Pokaż listęUkryj listę

Creso Rozdział VI: Hewida

Gesag prowadził Nataszę schodami do podziemi. Dziewczynka w twierdzy była już łącznie od sześciu dni i na co dzień przydzielone jej pokoje opuszczała jedynie na posiłki i naukę z władcą nieumarłych o Capranie. Mężczyzna po raz pierwszy w czasie ich lekcji ją gdzieś zabrał. Dotarli na odpowiednie piętro i szli ciemnym korytarzem. Nagle tuż przed Nataszą na podłogę spadła ludzka czaszka. Blondynka pisnęła cicho i odskoczyła do tyłu, a Gesag zaczął się śmiać.

 

- Wiedziałem, że nie będziesz przyzwyczajona do takich widoków, dlatego zabrałem cię tylko tutaj – oznajmił władca nieumarłych. – Gdzie indziej jest znacznie gorzej.

 

Poszli dalej. Po kilku minutach Gesag otworzył przed dziewczynką drzwi do całkiem przytulnej komnaty, lecz utrzymanej w szarej gamie kolorów. Na samym środku siedziała kobieta, która podczas śniadania miała motyle skrzydła. W tamtym momencie spoczywając na jasnoszarym dywanie, szeptała jakieś słowo, a końcówki jej palców skierowanych w kierunku łóżka delikatnie świeciły fioletową poświatą. Natasza patrzyła zafascynowana, jak łóżko powoli się unosi do góry, lecz chwilę później gwałtownie uderzyło o sufit, a czarnowłosa skrzywiła się na towarzyszący temu dźwięk. Gesag usiadł obok niej i objął ją ramieniem.

 

- Carlee, to jest twoja matka, Grace – oznajmił. – Na razie zostawię was same, abyście się lepiej poznały.

 

Władca nieumarłych opuścił pomieszczenie, a Grace od razu zerwała się z dywanu, machnęła dłonią, a łóżko stanęło z powrotem na swoim miejscu.

 

- Nie wiem kim jestem, ani nie wiem kim ty jesteś – oznajmiła kobieta. – Przekaże ci wszystko, co jeszcze pamiętam. Prawdopodobnie następnym razem, gdy się spotkamy, nie będę już tą samą osobą.

 

- Gesag nie ma pojęcia ile osób przeciwko niemu spiskuje? – zapytała dziewczynka.

 

- Wie jedynie, że Darli najbardziej zależy na wydostaniu się z twierdzy, a o reszcie raczej nie.

 

- Co chcesz mi przekazać?

 

- Widziałaś, co przed chwilą zrobiłam z łóżkiem? Moja moc jest niestabilna ze względu na operacje, które na mnie przeprowadził. Nic już nie pamiętam.

 

- Ja też, ale to z innego powodu.

 

Grace podeszła i przytuliła Nataszę.

 

- Teraz odprowadzę cię do twoich pokoi, dobrze?

 

Blondynka kiwnęła głową i obie wyszły z pomieszczenia.

 

Następnego dnia Natasza, Gesag oraz Darlia pojechali do miejsca, w jakim odbywały się sławne zawody w Hewidzie. Tam wskazano im dwa namioty, które zostały wcześniej zarezerwowane przez władcę nieumarłych. Hewida sama w sobie była pięknym państwem o wspaniałej roślinności. Sama arena znajdowała się na terenie pół pustynnym, a od otaczającego ją dookoła pola namiotowego do najbliższego lasu było niecałe pięć kilometrów. Natasza razem z Darlią spędziły prawie cały dzień w ich namiocie. Zawody miały trwać dobry tydzień.

 

- Gdyby udało mi się uciec, uciekłabyś ze mną? - zapytała Natasza.

 

- Nie dałabym rady - odpowiedziała jej Helderka. - Jestem przykuta do tego typa za pomocą magii. Jedynie jego śmierć, na którą dalej czekam, mnie uwolni.

 

- A ile ty w ogóle masz lat?

 

Darlia ułożyła usta w wąską linię.

 

- Nie jestem w stanie stwierdzić tego. Nikt mi nie podaje aktualnej daty, a ty jesteś jedyną osobą, z którą swobodnie mówię. Do każdego muszę się z szacunkiem zwracać, nawet jeśli na niego nie zasługują, o nic nie pytać, tylko zrobić swoje i pójść. Ostania data jaką pamiętam to piąty Lente dziewięćset jedenastego, ale wtedy miałam niecałe jedenaście lat. Nie wiem ile byłam nieprzytomna, ale będę miała około dwudziestu lat.

 

Na chwilę zapadło milczenie.

 

- Mam dla ciebie ważną wiadomość – powiedziała Darlia. – Dessę spotkasz gdzieś tutaj. Widziałam ją w wizji tutaj na swoim tygrysie. Nie byłam w stanie zobaczyć kolorów, więc wiem tylko, że włosy miała rozpuszczone.

 

Wkrótce nastał wieczór. Natasza postanowiła zwiedzić arenę. Już jutro miały się tam odbyć pierwsze krwawe walki. Blondynka kompletnie nie rozumiała, w jaki sposób coś takiego może cieszyć tych wszystkich ludzi. Tak wielkie wydarzenie przyciągnęło również drobnych sprzedawców. Największą furorę robiły jabłka w czekoladzie. Dziewczynka dostała się na trybuny areny północnym wejściem. Pomimo swojej sławy arena niczym specjalnym się nie wyróżniała. Ot piach i znacznie wyżej kamienne trybuny. Natasza usiadła na murku, służącym za barierkę i spojrzała na zachód. Słońce już powoli zachodziło. Dziewczynka tak bardzo zafascynowała się kolorami, które zdobiły niebo, że aż nie zauważyła jak zaczęła się zsuwać z murka. O mało by nie spadła z niego, gdyby nie drobna, ciemno fioletowo włosa dziewczyna o brązowych oczach, która w ostatniej chwili ją złapała.

 

- To byś dopiero poleciała – powiedziała przyjaznym głosem, po wciągnięciu z powrotem Nataszy. – Masz spore szczęście.

 

- Dziękuję.

 

- Co ty tutaj w ogóle robisz?

 

- Um.. szukałam kogoś – odpowiedziała wymijająco dziewczynka.

 

- Ja też kogoś szukam, nawet czterech ktosiów – zaśmiała się delikatnie. – Aktualnie podróżuję z grupą muzyków po całym Wschodzie. Jestem beztalenciem muzycznym, więc wożę małe dzieci na moim tygrysie. O dziwo do tej pory żadne się go nie przestraszyło.

 

W tamtym momencie dotarło do Nataszy, z kim rozmawia.

 

- Dessa?..

 

W kilka sekund przy boku dziewczynki znalazł się krótki nożyk.

 

- Skąd znasz moje imię? – zapytała ostro.

 

- Z przepowiedni – odpowiedziała lekko przestraszona Blondynka.

 

- Czy to mnie szukałaś?

 

- Tak.

 

- Kim jesteś?

 

- Natasza Kawalska albo Kowalska. Nie wiem dokładnie, ponieważ jestem z Creso, a podczas teleportacji tutaj straciłam pamięć.

 

- Czyli jesteś czarodziejem?

 

- Ja albo moja przyjaciółka. Pojawiłyśmy się tutaj w tym samym momencie.

 

Fioletowowłosa schowała ostrze za pas swojej beżowej sukni.

 

- Gdzie ona jest?

 

- Nie wiem.

 

- Jak to nie wiesz?!

 

- Porwał mnie Gesag i próbował wmówić, że jestem jego córką.

 

- To kiepsko. Trzeba cię jakoś stąd wyciągnąć. Daj mi chwilę... - zamyśliła się. – Wiem. Plan jest prosty. Zawody zaczynają się z samego rana, więc najmniej osób będzie przy zachodniej bramie. Tam będę na ciebie czekać. Nie znamy wszystkich zdolności Gesaga, więc będziemy musiały się pośpieszyć.

 

Natasza kiwnęła potwierdzająco głową.

 

- Wiesz coś przydatnego albo masz jakieś zdolności?

 

- Uczyłam się o roślinności, niebezpieczeństwach i trochę o istotach zamieszkujących Capranę.

 

- Musisz nauczyć się trzymać buzię na kłódkę. Nigdy nie wiesz, kto jest twoim przyjacielem, a kto wrogiem.

 

- Obydwie jesteśmy przeciwko Gesagowi, więc ci ufam.

 

- Do jutra – Dessa uśmiechnęła się ciepło.

 

Natasza poszła w stronę wejścia, którym dostała się na trybuny oraz powróciła do swojego i Darli namiotu. Helderka już poszła spać. Ciekawe jak długo nie było dziewczynki? Gdy tylko blondynka przekroczyła próg namiotu, Darlia zerwała się, jakby wcale sekundę temu nie spała.

 

- I jak poszło? – zapytała.

 

- Znalazłam ją – odpowiedziała Natasza. – Jutro z nią ucieknę. Tak mi ciebie szkoda, że nie możesz uciec ze mną.

 

- Nic nie da się na to poradzić – Darlia wzruszyła ramionami. – Taki już mój los.

 

__________________________________________________________________________

Dla zainteresowanych dalszymi częściami:

Cała książka w całości opublikowana jest na Wattpadzie.

Moja nazwa: July_Cezar

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania