Poprzednie części: Sonet Starego Cieśli
Sonet J. Skawińskiego
W końcu morze mnie zrzuciło,
Na piaszczysty, martwy brzeg,
Tam gdzie zbiegowisko rzek,
Niespodzianie się kończyło.
Wsypę znaczył spory rów,
Ciął ją wzdłuż na kilometry,
Lecz od wody na trzy metry,
Kończył się wśród mchów.
Więc powyrywałem mchy,
Woda pędem popłynęła,
Ja stałem patrząc z bliska.
Nie ukrywam, byłem zły,
Bo choć równie rwąc płynęła,
Nie pachniała tak jak Wisła...
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania