Poprzednie częściSekret piekielnego grona

Sekret

- Dzień dobry - powiedział Michał wchodząc do pokoju rady uczniowskiej.

Czuł się jak trup. Praktycznie całą noc nie spał i myślał co zrobić, aby przejąć klucze szkoły... po głowie nadal chodziły mu też słowa matki. Naprawdę nie rozumiał czemu nie mogli przejść normalnie tej inicjacji.

Może po prostu ich też się bała. W końcu to nieśmiertelne istoty... tylko, że ich zadaniem jest chronić ludzi przed złymi wampirami i wilkołakami. To oni byli ich sądem.

- Michał - usłyszał głos Mateusza, przez co od razu chłopak uniósł głowę.

- Tak?

- Dobrze się dziś czujesz? Nie wyglądasz za dobrze - powiedział Mateusz zmartwionym głosem.

- Tak tak. Uczyłem się tylko do późna - wyjaśnił Michał posyłając mu mały uśmiech.

Mateusz posłał Michałowi zmartwione spojrzenie, po czym ku jego zdziwieniu zaczął się rozglądać czy aby na pewno każdy jest zajęty swoimi sprawami. Po upewnieniu się na powrót spojrzał na Michała po czym przysunął się lekko.

- Jeśli chcesz porozmawiać to powiedz. Widzę ten nieszczery uśmiech - szepnął tak, aby tylko Michał usłyszał.

Oczy chłopaka momentalnie się rozszerzyły, jednak nie na długo. Michał lubił Mateusza za swoją szczerość i troskę, ale on naprawdę nie potrzebował pomocy.

- Wiesz, Mati - zaczął Michał kładąc dłonie na biurku. - Uśmiech jest najlepszym sposobem na uniknięcie kłopotu, nawet jeśli jest fałszywy.

Mateusz wyprostował się kręcąc głową na boki, po czym spojrzał na Michała z lekką czułością cicho wzdychając.

- Fałszywy uśmiech, może ranić nas samych.

- Lepiej zostać zranionym, niż ranić innych. Dobrzy ludzie będą szczęśliwi na przekór wszystkiemu, a ktoś, kto nie potrafi niczego poświęcić, nie będzie w stanie nic zmienić. Zajmijmy się lepiej sprawami samorządu.

Chłopak stał nadal niewzruszony słowami Michała, a on czuł się jakby powiedział coś strasznego.

- Dobrze... wróćmy do pracy, ale pamiętaj. Jeśli będziesz chciał pogadać to przyjdź. Na ogół jesteśmy tylko ludźmi... my "potwory" też mamy coś pokroju duszy.

- Jeśli poczuję taką potrzebę to przyjdę - zapewnił Michał i nie czekając na nic chwycił za notes.

Mateusz odszedł, a Michał zajął się swoją pracą.

Może Mati ma rację... Michał nigdy nikomu się nie wyżalał, bo najzwyczajniej w świecie nie miał komu. Miał tylko mamę, która swoją drogą "bała" się go. Rodzeństwa nie miał... tak samo jak przyjaciół.

Jego jedyną oazą spokoju była rada uczniowska. Wszyscy go tu chwalili i doceniali, jednak chłopak nie mógł się nikomu wyżalić. Nie chciał, aby ktoś brał go za słabego.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania