Smutna wyrocznia
Nagły trzask zagłuszył głuchą ciszę.
To była świadomość, gdy szczerze podsumowałem swoje życie.
Oczywiście niemożliwe jest uchronić się od grzechu.
Natomiast mnie będą procesować półwieku.
Co więc takiego złego zrobiłem?
Ani nikogo nie zabiłem, ani też banku nie obrabowałem.
Było to coś o wiele gorszego.
Zwiodłem człowieka w potrzebie, chociaż nie wymagał ode mnie niczego.
Zgodziłem się na kłamstwo dla dobra czyjegoś.
Nie zauważyłem tej nieoficjalnej prośby.
Dałem, choć nie powinienem i wybaczyłem, kiedy nie byłem przekonany.
Jestem katem dla wszystkich śmiertelników, chociaż me wyroki nie wywołują podziwu.
Dopiero później wracają z reklamacją, a było napisane drobnym kruczkiem, że tak wydarzyć się miało tylko oczywiście się człowieka nie słuchało, gdy się ostrzegało.
Jakbym miał skwitować większość porażek tych biednych i niewinnych, to wystarczyłyby mi tylko trzy słowa.
„A nie mówiłem?”.
Skłamałbym, gdybym powiedział, że cieszy mnie mój nieomylny szósty zmysł, bo ileż można zwiastować same nieszczęścia.
Zawsze mile widziany, jak czegoś potrzebują i zawsze winny, kiedy coś nie wyjdzie.
A na końcu zawsze pada słynne; „Ale skąd mogłem wiedzieć?” i z uśmiechem na twarzy odpowiadam; „Nie wiem”.
Komentarze (3)
Po pierwszym zdaniu odpadłem.
Później nieznacznie lepiej.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania