Poprzednie częściSpisek Duchów - początek

Spisek Duchów- fragment

Losy Davida w świecie duchów. W tym samym czasie.

 

Ocknąłem się na leżance w jakimś pomieszczeniu medycznym oświetlonym jasnym światłem. Strasznie bolała mnie głowa. Nade mną stał starszy mężczyzna w jasnozielo- nym, medycznym fartuchu. Miał dziwną, jakby sztuczną bladą twarz. Trzymał mnie za rękę i powtarzał:

 

- David, David, David obudź się. David.

 

Pierwszą moją myślą było:

 

- “Co się stało? Kto to jest? Gdzie ja jestem?”

 

Czułem jak powoli wraca mi świadomość.

 

- “Gdzie ja jestem? Co się stało?”

 

Zacząłem sobie przypominać ostatnie zdarzenia. Wydawało mi się, że ostatnie co pamiętam to to, jak wjeżdżałem do maszyny wykonującej skan. Przypominałem sobie, że przyjechałem na skan na motocyklu i potem miałem zamiar iść pochodzić po starówce, żeby kupić coś Aghate na urodziny. Niczego więcej nie pamiętałem. Spróbowałem usiąść na leżance. Wydawało mi się, że moje mięśnie dziwnie, nietypowo reagują, ale przy pomocy tego co mnie obudził, udało mi się usiąść.

 

- Będziesz musiał się trochę przyzwyczaić. Tutaj mięśnie

reagują trochę inaczej, ale szybko się przyzwyczaisz

i przestaniesz odczuwać różnicę

- Gdzie ja jestem, to szpital?

- David, niestety to nie szpital.

- A co?

- Zostałeś wybudzony w świecie duchów, teraz jesteś duchem.

- Coooo takiego???!!! To niemożliwe, dlaczego? Co się

stało? Umarłem???!!!

- Niestety tak.

 

Straszliwa rozpacz zalała mój umysł. Poczułem, że znowu robi mi się słabo.

 

- Umarłem ! Świat duchów! Ja nie żyję, dlaczego???

Dlaczego??? To niemożliwe!!!

 

Nie dopuszczałem do siebie tej strasznej myśli. Przecież byłem młody, zdrowy, na początku najpiękniejszego okresu życia. To sen, znowu śnię!

 

- Obudźcie mnie, śni mi się koszmar!!! Obudźcie mnie!!!

- David uspokój się, to nie sen, już jesteś obudzony. Jesteś

duchem i tak już musi być, nic na to nie poradzisz.

 

Czułem jak krew pulsuje mi w głowie. Siedziałem w milcze- niu a on trzymał mnie za rękę i gładził po ramieniu. Z oczu płynęły mi łzy. Po kilku minutach oswoiłem się trochę z tą myślą i zacząłem sobie uświadamiać obecną sytuację. Spróbowałem stanąć na nogach. W pierwszej chwili mną zachwiało.

 

- Musisz się przyzwyczaić.

 

Szybko zrozumiałem na czym polega różnica i udało mi się przejść parę kroków. Nagle zobaczyłem, że moje ciało oraz ciało mojego opiekuna, na ułamek sekundy rozpadło się

w przestrzeni na drobne fragmenty, aby po krótkiej chwili znowu wrócić do normalności. Nie poczułem żadnego bólu, ale się strasznie wystraszyłem.

 

- Nie bój się, to świat duchów, to tak działa, to normalne, takie

rzeczy często się zdarzają i niczym ci nie zagrażają. To tak

musi działać.

 

Opiekun wziął mnie za rękę i zaprowadził do następnej sali, tak jak prowadzi się dziecko.

 

- David, teraz doznasz małego szoku, nie bój się. Chce abyś

zobaczył się w lustrze.

 

Odwrócił mnie w stronę dużego lustra na ścianie, którego wcześniej nie zauważyłem.

 

- “Dobry Boże, to ja?”

 

Zobaczyłem siebie w lustrze i nie mogłem złapać oddechu. Byłem bardzo podobny do siebie, ale to nie byłem ja. Wyglądałem tak, jak ludzkie postacie na animowanych filmach. Jakby mnie ktoś narysował. Mimikę twarzy miałem ograniczoną, wyglądałem sztucznie. Rozpłakałem się. Mój opiekun stał przy mnie, ale nic nie mówił. W końcu zapytałem:

 

- Co się stało? Dlaczego umarłem?

- Miałeś wypadek na motocyklu, uderzyłeś w drzewo. Zginąłeś

od razu.

- Przecież motocykle są bezpieczne.

- Zblokowałeś zabezpieczenia, przykro mi.

 

Nic nie rozumiałem. Opiekun kontynuował:

 

- David, moja rola już się kończy. Musisz być dzielny i się

ogarnąć. Tego co się stało już nie odwrócisz. Teraz musisz

radzić już sobie sam. Za chwilę stąd wyjdziesz i wejdziesz do

biura dla wybudzonych. Będziesz tam poinformowany

o podstawowych zasadach życia w świecie duchów. Zostałeś

obudzony w dystrykcie europejskim nr III. Za chwilę

przydzielą ci mieszkanie i wytłumaczą jak tam się

dostać. Otrzymasz trochę gotówki na wstępne

zagospodarowanie i przez tydzień, codziennie będziesz

chodzić na kurs życia w świecie duchów oraz będziesz

zgłaszać się do mnie na krótkie badanie. Jestem

psychologiem, który odpowiada za twój okres adaptacji. Weź

głęboki oddech i ruszaj w nowy świat. Nie martw się aż tak

bardzo, tutaj da się żyć.

 

Opiekun otworzył drzwi i wyszedłem na korytarz.

 

- Idź do tych drzwi na końcu korytarza. Dalej ci powiedzą.

 

Otwarłem wskazane drzwi i oniemiałem ze zdziwienia. Zobaczyłem dużą salę, na której stał cały szereg biurek, a przy nich siedziały rożne awatary, jednak wszystkie podobne do mnie w swojej graficznej strukturze animacji. Były to awatary ludzi starszych i młodych. Przeważnie kobiety. Przy biurkach stało kilka zapłakanych starszych duchów. Jak się domyślałem to nowicjusze tacy jak ja. Na sali panował gwar. Głośno rozmawiano. Tłumaczono wszystko nowym. Rozmawiano

w języku międzynarodowym. Przyszła kolej i na mnie.

 

- Panie Davidzie, karta-klucz od pańskiego mieszkania Haven

Street 13 mieszkanie 87. Ósme piętro, ładny widok. To około

30 km stąd.

- Panie Davidzie to pańskie nowe konto bankowe. Proszę tu

podpisać, to pierwsze pieniądze dla pana, na

zagospodarowanie mieszkania. Co tydzień będzie pan

dostawał taką kwotę na konto. Zanim się pan przyzwyczai

i znajdzie jakąś pracę, to musi panu wystarczyć. Jeśli będzie

pan chciał przelać oszczędności z ziemskiego banku, to

proszę się tu zgłosić.

- Panie Davidzie jest cały szereg zgłoszeń o kontakt z panem.

Proszę spojrzeć; ze świata duchów, pana dziadkowie i wujek,

ze świata ludzi pana rodzice, siostra Mia i jakaś para

o imieniu Aghate i Carson.

- Panie Davidzie proszę jutro odpocząć i od środy ma się pan

zgłaszać na kurs dla nowych duchów. Tutaj jest adres.

- Panie Davidzie proszę tu podpisać, to załatwić od razu, a to

załatwić w przeciągu tygodnia.

- Panie Davidzie tutaj ma pan broszurę i w niej wszystko jest

wytłumaczone, proszę się jak najszybciej zapoznać z nią

szczegółowo.

 

Doszedłem do wyjścia. Szumiało mi w głowie, prawie niczego nie rozumiałem. Zapamiętałem tylko, że Mia chce ze mną rozmawiać. Już chciałem wychodzić jak podeszła do mnie młoda, nieznana mi dziewczyna.

 

- David nie martw się, to wszystko jest proste, tylko musisz

mieć parę dni, żeby to ogarnąć i zrozumieć. Ktoś czeka tu na

ciebie. Chcą ci pomóc. Chodź ze mną, zaprowadzę cię do

nich. Dobrze jest mieć kogoś na początku w naszym świecie.

 

Dziewczyna zaprowadziła mnie do pomieszczenia na tym samym piętrze. Przy stoliku siedziała tam para młodych duchów w wieku podobnym do mnie. Ich również nie znałem. Dziewczyna, która mnie przyprowadziła od razu sobie poszła. Para bardzo grzecznie i taktownie, zwróciła się do mnie:

- Cześć, wiemy że masz na imię David i wiemy, że nas nie znasz. Chcemy ci pomóc na początku. Jesteśmy znajomymi Aghate i Carsona. Przyjaźniliśmy się w ziemskim świecie

i tak jest do teraz.

 

- Pewnie jesteście Max i Laura?

- Dokładnie.

- Słyszałem o was. Aghate i Carson mi o was opowiadali.

- Nie rozpaczaj David, chodź, zaprowadzimy cię do twojego

mieszkania, wszystko ci opowiemy. Twoja siostra Mia,

specjalnie na prośbę Carsona i Aghate zdecydowała, że

będziesz wybudzony w tej części dystryktu ponieważ my tutaj

mieszkamy. David, jesteśmy sąsiadami, mieszkamy dwa domy

od siebie na tej samej ulicy.

- Co z Mią?

- Nie ma co gadać, jest załamana, ciągle płacze.

- Mogę z nią porozmawiać?

- Oczywiście, zrobisz to ze swojego mieszkania, chodź

wszystko ci pokażemy i wytłumaczymy.

 

Wyszliśmy na ulicę. Wszystko mnie dziwiło. Na ulicy było wiele awatarów, byliśmy w centrum miasta. Jednak nie było pojazdów, ani latających, ani kołowych, tak jak to ma miejsce w naszych miastach, w świecie ludzi. Awatary chodziły piechotą albo poruszały się na różnego rodzaju lekkich pojazdach. Były rowery, hulajnogi, deskorolki i tym podobne urządzenia. Generalnie oprócz rozmów, nie było żadnego hałasu. Nigdzie nie było też dzieci. Najmłodsze duchy wyglądały na około 20 lat i było ich bardzo mało. Zdecydowanie dominowali starsi.

 

- Max, dlaczego nie ma pojazdów?

- To proste, są nam niepotrzebne. Poruszamy się pieszo,

zazwyczaj w obrębie kilku kilometrów. Pojazdy służą nam do

zabawy, do rekreacji. Czasem jeżdżą, zobaczysz, najczęściej

to jakieś odlotowe bryki, kabriolety i takie tam. Jak trzeba

przenieść się gdzieś dalej to korzystamy z punktów

teleportacyjnych. Teraz uważaj, pierwsza ważna lekcja.

 

Podeszliśmy do gładkiego, metalowego, okrągłego podestu o średnicy około 2 metrów z wystającym z boku słupkiem. Nad kręgiem był mały daszek. Na daszku migała jaskrawa, pomarańczowa lampka.

 

- Zobacz, tak wygląda punkt teleportacyjny, w miastach są

wszędzie, na każdym niemal rogu. Co kilkaset metrów. Poza

miastem znacznie rzadziej. Są widoczne z daleka. Na górze

mają migającą lampkę, tak jak ten. Są identyczne w całym

świecie duchów, we wszystkich XII dystryktach. Podchodzisz

do słupka i masz tu klawiaturę. Albo mówisz numer punktu

teleportacyjnego albo wklepujesz z klawiatury. Możesz też po

prostu powiedzieć “do domu“. Ten numer zapamiętaj

bo jest najbliżej naszych domów. Następnie stajesz w środku

kółka i to wszystko. Jak masz coś ze sobą, to musisz to

trzymać w ręku albo wstawić do kręgu. Jak powiesz “do

domu” to lądujesz na swojej kanapie. Patrz na Laurę.

 

Laura wpisała podany numer, stanęła w kółku i znikła.

 

- David, teraz ty.

 

Zrobiłem to samo i natychmiast stałem w innym kółku w zupełnie innym miejscu. Obok była Laura i się uśmiechała. Zaraz po mnie pojawił się Max. Pierwszy raz się uśmiechnąłem:

 

- Ale fajne.

- No, na początku nie umieliśmy się tym nacieszyć.

- Gdzie można się przenieść?

- Wszędzie, są w całym naszym świecie. We wszystkich

dystryktach. Jednak w naszym dystrykcie teleportacja jest za

free, ale do innych ściąga ci z konta. Nie dużo, ale ściąga.

Chyba, że masz gdzieś na świecie stałą pracę, wtedy do

dystryktu możesz też się teleportować za darmo. Popatrz, to

twój blok. Idziemy z tobą, chodź. Masz mieszkanie na ósmym

piętrze.

- Nie ma windy?

- To tanie mieszkania. A w ogóle to rzadko montują windy.

Awatary się nie męczą. Z ulicy mogą teleportować się wprost

do mieszkania.

 

Weszliśmy po schodach na górę. To był wielki blok o setkach mieszkań. Klatka schodowa była bardzo prosta i skromna. Budynek nie robił wrażenia bogatego. Przyłożyłem kartę chipową, pełniącą funkcje klucza, do drzwi. Otwarły się. Max mnie instruował:

 

- Inicjowałeś zamek. System zapamięta, że to twoje

mieszkanie. Żaden klucz nie będzie ci już więcej potrzebny.

Drzwi będą się odblokowywać jak zbliżysz się do nich od

zewnątrz na dwa metry. Tą kartę schowaj sobie na pamiątkę,

chyba że będziesz chciał sprzedać mieszkanie, to wtedy może

być potrzebna.

 

Weszliśmy do środka. Mieszkanie było zupełnie puste. Nie było żadnych mebli ani sprzętów. Ściany były gładko otynkowane i pomalowane na biało. Sprzęty były tylko w łazience. Była w niej kabina prysznicowa i toaleta.

 

- Max, toaleta będzie mi potrzebna?

- W zasadzie awatary nie załatwiają potrzeb fizjologicznych

i nie muszą się odżywiać. Ale czasem się zdarza wyjątek.

Możemy pić napoje i jeść posiłki dla przyjemności

odczuwania ich smaku, no a alkohole wiesz po co się pije.

 

Max i Laura się uśmiechnęli.

 

- Jednak jak będziesz jadł bardzo dużo i niezdrowo, to wtedy

pojawi się u ciebie potrzeba fizjologiczna. Jeśli tak jest, to

raczej jest to oznaką chorobową, związaną z bardzo

niezdrowym odżywianiem. Zdarzają się awatary

łakomczuchy, które nawet tutaj potrafią się utuczyć, ale to

wielka rzadkość. Jeśli jesz zdrowo albo wcale i pijesz

nie za dużo, to potrzeb nie masz wcale. Tak jest najlepiej.

 

Mieszkanie składało się z niewielkiego salonu, kuchni i dwóch małych sypialni. Miało około 50 metrów kwadratowych. Było skromne.

 

- Słuchajcie, tutaj niczego nie ma. Muszę chyba kupić gdzieś

jakieś łóżko?

- Zaraz coś temu zaradzimy.

 

Max i Laura tajemniczo się uśmiechnęli.

 

- Ale najpierw “ściana”. Jest identyczna jak w ziemskim

świecie.

 

Mówiąc “ściana”, Max miał na myśli płaski ekran systemu komunikacji i video, pełniący rolę domowego systemu łączności oraz urządzenia do obsługi mediów. Ściana, tak jak w ziemskich domach, naklejona była na gładkiej ścianie w salonie i zabierała dużą część jej centralnej powierzchni. Była stałym wyposażeniem.

 

- David pokażę ci wszystko.

 

Stanęliśmy z Maxem przy ekranie, Laura stała z boku. Max instruował:

 

- Zobacz, “ściana” działa identycznie jak ta, którą miałeś na

Ziemi. Tak samo się ją obsługuje głosem. Otwierając

mieszkanie, już ją skonfigurowałeś do siebie, spróbuj.

 

Powiedziałem “ściana” i rzeczywiście zareagowała na barwę mojego głosu. Ekran natychmiast się ożywił zupełnie jak

w ziemskim świecie.

 

- Ok, teraz patrz uważnie, tu masz sklepy meblowe.

 

Max wskazał mi stosowną zakładkę i na ścianie zobaczyłem obraz wielkiego hipermarketu meblowego z tysiącami różnych sprzętów. Przy każdym była cena.

 

- Wystarczy dotknąć palcem albo wskazać kursorem wybrany

mebel i go zatwierdzić. Od razu masz go w domu. Możesz

sobie wszystko pojedynczo kompletować. Takich sklepów jest

mnóstwo. Tak samo kupuje się jedzenie i napoje w tym

alkohole oraz pozostałe rzeczy. Ale David, coś ci pokażemy.

Zobacz, te tanie komunalne mieszkania są wszystkie takie

same lub podobne do siebie. Nasze jest takie same, tylko

stanowi lustrzane odbicie tego twojego. Popatrz w tej

zakładce masz gotowe zestawy. Kliknij w jeden.

 

Wybrałem jeden i dotknąłem palcem, ale nic się nie stało. Max zwrócił się do Laury:

 

- Odsuń się trochę od ściany bo nam teleport zaburzasz.

 

Laura zrobiła krok w naszą stronę i wtedy stało się coś nieprawdopodobnego. Zaniemówiłem, a na twarzach Laury i Maxa zajaśniał radosny uśmiech.

 

- O ja pierniczę! To cud!

- David, cały świat duchów to jeden wielki cud.

 

W mieszkaniu w jednej chwili pojawiło się wszystko. Ściany pokryły się kolorowymi tapetami i kolorami farb. Na podłodze, pod naszymi stopami, znalazł się dywan. Wszystkie pomieszczenia były w pełni umeblowane. Wszystkie meble i sprzęty były na właściwych miejscach. Było dosłownie wszystko, włącznie z porcelaną za szybami mebli, zegarem na ścianie i kilkoma ładnym obrazami. W łazience pojawiła się pralko-suszarka i sprzęt do mycia i sprzątania. Był szampon, mydło i maszynka do golenia. Przeszedłem do kuchni i nie mogłem się nadziwić. W kuchni było wszystko. Meble, lodówka, garnki, talerze, szklanki, kubeczki, filiżanki, talerzyki, duże, małe, średnie, w szufladach komplet sztućców i akcesoriów kuchennych, nawet komplet pojemniczków

z przyprawami i serwetnik z serwetkami oraz pojemniki z kawą i herbatą. Otworzyłem lodówkę i zobaczyłem, że była pusta, za wyjątkiem sześciu piw, które szczególnie lubiłem

w ziemskim świecie. Wszystko można było wziąć do ręki. Poczuć ciężar sprzętów, sprawdzić czy kubek albo sztućce dobrze leżą w dłoni. Sprawdzić jakość materiałów z których wszystko zostało wykonane.

 

- Klikaj następny.

 

Kliknąłem i całe wyposażenie zostało natychmiast zastąpione przez inny komplet mebli, sprzętów, obrazków, wykładzin, dywanów i zasłon. W innych wzorach i kolorach. Kliknąłem znowu i znowu wszystko było inne.

 

- O jacie, ale jajca!

- Wiesz, jak to na początku zobaczyłam, to nie umiałam się tym

nacieszyć, trzy dni wybieraliśmy zestaw.

 

Dodała Laura.

 

- Słuchajcie ile jest wyborów?

- Trudno powiedzieć, ale przynajmniej kilka tysięcy. Ale

pokażę ci moje niedawne odkrycie.

 

Max kilkanaście razy zmieniał zakładki, aż wreszcie znaleźliśmy się w innym, trochę skromniejszym sklepie.

 

- Patrz Max, to zrobiła mała firma programistyczna

w jednym z azjatyckim dystryktów. Zestawów do naszych

mieszkań jest do wyboru tylko kilkanaście bo ich mieszkania

są trochę inne, ale wszystko jest w tak samo dobrej jakości

jak u nas, a zestawy są prawie o połowę tańsze. Przeleć te

zestawy, może któryś ci podejdzie. Mnie się podobały, żałuję

że wcześniej tego nie odkryłem.

 

Zacząłem klikać i po którymś kolejnym kliknięciu znalazłem się w anturażu, który mnie zachwycił.

 

- Jak tu fajnie.

- Podoba ci się?

- Bardzo.

- Laura co powiesz? Nie za ciemno?

 

Wystrój był w ciemnych kolorach. Dominował ciemny turkus oraz purpura i szarość. Meble były ciemnobrązowe. Przed “ścianą” była wielka, skórzana rogowa kanapa przy której spokojnie usiądzie sześć osób. Do tego dwa takież same fotele i długi niski stolik. Od razu rozsiedliśmy się wygodnie.

W sypialni duże małżeńskie łóżko, które od razu wypróbo- wałem i było bardzo wygodne. Na łóżku był komplet pościeli a w szafce był drugi. W kuchni i łazience dobrej jakości sprzęt ze stali nierdzewnej. Również niczego nie brakowało a kilka obrazów było w azjatyckiej stylistyce, co mi odpowiadało.

 

- No nie wiem, przecież jemu musi się podobać.

- Mnie się bardzo podoba, nie chcę niczego więcej. Jak to

zatwierdzić?

- David jesteś pewny? Nie musisz od razu wybierać.

- Dajcie spokój, zatwierdzamy, chcę ten zestaw.

- Ściągnie ci z konta, pomimo że jest tańszy to jednak sporo

pieniędzy.

- Starczy mi?

- Oczywiście, jeszcze dużo ci zostanie. Każdy dostaje na

zagospodarowanie na początek.

- Zatwierdzajcie.

- To już wszystko będzie twoje, pooglądaj chociaż dokładnie,

jak zatwierdzimy nie będziesz mógł zwrócić.

- Zatwierdzajcie bo mi wykupią.

 

Roześmialiśmy się.

 

- No to masz. Już masz mieszkanie umeblowane.

 

To była pierwsza rzecz która ucieszyła mnie w świecie duchów. Na moment zapomniałem o traumie.

 

- David dalej, ubranie. Nie będziesz tak przecież wychodził.

 

Rzeczywiście dopiero teraz dotarło do mnie, że jestem w czymś, co przypomina lekarski kitel i w plastykowych klapkach. Max pogrzebał w zakładkach i na ścianie ukazał się wielki sklep odzieżowy. Było naprawdę wszystko.

 

- David zobacz, pokażę ci.

- Co to jest?

- Zestawy.

- O jacie, znowu zestawy. Kurde jakie fajne. Warto kupić

zestaw?

- Jest o połowę taniej niż byś wszystko wybierał.

- Ten z tą skórzaną kurtką mi się podoba, to mój styl.

- Klikaj, nie krępuj się, zanim nie zatwierdzisz możesz zmienić.

 

Kliknąłem, jednak nic się nie stało.

 

- No i co? Nic się nie stało.

- A pewny jesteś?

- No a nie?

- Zajrzyj do szafy i mniejszych szafek.

 

Otwarłem szafę i znowu zaniemówiłem. Tam było wszystko, naprawdę wszystko. Ubrania wyjściowe

i codzienne, bielizna, kilka par butów. Dresy sportowe, swetry, t-shirty. Absolutnie wszystko, co mogłoby mi być potrzebne.

 

- Max a rozmiar?

- Przymierzaj, wszystko idealnie na ciebie pasuje. Wybierając

zestaw, system wysłał szczegółowe dane o twoich wymiarach.

 

Wyjąłem z szafy skórzaną kurtkę i ją przymierzyłem. Pasowała idealnie. Pachniała świeżą skórą. Suwak lekko chodził. Bardzo mi się podobała.

 

- Biorę to wszystko, zatwierdzajcie.

- Teraz ja ci coś pokaże.

 

Powiedziała Laura.

 

- To mnie tutaj naprawdę urzekło. To jest piękne. Włóż kurtkę

do szafy i powieś ładnie tam, skąd ją wziąłeś. Popraw

serwetkę na stoliku. Popatrz David, masz w tej chwili idealny

porządek. Mieszkanie jest czyste a wszystkie rzeczy są na

swoim miejscu. Prawda?

- No prawda.

 

Potwierdziłem.

 

- Powiedz do “ściany“: “zapisz porządek“. Słucha już tylko

twojego głosu.

 

Powiedziałem:

 

- Zapisz porządek.

- Ok, a teraz popatrz.

 

Laura otworzyła szafkę i wyrzuciła w nieładzie wszystkie rzeczy z kilku szuflad na podłogę.

 

- Teraz David gadaj: “ściana porządek”.

 

Powtórzyłem i wszystko wróciło na swoje miejsce.

 

- O jacie, jakie to fajne.

- No, tylko brudne sztućce, talerze i garnki nie wrócą do

szafek. Musisz je sam umyć. Musisz również prać swoje

rzeczy. Stwierdzili że zbyt łatwo, to też dla nas nie za dobrze.

- David jeszcze jedno,

- Tak?

- Telefon, będzie ci potrzebny.

 

Max znowu pozmieniał zakładki i pokazał mi szeroki wybór.

 

- O jest nawet identyczny do tego co miałem.

- Chcesz taki?

- Tak.

 

Max potwierdził za mnie i na stole pojawił się nowiutki telefon w pudełku. Otwarłem je:

 

- Nie dali ładowarki.

 

Max i Laura się uśmiechnęli:

 

- Nie będzie ci potrzebna, cały czas jest naładowany, poza tym

działa tak samo jak ten ziemski. Ale coś ci pokażę.

 

Max wziął telefon i pogrzebał coś w zakładkach na “ścianie“.

 

- Popatrz, rozmawialiśmy z Mią i przesłała plik z twoimi

kontaktami z ziemskiego telefonu.

 

Znowu coś poklikał.

 

- Patrz, już masz wszystkie dawne kontakty w swoim telefonie

a tutaj masz dwa nowe. Max i Laura. Widzisz, te ze świata

duchów mają inną czcionkę.

Max wstał i podszedł do okna.

 

- David podejdź do mnie.

 

Powiedział stojąc przy oszklonym, dużym oknie i drzwiach prowadzących na taras.

 

- Zobacz, tutaj otwiera się roletę, wtedy możesz wyjść na

balkon.

 

Otwarłem roletę i doznałem kolejnego szoku.

 

- O jacie!

 

Otwarłem oszklone drzwi i wszyscy wyszliśmy na duży balkon. Przed nami rozciągał się bajecznie piękny widok. Aż po horyzont, zaraz za granicami miasta, widniał imponujący łańcuch górski. Najbliżej miasta góry były niskie, zalesione i miejscami z polanami i łąkami a w oddali widoczny był łańcuch wysokich gór, które w partiach szczytowych pokryte były śniegiem. Zwróciłem uwagę, że w przeciwieństwie do ziemskich osad, te nie były połączone asfaltowymi drogami. Były tylko drogi polne. Dzięki temu krajobraz wydawał się bardziej przyjazny niż na Ziemi.

 

- Jak tu ładnie.

- Prawda, programiści sobie nie żałowali. My z okien widzimy

to samo. Znaliśmy rozkład mieszkań i jeszcze zanim cię

wybudzili to pogadaliśmy trochę z kim trzeba, żebyś dostał

mieszkanie z widokiem właśnie na tą stronę. Aghate i Carson

prosili żeby ci pomóc. Znamy dobrze te góry. Są zagospoda-

rowane turystycznie. Biegamy tam i jeździmy na rowerze. No

teraz jak rozumiem, będziemy tam jeździć w trójkę.

Uśmiechnąłem się do Laury i Maxa.

 

- Jesteście kochani. Kto mieszka w tych wsiach?

 

Wskazałem na kilka osiedli zabudowanych stylowymi domkami w odległości kilku, lub kilkunastu kilometrów od nas.

 

- To bogatsze awatary. Wybudowali tam sobie domy. Niektórzy

z nich pracują w miastach, niektórzy zajmują się hodowlą

i uprawą roślin, a niektórzy nic nie robią, tylko tam

mieszkają i cieszą się przyrodą.

- Stamtąd też można się teleportować?

- Oczywiście, w każdej wsi w centralnym miejscu jest punkt

teleportacyjny. Możesz pracować w drugiej części świata

a tutaj sobie mieszkać.

- To wszystko jest niesamowite.

- Dobra David, zostawiamy cię samego. Spróbuj się trochę

zdrzemnąć i nie popadaj w depresję, wszystko się ułoży,

zobaczysz. Na razie nigdzie nie dzwoń bo w Szwajcarii jest

środek nocy. Jak wstaniesz to porozmawiaj z siostrą. Jutro

jak wrócimy z pracy to zadzwonimy do ciebie. Zapraszamy

cię do nas na piwo. Jak wyjdziesz z domu to wytłumaczę ci

przez telefon jak do nas trafić. Całą resztę ci opowiemy.

 

Pożegnałem się z nimi czule.

 

- “Jak dobrze że są ze mną.“

 

Pomyślałem. Wyciągnąłem z lodówki piwo i wypiwszy, położyłem się do łóżka. Świeża pościel ładnie pachniała. Długo leżałem w milczeniu, próbując poukładać myśli.

 

- “Co ja narobiłem, co teraz będzie?”

 

Rozmyślałem. W końcu zasnąłem.

Następne częściSpisek Duchów - fragment

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Domenico Perché 27.11.2021
    To się czyta o wiele lepiej niż ten wstęp.

    W paru miejscach jest niepotrzebne przenoszenie wyrazów, jakby błąd przy kopiowaniu.
  • dziadek grafoman 27.11.2021
    Dzięki za dobre słowo. Wstęp musiał być bo inaczej nie wiadomo by było o co chodzi. No przynajmniej tak myślę:) Kreseczki są bez znaczenia. Nie przykładam się tu do tego. To dzielenie z Worda. Opowiadanie dawno skończone. W oryginale jest ok.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania