W pierwszych zdaniach, w ciągu paru dni upolowali tyle zwierza, że ani chybi odstawiali nadmiar do punktu skupu.
A potem nagle pojawiają się talerze, znienacka. Jeżeli nie w ramach wymiany za dziczyznę, to chyba pozostawione przez Armię Czerwoną.
I tyle.
"a kij na który nadziane były kawałki mięsa był wystarczająco gruby" - przecinki, choć przerobiłabym trochę zdanie, by pozbyć się jednego "był", np. "a kij z nadzianymi kawałkami mięsa był wystarczająco gruby".
No, z tymi talerzami to faktycznie dziwne, warto by było doprecyzować, skąd je wziął, ulepił z gliny i wypalił w ognisku, zrobił z drewna? Mnie też ciekawi, jak zszył ubrania, ale być może to moje czepialstwo ? No i miejscami brakuje przecinków.
W sumie wychodzi z tego dramatyczny romans komediowy z odrobiną tekstów kaowych. "[...] przecież ona nie ogarnie, że to trzeba zdejmować przed sraniem…" - ten tekst mnie rozbawił ?
Końcówka urocza ?
co do talerzy... One są wiklinowe. Znaczy tak napisałem. Wiem, że się robi wiklonowe kosze, więc wiklonowe talerze też chyba mogą być... A ubrania - znowu wiklina. Znaczy nie jestem pewien, czy realnie to by w ogóle zadziałało, ale no...
No a dramatyczny... Heh, zastanawiam się, czy tej dramatyczności okrutnie nie zarżnę, biorąc pod uwagę, co zaplanowałem w dalszej części fabuły xd.
Pozdrawiam
Ooo, jak słodko się zrobiło w tym rozdziale hahaha! <3
Znowu ci agenci demokratów... Brakuje jeszcze Bidena szukającego mnie w czołgu pomalowanym na czarno z białym napisem "Black Lives Matter"... XD Kira coraz więcej się uczy, a na końcu pokazała się z tej słodkiej strony. Aż mi się dzień poprawił przez ten rozdział. Daję 5 śmiało.
Ojej, bardzo słodziutki rozdział. Z nieufnej, złej wilczycy wyszła krucha dziewczyna. W sumie nawet do mnie pasuje XD
Podoba mi się, jak Kira szybko się wszystkiego uczy, widać, że jeszcze kiedyś będzie z niej (albo ze mnie) prawdziwy człowiek, może nawet cywilizowany :)
Pół dychy zostawiam i tulę
Na początek napisz o łatwości z jaką potrafiła upolować zwierzynę i kupię to mimo, że nie każde polowanie w świecie zwierząt bywa skuteczne, a nie o łowach jakby szło o zapasy na wojnę z Krzyżakami w 1410.
Talerze mogły być z dużych płaskich otoczaków ze strumienia. Nawet przywalić idzie, jak zupa za słona.
Komentarze (13)
A potem nagle pojawiają się talerze, znienacka. Jeżeli nie w ramach wymiany za dziczyznę, to chyba pozostawione przez Armię Czerwoną.
I tyle.
No, z tymi talerzami to faktycznie dziwne, warto by było doprecyzować, skąd je wziął, ulepił z gliny i wypalił w ognisku, zrobił z drewna? Mnie też ciekawi, jak zszył ubrania, ale być może to moje czepialstwo ? No i miejscami brakuje przecinków.
W sumie wychodzi z tego dramatyczny romans komediowy z odrobiną tekstów kaowych. "[...] przecież ona nie ogarnie, że to trzeba zdejmować przed sraniem…" - ten tekst mnie rozbawił ?
Końcówka urocza ?
No a dramatyczny... Heh, zastanawiam się, czy tej dramatyczności okrutnie nie zarżnę, biorąc pod uwagę, co zaplanowałem w dalszej części fabuły xd.
Pozdrawiam
Znowu ci agenci demokratów... Brakuje jeszcze Bidena szukającego mnie w czołgu pomalowanym na czarno z białym napisem "Black Lives Matter"... XD Kira coraz więcej się uczy, a na końcu pokazała się z tej słodkiej strony. Aż mi się dzień poprawił przez ten rozdział. Daję 5 śmiało.
Pozdrawiam ciepło :)
Czemu nie będzie? ?????
Podoba mi się, jak Kira szybko się wszystkiego uczy, widać, że jeszcze kiedyś będzie z niej (albo ze mnie) prawdziwy człowiek, może nawet cywilizowany :)
Pół dychy zostawiam i tulę
Talerze mogły być z dużych płaskich otoczaków ze strumienia. Nawet przywalić idzie, jak zupa za słona.
Niezły miks gatunkowy :)
Tylko gdzie ci Demokraci? haha :D
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania