Poprzednie częściStacja (cz.1)

Stacja (cz.2)

Część druga - ocean kłamstwa

 

Na stacji mijały mi kolejne dni. Wraz z nimi przybywało chętnych na sesje. Od fizyków i różnorakich inżynierów do sprzątaczy, wszystkich łączył ten sam problem, którego niestety nie mogłem rozwiązać. Wielu z nich przychodziło tak na prawdę po euforum, antydepresant, który odsyła cię w świat przyjemnych snów, dając nadzieję na lepsze jutro. Po jakimś czasie zaprzestałem rozdawania owego środka, aby zachować część dla siebie. Mimo swojej twardej psychiki, zacząłem miewać dziwne myśli. Zdarzało mi się błądzić wzrokiem po ścianach, wszystko mnie drażniło i męczyło. Z dnia na dzień popadałem w głębszą depresję. Ostatecznie zakończyłem sesje i zamknąłem gabinet na pewien okres, nie mogłem już rozmawiać z tymi ludźmi, moje myśli samobójcze nasilały się poprzez styczność z nimi i ich przeżyciami. Po połowie roku chciałem wracać na Ziemię, próbowałem nawiązać kontakt z siedzibą Ratio na Księżycu. Udało mi się raz złapać łączność z konsultantem, który oznajmił mi, iż nie mogę opuścić Tros, przed zakończeniem kontraktu, powodem tego są zbyt wysokie koszta powrotu. Więcej się nie dowiedziałem, z nieznanych mi przyczyn, mój telefon satelitarny został zagłuszony. Jedyne co mi zostało to nadzieja na lepsze jutro. Brak zajęcia popchnął mnie do pieszych wędrówek między poziomami Tros. Prawdą okazało się to, iż poziomy od osiemnastego do dwudziestego są niedostępne, w każdej windzie transportowej, przyciski prowadzące we wcześniej wspomniane miejsca, były podświetlone na czerwono i wymagały kodu by tam zjechać. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, wodziła mnie za nos i nie dawała spokoju. Tak bardzo chciałem wiedzieć, co jest w kontenerze, że zacząłem wypytywać losowe osoby o ich stan wiedzy na ten temat. Niektórzy jedynie mówili, że jest tam czyste zło, inni milczeli i nie chcieli odpowiadać na moje pytanie.

Zrezygnowany szlajałem się po poziomie siedemnastym, służył on do produkcji żywności, głównie warzyw i owoców. Zapach jaki tam panował, choć po części przypominał mi rodzimą planetę, dlatego samotnie przemierzałem korytarze rozdzielające szklarnie, polubiłem to. Po pewnym czasie moją obecność zauważył pewien starszy mężczyzna, a dokładnie japoński botanik, imieniem Kiyoshi Kurokami. Przerwał moją przechadzkę oburzonym tonem.

 

- Czego pan tu szuka?! - rzucił gniewnie.

- Niczego szczególnego, tak sobie tu chodzę dla rozrywki.

- Wie pan, że tak nie wolno? Musi mieć pan upoważnienie komitetu ogrodniczego, aby tu przebywać.

- Nie słyszałem o czymś takim... - odpowiedziałem obojętnie.

- Jak długo jest pan na Tros? - zapytał zaciekawiony.

- Ponad pół roku, ostatnio tracę już rachubę.

- Świeżynka. Nie jest pan przypadkiem psychologiem z poziomu pierwszego?

- Skąd pan wie?

- Byłem u pana na sesji miesiąc temu, chciałem przyjść niedawno, ale zamknął pan gabinet.

- Przykro mi, nie pamiętam pana z twarzy ani imienia.

- Kiyoshi Kurokami, miło mi! - ukłonił się.

- Innus Vey, mi również.

- Proszę przyjść do sektora C za godzinę, wtedy kończę pracę, mam do pana sprawę. Będę w pokoju 23.

- Właśnie miałem wracać do siebie...

- Panie Vey, proszę mi nie odmawiać. To jak, widzimy się?

- Tak, myślę, że nie ma problemu.

- Będę czekał po pracy! Do zobaczenia!

 

Wedle życzenia Kiyoshiego poczekałem godzinę, aż skończy swoje obowiązki. Pokonując kilka korytarzy dotarłem do sektora C, gdzie bez większego trudu znalazłem pokój numer 23. Automatycznie rozsuwane drzwi zaprosiły mnie do środka. Skromny wystrój pomieszczenia świadczył o minimalizmie Kurokamiego. Niski stolik stał w rogu po prawej obok panoramicznego okna, przy nim cztery poduszki służące za siedziska, po lewej stronie w stalowej wnęce ściany leżał materac, na którym ze zmęczenia przysnął sobie naukowiec. Już myślałem o powrocie na swój poziom, nie chciałem z nim rozmawiać, lecz Kiyoshi przebudził się i nie pozwolił mi odejść.

 

- Chyba panu przeszkodziłem... - stwierdziłem.

- Nie, skądże, proszę usiąść, skoczę tylko do spiżarni obok, po moją sake.

 

Kurokami wrócił z glinianą buteleczką sake i trzema kieliszkami...

 

- Ktoś jeszcze przyjdzie? Ma pan o jeden kieliszek więcej...

- Tak, mój dobry przyjaciel Til.

- Til Holden? - zapytałem zdziwiony.

- Tak, widzę, że jednak zna pan tu kilka osób.

- Cóż, sesję z Tilem Holdenem dane mi było nagrywać, dlatego go pamiętam. - stwierdziłem.

- Rozumiem, a orientuje się pan kto ostatnio popełnił samobójstwo?

- Szczerze? Nie mam pojęcia, sam próbuję się uchronić przed tą okrutną przypadłością.

- Nic dziwnego, każdy dba o własną skórę, trzeba się pilnować! - uznał Kiyoshi opróżniając kieliszek.

Nagle do pomieszczenia wpadł Til Holden, był już lekko wstawiony.

 

- Witajcie panowie! Przepraszam za spóźnienie. Zacznijmy spotkanie. - Orzekł Til.

- Nie muszę was przedstawiać, ale teraz przejdźmy do rzeczy... - oznajmił Kurokami

- Do rzeczy? Czyli już wcześniej planowaliście mnie tu sprowadzić. - wywnioskowałem.

- Tak, ponieważ jest pan tu nowy i jeszcze odporny na te dziwne wpływy...

- Do tego wydaje się pan bystry - dodał Holden.

- Ponownie więc przejdźmy do rzeczy - uznał Kiyoshi - Jesteśmy tu po to by rozwiązać zagadkę kontenera z Ganimedesa, jak wiadomo jest w nim coś, co powoduje falę samobójstw na Tros.

- W jaki sposób chcecie ją rozwiązać?

- Jak najszybciej! - wyrwał się Til.

- Owszem, czas tu ma największe znaczenie. - przyznał spokojnie Kurokami.

- Jaki więc jest plan? - poczułem ogromną ciekawość.

- Musi pan ponowić sesje. - Kurokami przeszył mnie wzrokiem.

- Jak to? Nie rozumie pan, że to dla mnie zbyt duży balast.

- Ja rozumiem, ale od pana zależy powodzenie naszego planu.

- Co do tego mają moje sesje?

- Mają dużo, jest pan naszą nadzieją! - rzucił z patosem Til.

- Może pan tego nie wie, ale na całym Tros funkcjonuje system monitoringu i podsłuchów. Ratio urządziło tu eksperyment. Jedynym pokojem pozbawionym pluskiew i kamer, jest gabinet psychologa. - dodał Kurokami.

- Co w związku z tym?

- Pewien kontakt z sekcji geologicznej, przyjdzie na pana sesję, to mój dobry przyjaciel. Przekaże panu dwunastocyfrowy kod odblokowujący najniższe poziomy. - mówiąc to, Kiyoshi nerwowo przygryzał paznokcie.

- Zaraz, zaraz. Skoro wszystkie pokoje są na podsłuchu to co z tym, w którym aktualnie siedzimy? - rzuciłem nerwowo.

- Mam zagłuszacz w stoliku, oprócz szumu, nic nie słyszą. - oznajmił z dumą Kurokami.

- I tak wam nie ufam panowie. Mówiąc wprost, strasznie mi to śmierdzi.

- Proszę cię Vey, nie każ się zmuszać. - chłodno doradził Til Holden.

- Dlaczego ten kontakt nie może spotkać się bezpośrednio z panem Kurokamim?

- Ponieważ to niebezpieczne, cała konspiracja mogłaby wyjść na jaw. Nie rozumiesz chłopcze, że musiałem sfalsyfikować nagrania kamer na tym poziomie, by to spotkanie się odbyło?! - uniósł się Til.

- Ja rozumiem...

- Gówno rozumiesz, tu chodzi o nasze życia!

- Ale bez nerwów, mamy do wykonania ważne zadanie... - uspokajał Kiyoshi.

- Skoro tak wygląda sytuacja, chyba nie mam wyjścia... - stwierdziłem zmieszany - kiedy pojawi się kontakt?

- Niebawem, nie znam dokładnej daty, może to być jutro lub za tydzień, to zależy kiedy kontakt wyśliźnie się z poziomu osiemnastego. Proszę być cierpliwym panie Vey.

- Co mam zrobić, jak już poznam kod?

- Czekać aż na pokładzie nastąpi awaria zasilania podstawowego, za którą będzie odpowiedzialny Til. Wtedy to spotkamy się na poziomie siedemnastym i zjedziemy windą niżej. Rezerwa prądu da nam możliwość dostatnia się na sam dół, tam już będziemy zdani tylko na siebie.

- To tyle? Nie ma więcej szczegółów?! - nerwowo domagałem się odpowiedzi.

- Panie Vey, toniemy w oceanie kłamstwa. Jeżeli nie chce pan tu zginąć, proszę cierpliwie czekać, być może kontakt da panu więcej wskazówek. - Kiyoshi uspokajał mnie, poklepując moje ramię.

Następne częściStacja (cz.3)

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania