurowe, letnie wręcz niebo. Wstałam czym prędzej, odświeżyłam się, ubrałam, złapałam jabłko w rękę i szybko wyszłam na świeże powietrze. 5 minut dzieliło mnie od szkoły. Wybrałam tę sama drogę, co zawsze, jednak tym razem patrzyłam na każdy jej detal, jakbym widziała go po raz pierwszy. Nic nie było takie jak wcześniej. Nawet starszy pan, który przeprowadza dzieci przez jezdnie, wyglądał zadziwiająco młodo, jakby coś się w nim obudziło.
Zobaczyłam swoje liceum, które dziwnym trafem przestało przypominać mi zimne, odrzucające blokowiska za czasów komuny. Kiedy weszłam do środka zobaczyłam ich wszystkich. Całą zgraję młodych ludzi, ciekawych świata, siebie samych. To byli moi przyjaciele - im również udzielił się wiosenny nastrój. Stali pod klasą, zarażając korytarz śmiechem. Byli tacy wyjątkowi, miałam farta trafiając na nich. Bez nich byłoby o wiele gorzej w niektórych momentach. To oni nie pozwalali mi "uciekać", kiedy pojawiały się problemy. Przy nich wszystko stawało się lepsze. Znasz to uczucie?
Kilka godzin w szkole minęło nam bez większych oporów. Po ostatnim dzwonku, pełni energii wyskoczyliśmy "dotlenić" się po lekcjach. W końcu skończyliśmy siedząc w naszym miejscu. Uliczka obok szkoły, która na brzegach otoczona była kilkoma domami. Ostatni z nich - opuszczony, stanowił naszą bazę. Za rzędem dużych drzew, które zasłaniały posiadłość, stała drewniana ławka, gdzie zawsze się spotykaliśmy. Dawno tam nie byliśmy, prawie przez całą zimę. Skończyło się tak, że do domu wróciłam dopiero wieczorem i padłam na łóżko zasypiając w głęboki sen. Tamtego dnia wszystko było wyjątkowe. Tamtego dnia byłam niesamowicie szczęśliwa. Tamtego dnia zostałam zamordowana.

Komentarze (3)
"Skończyło się tak, że do domu wróciłam dopiero wieczorem i padłam na łóżko(tu przecinek), zasypiając w głęboki sen."
Czasowniki oddzielaj przecinkiem lub spójnikiem.
To o morderstwie na końcu zaciekawia i wprowadza zamęt. Opisałaś cały dzień, a tu nagle bum. Narratorka mówi, że została zamordowana, czekam na kolejne części i zostawiam 4, bo moim zdaniem jak najbardziej ok.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania