Ok. Będzie na raty.
Kropki w tytule, to słaby pomysł.
"Po tym co ujrzałem łzy i krew mieszały się na mojej twarzy." - dziwne zdanie pod kątem interpunkcji.
"Nie mogłem rozpoznać kto to był." - w odniesieniu do głów, to może - kim były albo - do kogo należały czy coś.
"Otwieram oczy i widzę postać. Jestem okryty, to nie może być prawda." - od tego momentu zmieniasz czas narracyjny, ale tylko na kilka zdań, bo w dialogubpowracasz do poprzedniego. Ujednolić.
"- Kiwnąłem głową zgadzając się." - w takich miejscach, nie będę wyciągał wszystkich, bo nie ma sensu, brakuje przecinka. Ogarnij program ortograf pl. Lub language tool, choć nie podkąłdaj w nim Bóg wie jakiej wiary. Ot, żeby się doszkolić.
"- Pomogę ci, zaufaj mi – szepnął delikatny głos. "- nie mam pewności czy źle, ale na pewno neifrasobliwie. Lepiej.
Pomogę ci, zaufaj mi — szepnął ktoś, delikatnym głosem. - personalilizujesz postać, a nie pogłos.
Następne zdanie.
"Postać ta schyliła się po wodę, której dała mi się napić – była to wielka ulga. " - mnożysz dookreślenia. Słowa zapychacze. Ucz się amputacji słó, które nic nie wnoszą. Tutaj takim słowem na pewno jest "ta"
"Postać schyliła się po wodę, której dała mi się napić – była to wielka ulga."
Możesz, jeśli chcesz, iść o krok dalej i już doglądać tekstu pod kątem amputacji/wymiany częto występujących słów. Jednym z nich jest "się". Tu występuje już dwa razy. Eliminacja przykładowa to:
"Postać schyliła się po wodę, której następnie dała mi skosztować – była to wielka ulga.
Alternatywa
Nieznajomy nabrał wody, pozwalając mi jej skosztować. Ogniska wielkiej ulgi oblały me umęczone ciało. - wiadomo, tu już przekolorowałem, ale chodzi mi o zasadę. O żonglerkę słowami. Popróbuj.
I dalej.
"Następnie obmyła mi twarz dłonią. Ruszyliśmy gdzieś. Wydawało mi się że to kobieta, ale pod osłoną nocy nie wiele dostrzegałem. Droga dawała mi się we znaki." — sam się przyjrzyj. Co widzisz? Pomijam błąd w zapisie nie wiele – niewiele.
Tak. 3X mi. To masakra, jeśli i dzie o nadmierne dookreślanie personalne. Kontekst załatwia wszystko. Do przebudowy.
Następnie obmyła mi twarz i ruszyliśmy. Miałem nieodparte wrażenie, że to kobieta, ale pod osłoną nocy niewiele dostrzegałem. Znój wędrówki dawał się we znaki. - tak na szybko. I wiem, jest też kanciste, ale jestem już kapkę zajebany. Nie mam zamiaru Ci tu podawać rozwiązań, tylko ponaświetlać guzy. Se wytniesz sam.
Ok. Ostatni fragment na dziś. Wolę to zrobić tak, fragmentarycznie, ale w miarę dokładnie. Niech tam inni Twoi fani Ci wpierdzielają piątki i piszą że świetne. Mało to rozwojowe.
Więc:
" Nastał kolejny dzień. Słońce na niebie nie (było) jeszcze wysoko, a upał (był) już nie do zniesienia. Czułem jak ktoś dotyka mojej rany. Otworzyłem oczy i ujrzałem młodą kobietę tak piękną, że nie wierzyłem, iż to może być prawda. Jej długie czarne niczym leśne kruki włosy wiły się na piersiach. Błękitne oczy wpatrywały się we mnie. Miała na sobie szaty, które dodawały jej uroku. Szyję zdobił sporych rozmiarów wisior. Stała boso. " — taki oto fragment Twój.
I teraz tak. To jest w sumie naprawdę spoko fragmencik. Broni się. Muszę uczciwie przyznać. Było/był można ubić i lekko pogrzebać, ale jest gites. Trochę początkowe zdania stoją do siebie bowiem. Tak, nie zazębiają sie. Jest poczucie odzielności, ale ok.
"Nastał kolejny dzień, było wcześnie. Słońce dopiero wdrapywało się po niebie, a upał już rozgotowywał kości i przypiekał skóre. Czułem jak ktoś dotyka mojej rany. Otworzyłem oczy, widząc młodą kobietę, tak piękną, że nie wierzyłem, iż to może być prawda. Jej długie czarne niczym leśne kruki włosy, wiły się na piersiach. Błękitne oczy wpatrywały się we mnie. Miała na sobie szaty,* które dodawały jej uroku. Szyję zdobił sporych rozmiarów wisior. Stała boso. " może zamiast pisać alternatywy, wypisze na co bym zwrócił uwagę.
Nastał kolejny dzień. Wiadomo, że kolejny w sumie.
Zapisałem rozgotowywał i przypiekał w myśl przesadnej, nadkwiecistej opisowości. Wszysko w zgodzie z zasadą: Pokazuj, a nie opisuj. Człowiek ma pięć zmysłów. Nieszczędź swoim bohaterom żadnego z nich. Uderzaj z różnych stron i pod różnymi kątami, a nie tylko: wzrok, słuch – czasem dotyk.
Czułem jak ktoś dotyka mojej rany – ale co czuł – opisz może odczucie. I może nie "jak" a że. Bo jeśli jak, to... jak?
Piękną kobietę? Ale jak piękną? Pokaż mi ją? Znaczy nie napierdol opisu na trzy strony, ale dwa skompresowane zdania. A nie, mata, jest piękna i dali jazda. Tu napisałeś o włosach i ok, ale jeszcze cuś.
*Tak samo z jej ubranie/szafy. No urroku, ale jakie ubranie? Suknię, ieckę, dres Pumy?
W sumie to jej opis jest nawet ok, jak tak myślę. Jest że boso i że wisior. Nie. Wycofuję zarzut o zły jej opis.
Ok, tyle na szybko. Niestety jestem przezajebany na dwustu frontach i mogłem Ci poświęcić tylko godzinkę.
Ciaox
wielkie dzięki za tą opinie i uwagi. jestem wdzięczny wiem na co zwrócić uwagę i poprawić błędy :) a powiedz co do samego pomysłu i czy jest ciekawie ?
i zdecydowanie bardziej wolę uwagi mniej przyjemne ale konstruktywne niż pisać że jest git a nie jest ;) jeśli mogę to będę w komentarzach dodawał nowe fragmenty. liczę na uwagi w miarę możliwości
Nic nie mogę obiecać, bo mam teraz dużo różnych inicjatyw. Co do samego pomysłu i czy się podobało.
Podobałoby się, gdybym oddzielił fabularną od technicznej warstwy. Tak, nie mam zdania. Nie uważam treści ani za szczególnie wtórną, ani odkrywczą. Nie wypowiem się więc jednoznacznie.
Przez kolejne dni w obozie panował spokój. Skóry zostały oprawione, a mięso przygotowane na posiłki. Codziennie odwiedzałem kowala i próbowałem się z nim zaprzyjaźnić.
- Witaj Aalonie ! - radośnie przywitałem się.
- Danilosie jak się masz ?
- Całkiem dobrze, powiedz co dziś robisz ?
- Próbuję wykuć włócznię, choć jest trudno.
- Mogę się poprzyglądać ?
- Oczywiście, może wina się napijesz ? Mam odrobinkę schowane na własny użytek – stwierdził przebiegle.
- Chętnie skosztuję – ciekaw byłem jak smakuje. Sięgnął po dzban.
- Kwaśne i mocne ! - niezbyt dobre.
- Wiem, wiem – kończą się zapasy. Niedługo zima nadejdzie i trzeba będzie jakoś ją przetrwać. Znów nasze wozy z towarami ruszą na handel w dalsze zakątki. Musimy być przy tym ostrożni, nie wiadomo na kogo się trafi i czy nie sprowadzi to zagrożenia na nas.
- To męczące i niewygodne – stwierdziłem.
- Owszem, ale tak trzeba – wzruszył ramionami.
- Wracam do wykuwania bo przy winie i dobrym towarzystwie to można cały dzień spędzić.
- Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz – odpowiesz mi ?
- Pytaj śmiało ! - ochoczo rzekł.
- W jaki sposób niepostrzeżenie mogę się stąd wymknąć ?
- Oj bracie ! Tu nikt nikogo nie trzyma siłą.
- Możesz wychodzić kiedy zechcesz.
Tak wiedziałem co miał na myśli.
- Jeśli konia potrzebujesz to musisz z Jativem o tym pomówić. Choć jest stary to wielu się z nim liczy i szanuje.
- Dzięki, pójdę już.
- Uważaj na siebie poza obozem – odparł.
Miałem szczęście chłopak znów zajmował się końmi. Opowiedziałem mu o swoich planach, nie wiem czemu – chyba wzbudził moje zaufanie. To dobry dzieciak.
Chciał abym wyruszył na „Nidraju”. Ale jeszcze Jatvi musiał się zgodzić. Ruszyłem w stronę jego chaty i po wejściu zauważyłem jakby spał przy stole. Pomyślałem – pewnie za dużo wina wypił i pomogę mu wstać. Osunął się na ziemię – dotarło do mnie, że nie żyje. Wybiegłem na zewnątrz i jak oszalały wołałem o pomoc. W chacie kobieta patrzyła na mnie i leżącego starca.
- Zabiłeś go ! - wrzeszczała.
- Ja nie, ja tylko… - nie wiedziałem co powiedzieć. Nie wierzyła i zawiadomiła pozostałych. Siłą wyciągnęli mnie na powietrze i rzucili na ziemię – krzyczeli morderca ! Rozległ się wrzask.
- Co tu się dzieje !
Nie mogłem się bronić i przyjąłem kilka kopnięć.
- Wystarczy tego ! - Szamisa starała się opanować sytuację.
Tłum nie dawał za wygraną.
- Zabił Jativa ! Zabił Jativa !
- Przestańcie !
- Wstań i powiedz czy to prawda ?
- Chciałem poprosić o konia, aby opuścić wioskę.
- Czemu? - potem o tym pomówimy.
Szybkim krokiem weszła do chaty i jakiś czas później stanęła przed nami.
- Jativ umarł, nie został zabity – rzekła.
Niedowierzanie było widoczne na twarzach pozostałych.
- Ukaże wam prawdę.
- Chciał abym to ja po jego śmierci przewodziła.
Nie wszystkim to się spodobało zwłaszcza tej która mnie oskarżyła. Dziwnie się zachowywała i podejrzanie to wyglądało. Ale to nie było teraz najważniejsze.
- Nie będzie żadnej koronacji bo królową nie jestem, będę robić to co robię i pomagać. Wieczorem przygotujemy ciało i odprawię „rytuał odejścia”. A teraz niech wszyscy wrócą do swoich obowiązków - proszę.
-Danilosie chodź ze mną - zniknęliśmy pomiędzy drzewami będąc w lesie.
- Czemu chciałeś wyjechać ?
- Muszę wrócić tam i odzyskać to co do mnie należy.
- Wiem co masz na myśli tylko czy ciągle tam jest ?
-Tego nie wiem i muszę się przekonać.
- Jak zamierzasz udowodnić to, że go nie zabiłem ?
- Zobaczysz, bądź cierpliwy – wracajmy.
W wiosce panowała napięta atmosfera, smutek i żal dominowały. Zabrałem swój kij i ruszyłem na wzgórze. Chciałem jakoś odreagować, wtedy zatrzymał mnie Aalon i rzekł, że chętnie wypróbuje swoją nową broń - zgodziłem się.
- Cóż to za dzieło ?
- Zobacz co udało mi się zrobić - grot włóczni. Muszę go jeszcze dopracować, ale sprawdzę jak się spisuje.
- Gotowy ?
- Do czego ?
- Łap kij i walczymy. Nie będziesz przecież bił się z drzewem.
Nie jestem może wielkim znawcą walki, ale dobrym kompanem. Zgodziłem się w w końcu to przyjacielska walka. Odgłosy ścierającej się broni były głośne. Po walce byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi.
- Dziękuję za ciężki i wyczerpujący trening.
- Możesz na mnie liczyć - rzekł Aalon.
- Chciałbyś więcej i lepszej broni wykuwać ?
- Pewnie, tylko potrzebne są nowe wzory.
- Nie zadręczaj się tym o co ciebie oskarżają – próbował mnie pocieszyć.
- Mintra to samotna kobieta, jest niespokojna i podejrzliwa. Zabrali jej męża, dzieci i od tamtej pory jest taka dziwna. Każdy kogoś stracił.
- A ty ?
- Nie mam rodziny więc, czasem pomagałem w kuźni. Zarabiałem trochę złota i spędzałem czas na piciu. Jativ poznał mnie w karczmie i pokazał inną drogę w życiu. Zabrał tutaj i powiedział: „ to będzie twój nowy dom i życie” - wskazał oczywiście na kuźnię. Z jednej strony się cieszyłem, a z drugiej wciąż ciągnęło do picia. Z czasem pokonałem pokusę. Ciągle się zastanawiam czemu to zrobił ? Nigdy go o to nie spytałem, a teraz nigdy się nie dowiem.
- Wystarczy gadaniny. Wracamy do treningu.
- Jeszcze jeden ? - spytałem z wielkim zdziwieniem.
- Musimy się szkolić by być gotowym do walki. Mało kto umie walczyć więc… sam rozumiesz ? Zaczęło się ściemniać i wracaliśmy. W obozie ciało było już przygotowane do rytuału i ułożone na stosie kamieni. Wszyscy się zebrali, większość płakała inni milczeli. Szamisa podążała w kierunku swojego mistrza z fiolką wypełnioną niebieskim płynem. Zapanowała idealna cisza.
- Teraz zobaczycie, że nasz przyjaciel Danilos nie zabił.
Serce mocniej biło i szybciej dychałem. Denerwowałem się tym co nastąpi.
Otworzyła fiolkę, rozlała wokół ciała wypowiadając przy tym zaklęcia.
Aktualnie tekst pierwotny zniknął calkowicie. Co do dyskusji technicznej, przejrzałem ją w skrócie. Większość uwag trafna, ale trafiły się też takie, które uznałem za nadmiernie wydumane. Przykladowo, zastąpienie zwrotu "napić się " słowem "skosztować". Moim zdaniem niezbyt szczęśliwa propozycja, bo znaczenie jednak odrobinę odmienne. Kosztować można np. wina dobrego gatunku, w przypadku wody to już naciągane. Może ewentualnie krystalicznie czystej z jakiegoś górskiego strimienia, ale tutaj chodziło raczej o wodę najzupełniej zwyczajną.
Pobudzasz tymi komentarzami, odświeżasz zainteresowanie podbijasz... ale to tak nie działa.
Kto był - był. Dostałeś sugestie, jeśli ogarnąłeś, to git, ale jest to bardziej dla Ciebie i na przyszłość.
Nie ma co podbijać ogląda... czytalności.
Popraw dla Ciebie i pisz dalej. Wstawiaj nowe treści. Nie nawołuj do tej jednej.
Pozdrox
Komentarze (46)
https://nieznznacihistoria.blogspot.com/?m=1
zapraszam do zapoznania się z moim.
A jeśli chidzi: co sądzę, napiszę Ci wieczorem, bo nie chcę jednym zdaniem.
Kropki w tytule, to słaby pomysł.
"Po tym co ujrzałem łzy i krew mieszały się na mojej twarzy." - dziwne zdanie pod kątem interpunkcji.
"Nie mogłem rozpoznać kto to był." - w odniesieniu do głów, to może - kim były albo - do kogo należały czy coś.
"Otwieram oczy i widzę postać. Jestem okryty, to nie może być prawda." - od tego momentu zmieniasz czas narracyjny, ale tylko na kilka zdań, bo w dialogubpowracasz do poprzedniego. Ujednolić.
Na razie tyle.
Zbyt dużo dookresleń. Słów typu: mi, mnie, moje.
"- Kiwnąłem głową zgadzając się." - w takich miejscach, nie będę wyciągał wszystkich, bo nie ma sensu, brakuje przecinka. Ogarnij program ortograf pl. Lub language tool, choć nie podkąłdaj w nim Bóg wie jakiej wiary. Ot, żeby się doszkolić.
"- Pomogę ci, zaufaj mi – szepnął delikatny głos. "- nie mam pewności czy źle, ale na pewno neifrasobliwie. Lepiej.
Pomogę ci, zaufaj mi — szepnął ktoś, delikatnym głosem. - personalilizujesz postać, a nie pogłos.
Następne zdanie.
"Postać ta schyliła się po wodę, której dała mi się napić – była to wielka ulga. " - mnożysz dookreślenia. Słowa zapychacze. Ucz się amputacji słó, które nic nie wnoszą. Tutaj takim słowem na pewno jest "ta"
"Postać schyliła się po wodę, której dała mi się napić – była to wielka ulga."
Możesz, jeśli chcesz, iść o krok dalej i już doglądać tekstu pod kątem amputacji/wymiany częto występujących słów. Jednym z nich jest "się". Tu występuje już dwa razy. Eliminacja przykładowa to:
"Postać schyliła się po wodę, której następnie dała mi skosztować – była to wielka ulga.
Alternatywa
Nieznajomy nabrał wody, pozwalając mi jej skosztować. Ogniska wielkiej ulgi oblały me umęczone ciało. - wiadomo, tu już przekolorowałem, ale chodzi mi o zasadę. O żonglerkę słowami. Popróbuj.
I dalej.
"Następnie obmyła mi twarz dłonią. Ruszyliśmy gdzieś. Wydawało mi się że to kobieta, ale pod osłoną nocy nie wiele dostrzegałem. Droga dawała mi się we znaki." — sam się przyjrzyj. Co widzisz? Pomijam błąd w zapisie nie wiele – niewiele.
Tak. 3X mi. To masakra, jeśli i dzie o nadmierne dookreślanie personalne. Kontekst załatwia wszystko. Do przebudowy.
Następnie obmyła mi twarz i ruszyliśmy. Miałem nieodparte wrażenie, że to kobieta, ale pod osłoną nocy niewiele dostrzegałem. Znój wędrówki dawał się we znaki. - tak na szybko. I wiem, jest też kanciste, ale jestem już kapkę zajebany. Nie mam zamiaru Ci tu podawać rozwiązań, tylko ponaświetlać guzy. Se wytniesz sam.
Ok. Ostatni fragment na dziś. Wolę to zrobić tak, fragmentarycznie, ale w miarę dokładnie. Niech tam inni Twoi fani Ci wpierdzielają piątki i piszą że świetne. Mało to rozwojowe.
Więc:
" Nastał kolejny dzień. Słońce na niebie nie (było) jeszcze wysoko, a upał (był) już nie do zniesienia. Czułem jak ktoś dotyka mojej rany. Otworzyłem oczy i ujrzałem młodą kobietę tak piękną, że nie wierzyłem, iż to może być prawda. Jej długie czarne niczym leśne kruki włosy wiły się na piersiach. Błękitne oczy wpatrywały się we mnie. Miała na sobie szaty, które dodawały jej uroku. Szyję zdobił sporych rozmiarów wisior. Stała boso. " — taki oto fragment Twój.
I teraz tak. To jest w sumie naprawdę spoko fragmencik. Broni się. Muszę uczciwie przyznać. Było/był można ubić i lekko pogrzebać, ale jest gites. Trochę początkowe zdania stoją do siebie bowiem. Tak, nie zazębiają sie. Jest poczucie odzielności, ale ok.
"Nastał kolejny dzień, było wcześnie. Słońce dopiero wdrapywało się po niebie, a upał już rozgotowywał kości i przypiekał skóre. Czułem jak ktoś dotyka mojej rany. Otworzyłem oczy, widząc młodą kobietę, tak piękną, że nie wierzyłem, iż to może być prawda. Jej długie czarne niczym leśne kruki włosy, wiły się na piersiach. Błękitne oczy wpatrywały się we mnie. Miała na sobie szaty,* które dodawały jej uroku. Szyję zdobił sporych rozmiarów wisior. Stała boso. " może zamiast pisać alternatywy, wypisze na co bym zwrócił uwagę.
Nastał kolejny dzień. Wiadomo, że kolejny w sumie.
Zapisałem rozgotowywał i przypiekał w myśl przesadnej, nadkwiecistej opisowości. Wszysko w zgodzie z zasadą: Pokazuj, a nie opisuj. Człowiek ma pięć zmysłów. Nieszczędź swoim bohaterom żadnego z nich. Uderzaj z różnych stron i pod różnymi kątami, a nie tylko: wzrok, słuch – czasem dotyk.
Czułem jak ktoś dotyka mojej rany – ale co czuł – opisz może odczucie. I może nie "jak" a że. Bo jeśli jak, to... jak?
Piękną kobietę? Ale jak piękną? Pokaż mi ją? Znaczy nie napierdol opisu na trzy strony, ale dwa skompresowane zdania. A nie, mata, jest piękna i dali jazda. Tu napisałeś o włosach i ok, ale jeszcze cuś.
*Tak samo z jej ubranie/szafy. No urroku, ale jakie ubranie? Suknię, ieckę, dres Pumy?
W sumie to jej opis jest nawet ok, jak tak myślę. Jest że boso i że wisior. Nie. Wycofuję zarzut o zły jej opis.
Ok, tyle na szybko. Niestety jestem przezajebany na dwustu frontach i mogłem Ci poświęcić tylko godzinkę.
Ciaox
Podobałoby się, gdybym oddzielił fabularną od technicznej warstwy. Tak, nie mam zdania. Nie uważam treści ani za szczególnie wtórną, ani odkrywczą. Nie wypowiem się więc jednoznacznie.
- Witaj Aalonie ! - radośnie przywitałem się.
- Danilosie jak się masz ?
- Całkiem dobrze, powiedz co dziś robisz ?
- Próbuję wykuć włócznię, choć jest trudno.
- Mogę się poprzyglądać ?
- Oczywiście, może wina się napijesz ? Mam odrobinkę schowane na własny użytek – stwierdził przebiegle.
- Chętnie skosztuję – ciekaw byłem jak smakuje. Sięgnął po dzban.
- Kwaśne i mocne ! - niezbyt dobre.
- Wiem, wiem – kończą się zapasy. Niedługo zima nadejdzie i trzeba będzie jakoś ją przetrwać. Znów nasze wozy z towarami ruszą na handel w dalsze zakątki. Musimy być przy tym ostrożni, nie wiadomo na kogo się trafi i czy nie sprowadzi to zagrożenia na nas.
- To męczące i niewygodne – stwierdziłem.
- Owszem, ale tak trzeba – wzruszył ramionami.
- Wracam do wykuwania bo przy winie i dobrym towarzystwie to można cały dzień spędzić.
- Ciekawi mnie jeszcze jedna rzecz – odpowiesz mi ?
- Pytaj śmiało ! - ochoczo rzekł.
- W jaki sposób niepostrzeżenie mogę się stąd wymknąć ?
- Oj bracie ! Tu nikt nikogo nie trzyma siłą.
- Możesz wychodzić kiedy zechcesz.
Tak wiedziałem co miał na myśli.
- Jeśli konia potrzebujesz to musisz z Jativem o tym pomówić. Choć jest stary to wielu się z nim liczy i szanuje.
- Dzięki, pójdę już.
- Uważaj na siebie poza obozem – odparł.
Miałem szczęście chłopak znów zajmował się końmi. Opowiedziałem mu o swoich planach, nie wiem czemu – chyba wzbudził moje zaufanie. To dobry dzieciak.
Chciał abym wyruszył na „Nidraju”. Ale jeszcze Jatvi musiał się zgodzić. Ruszyłem w stronę jego chaty i po wejściu zauważyłem jakby spał przy stole. Pomyślałem – pewnie za dużo wina wypił i pomogę mu wstać. Osunął się na ziemię – dotarło do mnie, że nie żyje. Wybiegłem na zewnątrz i jak oszalały wołałem o pomoc. W chacie kobieta patrzyła na mnie i leżącego starca.
- Zabiłeś go ! - wrzeszczała.
- Ja nie, ja tylko… - nie wiedziałem co powiedzieć. Nie wierzyła i zawiadomiła pozostałych. Siłą wyciągnęli mnie na powietrze i rzucili na ziemię – krzyczeli morderca ! Rozległ się wrzask.
- Co tu się dzieje !
Nie mogłem się bronić i przyjąłem kilka kopnięć.
- Wystarczy tego ! - Szamisa starała się opanować sytuację.
Tłum nie dawał za wygraną.
- Zabił Jativa ! Zabił Jativa !
- Przestańcie !
- Wstań i powiedz czy to prawda ?
- Chciałem poprosić o konia, aby opuścić wioskę.
- Czemu? - potem o tym pomówimy.
Szybkim krokiem weszła do chaty i jakiś czas później stanęła przed nami.
- Jativ umarł, nie został zabity – rzekła.
Niedowierzanie było widoczne na twarzach pozostałych.
- Ukaże wam prawdę.
- Chciał abym to ja po jego śmierci przewodziła.
Nie wszystkim to się spodobało zwłaszcza tej która mnie oskarżyła. Dziwnie się zachowywała i podejrzanie to wyglądało. Ale to nie było teraz najważniejsze.
- Nie będzie żadnej koronacji bo królową nie jestem, będę robić to co robię i pomagać. Wieczorem przygotujemy ciało i odprawię „rytuał odejścia”. A teraz niech wszyscy wrócą do swoich obowiązków - proszę.
-Danilosie chodź ze mną - zniknęliśmy pomiędzy drzewami będąc w lesie.
- Czemu chciałeś wyjechać ?
- Muszę wrócić tam i odzyskać to co do mnie należy.
- Wiem co masz na myśli tylko czy ciągle tam jest ?
-Tego nie wiem i muszę się przekonać.
- Jak zamierzasz udowodnić to, że go nie zabiłem ?
- Zobaczysz, bądź cierpliwy – wracajmy.
W wiosce panowała napięta atmosfera, smutek i żal dominowały. Zabrałem swój kij i ruszyłem na wzgórze. Chciałem jakoś odreagować, wtedy zatrzymał mnie Aalon i rzekł, że chętnie wypróbuje swoją nową broń - zgodziłem się.
- Cóż to za dzieło ?
- Zobacz co udało mi się zrobić - grot włóczni. Muszę go jeszcze dopracować, ale sprawdzę jak się spisuje.
- Gotowy ?
- Do czego ?
- Łap kij i walczymy. Nie będziesz przecież bił się z drzewem.
Nie jestem może wielkim znawcą walki, ale dobrym kompanem. Zgodziłem się w w końcu to przyjacielska walka. Odgłosy ścierającej się broni były głośne. Po walce byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi.
- Dziękuję za ciężki i wyczerpujący trening.
- Możesz na mnie liczyć - rzekł Aalon.
- Chciałbyś więcej i lepszej broni wykuwać ?
- Pewnie, tylko potrzebne są nowe wzory.
- Nie zadręczaj się tym o co ciebie oskarżają – próbował mnie pocieszyć.
- Mintra to samotna kobieta, jest niespokojna i podejrzliwa. Zabrali jej męża, dzieci i od tamtej pory jest taka dziwna. Każdy kogoś stracił.
- A ty ?
- Wystarczy gadaniny. Wracamy do treningu.
- Jeszcze jeden ? - spytałem z wielkim zdziwieniem.
- Musimy się szkolić by być gotowym do walki. Mało kto umie walczyć więc… sam rozumiesz ? Zaczęło się ściemniać i wracaliśmy. W obozie ciało było już przygotowane do rytuału i ułożone na stosie kamieni. Wszyscy się zebrali, większość płakała inni milczeli. Szamisa podążała w kierunku swojego mistrza z fiolką wypełnioną niebieskim płynem. Zapanowała idealna cisza.
- Teraz zobaczycie, że nasz przyjaciel Danilos nie zabił.
Serce mocniej biło i szybciej dychałem. Denerwowałem się tym co nastąpi.
Otworzyła fiolkę, rozlała wokół ciała wypowiadając przy tym zaklęcia.
Protip, wszystko wygląda schludnie, przejrzyście i normalnie.
Pozdrox
Kto był - był. Dostałeś sugestie, jeśli ogarnąłeś, to git, ale jest to bardziej dla Ciebie i na przyszłość.
Nie ma co podbijać ogląda... czytalności.
Popraw dla Ciebie i pisz dalej. Wstawiaj nowe treści. Nie nawołuj do tej jednej.
Pozdrox
Nie, nie czytalam tekstu
Poprawiasz, zostawiasz i lecisz dalej z nowymi treściami.
Nie ma co budować lasu wokoło jednego drzewa.
Zazbaczasz: dodaj nowy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania