gdzie uśmiechniętą buzią pucuję krupnik, - Jakaś muzyczna prostytucja się mi tu widzi lebo baran tępy jezdem. Jak można pucować krupnik? Oświeć proszę profana.
Każde życie jest ponoć materiałem na co najmniej jedną książkę.- to zależy czy pisze go Ritha, Canu czy też konononono...chgw. Wtedy to nie jest książka a papier toaletowy, czyli do d...
Jak zwykle doskonale - pięć ;) z dzięksem.
Pucować w wolnym tłumaczeniu - jeść. Amciać! ;) Kononono tez by moze napisal cosik wiecej niz do podtarcua dupy, jakby sie deczko postaral, któz to wie ;)
Dzieki Karawan :)
Tekst bardzo mi podszedł, ciekawie i płynnie napisane. Bardzo trafne porównanie do foliowej reklamówki.
"I kiedy naturalna ostrożność, która podpowiada ci, żeby rozejrzeć się przy przejściu przez ulicę, lub patrzeć na nóż, krojąc, zaczyna rozrastać się do niebotycznych rozmiarów, a ty przechodząc przez fazę lęku przed samym lękiem, nagle stajesz twarzą w twarz z problemem strachu przed każdym oddechem, to znaczy, że... coś poszło nie tak." - tak to jest coś, co rozumiem
Dzień dobry
Segregator? świetne uchwycenie chwil życia, naszej codzienności i tych małych rzeczy.
Na stole jest cerata, też czerwono-biała... ile takiej caraty było w domach?
Strach to coś jest wpisane w nasze istnienie. Od narodzin dostajemy to w pakiecie razem z miłością. Z biegiem lat nabieramy doświadczenia i próbujemy z nim walczyć. Ale strach to życie, to choroba śmiertelna z której nigdy nie wyleczymy się.
Dzień dobry wieczór :)
Chwytam chwile niczym chwytak, cerat było multum, wszędzie prawie jednakowe, zaslonki też czerwono-białe albo zielono-biale w kratkę (chyba napisalam kropki, a chyba była to kratka jednak).
O stanach lękowych mogłabym godzinami, to jakby zupełnie inna faza we łbie niż zwykły strach, że np. zachoruje czy coś. Taki strach załatwiam jednym papierosem. Lubie se czasem pogmerać we lbie, choć w tym wypadku (odnosnie tegoż tekstu) deczko syntetycznie na przepchanie weny.
Dziękuję za wizytę i refleksje.
Pozdrawiam :)
"Czasami mam wrażenie, że wszystko wokół działa na zasadzie antybiotyku. Musisz zeżreć część syfu, który cię niszczy, żeby móc z nim zawalczyć. "- no właśnie. Często bez powodzenia, a jedynie ze skutkiem "osłabionego systemu odpornościowego".
"Najsilniejszy wróg wymaga najlepszej strategii.
Lub najszybszej ucieczki." - to dobre. Nawet bardzo:) podpisuję się wszystkimi kończynami:)
"I w usilnej próbie wyrzucenia z siebie gniewu, rozczarowania i prośby o pomoc, słyszysz tylko cichy, wewnętrzny płacz.
Kuchnia miała okno na wschód.."- ten fragment i te przemyślenia są mi bardzo bliskie.
Porównanie do foliówki- trafne. Podoba mi się.
"Jak duży musi być strach, by jego unormowanie zajęło kilka, ponoć najlepszych lat. "- kurde, no. Ritha, ale ten tekst mi wierci dziurkę w serduchu.
"Każde życie jest ponoć materiałem na co najmniej jedną książkę. I co najmniej kilka segregatorów pełnych poplamionych kartek."- pięknie ujęte.
Pustostanowy klimat. Fajne przemyślenia, często bliskie i bardzo "zrozumiałe". Fajnie się Ciebie czyta, wystarczy poszperać i coś na każdy babski nastrój się znajdzie. Od podartych rajstop przez forumowe moNdrości po takie właśnie teksty. Piąteczka, pozdrówka:)
Witam pannę Blankę:) Tekst Ci wierci dziurkę w serduchu, a tera mi Twój komentarz wierci w serduchu takową dziurkę :) Miło mi bardzo. Pustostanowy klimat, ofkors, nie wiem czy na babski wieczór (rajtki z dziurą moze prędzej), ale tu ciut bardziej refleksyjnie. Dziękuję pięknie, pozdrawiam cieplo :)
Znakomite.
"A ty chcesz mieć pierdoloną pewność, że nie obudzi cię pewnego dnia znajomy cień siedzący na krześle" - są takie dni, kiedy się wierzy, że to odeszło i jest jakiś taki niesamowity spokój, wręcz radość, że to już nie wróci. Niestety wraca za każdym razem. Recz ciekawa, czasem (bardzo często) pomaga szybkie wielokrotne powtarzanie swojego imienia i nazwiska - wtedy w pewnym momencie czuje się wściekłość tego "cienia, co siedzi na krześle". Odkryłem to przypadkiem. Bo to coś po prostu zabiera nam naszą tożsamość. Być może tekst jest zupełnie o czym innym, ale dla mnie jest cholernie bliski w ten właśnie sposób. Piękna zwięzła rzeka myśli.
Nachszon... dziękuję!
Na szczęście, tfu, odpukać, nic mi nie wraca, nadal jestem lekko szurnięta, ale biorąc pod uwagę opowijskie standardy - w granicach normy ;) Ciekawy sposób z powtarzaniem nazwy własnej, wypróbuję jesli zajdzie takowa potrzeba. Pisałam Pustostany kiedyś (to tez jest taki Pustostan w sumie), ale pisząc pierwsze Pustostany to było takie, hm, oczyszczenie. Teraz już tego nie czuję aż tak bardzo (potrzeby pisani w ten deseń), czasem coś mnie najdzie, czasem na wpół syntetycznie (na przełamanie niemocy pisarskiej czy cuś) i jeszcze z siebie wykrzesuję różne refleksje w tematach jak wyżej i niezmiernie mi miło, gdy one pociągają refleksję innych ludziów, jak w przypadku Twojego komentarza. Za co pięknie dziękuję :)
Pozdrawiam ciepło :)
Jesteś genialna! Ty i te twoje Pustostany ;) Bo przecież wiemy, że to Pustostan. Jego kolejna odsłona. Genialna! W każdym razie czuję go tutaj. Wycieka z treści jak cholera :))
PS. Z komentarzy wynika mi, że wcześniej wstawiłaś to jako część Cmyka? ;) Dziwnie by się to komponowało,....
Ale z takimi refleksjami, jestem gotowa wszystko ci wybaczyć ;))
Komentarze (30)
(nawet częściej niż "bywam", jednak tym razem - w żartach)
Każde życie jest ponoć materiałem na co najmniej jedną książkę.- to zależy czy pisze go Ritha, Canu czy też konononono...chgw. Wtedy to nie jest książka a papier toaletowy, czyli do d...
Jak zwykle doskonale - pięć ;) z dzięksem.
Dzieki Karawan :)
Słowo "pucować" jak widać moze mieć wiele zastosowań ;)
A tak, to... spoko, że przełamane. Mam nadzieję, że purchel niemocy poszedł w pizdu.
Z tak osobistych tekstów nieco ciężej się wyciąga wyimiki piękna, ale choć jeden.
"Czasami żałuję braku możliwości określenia powyższego w skali." - to jest cudną puentą.
Oby tera poszło wszystko z góry, aż do, wiadomo... następnej góry.
Git tekst.
Postanowilam na poczatek deczko na luz wrzucic.
Dzięki, Canalardo :)
"I kiedy naturalna ostrożność, która podpowiada ci, żeby rozejrzeć się przy przejściu przez ulicę, lub patrzeć na nóż, krojąc, zaczyna rozrastać się do niebotycznych rozmiarów, a ty przechodząc przez fazę lęku przed samym lękiem, nagle stajesz twarzą w twarz z problemem strachu przed każdym oddechem, to znaczy, że... coś poszło nie tak." - tak to jest coś, co rozumiem
pozdrawiam i uśmiech posyłam :)5
Dziękuję pieknie, pozdrawiam również :)
Segregator? świetne uchwycenie chwil życia, naszej codzienności i tych małych rzeczy.
Na stole jest cerata, też czerwono-biała... ile takiej caraty było w domach?
Strach to coś jest wpisane w nasze istnienie. Od narodzin dostajemy to w pakiecie razem z miłością. Z biegiem lat nabieramy doświadczenia i próbujemy z nim walczyć. Ale strach to życie, to choroba śmiertelna z której nigdy nie wyleczymy się.
Pozdrawiam i miłego wieczoru
Chwytam chwile niczym chwytak, cerat było multum, wszędzie prawie jednakowe, zaslonki też czerwono-białe albo zielono-biale w kratkę (chyba napisalam kropki, a chyba była to kratka jednak).
O stanach lękowych mogłabym godzinami, to jakby zupełnie inna faza we łbie niż zwykły strach, że np. zachoruje czy coś. Taki strach załatwiam jednym papierosem. Lubie se czasem pogmerać we lbie, choć w tym wypadku (odnosnie tegoż tekstu) deczko syntetycznie na przepchanie weny.
Dziękuję za wizytę i refleksje.
Pozdrawiam :)
"Najsilniejszy wróg wymaga najlepszej strategii.
Lub najszybszej ucieczki." - to dobre. Nawet bardzo:) podpisuję się wszystkimi kończynami:)
"I w usilnej próbie wyrzucenia z siebie gniewu, rozczarowania i prośby o pomoc, słyszysz tylko cichy, wewnętrzny płacz.
Kuchnia miała okno na wschód.."- ten fragment i te przemyślenia są mi bardzo bliskie.
Porównanie do foliówki- trafne. Podoba mi się.
"Jak duży musi być strach, by jego unormowanie zajęło kilka, ponoć najlepszych lat. "- kurde, no. Ritha, ale ten tekst mi wierci dziurkę w serduchu.
"Każde życie jest ponoć materiałem na co najmniej jedną książkę. I co najmniej kilka segregatorów pełnych poplamionych kartek."- pięknie ujęte.
Pustostanowy klimat. Fajne przemyślenia, często bliskie i bardzo "zrozumiałe". Fajnie się Ciebie czyta, wystarczy poszperać i coś na każdy babski nastrój się znajdzie. Od podartych rajstop przez forumowe moNdrości po takie właśnie teksty. Piąteczka, pozdrówka:)
"A ty chcesz mieć pierdoloną pewność, że nie obudzi cię pewnego dnia znajomy cień siedzący na krześle" - są takie dni, kiedy się wierzy, że to odeszło i jest jakiś taki niesamowity spokój, wręcz radość, że to już nie wróci. Niestety wraca za każdym razem. Recz ciekawa, czasem (bardzo często) pomaga szybkie wielokrotne powtarzanie swojego imienia i nazwiska - wtedy w pewnym momencie czuje się wściekłość tego "cienia, co siedzi na krześle". Odkryłem to przypadkiem. Bo to coś po prostu zabiera nam naszą tożsamość. Być może tekst jest zupełnie o czym innym, ale dla mnie jest cholernie bliski w ten właśnie sposób. Piękna zwięzła rzeka myśli.
Na szczęście, tfu, odpukać, nic mi nie wraca, nadal jestem lekko szurnięta, ale biorąc pod uwagę opowijskie standardy - w granicach normy ;) Ciekawy sposób z powtarzaniem nazwy własnej, wypróbuję jesli zajdzie takowa potrzeba. Pisałam Pustostany kiedyś (to tez jest taki Pustostan w sumie), ale pisząc pierwsze Pustostany to było takie, hm, oczyszczenie. Teraz już tego nie czuję aż tak bardzo (potrzeby pisani w ten deseń), czasem coś mnie najdzie, czasem na wpół syntetycznie (na przełamanie niemocy pisarskiej czy cuś) i jeszcze z siebie wykrzesuję różne refleksje w tematach jak wyżej i niezmiernie mi miło, gdy one pociągają refleksję innych ludziów, jak w przypadku Twojego komentarza. Za co pięknie dziękuję :)
Pozdrawiam ciepło :)
PS. Z komentarzy wynika mi, że wcześniej wstawiłaś to jako część Cmyka? ;) Dziwnie by się to komponowało,....
Ale z takimi refleksjami, jestem gotowa wszystko ci wybaczyć ;))
Jezusicku, jak zes Ty mnie dzus pozytywnie nakadowala Kobieto! Jestes Wielka *.*
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania