Poprzednie częściRose moja historia

Rose moja historia 6

Jim mial ciekawa osobowosc. Postawny facet, skromny wyraz twarzy oraz umiejetnosc komunikacji miedzyludzkiej i rozwiazywania problemow. Zawsze dostepny dla swoich pracownikow i ich trosk dla ktorych zazwyczaj tracil glowe ;)

Altruista z krwi i kosci, ktory nigdy zlego slowa nie powiedzial na mnie.

Jego lagodny ton glosu uspokajal mnie gdy bywalam zdenerwowana. Wystarczylo spojrzec mu gleboko w oczy aby stwierdzic Jego samopoczucie na dzien dzisiejszy. Gdy byl szczesliwy, oczy swiecily sie niczym szafir a spojrzenie bylo glebokie i pelne milosci. Gdyby mogl oddalby swoje serce dla dobra ogolu. Swoja postawa ujal mnie jak nikt inny.

Gdy mial podly nastroj, siedzial biernie patrzac zamyslonym wzrokiem w monitor komputera.

Zawsze bede Go pamietac jako Ojca, ktorego nigdy nie mialam....

 

Wlasnie tamtego dnia gdy popadlam w maksymalny dol, zdobylam sie na krok ostateczny. Potrzebowalam pomocy.....

Po raz kolejny poczulam sie gorzej. Ten mrok znowu opanowal moje wnetrze...

Pracowalam....

Znowu poczulam sie gorzej....

Oparlam sie niebezpiecznie o maszyne i probowalam zlapac oddech...

Moj wzrok spotkal sie z zaniepokojonym spojrzeniem Ciastka...

 

Wydusilam z siebie jedno zdanie - Po pracy chcialabym z Toba porozmawiac.

 

Rozmowa dlugo nie trwala. Poprosilam jedynie o pomoc. Wyciagnal do mnie pomocna dlon. Zapisal cos na pognieconej kartce papieru i wskazal mi droge, ktora powinnam podazyc aby poczuc sie lepiej....

 

Dziekuje - powiedzialam sciszonym glosem....

Ruszylam wyznaczona droga....

 

Z bijacym sercem stanelam przed szklanymi drzwiami. Za biurkiem byla Ona - Vanilia, ktora zerknela zza sterty papierow urzedowych. Dziewczyna byla zawsze zapracowana i poswiecala wlasna przerwe dla dobra ogolu....

Mogla mnie odprawic z kwitkiem a przyjela mnie cieplo. Poszlysmy do pokoju obok....

Szacun dla Niej za tak wielkie poswiecenie....

Widzialam Jej pytajace, spracowane oczy spod okularow. Poprosilam o rozmowe. Uwierzcie mi, nie bylo mi latwo przelamac pierwszych lodow ale wiedzialam, ze nie ma juz odwrotu. Puscily emocje, poplakalam sie....

Przytulila, przekonywala mnie abym nie poddawala sie i walczyla o swoje.

Wyszla na chwile po czym wrocila, trzymajac w reku niebieskie pudelko chusteczek.

Ocierajac lzy zaczelam opowiadac o swoim samopoczuciu - ze mam dosc, ze nie mam sily pracowac. Podzielilam sie obawami z Vanilia. Powiedzialam, ze to nie jest pierwszy raz kiedy miewam ataki paniki oraz placzu. Po raz pierwszy w zyciu zaczelam sie otwierac. Wypytywala o moja osobe, dajac mi jednoczesnie do zrozumienia ze zaczyna domyslac sie co moze byc przyczyna. Jednak nie chcialam o tym rozmawiac z Vanilia pomimo Jej bijacego ciepla i serdecznosci. Sugerowala zmiane i ze moze mi w tym pomoc. Nie moglam sie na to zgodzic.

Po dluzszej dyskusji zapadla ostateczna decyzja. Zapisala numer po czym schowalam kartke do skorzanego futeralu.

 

Dostalam numer, zaczelam dzwonic....

 

@----->------

 

Bylam na skraju wyczerpania nerwowego.

Podjelam sie proby skontaktowania z cudotworca o ktorym tak wiele dobrego uslyszalam. Dzwonilam ale bez skutku. Nikt nie wiedzial, ze poszlam po pomoc. Po kilku dniach moje polaczenie zostalo odebrane. Uslyszalam cieply serdeczny glos. To byla Ona - Zlotowlosa dziewczyna Elizabeth. Po przedstawieniu telefonicznie sprawy przyjela mnie cieplo do swojej chatki. Pierwsze spotkanie nie nalezalo do latwych. Stalam przed drewnianymi drzwiami z przyspieszonym biciem serca. Swietlik zapalil sie automatycznie gdy zapukalam cichutko do Jej drzwi. Drzwi otworzyly sie i ujrzalam Ja - Zlotowlosa. Miala szczery, promienny usmiech. Jej postawa byla otwarta na pomoc potrzebujacym. Weszlam do srodka, wnetrze bylo wypelnione motylkami dobrodziejkami i kolorami teczy.

Usiadlam niepewnie, zaczela zadawac pytania a Ja nabralam wody w usta....

Balam sie, ze mnie wysmieje.....

Nie wiedzialam od czego zaczac...

Jednak byla na tyle wyrozumiala i powiedziala, zebym zaczela opowiadac od poczatku....

Wzielam gleboki oddech i zaczelam mowic, nerwowo przy tym sciskajac rece. Bariera jezykowa przerazala mnie....

A jezeli polegne? A jezeli mi nie uwierzy i kaze wyjsc? - pelno pytan klebilo sie w mojej glowie.

 

Wziela mnie za dlonie, popatrzyla mi w oczy i powiedziala ,, Spokojnie, mozesz mi powiedziec wszystko, tu jestes bezpieczna,,

Slowa te niczym balsam uspokoily mnie...

Od tamtej pory bylam czestszym gosciem w jej skromnej chatce......

Chodzilam przelamujac lek i niepewnosc....

Nikt nic nie wiedzial o moich troskach....

I o to mi wlasnie chodzilo..... ;)

 

@------>-------

 

Kolejne spotkania przyprawialy mnie o strach. Balam sie...

Jednak przelamalam sie i zaczelam mowic....

Musialam dac sobie czas aby zrozumiec co jest w zyciu wazne i jak osiagnac wyznaczony cel. Podzielilam sie swoimi odczuciami ze Zlotowlosa. Po wysluchaniu mojej osoby padla ta diagnoza o czarnej odtchlani....

Kobieta zaczela mi tlumaczyc przebieg diagnozy a wiekszosc tego co mowila, pamietam jak przez mgle. Zdebialam...

Ja?

To nie moze byc mozliwe....

Moj swiat sie zawalil.....

W pewnej chwili zaczelam tracic oddech, zbladlam jak sciana...

Osunelam sie na kanape...

Zlotowlosa widzac to, natychmiast przyniosla mi szklanke wody....

 

Co to znaczy? Co moge zrobic?

Do moich oczu naplynely mi lzy, to oznaczal dla mnie wyrok....

 

Nic z tego nie rozumialam jednak z czasem nauczylam sie sluchac. Myslalam, ze bedzie jedno spotkanie...

Okazalo sie, ze bylo ich wiecej.... Pomyslalam sobie tak -

 

Teraz albo nigdy, zrobie wszystko aby z tego wyjsc....

 

Mijaly dni, tygodnie....

Chodzilam wytrwale, z uwaga sluchalam wskazowek i coraz bardziej zaczelam otwierac sie....

Ciastek tylko obserwowal moja skromna osobe z ukrycia. Moja pewnosc siebie stopniowo wzrastala. Anioly zaczely interesowac sie moja nieobecnoscia w pracy lecz nikomu nie pisnelam ani slowa....

 

Nieraz slyszalam od obcokrajowcow, ze ,, mam swoj harmonogram pracy,, ;)

 

Wtedy jednak nie znali dokladnej przyczyny mojego notorycznego spozniania sie do pracy oraz brak koncentracji.

Zaczelam przelamywac bariere jezykowa i coraz sprawniej poslugiwalam sie jezykiem urzedowym. Stosowalam proste bezposrednie zdania.

Zlotowlosa uswiadomila mnie, ze powinnam duzo nad soba pracowac aby zniwelowac objawy chorobowe. Zaczelam chodzic do lekarza, brac systematycznie tabletki, odzywiac sie zdrowo. Zajelam sie po prostu soba...

 

Zaczelam mowic, zaczelam rozkwitac, zaczelam zyc...

 

@----->------

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania