Poprzednie częściSąd Krwi Prolog

Sąd Krwi Rozdział 1: Inkubacja

- INKUBACJA -

Znalazłem się w zaskakująco przestrzennym pomieszczeniu, którego misterne meble roztaczały wokół dozę elegancji, a dywan w kolorze czystego turkusu pochłaniał każdy stawiany przeze mnie krok. Z sekundy na sekundę dostrzegałem coraz to wyższe stosy makulatury, oparte o ściany puste płótna, jak i powieszone wysoko dyplomy, zapisane ledwie widocznym drukiem.

– Dzień dobry – odezwał się siedzący na obracanym fotelu mężczyzna, nie pokazując niczego prócz znudzenia.

– Przybyłem na umówioną wizytę z psychiatrą – zacząłem – Nazywam się...

– Tak, wiem – przerwał, poprawił mankiet koszuli, a następnie podniósł mały notatnik wraz z ołówkiem – Niech pan usiądzie, a ja zadam parę prostych pytań, gdy wszystko pójdzie pomyślnie, przejdziemy do tych trudniejszych.

– Dobrze – odparłem.

Zgodnie z wytycznymi zasiadłem na krześle i czekałem, aż rozmówca przestanie kreślić coś w zeszycie. Nie było mi wprawdzie wygodnie, jednak zrekompensowałem to uczucie wpatrywaniem się w małe obrazy. Pierwszy z nich przedstawiał samotną łódź pośrodku wzniesionych fal, zapewne sztorm, pomyślałem. Na drugim widniał jakiś budynek, był jednak zbyt rozmazany, bym mógł z niego cokolwiek wywnioskować. Z kolei trzeci obraz, choć przedstawiał znacznie mniej niż poprzednie, zdawał się przemawiać do mnie najbardziej. Trudno mi dokładnie opisać jak się czułem patrząc na niego, ale nie było to niczym przyjemnym. Na obrazie stał ubrany na czarno mężczyzna, trzymający w jednej dłoni świecę, a w drugiej, brunatny parasol. Tło miał ten obraz żółte, z odrobiną pomarańczowych rys oraz widocznych niedociągnięć pędzla, jakby malowano go w pośpiechu.

Na twarzy psychiatry pojawiły się widoczne gołym okiem zmarszczki, a siwe od starości włosy niemalże natychmiast opadły mu na połowę czoła.

– Skończyłem – oświadczył – Za chwilę pokażę ci parę obrazków, jak to zrobię, powiesz co na nich widzisz, na potrzeby dzisiejszego spotkania poproszę o szczerą odpowiedź – Przesunął i obrócił notatnik w mą stronę, a sam oparł się i rozłożył ręce na całą szerokość hebanowego biurka.

Pierwszy ręcznie rysowany obrazek składał się z trzech wspierających się linii.

– Trójkąt – odpowiedziałem, a psychiatra tylko pokiwał głową.

– Zostają nam tylko trzy – powiedział, spoglądając na zegarek kieszonkowy i delikatnie przy tym kaszląc.

Drugi obrazek pokazywał coś na kształt powyginanego walca, natomiast znajdujące się w nim szpary, mówiły mi tylko jedno.

– Drewno...Tak, myślę, że to drewno...

Tym razem puścił mi szybkie spojrzenie i, pokiwał głową.

Trzeci pokazywał połączone ze sobą okręgi.

– Pierścienie...?

– Dobrze, teraz nadeszła pora zobaczyć co przedstawia ten ostatni, tylko szybko, zaraz kończy się nasze spotkanie – ponaglił.

Te czterdzieści pięć minut minęło naprawdę szybko, pomyślałem. Dopiero, co postawiłem nogę wewnątrz gabinetu, a już przyjdzie mi go opuścić. Szybko przewinąłem stronę. Zamurowało mnie.

Na ostatniej stronie został narysowany nóż, w którego skład wchodziły wszystkie wcześniejsze ilustracje: drewniany trzonek, udekorowany białymi pierścieniami, o ostrzu w kształcie ogromnego trójkąta. Zaczęło mi się zbierać na wymioty.

– Co to...ma być?! – wycedziłem, wstając z krzesła – Przecież...ten nóż...został użyty do...

– Tak, zdaję sobie z tego sprawę – odpowiedział z twarzą pełną obojętności, co, prawdę mówiąc, zaczęło mi działać na nerwy.

– Więc dlaczego?! – krzyknąłem. I tak już straciłem opanowanie, więc krzyk w tę czy inną stronę nie robił na mnie wrażenia.

Tylko się zaśmiał.

– Gdybym od razu zapytał o wydarzenia sprzed dwunastu lat, nie byłbyś w stanie szczerze powiedzieć mi co widziałeś – wyjaśnił, pocierając dłońmi – Wiesz, ja zawsze staram się dowiedzieć wszystkiego o swoich pacjentach, zanim przychodzą do mnie z wizytą.

– Nie rozumiem...

– Narysowanie noża miało jedynie zbadać twoją reakcję – Schował do kieszeni zegarek – To spotkanie dobiegło końca, spotkajmy się ponownie...

... Panie Honney Flemming...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania