rozrzucona kupa na liściach klonu
Od ostatniego wiersz minęło pół godziny baw się mała baw smaruj kopytka powoli ściągaj rajstopy
teraz rajd Barbórka i Dakar białe niedźwiedzie wymierają bez lodu baw się mała baw
bawełno moich snów ulubionych pęknięć na szybach płaskich parapetów i niebieskich migdałów które pomogłem ci wysrać
bez obrazy wskakuj albo wyskocz na zakręcie życia ostatniej podróży ulicy pełnej
elfów przebranych za rycerzy średniowiecza
w tej sukience jest ci do twarzy sto razy powtarzałem nie prasuj na kant bo się przetniesz cienką linią boczną
na prostej drodze nie jest łatwo
opisać wszystkie twoje zakazane imperia i piosenki
śpiewasz a głos zabija ptaki
w sumie zdechły bez wody albo zapominasz nakarmić
te miłe słowa i wyrywanie piór nie pasują do twojej twórczości
zgrzytasz jak stary płot pęknięty w kilku miejscach
znajomi cię pozdrawiają z gładkiej powierzchni użytkowej
dobrze wyśpij się nic nie przeszkodzi snom na mokrych poduszkach i włosach to twoja sprawa dla reportera i dlaczego bez sensu gadasz
jak zardzewiała śrubka mylisz depresje i wspomnienia
kiedy skończysz świt rozwieje wątpliwości przemyj oczy
zawsze masz takie czarne chmury nad zatoką bez dostępu do mnie do słów kluczowych albo znów zapomniałaś
ostatniego słowa które należy spontanicznie spłukać najlepiej ciepłą wodą i jeszcze spluń wypluj flegmę nie harcz kobiecie nie przystoi chrapać całą noc i tańczyć
jakby sabat czarownic nie miał końca i w tym roku zima nie przyjdzie ogrzać stopniejesz na schodach
wiesz że prowadzą do twojego nieba banalnie jesteś wyjątkową atmosferą rozdygotanych paciorków różańca perełko
zakopana w sumie nieobliczalnych graffiti w trzydziestu minutach ostrej fazy księżyca.

Komentarze (7)
Różowa sukienka rozjaśnia jesienny jeszcze półmrok.
Pozdrawiam serdecznie 🌻
Miłego dnia
a bez takiego słownictwa już nie można?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania