Rozcieńczasz koniec — cięte

Nie dolewaj już wody — sprawdź, czy to wasze jeszcze w ogóle potrafi się spienić.

 

Dolej jeszcze trochę wody do butelki.

Ściskasz ją, aż robi się wklęsła jak twoje plany.

Dwa — strumień leci w środek.

Dwa — potrząsasz, jakby to nadal było pełne.

Cztery — czekasz, aż resztki piany odegrają jeszcze jedną scenę.

Rozcieńczasz szampon, tak jak zdania po dwudziestej drugiej — aż są za rzadkie, żeby ugryźć prawdę.

Nie oszczędzasz pieniędzy, tylko koniec.

Piana spływa ci po karku, jak wymówki.

Za drzwiami mówisz coś półgłosem, para skleja sylaby w jedno długie „jakoś”.

Odkładasz butelkę na półkę.

Uderza o kafel jak puste: „damy radę”.

Wystarczy na dziś.

Na jutro też coś zostanie, dopóki nie sprawdzisz, ile naprawdę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Roma godzinę temu
    Jak już pewnie wspominałam - lubię styl, w którym piszesz.
    A to "jakoś" - takie najdłuższe, zawsze przeciągane o kolejne coś...
  • NinjaC godzinę temu
    To „jakoś” chyba mamy wszyscy na abonament – zawsze się da jeszcze trochę rozciągnąć, zamiast powiedzieć wprost. Dzięki, że dalej Ci się chce wchodzić w te moje rozcieńczone końcówki ;)
  • Roma godzinę temu
    NinjaC jasne, że mi się chce, bo warto :)
    Ostatnio zbyt pochłonęły mnie konkursy i zabawy, to teraz nadrabiam. Z przyjemnością.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania