Rodzinna Wojna #1

Ogromny mroczny las, korony drzew tańczą przy akompaniamencie wiatru .Prócz wycia wiatru nie słychać nic pustka .Mroczną ciszę przerwa tupot koni. Po wydeptanej ścieżce powolnie snują się dwa konie, na grzbiecie jednego z nich siedzi potężnie zbudowany mężczyzna w lśniącej zbroi przy boku ma pięknie zdobiony miecz, na tyle zbroi przyczepioną ma tarcze z rodowym herbem na którym widniał ogromny lew stojący na dwóch łapach .Jego rumak był piękny dobrze zbudowany i starannie zadbany.Na drugim zaś koniu siedział drugi mężczyzna ,można nawet powiedzieć że poł mężczyzny .Wychudzony chłopak mający niewiele ponad 30 lat w podartych ubraniach wyglądających jak worek po zbożu. Na lewym jego policzku widniała blizna po biczu z której leciutko sączyła się krew. Chłopak ledwo siedział na swym starym kulawym koniu .Jedyne co miał to maly nóż przyczepiony do prowizorycznego pasa zrobionego ze starych sznurków , lecz ręce miał związane i przywiązane do konia .Był tak wyczerpany że praktycznie leżał już na grzbiecie konia. Mężczyźni byli pogrążeni w milczeniu , jechali już tak kilka godzin bez słowa jedyne co dało się usłyszeć to ciche jęki konającego biedaka .Nagle cię przerywa rycerz:

-Bracie tak trzeba było uczynić

-Nie mów do mnie bracie odparł chłopak przez ciebie naszą matkę spalono na stosie a ja zostałem wygnany. Ufałem ci jak nikomu innemu a ty mnie zdradziłeś. Przysiągłem sobie żę pomszczę mą matkę i wrócę tu by zabić cię zdrajco oraz króla a zarazem naszego ojca który skazał na śmierć swoją wybranke a moją matkę.

-Za to że próbowałeś wywieźć ją z królestwa aby uniknęła kary powinieneś zostać spalony razem z nią .Powinieneś dziękować naszemu ojcu że tylko cię wygnał.

-Jak możesz tak mówic była twoją matką.

-Zajmowała się czarną magią musiała spłonąć ale jak zawsze ty uparty durniu nie mogłeś tego pojąć.

-Nasza matka nikogo by nie skrzywdziła i dobrze o tym wiesz

-Nie mi osądzać czy mogłaby kogoś skrzywdzić. Wykonywałem rozkaz ojca.

-Jesteś Potworem….

Przemierzali królestwo jeszcze 3 kolejne dni w kompletnej ciszy .Gdy dotarli do posterunku granicznego starszy brat powiedział:

-Jesteśmy na miejscu bracziszku. Bron spojrzał tyko na swego brata oprawcę i kiwną głową na znak zrozumienia . Ned zszedł z konia podszedł do swego młodszego brata i przeciął sznur którym Bron był związany .znajdowali się w najbardziej wysuniętym na północ posterunku granicznym królestwa Jordi. Posterunek był strzeżony przez tysięczny oddział jordyjskich rycerzy, była to sama ekita wojsk gdyż była to garnica dwóch królestw które toczyły miedzy sobą nieustająca wojnę .Królestwa dzieliła w całej długości granicy ogromna rzeka Ravem .Ned doprowadził brata do mostu i powiedział:

-Nasze drogi się rozchodzą bracie , po przekroczeniu mostu bedzięsz już w Warni i będziesz musiał sobie sam poradzić .Nie masz prawa powrotu do naszego królestwa.Gdy tylko ktoś cie tu zobaczy zostaniesz zgładzony. Bron kiwnął głową na znak zrozumienia i przekroczył most.

Gdy znalazł się już po stronie Warni zszedł z konia i usiadł na kamieniu zaraz koło mostu by odpocząć po trwającej pięć dni podróży . Po Warnijskiej stronie rzeki nie było żadnego posterunku granicznego gdyż rzekę i Warnie dzielił ogromny las. Tam właśnie kryli się wygnańcy oraz dezerterzy z Jordi oraz Warni.Bron wiedział że las jest pełen niebezpieczeństw lecz nie miał wyjścia .Gdy nabrał sił zebrał się na odwagę by przekroczyć granicę drzew.

Jego kulawy koń był powolny wręcz konający , słońce miało się już ku zachodowi wiec Bron postanowił dać odpocząć swemu biednemu koniowi którego postanowił nazwać wicher. Znajdował się mniej więcej dwa kilometry w głąb zdradzieckiego lasu , czuł się na tyle bezpiecznie ze pozwolił sobie na rozpalenie małego ogniska. Zmęczony wychudzony chłopak padł z na usypanych nieopodal ogniska lisciach i zasnął .Po tylu dniach podróży Ron miał bardzo twardy sen lecz gdy usłyszał odgłos łamanej gałęzi blisko niego przerażony wstał ,był tak wystraszony że słyszał kołatanie własnego serca , pot zaczął spływać mu po szyi , wziął w rekę swój mały nóż mocno go zacisnął i czekał nagle zauważył wychodzącą z lasu postać trzymającą bardzo znisczony ..Meżczyzna zaczął szarżować na Brona który sparaliżowany strachem nie potrafił nawet drgnąć . Bandyta był już na wyciąniecie ręki od Brona podniósł swój miecz by zaadać śmiertelny cios bezbronnemu chłopakowi gdy nagle……

Następne częściRodzinna Wojna #2

Średnia ocena: 3.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Zaciekawiony 21.05.2018
    nie robi się spacji przed kropką a po. Pogubiłeś mnóstwo przecinków.

    "Nagle cię przerywa rycerz" - mnie przerywa? a nie czuć.

    "Nie mów do mnie bracie odparł chłopak przez ciebie naszą matkę spalono na stosie a ja zostałem wygnany. Ufałem ci jak nikomu innemu a ty mnie zdradziłeś. Przysiągłem sobie żę pomszczę mą matkę i wrócę tu by zabić cię zdrajco oraz króla a zarazem naszego ojca który skazał na śmierć swoją wybranke a moją matkę" - a mówi mu te znane mu fakty, gubiąc przecinki i kropki, dlatego bo? Tzn. wiem, że to ekspozycja, czyli wyjaśnienie jaka jest sytuacja, ale robisz to źle.

    "była to sama ekita wojsk" - elektroniczna-kita dla wiewiórczych wojsk

    "gdyż była to garnica" - czyli graniasty garniec

    "które toczyły miedzy" - logiczne: na granicy są miedze, roztoczone po krajobrazie

    "koniowi którego postanowił nazwać wicher." - ale od małej litery go nazywał, bo zdechlak

    "chłopak padł z na usypanych nieopodal ogniska lisciach" - no to padł z liści czy na liście?

    "Po tylu dniach podróży Ron miał bardzo twardy sen" - oraz przy okazji na chwilkę zmienił imię

    "postać trzymającą bardzo znisczony" - bardzo zniszczony... co?

    "podniósł swój miecz by zaadać śmiertelny cios bezbronnemu chłopakowi gdy nagle…" - ...nienaturalnie zawisł na klifie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania