Poprzednie częściRodgul Mściwy Prolog

Rodgul Mściwy cz.5

Rodgul obudził chwilę przed świtem, wstał z łóżka i zaczął się ubierać, Rodgul był wysokim dobrze zbudowanym mężczyzną, miał czarne włosy i zielone oczy, liczył już trzydzieścioro lat, oczywiście tylko liczył, wyglądał na góra dwadzieścia cztery. Rodgul włożył buty, lecz dalsze ubieranie się przerwał kobiecy głos dobiegający z wejścia.

- Król Ester przekazuje panu listę złodziei i łachudrów- powiedziała piękna złotowłosa kobieta.- Król Ester powiedział, że wie pan co z tą listą zrobić.

- Dużo tutaj nazwisk i imion, które mi nic nie mówią- rzekł wojownik- Jak ich znajdę w tym wielkim mieście?

- Na dworze czeka na pana informator, który zaprowadzi pod same drzwi złoczyńców- powiedziała złotowłosa, która właśnie wychodziła.

Rodgul włożył miecz do pochwy i wyszedł z pokoju, zszedł okrągłymi schodami i wyszedł przez kuchnię na dwór.

- Pan Rodgul Mściwy?- zapytał wysoki mężczyzna na koniu.

- Tak, pan jest tym informatorem, który ma mnie prowadzić?

- Tak, nazywam się Mehren Orvil i jestem pana informatorem.- rzekł Mehren.

- Darujmy sobie zbędny szacunek i mówmy po imieniu Mehren- odpowiedział Rodgul.

- Dobrze wojowniku, czekam na ciebie koło bramy ogrodu- odpowiedział Mehren i popędził konia.

Rodgul wszedł do stajni i odebrał konia od znajomego stajennego Botrira. Popędził klacz i zatrzymał się pod bramą ogrodu gdzie czekał Mehren.

- Prowadź Mehren!- krzyknął Rodgul.

Mehren ruszył ku karczmie, w której Rodgul wczoraj spotkał Horię. Przejechali przez leśną ścieżkę, która skracała drogę.

- Ehh ten paskudny deszcz, cali przemokniemy.- powiedział Mehren.

- Masz rację, ale nic na to nie poradzimy.- odpowiedział czarny rycerz.

Przekroczyli ścieżkę i znaleźli się na tyłach karczmy, przejechali wokoło i zatrzymali się przed wejściem.

- Dobra Rodgul, w środku siedzi mężczyzna z znakiem "z" na policzku, nosi on ciemną kurtkę i siedzi sam przy stoliku, musisz wejść i tylko go ciachnąć bez zbędnego hałasu.

Rodgul zsiadł z konia i ruszył w stronę karczmy, stanął przed drzwiami, wyjął miecz z pochwy i wszedł do środka. W środku była pustka, przy stoliku siedział mężczyzna z blizną a oprócz niego tylko barman czyszczący szklanki. Rodgul szybkim krokiem podszedł do mężczyzny i uderzył go końcówką klingi w tętnice, mężczyzna nawet nie spostrzegł, jak runął na ziemię i topił się w plamie krwi. Rodgul schował miecz i pośpiesznym krokiem wyszedł na zewnątrz.

- Już po sprawie?- zapytał Mehren.

- Tak on już raczej nic nie zrobi.- odpowiedział Rodgul i wsiadł na konia.

- Dobrze, jedziemy dalej- odpowiedział Mehren i ruszył.

Wjechali na główną drogę tylko po to, żeby zaraz potem przejechać na ścieżkę polną, Przejeżdżali koło większych i mniejszych pagórków kierując się do domu złodzieja z listy. Wokoło drogi piętrzyły się pagórki, a za nimi pojawiały się drzewa.

- Słuchaj Rodgul, teraz staniemy przed domem i musisz go jakoś zwabić na pole.- powiedział Mehren- Dasz radę?

- Postaram się- odrzekł wojownik.

Polna droga zmieniła się w kamienną i prowadziła w głąb lasu, przejechali przez bukowy las i zauważyli piękny drewniany dom.

- To tutaj, ja tu zaczekam, a ty go załatw- Powiedział Mehren.

Rodgul zszedł z konia i cicho ruszył w stronę drzwi, całe otoczenie wyglądało jak z bajki, wokół pięknego domu duży bukowy las i małe krzewy. Rodgul podszedł do drzwi i zapukał.

- Kogo to znowu niesie!- wrzeszczał złodziej.

- Jestem kupcem i zabłądziłem- odpowiedział Rodgul.

Drzwi się otwarły i w nich stanął chudy niski ćwierćelf.

- Mówisz, że jesteś kupcem, a nosisz miecz na plecach?- zapytał złodziej.

- Miecz jest dla ozdoby, jestem kupcem i zabłądziłem, pomoże mi mości pan?- zapytał Rodgul.

- Gdzie masz wóz kupcze?

- Jest tam dalej w środku lasu.

- No to prowadź, zobaczymy, co da się zrobić- odpowiedział kupiec.

Rodgul ruszył powoli do przodu wpatrując się w ćwierćelfa, gdy odeszli trochę dalej wyciągnął miecz i zaatakował złodzieja, złodziej, wiedząc, co się dzieje, próbował zrobić unik, lecz nie był, wystarczająco szybki by nie dotknęła go klinga, ćwierćelf runął na ziemie i w bólu zmarł. Rodgul odszedł od zwłok i wsiadł na konia.

- Dobra wojowniku ruszamy dalej!- powiedział Mehren

- Prowadź.

Ruszyli dalej, przejechali przez ścieżkę i znowu udali się w stronę karczmy.

- Gdy będziemy, pod karczmą odbijemy na drugą stronę i znajdziemy się koło domu następnego kmiota- wyjaśnił Mehren.

Przejechali przez mokrą ścieżkę i odbili w stronę południową. Deszcz padał, już mniej intensywniej i powoli wychodziło słońce, wokół jednego z gospodarstw dało się usłyszeć starego dziada, który wykrzykiwał " Stanie się z nami to, co z Garathem". Przejechali przez plac i odbili na zachód. Wokoło drogi malowały się piękne domy i gospodarstwa a wokół nich lasy i polany, miasto było kontrastem przyrody i metropolii.

- Jesteśmy już nie daleko- powiedział Mehren.

- Dobrze wiedzieć- odpowiedział Rodgul.

Popędzili konie i ukazał im się stary drewniany dom.

- To tutaj- rzekł Mehren- jest w środku.

Rodgul zsiadł z konia i ruszył w stronę drzwi, podbiegł do drzwi i wyważył je kopniakiem, wszedł do starego domu i poczuł odór odchodów, dom od środka wyglądał jak nieszczęście, wszędzie stare rozpadające się meble i śmierdzący zapach odchodów i zgniłego drewna. Rodgul szybkim krokiem wyszedł po schodach i ujrzał śpiącego wysokiego mężczyznę. Czemu on się nie obudził?- pomyślał- Może już nie żyje? Wojownik wszedł, cicho do pokoju wyjął, miecz i szybkim ciosem w serce wykończył złodziejaszka. Rodgul schował miecz, zszedł po schodach i wyszedł z domu.

- No jesteś- powiedział Mehren- Na dzisiaj koniec.

- Dobra Mehren wracajmy do zamku.

Popędzili konie i ruszyli w stronę zamku, pogoda się poprawiła, przestało lać i słońce suszyło mokre ubrania. Rodgul z Mehrenem pędzili, przez leśne ścieżki, skracając drogę o połowę.

- Nieżle sobie poradziłeś wojowniku.- rzekł Mehren.

- Taki mój zawód, muszę sobie radzić.- odpowiedział Rodgul.

- Zasłużyłeś na sowitą zapłatę- odrzekł informator.

Popędzili konie i byli toż przed malowniczym ogrodem króla Estera. Rozjechali się, Mehren ruszył dalej, a Rodgul zsiadł z konia i zaprowadził go do stajennego.

Rodgul wszedł do zamku od strony kuchennej i napotkał piękną złotowłosą.

- Widzę, że już skończyłeś- rzekła uroczo złotowłosa- Musisz dać te ubrania do prania, bo są mokre.

- Dzisiaj rano padał deszcz i przemokły- odpowiedział Rodgul- Tak w ogóle nazywam się Karon Rodgul Mściwy.

- Miło mi poznać, ja nazywam się Elen.- odrzekła- Jak się rozbierzesz, to mnie zawołaj i dam te ciuchy praczce.

- Dobrze, jak tylko się rozbiorę, to cię zawołam- odpowiedział Karon z lekkim uśmiechem.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Emi Ayo 13.01.2017
    Fajne. Cieszę się ze umieściłeś coś o Garathcie :D czekam na następne części i zapraszam do przeczytania mojej :)
  • Krystian244 13.01.2017
    Dziękuję
  • Oia 13.01.2017
    W pierwszej linijce tekstu było powtórzenie jego imienia, a wystarczyło to prostu "był on". Po za tym, ciekawisz mnie coraz bardziej. Powodzenia z dalszą twórczością. Zostawiam 5.
  • Krystian244 13.01.2017
    Dziękuję

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania