Rozdział 1
Była Wigilia. Cała rodzina oczywiście zjechała się do dziadków. Kiedy zaczynaliśmy zasiadać do stołu ktoś zapukał do drzwi. Dziadek jako gospodarz poszedł otworzyć. Do domu weszły trzy osoby. Kobieta, mężczyzna i chłopak mniej-więcej w moim wieku. Przyszli zapytać czy mogą zadzwonić do rodziny do której zmierzali i powiedzieć im że nie przyjadą ani dziś, ani jutro. Przyczyną zmiany ich planów był zepsuty samochód. Mieszkaliśmy w małej miejscowości więc nie było tak warsztatu samochodowego-najbliższy był oddalony od nas o 16 km. Babcia zapytała ich czy mają gdzie przenocować. Nie mieli. Po krótkiej chwili została rzucona propozycja żeby zostali z nami na Wigilii-w końcu w ten dzień nikt nie powinien być sam. Wigilia minęła w miłej, ciepłej, rodzinnej atmosferze. Nasi goście to rodzina, która jechała z Częstochowy do Warszawy do swojej rodziny. Mężczyzna okazał się Karolem, kobieta Agnieszką a chłopak Alan. Był ciemnym blondynem. Włosy dłuższe, nie takie do ramion, ale nie też takie krótkie jak zazwyczaj noszą chłopcy. Niebieskie oczy. Ładne rysy twarzy. Mega wysoki. Przerastał mnie o głowę jak nie o więcej. Jednym, słowem- był naprawdę przystojny. Miał 17 lat. Nie myliłam się-tylko rok więcej ode mnie. Rozmawialiśmy chwilę ale polegało to tylko na przedstawieniu się sobie itp. Kiedy w końcu zaczęliśmy się zbierać do domów okazało się że u babci jest jedno łóżko mniej niż było potrzeba. Zauważyłam że u nas w domu jest wolna kanapa. Rodzice z trudem (bo oni oczywiście mają problemy z zaakceptowaniem tego że ktoś się przy mnie kręci) zgodzili się żeby Alan u nas przenocował.
Po Świętach (a konkretne 27.12) rodzice wyjeżdżali w góry na Sylwka. Awaria samochodu była tak poważna że Alan i jego rodzice zostali w naszej miejscowości aż do 27.12. Alan noc w którą wyjeżdżali moi rodzice miał przenocować tak gdzie jego rodzice- u naszej babci.. Znaliśmy się tylko trzy dni, a już staliśmy się przyjaciółmi. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Wiedział o mnie bardzo dużo-tak jak i ja o nim. Wiedział że często marzę, wiedział z jakich powodów płaczę w swoją poduszkę, wiedział kto mnie zranił, widział co lubię robić w deszczowe popołudnia, znał moje marzenia, wiedział jakie często popełniam błędy? Ogółem wiedział bardzo wiele-jak nawet nie wszystko. I kiedy żegnałam się z nim pod domem mojej babci powiedział do mnie: ? Mogę coś zrobić na co miałem ochotę kiedy tylko pierwszy raz cię zobaczyłem?-kiwnęłam potwierdzająco głową. Wtedy on objął moją twarz, spojrzał mi prosto w oczy i w tym momencie nasze usta się zetknęły. Ten pocałunek był niczym kwiaty lekko kiwające się na letnim wietrze, był delikatny niczym zapach konwalii rosnącej wiosną w ogródku. Był wyjątkowy, delikatny, jedyny w swoim rodzaju.- Idź już, bo zmarzniesz jak jeszcze chwilę postoimy. Odwróciłam się i odeszłam nic nie mówiąc a to tylko dlatego ze nie wiedziałam co mu mam powiedzieć.
Komentarze (25)
Btw. fajny autor :P
! PAN BUCZYBÓR BYŁ 1 !!! JAK??
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania