Rzeźbienie siebie
Siłownia to nie jest miejsce, gdzie się tylko pręży mięśnie. Dla mnie to świątynia. To mój rytuał, moje malarstwo, moja filozofia. Nie maluję obrazów, rzeźbię siebie. Nie używam farb ani pędzli, moim narzędziem jest ciężar, pot, zmęczenie i umysł, który każe mi iść dalej, gdy ciało mówi dość.
Każde powtórzenie to jak pociągnięcie pędzla. Każda seria to dialog z samym sobą, z bólem, ze zwątpieniem, z siłą, której nikt nie widzi. Nie robię tego, żeby wyglądać. Robię to, żeby przeżyć. Żeby się uczesać od środka w świecie, który czasem chce mnie rozebrać z resztek sensu.
To nie są tylko ćwiczenia. To walka. To sztuka. To ja, próbujący coś powiedzieć światu bez słów.

Komentarze (1)
To była jedna z najbardziej ekskluzywnych firm w Warszawie, zajmujących się drenażem osobowości.
Prezerwatywa nie była potrzebą, tylko pieniądze.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania