Poprzednie częściRodzina Whitemore - Prolog
Pokaż listęUkryj listę

Rodzina Whitemore - Rozdział 1: Uwięziony

Colin Whitemore powoli zaczął tracić trzeźwość umysłu.

Minęło wprawdzie parę dobrych godzin odkąd się zbudził, niemniej jednak szok spowodowany niespodziewaną zmianą wyglądu oraz nieznane mu dotąd miejsce wystarczały, by ubolewał nad swoim losem. Na horyzoncie zaczęło zachodzić słońce, a mężczyzna chcąc nie chcąc postanowił wyjść na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza.

Gdy tylko jego nogi wyszły za próg posiadłości, całe jego ciało popieszczone zostało przyjemnym letnim wiatrem. W dodatku spowite szkarłatem wieczora prerie dawały mu dziwne poczucie satysfakcji. Posiadłość, w której przebywał przez długie godziny miała jedno piętro i niemalże cała, poza fundamentami i podporami, wykonana była z drewna. Za nią stała pokaźnych rozmiarów stodoła i jedna zagroda dla zwierząt. Bez dwóch zdań otaczało go idylliczne, a zarazem spokojne wiejskie życie, lecz miał zbyt wiele na głowie, by móc się tym cieszyć.

Do głowy przyszły mu tylko dwa możliwe wytłumaczenia zaistniałych sytuacji. Po pierwsze, przeniósł się w czasie, co graniczy na zdrowy rozum z pograniczem abstrakcji. Po drugie, całe jego dotychczasowe życie było snem. Przełknął ślinę i okrążył leżący przy schodach kamień. Jakby nie patrzeć stał się zwolennikiem opcji numer jeden, czyli sławnej podróży w przeszłość. Z tego, co pamiętał, na krótko po przebudzeniu zatamowano mu krwawienie z klatki piersiowej. Analizując rozmiar oraz wygląd rany doszedł do wniosku, że został postrzelony.

– To znaczy, że umarłem...? – spytał na głos, a w odpowiedzi usłyszał pianie koguta – Ale to dalej nie opowiada na pytanie dlaczego...

– O, cieszę się, że masz się lepiej – zawołał John, marszcząc czoło – Jak pewnie zauważyłeś, synu, matka i syn pojechali do miasta i nie będzie ich przez dobry tydzień. Ach, jak to dobrze, że Bóg dał ci drugą szansę!

Drugą szansę, pomyślał. Może rzeczywiście dano mu tę szansę na odmienienie swego końca, ale dlaczego miałby się cofnąć tak daleko w przeszłość? Musi być coś, co przeoczył.

– Mam nadzieję, że powrócą cali i zdrowi.

– Oby, ech, ostatnimi czasy coraz ciężej się żyje z tej roli.

–...

– Od jutra musimy podwoić produkcję, albo będzie z nami lipa...

Wtem Colin już dostrzegł w czym leżał problem.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania