„Rozważania nad psychiką aniołów”

Do baru wtoczył się jakiś facet (nie pierwszej świeżości), za nim wbiegł przystojny mężczyzna. Jego włosy były białe jak śnieg i sięgały aż do pasa. Miał na sobie długą śnieżnobiałą szatę, a z pomiędzy łopatek wyrastały mu dwa ogromne skrzydła. Jak możecie się domyślić, był aniołem. Podszedł do pijaczka i chwycił go za kaptur kurtki.

- O nie! Marian, tego już za wiele. Nie będziesz mi przed Wielkanocą w knajpach siedział! Myślisz, że ja nie mam co robić tylko ciebie pilnować? DO DOMU SPAĆ!

Pijak rozejrzał do koła, ale nikogo nie zobaczył. Poczuł natomiast wielkie zmęczenie, wiec zabrał z lady czapkę i chwiejnym krokiem udał się w stronę drzwi. Białowłosy uśmiechną się do siebie "Kolejny sukces".

 

W południe na posterunku policji…

 

Dwie kobiety ( brunetka i blondynka) czekają na korytarzu. Krzycą na siebie, przepychają się i rzucają sobie pogardliwe spojrzenia. Nagle blond rzuca się z pazurami na brunetkę.

-Trzymaj tą swoją z daleka od Karolinki! Dosyć już szkód narobiła.- anioł o niesamowitych, fioletowych oczach cedzi słowa w stronę swojego towarzysza, smukłego, ostrzyżonego na krótko anioła modnisia.

-To nie była wina Joli! Gdybyś trzymał tą swoją z daleka od NASZEGO faceta to nic by się nie stało…a tak to Jola ma złamane serce, a Karolina złamany nos. Wydaje mi się, że jesteśmy kwita. Obawiam się tylko, że doszło to do uszów Archanioła.

-Nawet mnie nie strasz.. To dopiero moja druga robota… a w poprzedniej już sobie nagrabiłem.

- Coś ty?

- No, wiesz byłem młody, ambitny. Mój podopieczny trochę nawywijał… dilerka, napady, przemyty… takie tam. Tak jakoś to wyszło. Później za karę dwa lata musiałem garnki w Zaświatach myć.

- To faktycznie nie wesoło. Wiesz co, pogódźmy te dwie damy. Niech się przytulają, stwierdzą, że faceci to świnie i niech idą do baru. Zgoda?

-Zgoda.

Aniołowie popychają lekko obie kobiety, te momentalnie się przytulają i zaczynają płakać.

 

Kilka przecznic dalej w skateparku…

 

Na rampach bawi się tłum nastolatków, a na jednej z ławek siedzi anioł. Po kilku minutach przysiada się do niego jakaś postać. Też ma białe skrzydła, ale jego włosy są krótko obcięte, zamiast szaty ma na sobie skórzaną kurtkę, a na stopach ciężkie, czarne buciory.

- Na Boga! Zefir, przyjacielu co tobie się stało?- zapytał anioł w długiej szacie.

- To nic takiego, mój wychowanek wkracza w okres dojrzewania i chciałem za nim nadążyć... Wiem już chyba wszystko. Mam problem tylko z tym diabelskim urządzeniem, które nosi w uszach. Wydobywa się z niego iście piekielne muzyka, ale dosyć o mnie. Co tam u was? Jak noga?

- Trzy miesiące w gipsie, złamanie z przemieszczeniem, ale już jest dobrze. Popatrz na niego. Jaki zadowolony z życia.. -Anioł wskazał dłonią na krępego chłopca na deskorolce.- O nie! Zwariuję z nim. Wybacz na chwile... Kamil! Ubieraj te cholerne ochraniacze! Pamiętasz jak to się ostatnio skończyło?

- Ivo! Skąd u ciebie takie słownictwo?

- Przepraszam, gimnazjum demoralizuje nawet Niebiańskich Mężów…O widzisz ubiera kask, przypomniał sobie te trzy miesiące w domu.

- Jak to dobrze, że mój ma to za sobą- anioł w glanach wskazał głową na chłopaka siedzącego na przeciwnej ławce. Miał na uszach słuchawki i gibał się w bliżej nieokreślonym rytmie.

- On tak długo może?

- Co najmniej kilka godzin.

- Dobrze masz... no zobacz! Mój znowu się wywrócił... idę go podnieść. Cześć!

 

Pod wieczór w jednej z kamienic na Starówce…

 

Młoda matka tuli do snu rozwrzeszczane niemowlę.

-Śpij, proszę. „Aaa kotki dwa, szarobure oby dwa…”, Adam chodź tu! Teraz twoja kolej, ja już nie daję rady.- do pokoju wchodzi wysoki mężczyzna ubrany w niebieskie ogrodniczki i koszulę w kratkę.

-Dobra daj go, ale nie gwarantuje, że przy mnie uśnie.

Pod ścianą, na sofie siedzą dwaj aniołowie i głośno deliberują.

-Dzwoń po Luke! Ile to może jeszcze trwać? Mój wrócił po ośmiu godzinach pracy i jeszcze musi zajmować się dzieckiem.

- Spokój Elinorze! Tylko spokój może nas uratować… Moja Kasia też już którąś noc z kolei zarywa. Cóż zrobisz? To nie dziecka wina, że mu się siekacze wyrzynają, a nie że mu się Opiekun idiota trafił... dobra ja też już nie daję rady. Dzwonię po niego- Anioł wyciąga z kieszeni mały, złoty dzwoneczek i lekko nim potrząsa. Delikatny dzwięk momentalnie wypełnia pokój, a przez okno wlatuje biały obłoczek, który materializuje się na dywanie. To kolejny anioł. Jest trochę mniejszy od pozostałych, jego włosy są pokręcone, szata ciut za długa, a na dodatek brakuje mu jednego buta.

-Mico! Gdzie cię znów nosiło?

-Twój dzieciak płacze, od kilku dni, a ty co?

- Po pierwsze, to „Dobry wieczór”, a po drugie to nie mój dzieciak, tylko ich- Mico wskazuje podbródkiem na parę stojącą przy łóżeczku.

-Nie łap nas za słowa. Pan kazał ci się opiekować tą istotą, a ty się obijasz! Pamiętasz co się dzieje z aniołami, które nie słuchają nakazów Boga?

- Tak, oczywiście, najlepiej nowego Lucyferem straszyć! Poza tym, nie robiłem nic zdrożnego. Co więcej załatwiałem młodemu lepszy start. Myłem podłogę u św Piotra, obiecał, że zadba za to o małego i da mu jakieś super zdolności.

-Błagam i dałeś się na to nabrać? Święty Piotr wycina ten numer wszystkim nowym. „Popracuj trochę u mnie, a pogadam z Jezusem i załatwię twojemu podopiecznemu jakąś super moc”. Apostoł to nie dobra wróżka…

Mico skrzywił się i z miną ułożoną w podkówkę podszedł do łóżeczka u którym spało dziecko. Popatrzył mu prosto w małe, zapłakane oczka i przyłożył palec do ust. Dziecko momentalnie ucichło.

-Dobra, połóżcie rodziców spać. Ja zostanę z Juniorem.

Dwóch zblazowanych aniołów wyprowadziło zmęczonych rodziców z pokoju zgasiło za sobą światło.

 

Tymczasem pod jedną z miejskich toalet...

 

- Cześć co ty tu robisz?

- Nic, moja wychowanka już drugą godzinę makijaż robi, a ja mam za 10 minut czuwanie przy grobie Chrystusa!

- Hmmm... trudna sprawa, wiesz co, mam pomysł! Moja dopiero weszła, pewnie zejdzie jej jakiś czas. Ja się twoją zajmę.

- Naprawdę? Bogu dzięki. To ja lecę. Zapomniał bym, reaguje na imię Joasia i za godzinę ma odebrać dzieci z przedszkola, powinienem się wyrobić, ale jak nie to przypomnij jej, dobra? -

Jasną sprawa. Pozdrów ode mnie Archanioła Gabriela i przeprosić za tę szybę, zagapiłem się... zagapiłem się.

-Ok. Przekażę. Pa!

 

Wieczorem w kościele św Stanisława…

 

Cisza, spokój, świątynia wypełniona jest aniołami, które pogrążone w modlitwie klęczą przy ołtarzu. Na tle tej bieli wyraźnie odcina się sylwetka drobnej zakonnicy w czarnym habicie. Za nią w ławce siedzi jej anioł stróż i szepcze coś do siebie.

- Ile to już wiosen? 2016- 1931... 85! Dobrą miałem robotę. Hania od maleńkości nie sprawiała kłopotów. Rodzicom pomagała, do kościoła chodziła, a potem wpadła na pomysł z zakonem. Szkoda, że to już koniec, będzie mi jej brakowało. Ciekawe kogo dadzą mi następnego...żeby tylko nie jakieś chłopczysko! Już nie jestem taki młody, moje skrzydła nie nadąża za jakimś urwisem.

Nagle zza drzwi słuchać bicie dzwonów, jest odległe, a jednak słyszą je wszyscy aniołowie i nagle posępnieją... ten dźwięk jest jednoznaczny. Za murami świątyni czeka Samael, anioł śmierci. Czeka na drobną zakonnice, aby zaprowadzić ją przed sąd ostateczny.

 

Anioły otaczają nas w codziennym życiu. Może nie dasz rady ich zobaczyć, może nie potrafisz ich usłyszeć, ale na pewno jesteś w stanie zaobserwować ich moc.

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • zuyy 21.02.2017
    Piątka. Tylko mała uwaga: "Jego włosy były białe jak śnieg i sięgały aż do pasa. Miał na sobie długą śnieżnobiałą szatę", mogłaś użyć innego porównania, o śniegu "wyczerpałaś" przy włosach. Pozdrawiam.
  • misia25085 21.02.2017
    Faktycznie, dzięki postaram się jakoś to zmienić
  • olo123 21.02.2017
    Naprawdę ciekawy temat ,spoko bardzo fajne.
  • misia25085 21.02.2017
    Dzięki:)
  • Angela 21.02.2017
    Cudniste to było, niemal popłakałam się ze śmiechu, choć troszkę Kossakowską czuć było : ) 5
  • misia25085 21.02.2017
    Dzięki :)
  • fanthomas 22.02.2017
    Jednak wolę twoje opowiadania w konwencji horrorów kryminalnych. 4

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania