Rozcieńczasz koniec — cięte
Nie dolewaj już wody — sprawdź, czy to wasze jeszcze w ogóle potrafi się spienić.
Dolej jeszcze trochę wody do butelki.
Ściskasz ją, aż robi się wklęsła jak twoje plany.
Dwa — strumień leci w środek.
Dwa — potrząsasz, jakby to nadal było pełne.
Cztery — czekasz, aż resztki piany odegrają jeszcze jedną scenę.
Rozcieńczasz szampon, tak jak zdania po dwudziestej drugiej — aż są za rzadkie, żeby ugryźć prawdę.
Nie oszczędzasz pieniędzy, tylko koniec.
Piana spływa ci po karku, jak wymówki.
Za drzwiami mówisz coś półgłosem, para skleja sylaby w jedno długie „jakoś”.
Odkładasz butelkę na półkę.
Uderza o kafel jak puste: „damy radę”.
Wystarczy na dziś.
Na jutro też coś zostanie, dopóki nie sprawdzisz, ile naprawdę.
Komentarze (3)
A to "jakoś" - takie najdłuższe, zawsze przeciągane o kolejne coś...
Ostatnio zbyt pochłonęły mnie konkursy i zabawy, to teraz nadrabiam. Z przyjemnością.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania