Razem mimo wszystko 1

Witajcie.

Chciałabym się z Wami podzielić pewnym fanfickiem, którego piszę. :)

Na razie mam dwadzieścia trzy części, natomiast skutecznie powstają następne, to znaczy o ile najdzie mnie pomysł i wena.

Zanim jednak pierwsza część, dość krótka, ale tylko pierwsze fragmenty są dość krótkie, dalsze są długie, to najpierw kilka słów wprowadzenia.

Jest serial "Na sygnale", który oglądam z bardzo dużym zaangażowaniem. Bardzo mną wstrząsają losy bohaterów na przestrzeni odcinków. Mój fanfick zaczyna się od końcówki odcinka 162. Dla tych, którzy nie oglądają, tłumaczę.

Są lekarze, ratownicy i mają różne wezwania. Jednak pojawiają się tam również wątki prywatne. Wiktor Banach jest lekarzem pogotowia, kiedyś pracował jako chirurg, ale przed laty razem ze swoją żoną, Elą poszedł w góry, dlatego że on uwielbiał wyprawy. Niestety z Himalai wrócił już sam, gdyż Ela zginęła. Chciał ją ratować, ale zostawił w Warszawie ośmioletnią córkę Zosię i to ze względu na nią wrócił. Lecz od tamtej sytuacji porzucił stanowisko chirurga i zaczął jeździć w karetce. Na początku była to ucieczka od przeszłości, potem jednak pokochał tą pracę. On generalnie bardzo lubi adrenalinę. Kilkadziesiąt odcinków później w jego życiu pojawia się piękna, przynajmniej tak piszą, osobiście nie wiem czy faktycznie jest ładna jako lekarka. :) W każdym razie, pojawia się piękna doktor Anna Reiter, która na początku pracuje na SORze, w pewnym momencie jednak również zaczyna jeździć w karetce. No i jak możecie się domyślać, zaczyna między nimi kiełkować uczucie, które przeradza się najpierw w przyjaźń, a potem w miłość. Niestety, jest jeden mankament. Anna jest po rozwodzie z takim jednym wrednym... No, nie wyrażę się. W każdym razie jemu nie podoba się to, że Anna jest z Wiktorem i robi wszystko, by im utrudnić życie. Zresztą nie tylko im, bo Adamowi i Basi, czyli ratownikowi i pielęgniarce, którzy są małżeństwem również. Najpierw wrabia Basię, że podała pacjentowi złe leki i że niby prawie zabiła pacjenta, ale tak naprawdę to są sfałszowane dokumenty. Po czym szantażuje Annę, że jeśli ta nie wróci z powrotem na SOR, Basia na powrót trafi do więzienia. Anna w końcu odpuszcza i wraca na SOR, jednak nie tłumaczy niczego nikomu, a Wiktor dowiaduje się o wszystkim od Potockiego. No dobra, może nie tak dokładnie o wszystkim, bo prawda jest taka, że Potocki mu niczego nie tłumaczy, a Wiktor myśli, przynajmniej mi się tak wydaje, że Anna na powrót jest z Potockim.

Tym oto sposobem dobrnęliśmy do początku mojego fanficka, który zaczyna się właśnie od rozmowy Potockiego z Wiktorem, kiedy to Potocki mówi Wiktorowi, że Anna się z nim nie spotka, ponieważ ma spotkanie z Potockim, gdyż będą rozmawiać o usprawnianiu pracy na SORze.

Mam nadzieję, że moja wizja Wam się spodoba. Oczywiście w serialu w tym momencie jest dramatycznie, ale z racji, że nie mogłam przeżyć tego jednego odcinka, stworzyłam własną wizję. :)

Zapraszam do lektury i komentowania. :)

PS. Martyna i Piotr to również ratownicy, którzy właśnie w tym 162 odcinku się zaręczyli, natomiast Renata, o której jest wzmianka, jest byłą ratowniczką, która zmarła na skutek krwiaka, gdyż potrącił ją samochód, przed którym uchroniła dziecko wbiegające na jezdnię, a Artur Góra, lekarz i kierownik stacji... No co tu dużo mówić, zależało mu na niej. Mimo że na początku serialu był naprawdę wredny, to Renata bardzo go odmieniła. :)

 

Mam do Was ogromną prośbę. Jeśli wyłapiecie jakieś literówki, błędy w braku czegokolwiek, nie wiem, spacji, minusów pomiędzy dialogami czy jakiekolwiek niedociągnięcia, dajcie proszę znać, poprawię.

 

Wiktor

 

To miał być normalny dzień. Po dyżurze miałem zamiar spotkać się z Anią i spędzić z nią miło czas. Nie przewidziałem jednak, że coś, a raczej ktoś, stanie nam na drodze. Tym kimś okazał się być Potocki. Jak zwykle Potocki. I jak zwykle wszystko spieprzył. Ale od początku.

Po zaręczynach Martyny i Piotra wyszedłem przed stację, by poczekać na Annę.

- Wiktor? - usłyszałem nagle.

Gdy się odwróciłem, zobaczyłem jak Potocki idzie w moją stronę.

- Czekasz na kogoś? - pyta.

- Stanisław, nie twoja sprawa - odpowiadam.

- Anna ci nic nie powiedziała?

Patrzę na niego, nie rozumiejąc, o co mu chodzi.

- Spotyka się dziś ze mną - kontynuuje. - Mamy kilka ważnych spraw do omówienia. Próbujemy usprawnić pracę na SORze.

Nie odpowiadam. Z oddali dostrzegam biegnącą ku nam Annę.

- Wiktor! - woła, podbiegając do nas. - Już wiesz?

- No, właśnie się dowiedziałem - odpowiadam chłodno.

- Chciałam ci to wszystko wytłumaczyć.

- Ale tego nie zrobiłaś - odpowiadam tym samym tonem.

- Myślałam, że zrozumiesz. Nie miałam wyboru - odpowiada Anna.

- Miałaś wybór. I wybrałaś - mówię, po czym odchodzę, patrząc w ziemię.

Nie widzę spojrzenia, które rzuca mi Ania. Jestem zdruzgotany. Dlaczego ona mi to zrobiła?

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania