Poprzednie częściCórka mafii - rozdział 1

Córka mafii - rozdział 4 cz.2

Salon odnowy biologicznej „Twoje piękno”, Bogota, 27 czerwca 2010

 

Adriana Romero była bez wątpienia piękną kobietą i pełną klasy. Każdy to wiedział. To dlatego między innymi ożenił się z nią Lorenzo. Zawsze otaczał się pięknymi kobietami, najpierw Maria Isabela – jego pierwsza żona, a teraz Adriana. Lubił kiedy inni mu zazdrościli. Musiał mieć wszystko co najlepsze.

Mimo bogactwa nie była egoistą widzącą tylko czubek własnego nosa. Często angażowała się w różne akcje charytatywne, a Lorenzo popierał to. Było mu to bardzo na rękę. To była doskonała przykrywka, dzięki czemu był postrzegany jako człowiek mający serce dla innych ludzi. Lubiła dbać o siebie, dlatego co dwa tygodnie odwiedzała znany salon odnowy biologicznej i poddawała się upiększającym zabiegom. Nie przyjeżdżała tu sama tylko zawsze w towarzystwie osobistego ochroniarza, który siedział w poczekalni, kiedy Adrianą zajmowały się kosmetyczki i masażystki. Tego dnia także było tak samo. Już się przyzwyczaiła do swojego goryla. Czekając na swoją kolej przeglądała gazetę z wiadomościami z kraju. W pewnym momencie natrafiła na krótką wzmiankę o wypadku na morzu w którym zginęła nieznana, młoda dziewczyna. Nie zwróciłaby na niego większej uwagi, gdyby nie fakt, że to zdarzenie miało miejsce w Santa Marta.

Nagle jej serce zamarło.

Przecież tam pojechała Roxana i uwielbiała jeździć na motorówkach, a ponadto od paru dni nie było od niej żadnych wieści. Piorunem wstała i rzekła do swojego ochroniarza:

– Jedziemy do domu, byle szybko – rzuciła i pędem ruszyła w kierunku wyjścia.

Goryl bez mrugnięcia okiem wykonał jej polecenie. Pędzili ulicami miasta z zawrotną prędkością, łamiąc wszystkie możliwe przepisy.

 

Rezydencja Lorenza Romero, Bogota, 27 czerwca 2010

 

Gdy dotarli do rezydencji Adriana jak burza wpadła do środka, a następnie skierowała się do gabinetu męża, nawet nie pukając, chociaż wiedziała, że on tego nie lubi. Lorenzo właśnie siedział nad swoimi papierami, ale kiedy tylko weszła żona szybko je schował.

– Tyle razy ci mówiłem, żebyś...

– Wiem – odparła zdyszana i rzuciła gazetę na biurko. – Czytaj!

Lorenzo dla świętego spokoju wziął gazetę i powoli przeczytał tekst. Z każdym słowem marszczył brwi. Kiedy skończył spojrzał na żonę.

– To może być Roxana – lamentowała Adriana zanosząc się płaczem.

– Nie histeryzuj, ten artykuł nic nie znaczy. Gdyby to była ona już dawno byśmy o tym wiedzieli. Uspokój się natychmiast! – krzyknął, a Adriana słysząc ton męża umilkła na chwilę.

– Nie mieliśmy od niej żadnych wiadomości od paru dni. Tak się boję, że coś się stało.

Lorenzo zastanowił się chwilę nad słowami żony. Przyznał jej rację. Mimo że Roxy świetnie pływała na motorówce to nie wykluczało wypadku. Nawet najlepszym się zdarzają. Dlaczego jeszcze się nie odezwała? To nie dawało mu spokoju. Wolał nie myśleć, że tą dziewczyną była jego córka. To nie mogła być ona! Nawet nie brał pod uwagę takiej myśli, ale jednak miał pewne wątpliwości.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania