Serce Jagusi, czyli fanfic do Chłopów Reymonta
Zaraz jak wyszła i umyła się z gnoju to poszła nad jezioro umyć swoje długie, złociste włosy spięte w gruby warkocz. Przez chwilę zastanawiała się, co począć? Wrócić, czy iść przed siebie. Jeszcze w życiu nie była nienawidzona. Jeszcze w życiu nie czuła złości. Jeszcze w życiu nie czuła niesprawiedliwości, a teraz patrzyła w dal, gdzieś daleko za lasami i górami znajdowała się przyszłość. Nie w Lipcach, tego Jagna Borynowa mogła być pewna.....
Ruszyła ścieżką do Tymowa w nadziei, że tam rozpoczynie na nowo życie. I szła, aż doszła do Tymowa i tam postanowiła żebrać pod kościołem. Usiadła w błocie tam gdzie keidyś siedziała Agata. Ze łzami w oczach błagała ludzi o jałmużnę. Z kościoła wyszedł piękny młodzieniec o oczach jak amarant i ustach jak arbata. Schylił się przez dziewczyną w odzieniu z świńskiego gnoju dał całą złotówkę jałmużny, a potem zaproponował pracę:
- Chodź ze mną do domu. Dam kąt i pracę.
Jagna nie miała wyboru, aq przynajmniej w tej chwili. Ze łzami w oczch i nadziejom na twarzy poszła za nieznajomym do jego domu mieszczącego się w tymowskiej chałupie.
- Jak ci na imię? - zapytał sam nie zdradzając swojego imienia.
- Jagna.
Pracowała tak wiele dni piorąc, gotując i myśląc o Antku, który był jejej prawdziwą i jedyną miłością. Wkońcu przyszedł jej gospodarz z Tymowa.
- Kocham cię do chwili gdy cię kiedyś ujrzałem na jarmarku w Tymowie.
Wtedy pojęła, że był to ten żółtek co powiadał, że czapka dobra, a pewnie ją cyganił. Wróciły radosne wspomjienia beztroskiego życua.
- No i co – odpaowiedziała.
Gospodarz z Tymowa pocałował ją. Ona odepchneąła go po minucie i spoliczkowała. Jej serce zabiło głośno na myśl o Antku, Mateuszu, Wójcie, Jasiu, Macieju... Nadal go kochała, ale nie miała zamiaru cierpieć ubóstwa.
Pochwycił ją jeszcze raz, a Jagna poczuła słabość, niemoc i że ją w dołku ścisnęło, tak jak kiedyś z Mateuszem. Nie mogła do tego dopuścić. Sięgnęła po wzon z półki i rozbiła gospodarzowi go na głowie, a potem uciekła do Lipiec. Doszła do chałupy przed którą siedzieli Jędrzej, Szymek, Nastka i Dominikowa. Nastka miło się uśmiechnęła, a serce Jagusi zabiło. Usiadła obok i zaczęła urywać pierze z gęsi.
- Wróciłaś? - zapytał Szymek.
Jagna siknęła głową.
Rodzina ucieszyła się z jej pooiwrotu. Jej serce zabiło ponownie, bo nie z miłości, ale poczucia, że jej miejsce jest tutaj i wszystko przebaczyła chłopom.
Komentarze (13)
Samo opko niezłe, licze na kontynuację ;-)
"młodzieniec o oczach jak amarant i ustach jak arbata." - czyli oczy miał fioletowo-czerwane (aramantowe) a usta miał... herbaciane? Coś ci stylizacja nie bardzo wyszła.
"w odzieniu z świńskiego gnoju" - miała na sobie strój zrobiony z... świńskiego gnoju? Nie bardzo widzę.
"Ze łzami w oczch i nadziejom" - to stylizacja językowa czy pomyłka autorska?
"który był jejej" - takie jej że ojej
"Sięgnęła po wzon" - ee... dzwon czy wazon?
"że jej miejsce jest tutaj i wszystko przebaczyła chłopom." - no ba, a czy oni przebaczyli jej?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania